Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Chciałam poczekać z dodaniem historii na "po fakcie", ale coś czuję, że…

Chciałam poczekać z dodaniem historii na "po fakcie", ale coś czuję, że może być jeszcze weselej...
Mój wujek zdecydował się powtórnie ożenić - umówmy się, że pierwsze małżeństwo było, delikanie mówiąc, niewypałem. Trudno, nie oceniam, za młoda jestem, żeby posklejać wszystkie fakty. Jako, że jest już dłuższy czas po rozwodzie i trochę mu się nie wiodło, bardzo się ucieszyliśmy z informacji, że mamy "oczekiwać zaproszenia".
Tak dla wyjaśnienia sytuacji, oboje z mężem pracujemy tej samej, dużej firmie od ponad 4 lat i ogólnie nie narzekamy na warunki. Wujek też jakiś niecały rok temu zahaczył się w tej samej firmie, na szczęście w dziale kompletnie nie związanym z nami, i od tego czasu nagle zapałał chęcią zacieśnienia więzi rodzinnych. Ogólnie jakoś udawało nam się lawirować w gąszczu jego nagłej wylewności i serdeczności (mówiąc wprost: nawet jakbyśmy chcieli to i tak guzik możemy mu pomóc, a obnoszenie się z pokrewieństwem z nim może być dla nas ryzykowne- wujek rzadko w której firmie zahacza się na dłużej, i zwykle wylatuje z przysłowiowym hukiem).
Jednego pięknego dnia w skrzynce znalazłam firmową kopertę - nie powiem, żebym była zachwycona, bo firma komunikuje się raczej mailowo, więc na pierwszy rzut oka - koperta nie do męża, bo żadnego maila nie dostał, a więc do mnie (jestem na macierzyńskim). Jako, że nie spodziewałam się żadnych informacji od firmy, przed oczyma raczej czarne wizje. I tym większy szok - w kopercie firmowej druga koperta, tym razem w fiołkowo-lawendowym kolorze i masą złotych naklejeczek z serduszkami, obrączkami... uf. ZAPROSZENIE.
W standardowym mniej więcej tekście dowiedzieliśmy się o miejscu, dacie i godzinie. Ogólnie zaskoczył nas "lokal" - wielki pan manager robi wesele w ośrodku wypoczynkowym, circa 200km od nas. No ok, wielkie paniska nie jesteśmy, w końcu bawić się dobrze można wszędzie, byleby czyste łóżko było. I dodatkowo, jako, że wesele w piątek, opcja przedłużenia pobytu do niedzieli za drobną opłatą. Początkowo nie chcieliśmy jechać w ogóle, ze względu na naszą 8mio miesięczną pociechę, ale rodzice namówili: chodźcie, rozerwiecie się, małą położy się spać w pokoju, macie nianię elektroniczną, będziemy do niej latać najwyżej, w 4 damy radę. A może przedłużycie pobyt i dogadacie się z kuzynką i jej mężem? Wesele w atrakcyjnej części Polski, można trochę pozwiedzać, we wrześniu jeszcze będzie pogoda, zabawicie się. Przekonali i nas, i kuzynkę - zostajemy do niedzieli. Wzięłam na siebie poinformowanie wujka o naszych decyzjach, bo jednocześnie chciałam zapytać o możliwość dostawki dla młodej - czy będzie coś na miejscu, czy organizować we własnym zakresie.
Ogólnie pan młody nie wiedział, ale obiecał się dopytać i oddzwonić. Ostatecznie po 2 miesiącach, w miarę zbliżającego się terminu wesela, odezwał się do niego mój mąż. Wujek kompletnie nie kojarzył żadnych szczegółów rozmowy czy ustaleń, zdziwił się serdecznie, że my dziecko mamy (hę?!), że z nim jedziemy (hę?!), ale że mamy się nie martwić, bo dla dzieci będzie... ANIMATORKA (HĘ?!!). Mąż skomentował, że nasze dziecko chyba nie skorzysta, chyba, że pani będzie również odpowiedzialna za "zabawianie" pieluch latorośli. Ogólnie na tym etapie wiedzieliśmy, że liczyć trzeba raczej na siebie.
Jakoś półtora tygodnia przed weselem zaczęło nas nurtować pytanie, czy w niedzielę przysługuje nam śniadanie, czy trzeba coś ogarnąć we własnym zakresie. Kuzynka zdeklarowała się zadzwonić, więc proszę ją, żeby delikatnie napomknęła, że nasze pokoje w miarę możliwości powinny być w bliskim sąsiedztwie sali bankietowej (ze względu na zasięg niani jak i ewentualną konieczność biegania do młodej).
Kuzynka zadzwoniła, po czym skontaktowała się ze mną w celu przekazania nowin. A więc:
-śniadania brak, chyba, że sobie dokupimy (dobra, dajemy spokój, cena nieadekwatna do usługi)
-jako, że w sobotę jest tam kolejne wesele i trzeba zwolnić pokoje, to osoby zostające dłużej kwaterowane są w domkach (dobra, toć we wrześniu jeszcze ładna pogoda w miarę, więc nie powinno być zimno, damy radę)
-domki są 200-600 metrów od głównego budynku ośrodka i sali bankietowej (niania ma zasięg 300 m... ale spoko, najwyżej na noc wesela położymy ją w pokoju rodziców, bo oni nie przedłużają pobytu)
-domki są 6-cio osobowe (spoko, możemy być we 4 + mała w jednym, nie robi). Ależ robi. Oni nam kogoś DOKWATERUJĄ. CO?! No wg pani w ośrodku jak domek jest 6cio osobowy, to ma być 6 osób, dziecko się nie liczy. Ogólnie zachwycona nie byłam perspektywą dzielenia łazienki z w zasadzie obcymi ludźmi, ale jakoś damy radę.
-Kuzynka w śmiech, bo ja chyba nie rozumiem... Domki są JEDNOIZBOWE. Tzn w 1 pokoju stoją 3 wersalki. Do kobiety z ośrodka nie dochodziło, dlaczego nie jesteśmy zachwyceni perspektywą spania z niemowlakiem w 1 pomieszczeniu w którym śpi jeszcze 2 obcych ludzi i Bóg raczy wiedzieć, co im do głowy po alkoholu przyjdzie.
W związku z tym kuzynka przekazała, że jednak nie jesteśmy zainteresowani przedłużeniem pobytu i w sobotę się ewakuujemy. I tu padło zdanie, po którym do teraz zbieram szczękę z podłogi: "A mogłaby się jakoś pani z panem młodym skontaktować? Bo oni tu mieli dziś podjechać i załatwiać, ale się nie pojawili, i tak w zasadzie ja wiem tylko, że wesele będzie i na ile osób, ale menu, godziny itp, nic nie wiem"... Dodam: niecały tydzień pozostał do wesela. Z kuzynką już sprawdziłyśmy, czy jakaś knajpka dowozi pod adres ośrodka, bo chyba będzie wesoło...

by ~karo1234
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Litterka
21 23

I co? Nadal się wybierasz na ten ślub? Ja bym już rezygnowała, kto wie, co będzie dalej, bo na pewno normalnie nie będzie.

Odpowiedz
avatar arokub
0 12

@Litterka: Normalnie może nie, ale na pewno ciekawie :) Tylko piwo i popcorn zabrać... ...gdyby nie niemowlak, którego nie ma co męczyć, ale w innej sytuacji fajnie się wybrać, bo ubaw może być po pachy.

Odpowiedz
avatar Rak77
13 13

@Litterka: się jeszcze okaże że goście przy wyjściu z sali weselnej rachunki dostaną :)

Odpowiedz
avatar Moby04
0 0

@Litterka: W sumie ja bym w tej sytuacji pomyślał o jakimś "budżetowym" wyjeździe ze wspomnianą kuzynką na weekend (wszak czas już zaklepany) a wujowi przy ewentualnych pretensjach powiedzieć, że się zapomniało przypadkiem...

Odpowiedz
avatar Jorn
0 10

"Chciałam poczekać z dodaniem historii na "po fakcie", ale coś czuję, że może być jeszcze weselej...". To jest właśnie argument za tym, żeby poczekać i opisać całość.

Odpowiedz
avatar myszolow
-5 23

Trochę jednak jestem na "nie" dla tej historii... Fakt, piekielne że wujek nie ogarnia tematu, ale (może to tylko dla mnie normalne) noclegi na weselach są w sumie po to żeby się przekimać parę godzin, co z tego że sześć osób w jednym pokoju? Na weselu chyba znasz rodzinę, która przyjedzie? Nie mogłaś się zorientować z kim byłabyś w domku i na tej podstawie ocenić sytuację? Spanie w jednym pokoju z ciocią czy tam kuzynostwem jest takie straszne? No, spoko, rozumiem że dla współlokatorów spanie z niemowlakiem może być koszmarem, fajnie że o nich pomyślałaś. Ale oczekiwanie że specjalnie dla Ciebie wujek wykupi pokój dwuosobowy (na pewno z 3x droższy niż cały domek) ponieważ MASZ DZIECKO to jest na maxa roszczeniowe. Chcesz mieć "dwójkę" to możesz chyba ją sobie wykupić we własnym zakresie?

Odpowiedz
avatar nyktimene
10 10

@myszolow: Zazwyczaj na weselach jest tak, że przyjezdnym gościom państwo młodzi fundują nocleg w noc imprezy i ewentualnie rezerwują pokój noc wcześniej/ noc później według potrzeb. Za te dodatkowe noclegi na wszystkich weselach, na których byłam, goście płacili sobie sami. Problem jest w czym innym - autorka posta, choćby chciała, nie wykupi sobie we własnym zakresie "dwójki", bo wszystkie pokoje na sobotni wieczór są zarezerwowane dla gości następnego wesela. Jak autorka ma zorientować się, z kim będzie w domku? Z kuzynką już się umówiły, ale czy ma wydzwaniać po wszystkich zaproszonych krewnych z pytaniem, kto zostaje na drugi nocleg? Bo jesli nikt więcej, to kierownictwo gotowe im dokwaterować nieznana parę. To państwo młodzi, jako rezerwujący noclegi, powinni rozplanować rozłożenie pokoi i poinformować gości z kim będą mieli przyjemnośc dzielić kwaterę

Odpowiedz
avatar Moby04
0 0

@myszolow: Przede wszystkim z historii wynika, że nie znają wujka za dobrze, więc można się domyślać, że rodziny panny młodej tymbardziej. Czyli połowa potencjalnych gości jest obca. Poza tym należy uwzględnić fakt, że wujka/ciotkę/kuzynkę z drugiego krańca Polski znają co najwyżej ze słyszenia prawdopodobnie i zdecydowanie nie wiedzą, czego się spodziewać jak popiją - nie wspominając już o ewentualnym płaczu dziecka w nocy, który może wyprowadzić takiego podpitego z równowagi. @nyktimene: Ja na wszystkich weselach, na których byłem i potrzebowałem pokoju miałem wszystko opłacone i dobrane tak, żebym był sam na sam z towarzyszką...

Odpowiedz
avatar plotka7
27 27

Już zadzieram kiecę i lecę z małym dzieckiem na tak niezorganizowane wesele, siedzę z elektroniczną nianią, latam do dziecka na zmianę z rodzicami..... eh... a nie możecie zostawić dziecka z drugimi rodzicami? A jesli nie macie z kim to zwyczajnie zrezygnowac z tego wesela? Ja jestem zmęczona od samego czytania...

Odpowiedz
avatar rennard
12 16

"-domki są 6-cio osobowe (spoko, możemy być we 4 + mała w jednym, nie robi). Ależ robi." - no czytam to zdanie i nie wiem czego nie robi, ale jednak robi ;)

Odpowiedz
avatar Cyrkiel
1 1

@rennard: W nawiasie jest zdanie autorki, że w 6 osobowym domku mogą nocować we 4 + małe dziecko. Zaś poza nawiasem jest opinia pani z ośrodka: dziecko nie wlicza się jako osoba, więc dokwaterują im dwoje obcych ludzi.

Odpowiedz
avatar rennard
-1 1

@Cyrkiel: To wiem, ale dalej nie wiem czego nie robi, ale jednak robi ;)

Odpowiedz
avatar PooH77
5 5

Po "jako", przed "że", nie jest potrzebny przecinek.

Odpowiedz
avatar Strzyga
7 7

Rozumiem piekielność wuja, ale po kija ten kilometrowy wstęp o poprzednim małżeństwie wuja i jego zatrudnieniu w waszej pracy? Historia jest o źle zorganizowanym weselu przecież. Popraw może, bo ciężko się czyta.

Odpowiedz
avatar Curt
0 0

Nie możecie zatrudnić niani na tę jedną noc, żeby nie biegać non stop z sali do pokoju/domku? W mojej rodzinie tak się robiło. Druga rzecz - przeszkadza Ci, że kogoś Ci dokwaterują (nic dziwnego), ale nie pomyślałaś, że to przede wszystkim te dokwaterowane osoby będą miały gorzej śpiąc w jednym pokoju z niemowlakiem?

Odpowiedz
avatar margotek
1 1

@Curt: "nie jesteśmy zachwyceni perspektywą spania z niemowlakiem w 1 pomieszczeniu w którym śpi jeszcze 2 obcych ludzi" - ludzie myślą tylko o sobie... a zapytam z ciekawości - czy ktokolwiek byłby zachwycony śpiąc w 1 pokoju z niemowlakiem? Przecież wiadomo, że tak małe dzieci płaczą po nocach, rodzice się "kręcą" karmiąc i przewijając, obawiam się, że reszta weselników ma na ten temat podobne zdanie. Uważam, że zabieranie takich maluchów na wesele jest kompletnie bez sensu. Ani maluch nie skorzysta, ani rodzice się nie wybawią - a jak się zapowiada - dziadkowie też. I po co? A dziecko? Obudzi się w nocy samo w obcym miejscu i zanim rodzice dobiegną zdąży się przestraszyć.

Odpowiedz
avatar Izabela32
1 1

W takiej sytuacji ja bym już na pewno nie poszła. Trzeba mieć jakieś zasady i uznawać pewne granice.

Odpowiedz
avatar czarny_kruk
-5 5

A mnie szczerze mowiac najbardziej zaniepokoil fakt, ze chcecie z mezem sie bawic na weselu, a dziecko ma zostac samo w pokoju. Rownie dobrze moglabym wyjsc z domu i pojsc do osiedlowego sklepu, kiedy moja pociecha spi (biorac ze soba nianie). Moze jestem zbyt bojazliwa, ale jest to dla mnie szczyt nieodpowiedzialnosci tym bardziej, ze dziecko moze nawet zwrocic mleko i sie tym zachlysnac a Ty autorko czy Twoj maz nie zdazylibyscie dobiec. Oczywiscie odpukac.

Odpowiedz
Udostępnij