Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sytuacja z dziś. Wizyta kontrolna u alergologa, jak co roku. Jestem umówiona…

Sytuacja z dziś.
Wizyta kontrolna u alergologa, jak co roku. Jestem umówiona na 10:30, ale muszę pojechać autobusem o 9, więc godzina czekania. Siedzę pod gabinetem w otoczeniu dzieciaków 4-12 lat i przeklinam się za brak słuchawek. Dlaczego?

Na jednym końcu korytarza wydziera się dziewczynka, w wieku wczesnoszkolnym. Krzyczy, bo jej starszy brat (?) zabrał jej książeczkę. Mama najpierw podnosi wzrok znad gazetki, upomina chłopca. Nie reaguje. Dziewczynka krzyczy dalej, zaczyna szarpać brata, który się śmieje. Leją się łzy, zwraca się do matki. Co robi rodzicielka? Totalnie zlewa sprawę i ignoruje własną córkę, twierdząc, że "przecież nic ci nie robi. Daj mi spokój".

Dzwoni mi komórka. Przyjaciółka. 9:40, ma lekcje, na pewno coś ważnego. Próbuję odebrać, ale w tym samym momencie przyczepił się do mnie chłopczyk [CH], 6-7 lat. Spogląda na mnie swoimi paczadłami i pyta:
[CH] Masz jakieś gry na telefonie? - mam. Naprawdę dałabym mu w coś pograć, ale muszę odebrać.
[J] Nie mam. Muszę odebrać telefon. - uśmiecham się i próbuję wstać. Obudziłam potwora.
[CH] JA CHCĘ GRY! DAJ MI POGRAĆ! - czemu towarzyszy szarpanie mnie i próba wyrwania komórki z ręki. Przybiega mamusia [M]. Zaczyna go uspokajać, patrzy na mnie jakbym próbowała go zamordować. Dzieciak krzyczy, tarza się po podłodze i płacze.
[M] Czemu mu nie dałaś tej komórki? Pograłby tylko. - telefon dzwoni drugi raz. Na pewno coś ważnego, ale nie odbiorę, bo kobieta WYCIĄGA RĘKĘ po mój telefon. Poza tym w tym hałasie i tak nie byłoby nic słychać. Dzieciak ryczy dalej, jego mama stoi nade mną z żądzą mordu w oczach. Sytuację ratuje pani doktor, wołając ją do gabinetu. Oddzwaniam. Przyjaciółka pyta mnie o ważniejsze zawody jeździeckie. Po kilku minutach rozmowy rozłączam się i siadam z powrotem. Kiedy ów chłopiec wychodził z gabinetu próbował mnie opluć i pokazał mi język. Jego mama go pochwaliła...

10:00. Obok mnie siada pani [P] z córką [C]. Warto zaznaczyć, że kobieta wyglądała, jakby wygrała 6 w Totka - droga torebka, buty, dobrze ubrana, dziewczynka zresztą również. Sytuacja jak z obrazka, widać, że się dogadują, grają w karty (chyba Czarnego Piotrusia). Wywiązuje się rozmowa.
[C] Mamusiu, a mogę dzisiaj nocować u Zosi?
[P] Nie, nie możesz.
[C] Dlaczego?
[P] Bo Zosia jest biedniejsza (?????) i na pewno złapiesz jakieś wszy albo inne choroby. Baw się z Kasią. Mama od Kasi jest adwokatem, a tata lekarzem...
[C] Ale Kasia jest przemądrzała! A Zosia miła!
[P] Zosia jest gorsza i zabraniam ci się z nią bawić!
[C] Zosia jest gorsza. - powtarza dziewczynka.
[P] Tak jest. - mama z zadowoleniem na twarzy wlepia wzrok w iPhone'a ignorując nieszczęśliwą córkę.

10:20, w korytarzu pojawia się mama z na oko 10-letnim synkiem. Ściąga mu kurtkę, pokazuje, gdzie ma usiąść, próbuje nakarmić. Na pełne oburzenia krzyki "mamo! Ja sam, ja sam!" odpowiada: ty jesteś za mały. AHA.

Szkoda tych dzieciaków. Nikt nie rodzi się zły, wszystko jest kwestią wychowania. Potem młodzież jest taka, a nie inna - nie szanująca cudzej własności, wyśmiewająca "gorszych od siebie", nieporadna życiowo... Od stycznia co tydzień na szczepienie, przedtem testy alergiczne. Aż boję się wiedzieć, jakich innych piekielności będę świadkiem...

służba zdrowia

by Deanerys_Targaryen
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
29 35

czy to aby na pewno prawdziwe historie? jako dziecko tez nasiedzialam sie z mama w przychodniach przyszpitalnych, pamietam cale rzedy rodzicow i dzieci, ktore siedzialy na krzeslach, Nikt nie biegal jak wariaci, nie krzyczyal, jakies dziecko plakalo w gabinecie. Mama zabawiala mnie rozmowa, ewentualnie mialam ksiazke do poczytania, Zadnych komorek nie bylo..

Odpowiedz
avatar Malibu
7 7

@nursetka: Ja też jako dziecko chodziłam do lekarza w czasach kiedy żadnych komórek nie było ale pamiętam, że część dzieci biegało i dokazywało na korytarzu. Te (jak przypuszczam) bardziej chore siedziały wtulone w rodziców a reszta hulała po korytarzu z innymi małymi pacjentami.

Odpowiedz
avatar Czarnechmury
14 24

Gdyby nie to pierwsze jeszcze bym uwierzyła...

Odpowiedz
avatar burninfire
4 12

@Czarnechmury: Byłam na zakupach w markecie. Dziecko siedzi w wózku i drze ryja (no inaczej nie da się tego nazwać) na cały sklep, bo.. w sumie nie wiem o co mu chodziło. Rodzice NIC. To już powszechne. Inna sytuacja: pracowałam w sklepie. Zupełnie to samo - dziecko się drze (tym razem próbowało być zabawne, bo coś tam naśladowało czy tam nauczyło się nowego słowa, nie pamiętam) i rodzice tylko się uśmiechali, a stoisz chwilę (nie bardzo tak opuścić miejsce pracy) i głowa już pęka.

Odpowiedz
avatar Czarnechmury
7 13

@burninfire: nie chodzi mi o olewanie przez rodziców ale o focha matki bo dzieciak nie dostał telefonu od obcej kobiety.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 11

@Czarnechmury: akurat pierwsza historia to najbardziej prawdopodobna ze wszystkich innych przytoczonych przez autorke

Odpowiedz
avatar Isegrim6
11 11

@nursetka: Zgadzam się, dzieciaki są sprytne i wiedzą kiedy "sterroryzować" rodziców by coś dostać Natomiast cała historia z telefon jak dla mnie jest co najmniej przekoloryzowana W bogatą mamusię jeszcze bym uwierzył, ale w całokształcie historii nie pasuje, bo jak to taka pani ęą z plebsem się nie zadaje i jest w normalnej przychodni? A jeśli to nie jest zwykła przychodnia to znowu historia z telefonem nie pasuje, bo dzieciak powinien mieć swój iPhonik a nie szarpać się o czyjś smartfon Tak że sumarycznie wygląda na zlepek internetowych przypowiastek, które jak mawiał Poirot "nie pasują mon ami, nie pasują"

Odpowiedz
avatar brutalxpussy
7 7

@KatiCafe: Sprawdź znaczenie słowa "ignorancja", to nie to samo co ignorowanie.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
4 4

@burninfire: To, że rodzice się nie odzywają i ignorują dziecko może być częścią wychowania. Jest to jeden ze sposobów by pokazać dziecku, że krzyki, wrzaski i takie zachowanie nie przyniosą żadnych efektów. Rozmowa z dzieckiem nie zawsze pomaga, a czasem pomaga ale tylko na chwilę. A reagowanie poprzez spełnienie zachcianki dziecka może tylko utrwalić w przekonaniu, że ten sposób działa.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 października 2016 o 13:12

avatar Jakucja
0 4

@Czarnechmury: To mnie akurat nie dziwi, bo sama byłam w sytuacji kiedy mamusia wzięła mi z lady kasę fiskalna (elzab mini, dla ewentualnych czepialskich) i była wielce oburzona, kiedy ją zje*ałam.

Odpowiedz
avatar santarino
27 29

Jasne, przez tę chwilę spotkałaś prawie wszystkich przedstawicieli piekielnych rodziców i dzieci, jakbyś była trochę dłużej to pewnie od razu piekielne pielęgniarki i lekarzy byś zaliczyła, a tak musisz iść drugi raz :D

Odpowiedz
avatar mrkjad
17 19

@santarino: A w autobusie aby nikt nie klaskał? :D

Odpowiedz
avatar Jango_Fett
17 17

@mrkjad: starsze babcie fukały o miejsce dla siatek

Odpowiedz
avatar YattaPelikan
14 20

Za dużo fantasy porypało Ci w łepetynie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
18 22

Nigdy nie daję obcym dotknąć swojego telefonu i nie odczuwam potrzeby nikomu się z tego tłumaczyć. Mam taki wstręt do ludzkiej śliny, że gdyby mnie ktokolwiek opluł, to by z miejsca dostał kopa w dupsko i kubeł wymiocin na dokładkę. A poza tym masz niezłą wyobraźnię.

Odpowiedz
avatar Malibu
3 3

@Candela: najlepiej takiej matki zapytać czy ma przy sobie XXX zł na wypadek gdyby dziecko np. upuściło telefon.

Odpowiedz
avatar Shineoff
14 16

Nigdy w życiu i za żadne skarby nie dałabym do ręki nikomu obcemu mojego telefonu, a już w szczególności dziecku. Nawet nie chodzi o to, że boję się kradzieży, ale znając podejście niektórych rodziców to pewnie gdyby dziecko mi telefon uszkodziło (a przecież do tego wystarczy 2 sekundy i kawałek podłogi) to mamuśka albo tatusiek pewnie powiedzieliby, że nic się nie stało, uspokoili swojego Brajanka i sobie poszli.

Odpowiedz
avatar grey4ever
22 22

@Deanerys_Targaryen: Ale z jakiej racji dawać obcemu bachorowi ? Bo on tak chce, już teraz, zaraz, natychmiast? A co jak nie będzie miał ochoty go oddać, bo niby czemu ? Przecież może mieć co tylko sobie zażyczy, przed chwila został w tym utwierdzony. Dostał telefon od obcej osoby. Przecież potrzeba do tego wystarczająco długo się drzeć i każdy spełni twoja zachciankę..

Odpowiedz
avatar Shineoff
15 15

@Deanerys_Targaryen: Dla mnie to niemądre uczenie dzieci, żeby dostawały jakieś przedmioty od obcych osób. A mój telefon jest moją własnością, a także narzędziem pracy i nie zamierzam się nim dzielić z nikim, nieważne czy kosztował 100 zł czy 2000. Nie obchodzi mnie jak bardzo czyjeś dziecko jest niecierpliwe i zamierza jęczeć i prosić - to rola rodzica, żeby mu wytłumaczyć, że ten telefon należy do kogoś i ten ktoś nie da mu swojego telefonu. I koniec.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
8 8

@Shineoff: Gdyby ode mnie matka zażądała, żebym dała mój telefon jej dziecku, to bym się zgodziła, na takich warunkach: - ja daję telefon dziecku, pani mi daje swoją torebkę/swój telefon - w czasie kiedy dzieciak grzebie w moim telefonie, ja przeglądam zawartość torebki/telefonu matki - oddam torebkę/telefon, kiedy mój wróci do mnie w niezmienionym stanie ;)

Odpowiedz
avatar Epifania
22 22

Coś duże natężenie piekielności jak na jedną wizytę...

Odpowiedz
avatar SirCastic
15 21

ach, te dzieci.... jedne wyrywają cudze telefony, inne opluwają obcych, a jeszcze inne zmyślają i na piekielnych piszą...

Odpowiedz
avatar SirCastic
11 11

@Deanerys_Targaryen: chyba tylko tego gumowego od, tfu, Szczerbuca. P.S. ..a to zootechnik niby nigdy nie kłamie? Ty może prezydentem zostań! Ale dopiero po maturze.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2016 o 22:46

avatar Eander
4 4

@Deanerys_Targaryen: Po pierwsze każdy jest czyimś dzieckiem :), ale tak już bardziej serio to nie wnikam ile masz lat, ale sądząc po twoich historiach nadal jesteś "dzieckiem", nawet jeśli 18 masz już za sobą.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
28 30

W tej baśni brakuje jeszcze tylko 14 latka karmionego piersią przez ojczyma.

Odpowiedz
avatar Michail
12 12

Zmyślone.

Odpowiedz
avatar LTM87
13 15

Jakoś ciężko mi uwierzyć w tę drugą historię. To znaczy - ja nie zaprzeczam, że tacy rodzice istnieją, bo istnieją. Tyle, że dziwi mnie trochę akurat cały ten "wykład" wyjaśniający, czemu Zosia jest gorsza, a Kasia lepsza. Zapewne opinia nowobogackiej damesy o Zosi nie powstała wczoraj, a więc jej córka nie raz musiała słyszeć o tym, że nie powinna bawić się z biedniejszymi dziećmi. W takiej sytuacji spodziewałbym się raczej stwierdzenia typu "wiesz dlaczego, mówiłam ci już nie raz". A tu akurat pełne wyjaśnienie, ze szczegółami...

Odpowiedz
avatar Morog
3 5

Powinnaś rozdzielić te bajki na osobne historie, było by trochę bardziej wiarygodnie.

Odpowiedz
avatar plotka7
3 3

Tak, tak, a na koniec wszystkie dzieciaki Cię napadły, okradły, pobiły, opluły, zwyzywały od biednego plebsu, a rodzice stali i klaskali. Zmień przychodnie, może problemy miną.

Odpowiedz
avatar Carima
5 5

Pomijając, że zmyślone, nie wyobrażam sobie nawet żeby jakiś obcy dzieciak chciał sobie pograć w gry na moim telefonie O.o Pomijając względy bezpieczeństwa samego telefonu, to grami można ponabijać opłaty za jakieś mikropłatności, poza tym też szybciej ucieka bateria... No i telefon to raczej rzecz osobista z wieloma informacjami o nas.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 października 2016 o 11:32

avatar MirrorQueen
2 2

@Carima: jeżeli dzieciak jest w domu nauczony, że ojciec, matka i każda ciocia i wujo co przychodzi daje ten telefon do zabawy, to jest w ciężkim szoku, że ktoś inny nie chce. Słowo.

Odpowiedz
avatar MirrorQueen
1 3

Ja wierzę. Pracowałam z małymi dziećmi jako pedagog w poradni psychologiczno pedagogicznej i sama nie wiem, kto był bardziej piekielny, chyba jednak rodzice. A dzieci biorąc z nich przykład pozwalały sobie naprawdę na wiele. Ponadto dwa bonusowe przykłady: 1. dziecko pierwszy raz w gościach u obcych ludzi. Bierze kocią miskę z kuchni i zaczyna rozrzucać jedzenie po dywanie w salonie. Rodzice olewają, panią domu trafia jasna cholera. 2. Rodzice z dzieckiem odwiedzają znajomych. Dziecko biega po kanapach, bawi się sprzętem muzycznym, kręci gałkami wieży, przyciska guziczki itp. Tu akurat los pokarał, bo dzieciak najpierw niechcący ustawił głośność na full, a potem włączył wieżę. Jak ryknęło radio, dzieciak się wystraszył i spadł z kanapy na której stał. Rodzice z pretensjami go gospodarzy, że nie zareagowali. Ubaw po pachy : /

Odpowiedz
avatar natalia
2 2

Najpierw "widać, że się dogadują, grają w karty", a potem "mama z zadowoleniem na twarzy wlepia wzrok w iPhone'a ignorując nieszczęśliwą córkę". Zresztą sorry, ale ja bywam wśród ludzi i nie wierzę w takie natężenie takich historyjek w jednym miejscu i w krótkim czasie. To by znaczyło, że normalnych rodziców już nie ma, ale jednak na szczęście są i nie jest ich wcale tak mało.

Odpowiedz
avatar bike_me
1 1

Skąd wy bierzecie takich ludzi? Nigdy nie spotkałam ani takich dzieci, ani takich rodziców.

Odpowiedz
avatar Natas
2 2

Nie wiem, która jest bardziej zmyślona - czy ta druga, czy trzecia. Pierwsza jest całkiem prawdopodobna, bo widuję to na co dzień, ale pozostałe dwie to już fantasy i to bardzo słabe.

Odpowiedz
avatar obserwator
1 1

"Mama od Kasi" - zabrzmiało nieco jak "Pani od Saby". Jak ta zarozumiała i traktująca dzieci przedmiotowo sama zbiednieje, to się nauczy?

Odpowiedz
avatar Supervillain
0 0

jakoś mi się w to wszystko nie chce wierzyć xD

Odpowiedz
Udostępnij