Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ktoś tutaj poruszał kwestię szkół prywatnych, a był miażdżony przez hejterów w…

Ktoś tutaj poruszał kwestię szkół prywatnych, a był miażdżony przez hejterów w komentarzach, że "to niemożliwe, by w klasach było po 8 osób", "to niemożliwe, by niby dobre nauczycielki stały i nic nie robiły, jak wlewana jest dzieciom propaganda do głowy", ale nie miałem możliwości wtedy na spokojnie się wypowiedzieć.

Nie wiem, co się dzieje z tą historią, prawdopodobnie hejterzy zeżarli ją i leży na dnie archiwum, ale pozwolę sobie teraz na spokojnie dodać swoje 3 grosze, które i tak byłyby za długie na komentarz.

Otóż w Polsce są szkoły prywatne i - wbrew pozorom - tak, są w nich klasy po 5-8-10 uczniów. Dlaczego? Bo im się to opłaca. Bo rodzice płacą i wymagają. Bo nauczyciel ma więcej czasu, aby poświęcić go mniejszej ilości dzieci.

Dzięki temu właśnie szkoła prywatna jest lepsza - uczeń dostaje wymaganą wiedzę. Lecz wiedza ta to nie tylko podstawa programowa. To (i znów dzięki temu, że RODZIC PŁACI) rzeczy lub zajęcia, których rodzice sobie zażyczą.

Kurs szydełkowania? Nie ma sprawy. Gotowania? Spoko. Jazdy na monocyklu podczas żonglowania nożami na linie i graniu na perkusji nosem? Załatwione.

Tylko ta szkoła ma jedną, małą (oprócz ceny czesnego) wadę.
Ta szkoła to jest biznes. I rządzi ten, kto jest właścicielem i jest u steru.

Jeśli właściciel wymyśli sobie, żeby, tak jak np. w tej historii, zrobić warsztaty z lesbijką-feminazistką, to ma do tego prawo. Inna sprawa, że na bank straci przez to klientów.

Czy to źle i niepoprawnie? Na pewno, ale w szkole prywatnej jest taka zaleta, że nikt nikogo w niej nie trzyma - wystarczy poszukać innej, o dogodnym dla rodziców planie zajęć i ideologii tam wykładanej.

O wiele gorzej jest w szkołach państwowych - tam przed programem nie ma ucieczki, jest on wszędzie taki sam, przeprowadzony praktycznie w ten sam sposób.

Czy to źle i niepoprawnie? Na pewno, ale edukację w szkole państwowej dzieciak ma już opłaconą przez podatki innych ludzi, którzy szkoły pokończyli i są zmuszeni na niego łożyć.

Więc wszystko ma swoje wady i zalety, ale aby coś krytykować, trzeba rozumieć, jak coś działa, a nie jęczeć, znając tylko państwową stronę barykady.

szkoła

by Scorpion
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Fisstech
9 17

Dlatego jeśli jedynie będę mogła sobie na to pozwolić i będę miała dzieci, to poślę je do szkoły prywatnej, ale takiej, która wychowuje uczniów w cenionym przeze mnie systemie wartości.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@Fisstech: ja bym chciala przedszkole/szkole Montessori wartosci naucze sama

Odpowiedz
avatar szafa
1 3

@ZaglobaOnufry: Można tak właśnie żyć i mieć Amerykę Południową albo żyć uczciwie i mieć Japonię czy inne tam kraje skandynawskie (z miejsca pozdrawiam tych, którzy zaraz wyskoczą, że tam też nie jest idealnie - nigdzie nie jest, ale wolę Japonię niż Meksyk czy inną Brazylię)

Odpowiedz
avatar jyyli
13 15

Z tego, co pamiętam, to nie była prywatna szkoła, tylko społeczna.

Odpowiedz
avatar Ursueal
7 11

@jyyli: Właśnie tak - społeczna. Na szkołach społecznych się nie zarabia, wszystko, co spływa idzie na funkcjonowanie placówki.

Odpowiedz
avatar Shineoff
19 21

Chodziłam przez kilka lat do szkoły prywatnej (podstawowej) gdzie w klasach było od 3 do 9 uczniów. Taka ilość dzieci w klasie to patologiczny horror, bo dziecko ma bardzo mało kolegów, a szansa, że się z którymś polubi jest niewielka. Kiedy ja trafiłam do tego beznadziejnego miejsca byłam już w 5 klasie, więc dzieci, które znały się 5 lat zupełnie nie umiały się zintegrować ze mną, nie chciały rozmawiać ani nie umiały w ogóle pracować w grupie, między sobą też się niespecjalnie lubiły. Nauczyciele niby mieli więcej czasu dla każdego ucznia aby się nad nim pochylić, ale oznaczało to w praktyce jedynie zbyt mocne integrowanie w prywatność uczniów - np. pani od muzyki robiła awanturę chłopcu, bo dotarło do niej, że powiedział innemu chłopcu coś niemiłego. Prawie codziennie wzywano również rodziców do szkoły, bo "pani córka nie chciała malować żółtą farbą", "pani syn zapomniał zeszytu do polskiego". Nauczyciele zmieniali się jak w kalejdoskopie, np. nauczycielka od matematyki wytrzymywała ok. 3 miesięcy, po czym przychodziła nowa, każda użalała się, że nic nie umiemy i tak w kółko. Nikt nie chciał być wychowawcą naszej klasy, bo "wszystkie te dzieciaki są beznadziejne i nie da się z nimi pracować"- cytat usłyszany przypadkowo w okolicach gabinetu dyrektorki. Jakość zajęć była więc mizerna. Jakość jedzenia (śniadanie, obiad i podwieczorek) - również mocno nieadekwatna do ceny. Wolałabym podciąć sobie żyły niż trafić w to miejsce jeszcze raz.

Odpowiedz
avatar bembenek
8 8

Żeby było ciekawiej szkoły prywatne otrzymują też dotację na ucznia taką jak szkoły masowe.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 9

@bembenek: Nie, szkoła pańtwowa dostaje 800 zł miesięcznie na ucznia a prywatna 400

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 września 2016 o 22:08

avatar lotos5
1 7

@maat_: Bembenek powiedział, że też dostają, a nie, że tyle samo. Naucz się czytać ze zrozumieniem.

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
15 17

Każda szkoła obojętnie czy prywatna, czy państwowa ma program wychowawczy i profilaktyczny uchwalany przez radę pedagogiczną razem z radą rodziców, nie jest więc tak, że organ prowadzący może wszystko. To nie liczebność klas w tamtej szkole budziła kontrowersje, ale pewne mało wiarygodne zdarzenia przedstawione przez autorkę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 września 2016 o 21:18

avatar Ursueal
9 11

I do głowy ci nie przyszło, że w sytuacji, w której od lat wszystkie media krzyczą o niżu, zapaści w edukacji, zwalnianiu nauczycieli, łączeniu i likwidacji szkół "właściciel" pomyśli trzy razy, zanim zrobi coś, co może narazić go na niezadowolenie rodziców i przeniesienie uczniów do konkurencji, która stara się przetrwać za wszelką cenę? Placówki oświatowe, nawet całkowicie prywatne, to nie udzielne księstwa i fantazję właścicieli ograniczają standardy edukacyjne (np. żadnych działań mogących zaszkodzić dzieciom, dlatego pan Władzio spod Żabki nie będzie uczyć żuloznawstwa stosowanego).

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
13 15

Ponawiam moje pytanie- gdzie tu jest piekielna historia?

Odpowiedz
avatar Allice
2 6

@Papa_Smerf: że są hejterzy? A raczej często ludzie po prostu wyrażający swoje odmienne zdanie?

Odpowiedz
avatar szafa
1 3

@Allice: Ale jakie zdanie? O co w ogóle chodziło w tej historii? Nie każdy siedzi w poczekalni i czyta komentarze. Jak ktoś coś wrzuca na główną, to niech opisze całą piekielność, a nie tylko sam komentarz do nie wiadomo czego.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 17

Chwileczkę, chwileczkę! Napisałam, że sama szukam szkoły prywatnej i nie znalazłam takiej z 7-8 dzieci w klasie. Czy to jest hejterstwo? A weź ty się w głowę puknij. A teraz podaj link do jakiejkolwiek szkoły prywatnej w Polsce z 5 uczniów w klasie i nie mówimy tu o szkołach zakładach przez samych rodziców dla własnych dzieci gdzies na wsi, gdzie zlikwidowano podstawówkę państwową. mówimy o normalnej szkole z czesnym PS Każda szkoła musi realizować podstawę programową., nawet prywatne przedszkole musi ją realizować

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 września 2016 o 22:06

avatar Rollem
2 6

@maat_: Szkola podstawowa Optimum i gimnazjum Optimum we Wrocławiu. W 2. klasie podstawówki miałem 5 osób, potem do początku 4. miałem 6-7 osób, i od 4 do 6 miałem 7-10 osób, jednocześnie w tym czasie w gimnazjum była klasa z trzema (może czterema przez moment) osobami.

Odpowiedz
avatar hulakula
1 1

@maat_: córka znajomej chodziła do gimnazjum prywatnego. razem z nią- były 4 osoby w jej klasie.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
1 1

@maat_: u mnie w gimnazjum też było 5 osób w klasie.

Odpowiedz
avatar GniewkoSynRybaka
1 3

@maat_: 5-7 uczniów - proszę bardzo: szkoły artystyczne w Polsce i to np. w stolicy. I nie, nie są to szkoły prywatne a właśnie państwowe, więc mi proszę tu nie wciskać ciemnoty, że nie ma szkół z tak mało licznymi klasami (akurat współpracuję z jedną z takich szkół, więc mam dokładne informacje). Więc zanim się zacznie komentować, czy jak kto woli - hejtować, warto się upewnić, czy własny komentarz (hejt) jest zgodny z rzeczywistością. Co się zaś tyczy podstawy programowej, to w jej oparciu nauczyciele tworzą własne programy nauczania. I to też informacja z własnego doświadczenia.

Odpowiedz
avatar Rollem
2 2

@GniewkoSynRybaka: Jasne, ale jednak podstawę zrealizować muszą (przynajmniej zadeklarować, że ją realizują...), a to czy to rozszerzą to już inna kwestia, choć oczywiście jeśli uczniowie są w stanie robić większy zakres to powinno się... chyba, że to jakaś plastyka czy biologia na mat-fizie czy inne niepotrzebne w kierunku przedmioty.

Odpowiedz
avatar Nikusia1
1 1

@maat_: W Kielcach miałam ucznia na korepetycjach, który chodził do prywatnej podstawówki - 8 osób w klasie. :D

Odpowiedz
avatar jrozan
8 8

1) Podstawa programowa musi być zrealizowana w każdej szkole - prywatnej, społecznej czy publicznej. W dobrych szkołach "państwowych" też uczą ponad podstawę. 2) Są szkoły, w których uczniowe za pieniądze rodziców przynoszą tylko dobre oceny. Głowy pozostają puste. 3) Mało uczniów w klasie może czasami oznaczać poważne problemy w rozwoju społecznym i emocjonalnym dzieci.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 5

@jrozan: w moim mieście finkcjonuje prywatne gimnazjum, klasy max po 15 uczniów. Dlaczego zbyt mało dzieci w klasie może oznaczać problemy emocjonalne i społeczne?

Odpowiedz
avatar Rollem
3 3

@Day_Becomes_Night: Mogę potwierdzić to, że faktycznie po małej ilości osób w klasie można mieć problemy z życiem w społeczeństwie. Miałem 5 do 10 osób w podstawówce, i teraz w liceum wciąż jestem troszkę aspołeczny (choć nie całkiem, bo i w podstawówce często graliśmy przedstawienia teatralne publicznie, byłem lektorem, więc troszkę się oswoiłem). Zwyczajnie - życie po szkole to często nauka w tych prywatnych z wysokim poziomem lub bananowe zajęcia większości klasy w takich prywatnych, gdzie płaci się za oceny, nie za wiedzę. Jednocześnie coś takiego jak dyskusja nawet minimalnie uznana za niegrzeczną gdziekolwiek na terenie szkoły czy poza jest skutecznie ganiona, a teren szkół prywatnych zazwyczaj jest nieduży i dobrze zagęszczony nauczycielami.

Odpowiedz
avatar Ursueal
5 5

@Day_Becomes_Night: Bo duża grupa uczy przetrwania w masach i różnych strategii rozwiązywania konfliktów, tworzenia podgrup, izolacji siebie, innych, włączania się itd. Przypomnij sobie jakąś zamkniętą, małą paczę z własnych lat szkolnych, która trzymała się zupełnie na uboczu i wyobraź sobie, że przez 3 lata to wszyscy, z którymi przebywasz przez większość dnia i oni stanowią twoje podstawowe grono znajomych.

Odpowiedz
avatar divo
2 4

@Rollem: Ja mogę potwierdzić, że po dużej ilości osób w klasie można mieć problemy :) Ja miałem 30 osób w podstawówce i jestem całkiem aspołeczny :) Może to nie kwestia wielkości klasy a indywidualnego charakteru każdego człowieka? :)

Odpowiedz
avatar Rollem
1 1

Potwierdzam częściowo. Owszem, są szkoły prywatne, gdzie w klasach jest niewielu uczniów. Ja przez rok w podstawówce miałem 5 osób w klasie (sami chłopcy), a w gimnazjum w tym samym zespole prywatnym była klasa z 3 osobami! Żeby nie było tak, że całkiem się zgadzam - nie, szkoły prywatne nie robią tego, co chce uczeń/rodzic. Owszem, rodzic czy uczeń ma większy wpływ, ale wciąż ważniejszy jest pieniądz niż zadowolenie w 100% klienta. Nie mogę się zgodzić też z tym, że szkoła publiczna to czysty program i nic więcej, nic mniej. No, częściowo może z tym, że mniej. Chodzę od gimnazjum do publicznych państwowych (pierw gimnazjum, teraz liceum), wcześniej do najlepszej w województwie prywatnej podstawówce. Poziom w gimnazjum (fakt, najlepsze w województwie i top3 w Polsce) był bardzo wysoki, a coś takiego jak program było tylko oficjalnie, dla kuratorium. Owszem, coś tam program przerabialiśmy... w 1. semestrze 1. klasy. Potem od razu wyższy poziom, dwujęzyczne nauczanie (gimnazjum nazywa się "gimnazjum nr XX we X z oddziałami dwujęzycznymi, ale wszystkie są dwujęzyczne) większości przedmiotów, wiele przedmiotów dodatkowych, kółek, basen, lodowisko etc. - wszystko co się tylko chce niemalże. Basen ma być zremontowany? Spoko, te prawie 5 milionów złotych od miasta zadłużającego się na inną związaną z wodą inwestycją może sobie na to pozwolić, ale z miesiąc na zatwierdzenie trzeba będzie poczekać. Oczywiście, to nie była typowa szkoła publiczna, nie było czegoś takiego jak obwodowość - tylko Ci, którzy odpowiednio dobrze napisali testy wewnętrzne (matematyka, polski, umiejętność przyswajania języków obcych, przyrodnicze), test szóstoklasisty i mieli dobre oceny (no dobra, to ostatnie można odpuścić - oceny w prywatnej podstawówce miałem słabe, ale dostałem się) mogli się tam dostać. Matematyka była na b. dobrym poziomie, chyba najlepszym podsumowaniem jest to, że średnia testu gimnazjalnego przekroczyła znacząco 90%, z czego najwięcej błędów było przez to, że komuś nie chciało się sprawdzać czy dobrze przeniósł odpowiedzi na kartę odpowiedzi, a w formie sprawdzenia wiedzy używano matur podstawowych i rozszerzonych, gdzie nawet na rozszerzonej nie było wyników poniżej 50% (chyba, że ktoś miał zagwarantowane np. olimpiadą 6 na koniec roku - wtedy czasami pisał na 0%). Tak więc.. szkoła publiczna może być świetna, ale trzeba sprawdzić jej poziom, najlepiej rankingami (osobiście polecam rankingi perspektywy pl) i znacząco przebije poziomem i przyjemnością oraz efektami prywatne.

Odpowiedz
avatar jasiobe
1 1

Wieki temu, na tej stronie, ktoś pisał o szkole publicznej, " kulawym uczniu " i tatusiu ( właściciel firmy ) sponsorującym pokrycie szkolnego dachu nową blachą ( bodajże ). Pisać dalej? Sens mego komentarza jest taki, że " temu misiu " ( temu uczniowi ) można było , jak to mówią " skoczyć ".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 września 2016 o 0:18

avatar elvink
2 2

Nie tylko w szkołach prywatnych są takie małe klasy i nie mówię tu o jakimś zadupiu, tylko sporej, bogatej gminie z kilkoma szkołami. Moje siostry chodzą do szkoły, w której największe klasy liczyły aż kilkanaście osób i była tylko jedna klasa na dany rocznik. Obecnie przybyło trochę dzieci i w klasach jest po kilkanaście dzieciaków, a jak jest więcej niż 20 chętnych to robią dwie klasy równoległe, ale jeszcze 2-3 lata temu w tej szkole nie było więcej niż 100 dzieciaków (a trzeba liczyć jeszcze przedszkole do tego). I nie jest to zła szkoła, absolutnie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

Ale tutaj głównym zarzutem nie było działanie szkół prywatnych(to chyba zresztą nie była szkoła prywatna), ale całkowicie zmyślona opowieść o zamianie dzieci w homoseksualistów, żywcem wyjęta z artykułów propagandowych. Po pierwsze: kiedy nauczyciele bawili się z dzieciakami w przebieranki i opowiadali o Szkotach noszących kilty, była awantura na całą Polskę, a tutaj nic? 2. Znajdź mi Polską organizację feministyczną, głoszącą takie poglądy 3. To nie działa tak, że powiesz dziecku, że ma im się podobać ktoś inny, to jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki tak się stanie. "Odgejawianie" byłoby wtedy magicznie łatwe, prawda?

Odpowiedz
avatar choleraa
1 1

"Radio Armaggedon" Żulczyka :)

Odpowiedz
Udostępnij