Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zaczął się dwunasty rok, jak moi rodzice są rodziną zastępczą. Kiedy przyszły…

Zaczął się dwunasty rok, jak moi rodzice są rodziną zastępczą. Kiedy przyszły do nas pierwsze dzieci miałam 9 lat. To było rodzeństwo, które z resztą bardzo szybko wróciło do babci. Po dwóch miesiącach w naszym domu zamieszkało kolejne rodzeństwo- 3 siostry- bliźniaczki starsze ode mnie o rok i ich cztery lata młodsza siostra. To z nimi związana jest większość piekielności, o których nawet mi się nie śniło.

Byłam bardzo emocjonalnym dzieckiem, przez co raczej nie byłam zaradna. Miałam tak słabą psychikę, że krzywe spojrzenia ludzi doprowadzały mnie do płaczu. A na przyjście nowych dzieci bardzo się cieszyłam. Moje rodzeństwo jest sporo starsze, więc moim jedynym wyobrażeniem było, że będę miała świetnych kompanów do zabawy.

Sielanka skończyła się bardzo wcześnie. Z racji tego, że mieszkamy na wsi każdy o każdym wie "wszystko", a plotki mnożą się i rozchodzą w zastraszającym tempie. Najpierw od moich rodziców odwrócili się niemal wszyscy znajomi, bo poszła fama, że dorabiają się za "te dobre serduszka".

Chodziłyśmy wszystkie do jednej szkoły. O ile na początku wszystko było dobrze, to dość szybko okazało się, że mają talent do manipulacji jak mało kto. Zaczęli się ode mnie odwracać znajomi. Zaczęło się niewinnie. Jakieś docinki, szturchanie na korytarzu. Zazwyczaj były to grupki kilka lat starszych dziewczyn, zdarzało się, że obrywałam od chłopaków. Nie rozumiałam co się dzieje, bo nikt nawet nie wspomniał za co obrywam. Może łatwiej byłby mi przez to przejść, gdybym spotykała się z niechęcią tylko ze strony uczniów. Niestety nauczyciele też byli podzieleni. Zostały jednostki, które mnie wspierały. Pozostali tyrali mnie jak najgorszą szmatę, robili wszystko, żeby mi dogryźć, dokopać, by moje oceny spadły. Dlaczego? Bo one powiedziały, że ja je źle traktuję w swoim domu. (Byłam na to zbyt naiwnym dzieckiem, moi rodzice zbyt niedoświadczeni, więc-przynajmniej początkowo- były traktowane tak samo jak ja.) Ci wyszkoleni pedagodzy, zamiast rozwiązać konflikt, skonfrontować ich słowa z moimi, porozmawiać z moimi rodzicami zaczęli nastawiać dziewczyny przeciwko nam. Bo przecież: "To są biedne dzieci z domu dziecka, one są takie pokrzywdzone przez los. One nie potrafiłyby kłamać. To oczywiste, że ta mała małpa się nad nimi znęca."
I tak zaczęło się rozwijać moje małe piekło. Tylko że to jeszcze był przedsionek...

szkola_podstawowa rodzina_zastepcza

by alternatywnablondynka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
12 16

Aha. Dzieci z rodziny zastępczej, skarżą się że są źle traktowane w nowej rodzinie. Bardziej spodziewałabym się olewki ze strony pedagogów lub nasłania kontroli niż nastawiania dziewczyn przeciko komukolwiek. Chyba, że mieszkacie na jakimś zadupiu, gdzie takie patologia to normalny styl życia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
18 20

@Day_Becomes_Night: Znam podobny przypadek. Naiwni rodzice z dziećmi w wieku późno podstawówkowym postanowili zostac pogotowiem opiekuńczym. Po tym jak ich dzieci zaliczały kolejny ostry wpierdziel od tych biednych sierotek jakoś wycofali się rakiem z dobroduszności. Nie mówię, ze zawsze, ale wpuszczasz do swego domu dzieci po przejściach, nie nauczone czym jest normalność. Jesli masz dzieci to lepiej pomyśl czy chcesz swoje dzieci na to narażać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 września 2016 o 20:28

avatar alternatywnablondynka
12 14

@Day_Becomes_Night: Mieszkam na zadupiu, ale to jest całkiem normalna wieś turystyczna. Więc ludzie żyją raczej godnie. Niestety świadomości w społeczeństwie był brak. @maat_: Moi rodzice się nie wycofali. Wydawało im się, że skoro wychowali trójkę swoich dzieci, to z tymi też dadzą sobie radę. Chcieli po prostu pokazać im, jak funkcjonuje normalna rodzina, chcieli, żeby miały dobry start. Ale one nie chciały. Po chyba 4 latach (mojej) męczarni i przeogromnej ilości piekielności z rodzeństwem powiedzieliśmy dość i dziewoje wróciły do domu dziecka. Jak napisałam- dalej są rodziną zastępczą, tylko wychowują maluszki. Obecnie najstarsze dziecko ma 5,5 roku i jest u nas od urodzenia. Maluszki też mają wiele nieciekawych przygód. Ja osobiście nigdy nie zdecyduję się nawet na adopcję. Choćby mieli mnie kroić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@alternatywnablondynka: no pewna część jednak nie jest jak widać. Twoi rodzice na bank przechodzili różnego rodzaju testy, szkolenia, sprawdzano ich. Nikt was nie uprzedził kogo możecie wpuścić pod dwój dach? Adopcja jest ok, ale jak bierze się noworodki i maluchy. Resztą musi zająć się osoba z odpowiednim ddświadczeniem.

Odpowiedz
avatar alternatywnablondynka
10 12

@Day_Becomes_Night: Nie wiem jak to jest ze studiami pedagogicznymi, ale wydaje mi się, że ludzie wyszkoleni w tym kierunku powinni być wyczuleni na manipulację. Niestety dodatkowo większość z tych nauczycieli miała nierówno pod kopułą.. ale to jeszcze nie czyni z nich patoli. Adopcja malucha czy niemowlaka wcale nie jest ok. Często jest to któreś pokolenie patoli i różne choroby, wady wychodzą w późniejszym etapie rozwoju dziecka. No i najpopularniejszy FAS, który dotyczy niemal każdego takiego dziecka a stwierdzony jest rzadko, bo jak to już toś pisał- kobieta musi się przyznać do tego, że piła w czasie ciąży. Do tego mamy kiepskie prawo adopcyjne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

@alternatywnablondynka: a FAS nie stwierdza się po narodzeniu? Rozumiem,że wady rozwojowe,typu opóźnienie intelektualne można stwierdzić dopiero później, ale problemy zdrowotne? A co jeżeli dziecko rodzi się z promilami? Jak twoi rodzice przygotowywali się do roli rodziny zastępczej? BTW, na nauczycieli nie licz. Większość ma swoich uczniów w dupie.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
7 9

@Day_Becomes_Night: Nie wypowiadaj się w temacie o którym nic nie wiesz. Też byłem rodziną zastępczą dla dwóch przyrodnich sióstr. Starsza dziewczynka oskarżyła moją córkę o to, że ją bije a ciocia (czyli moja żona) krzyczy na nią. Sytuację uratowała młodsza, która jako maluch nienawykły jeszcze manipulacji zapytana o to czy ciocia z wujkiem krzyczą albo biją powiedziała, że nie. A mówiła to wisząc mi na szyi. Na szczęście pani pedagog była pedagogiem z zamiłowania a nie jakimś gamoniem z przerośniętym ego i tak rozsądnie pokierowała rozmową z tą starszą dziewczyną, że ta wygadała się, że zrobiła to celowo. Oskarżyła naszą córkę o bicie bo myślała, że ją zabiorą i ona zostanie naszą prawdziwą córką. Nadmienię, że zawsze był traktowane równo. Żonę z kolei oskarżyła o krzyczenie na nią i straszenie pasem dlatego, że wg niej ona nic nie ma. Nie ma przyjemności a tylko same zakazy i obowiązki. Co było obowiązkiem? Nauka, dbanie o porządek po zabawie oraz pewne obowiązki wynikające ogólnie z zamieszkiwania we wspólnym domu. Każdy z nas je miał i każdy miał je dopasowane do wieku i możliwości. Ale ona wolała tylko zabawę. Zrobić bałagan, rozpieprzyć pół pokoju ale uprzątnąć to nie. Nauka? A po co... Na szczęście się sama wygadała ze swoim planem i temat ucichł.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 września 2016 o 8:47

avatar konto usunięte
2 4

@Iceman1973: nie mówię, że zachowanie tych dzieci z historii to fake. Chodzi mi o to, że WSZYSCY pedagodzy im uwierzyli a nikt nie zapytał rodziców czy autorki o zdanie! Ewentualnie nasłanie jakieś kontroli. A tutaj jakieś poroniome akcje z nastawianiem dziewczyn przeciwko innym. Normalni, dorośli ludzie z wykształceniem tak nie robią.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
5 7

@Day_Becomes_Night: Robią, robią... A czasem jeszcze gorsze i głupsze rzeczy robią. Wiesz jak to czasem bywa. Jak już nerwy puszczą całkowicie to własnemu dziecku mimo że potem człowiekowi głupio dało się tego klapsa. I to pomaga bo to szczypanie w tyłek czasem przypomina, że rodzicowi skończyły się argumenty i cierpliwość. A tu kicha. Nie można tak. Bo dziecko nie Twoje, poza tym wszyscy w koło są zdania że biedne, pokrzywdzone przez los itd., Owszem, pokrzywdzone ale jest też druga strona medalu. Niejednokrotnie są to dzieci życiowo bardziej obcykane niż Ty czy ja. Takie sprytne/chytre życiowo. No i na tym bazują. A MOPR? Pomożemy! Zgłaszajcie wszelkie problemy! To byliśmy ze dwa razy, że starsza stwarza problemy i może jakiś psycholog czy coś? No to się dowiedzieliśmy, że to w nas jest problem. Kradzież z szafki nauczycielki określono jako rozwojowe... To my byliśmy winni, że dziecko kradło, kłamało... nosz kurde!!

Odpowiedz
avatar alternatywnablondynka
2 2

@Day_Becomes_Night: Nie "wszyscy". Były pojedyncze osoby, które mnie wspierały. No i większość zdecydowanie nie była normalna. Co do FAS.. Ma swoje odmiany. Także w zależności od momentu ciąży (i ilości) spożytego alkoholu może być mniej lub bardziej widoczny fizycznie. Zaburzenia emocjonalne wychodzą później, te rozwojowe często wtedy, gdy dziecko zaczyna się uczyć. Gdy rodzi pijana, to FAS stwierdzany jest automatycznie. Moi rodzice najpierw zgłosili się do ośrodka adopcyjnego. Dostali masę papierków i wytycznych (jakich dokumentów potrzebują, co muszą wypełnić). Potem były rozmowy, wywiady, testy. Gdy to wszystko przeszli zostali zakwalifikowani na szkolenie. Po szkoleniu stali się rodziną zastępczą.

Odpowiedz
avatar alternatywnablondynka
3 3

@Iceman1973: Też mieliśmy podobne przeboje. Ale to wszystko będę stopniowo opisywać w historiach. Piekielnych czytam już dość długo, ale nie przypominam sobie historii związanych z rodzicielstwem zastępczym. Po różnych reakcjach ludzi uważam, że temat jest trudny, ale czuję potrzebę opowiedzenia o tym. Nie po to, żeby zafundować sobie "terapię", ale żeby pokazać to wszystko od innej strony.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
3 5

@alternatywnablondynka: Tak, to trudny temat. A głównie dlatego, że media jak już robią jakiś materiał o rodzinach zastępczych to tylko wtedy, gdy rzeczywiście trafią się jakieś oszołomy i się nad dziećmi znęcają. Dodatkowo zawsze znajdzie się jakaś grupa ludzi, którzy nie mieli, nie wiedzieli, nie robili ale i tak wiedzą najlepiej, że my się na tych dzieciach bogaciliśmy. Tak naprawdę to gdyby właśnie nie byłoby mnie na to stać to nie zostałbym rodziną zastępczą. No i mało kto umie pojąć, że te pieniądze które się otrzymuje, idą na dziecko. Przecież one też jedzą, trzeba je ubrać, wyposażyć do szkoły. Zużycie mediów też wzrasta stosownie do ilości osób. Starsza już była w takim wieku, że marzył się jej telefon. I takie przemądrzałe osoby myślą, ze z czego to wszystko mam zapewnić? Wziąłem dzieci, pomagam im, stwarzam w miarę normalny dom bo nie jest to placówka więc dlaczego mam sobie, żonie i córce pogarszać dotychczasowy standard życia bo kogoś kole w oczy że na te dzieci państwo daje pieniądze. Daje i to o wiele mniejsze niż wychodzi utrzymanie dziecka w placówce.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@Iceman1973: w takim razie zostaje tylko oddać spowrotem.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
0 0

@Day_Becomes_Night: Nie jesteśmy już rodziną zastępczą. Ale nie przestaliśmy w taki sposób jak myślisz. Przestaliśmy się przejmować MOPRem i przydupasami tam pracującymi a zaczęliśmy działać wedle naszego uznania. Prywatnie poodwiedzaliśmy różnych specjalistów. Zrobi8liśmy sporo i gdy już było tylko krok do prostej to MOPR sobie wymyślił, że się nie nadajemy i będą zmierzać do tego byśmy przestali być rodziną zastępczą. Dlaczego? Bo się draniom nie daliśmy sterować. Szykanowali i tak długo nękali nas różnymi dziwnymi pomysłami,że w końcu dopięli swego. Mało ważne,że młodsza nie znając biologicznych rodziców do nas mówiła mamo i tato.

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
0 0

@Day_Becomes_Night: bardzo czesto nie uprzedza się,ze starsze dzieci mają jakies deficyty ( fas, opóznienie zaburzenia rozwoju więzi, itd) a jak rodzice adopcyjni potem prosza o pomoc, to wszyscy z tych organizacji " pomocowych" się odwracają.. często zostaje sie samemu, z dzieckiem zaburzonym, który swoją manipulacją niszczy normalne więzi w rodzinie. Poczytaj blogi adopcyjnych rodziców.

Odpowiedz
avatar Edwin
2 6

Bo większość dzieci z domów dziecka jest ostro skrzywionych. Czemu sie dziwić, kiedy taki maluch był na przykład oddawany z rodziny zastępczej do domy dziecka 3 razy. kiedy był bity i głodzony w domu rodzinnym. Na nic starania wychowawców w domu dziecka. (Oczywiście jeśli takie starania są. Zazwyczaj kiedy jest 2 wychowawców na 12 małych zaburzonych dzieci to jest raczej walka o przetrwanie wychowawcy a nie praca z dzieckiem) Wszystkie te dzieciaki są nastawione na dostawanie różnych rzeczy. A jak nie dostaną to wymuszą płaczem/rykiem. No i większość wychowawców odpuszcza i ustępuje dziecku. A po ukończeniu 18 lat wracają do rodziców alkoholików - patologii. I tak drodzy państwo tworzymy kolejnych klientów OPS/MOPS.

Odpowiedz
avatar alternatywnablondynka
4 4

@Edwin: W tym przypadku nie takie maluchy z nich były. A powrót do domu dziecka był najlepszym rozwiązaniem. Poza tym walczyły o to przynajmniej przez połowę swojego pobytu w naszej rodzinie. Nie wiem, jakie masz doświadczenie z tego typu dziećmi, ale nie wszystko jest takie, jak one to przedstawiają.

Odpowiedz
avatar Edwin
7 7

@alternatywnablondynka: Doświadczenia nie mam. Wystarczą mi historie mojej małżonki, która pracuje w domu dziecka :) Tego, że nie wszystko jest takie jak te małe szatany przedstawiają, jestem bardziej niż pewien. Wspomniałem o maluchach bo żona się takimi opiekuje. (3-12 lat) z tej grupy jedna dziewczynka jest w miarę normalna. Najgorsze jest to, że ludzie krzywdzą swoje dzieci nie zdając sobie sprawy, że wszystko co przeżyły będzie rzutowało na ich zachowania w przyszłości. Małżonka ma 2 braci lat 3 i 4 w grupie. Gówniarze mają skłonności psychopatyczne. I to się rozwija. A przemawia do nich jedynie argument siły. No ludzie. W żadnym wypadku nie oskarżam Twoich rodziców. Żona po 12 godzinach pracy wraca wykończona psychicznie i ma żądze mordu w oczach a przecież nie tworzy dla nich rodziny tylko się nimi opiekuje. Swoje 3 grosze wtrąca dyrektor ośrodka, która nie przejmuje się żadnymi uwagami, ważne że dzieci się nie skarżą. Psycholog który ich odwiedza też nie widzi problemy w tych 2 psychopatach... Ale to już materiał na oddzielne historie.

Odpowiedz
avatar Visenna
-1 1

Piszesz że to wieś, w której "każdy o każdym wie "wszystko"", potem piszesz, że byłaś wrażliwym emocjonalnym dzieckiem które na krzywe spojrzenia reagowało niemalże płaczem. I co, ludzie, pedagodzy (pedagogowie?), Twoi koledzy i koleżanki uwierzyli, że takie dziecko nagle stało się tyranem i małym psychopatą? Albo w tej Twojej miejscowości jednak nie wszyscy wiedzą wszystko o innych, albo..

Odpowiedz
avatar alternatywnablondynka
4 4

@Visenna: Szkoda, że zapomniałaś zacytować fragment o plotkach. Albo... może nie doczytałaś? Wystarczyło, ze rozeszła się plotka o tym, jak to moi rodzice sie dorabiają na tych dzieciach. Ze mną i moimi uczuciami ludzie się liczyli. Dla nich oczywistym było, że skoro dziewczyny są z domu dziecka, to sa tak biedne i pokrzywdzone, że nie byłyby zdolne do kłamstw. Tylko wszytko poszło w złym kierunku i ja stałam sie winna ich wszystkich nieszczęść.

Odpowiedz
avatar MMR
-2 4

Co znaczy "tyrali mnie"?

Odpowiedz
avatar Poziomeczka
5 5

Moi rodzice prowadzili taką rodzinę i wiem że te dzieciaki to często pierwszorzędne kłamczuchy i manipulatorzy. Nie wyobrażam sobie mieć własnego dziecka i prowadzić RZ. Zawsze na tym cierpi dziecko biologiczne. Ostatnio znajomi zrezygnowali bo ich pięciolatka popadła w głęboką depresję

Odpowiedz
Udostępnij