Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Niedziela w delegacji z pracy więc i tak muszę czekać do poniedziałku,…

Niedziela w delegacji z pracy więc i tak muszę czekać do poniedziałku, żeby pozałatwiać sprawy i wrócić do domu.

Odpaliłem sobie na laptopie jeden z programów motoryzacyjnych o dziwnych sytuacjach na drodze i przy okazji jednej z takich sytuacji przypomniało mi się co się jeszcze lat parę temu działo w moim rodzinnym mieście na osiedlu, na którym się wychowałem. Ale do rzeczy.

Rzeczone osiedle na którym się wychowałem do dużych nie należało. Raptem z 5 krótkich bloków (po 2 klatki w każdym). Były jednak tam dwie spółdzielnie mieszkaniowe. Do pierwszej (która była naszą spółdzielnią) należał wjazd na osiedlowy parking (droga biegła wzdłuż jednego z bloków), do drugiej natomiast owy parking. Przez lat 20 z hakiem wszyscy się dogadywali: oni mogą wjeżdżać na parking przez nasz wjazd, my możemy tam sobie parkować. Wjazdu inaczej wytyczyć nie dało się gdyż obok były inne zabudowania. Wszystko było cacy do momentu gdy w spółdzielni nr 2 nie zmienił się Prezes.

Jako, że był to człowiek od niedawna mieszkający na tym osiedlu nie zdawał sobie spraw do końca jak sytuacja wygląda. Postanowił trochę w jego mniemaniu unormować sytuację z parkingiem i zakazał nam parkowania tam. Nikt sobie nic z tego nie robił do momentu, gdy pan Prezes nie zaczął wzywać straż miejską by zakładali blokady i inne tego typu rzeczy. A straż miejska była łasa na kasę (jak chyba wszędzie) to i mimo iż nieprawnie (jak się dowiedzieliśmy później) zakładała blokady na koła i nakładała mandaty. Nasz Prezes próbował interweniować u tamtego ale tamten był głuchy na prośby o rozmowę. Po kilku takich sytuacjach zwołano nadzwyczajne zebranie naszej spółdzielni, na którym wyjątkowo stawili się wszyscy (ja również z ciekawości z ojcem poszedłem). Zapadła decyzja: skoro wjazd jest nasz to montujemy tam metalowe blokady, a mieszkańcy naszej spółdzielni otrzymują po kluczu. Przez czas do zamontowania owej blokady wszyscy parkowali tak, żeby tamten Prezes nie mógł się do niczego przyczepić. Aż przyszedł dzień, w którym przyjechał majster i zamontował.

Jakież zdziwienie było ludzi wracających z pracy a nie mogących wjechać na parking przez tę blokadę. Jakiś czas później przyjechał i tamten Prezes i zobaczywszy co się stało domagał się rozmowy z naszym Prezesem. Zanim do spotkania doszło przed parkingiem nazbierało się dosyć dużo samochodów nie mogących nań wjechać. Jakież było zdziwienie gdy się okazało, że wjazd należy do naszej spółdzielni i że skoro nie zamierzają przestrzegać dawnego porozumienia to niech wytaczają sobie nową drogę.

W końcu Prezes drugiej spółdzielni skapitulował i pozwolił nam parkować na ich parkingu, a my obaliliśmy blokadę we wjeździe (jest tam jednak zamontowana do dziś w razie podobnych sytuacji w przyszłości)

absurdy drogowe parking

by vonavi
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Armagedon
35 39

@ZaglobaOnufry: Dogadywać to się można z kimś, kto jest skłonny do negocjacji. W przeciwnym wypadku - można gadać jak dziad do obrazu. Wybrali jedyne sensowne rozwiązanie, choć zapewne kosztowne. I bardzo dobrze, że zrobili to z przyczajki, nie uprzedzając wcześniej pana prezesa o swoich zamierzeniach. Mógłby, bowiem, przedsięwziąć jakieś działania, żeby postawienie blokady uniemożliwić. A tak - został postawiony przed faktem dokonanym, czyli pod ścianą. Amen.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
24 26

@ZaglobaOnufry: Niektórzy ludzie są tak tępi, że bez wizualnego dowodu na to, że nie wszystko im się należy, nie uwierzą. Myślę, że Pan Prezes do takich należał o czym świadczą wcześniejsze próby porozumienia.

Odpowiedz
avatar xpert17
1 11

Tamten prezes w sądzie by wygrał ustanowienie służebności przejazdu przez Wasz teren i tyle by było z Waszej złośliwości.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

@xpert17: Dokładnie. Tyle, że by to trochę jednak potrwało. A parkować pod samym domem się chce. Druga sprawa to przyjmowanie bezprawnie nałożonych mandatów. Jak ktoś nie znam PoRD takie tego są skutki. Mówię to o przyjmujących mandaty.

Odpowiedz
avatar archeoziele
5 5

@xpert17: Czy w takiej sytuacji właściciel nie może się czasem domagać rekompensaty?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
20 20

@xpert17: służebność też nie jest za darmo przecież. "Za wynagrodzeniem" jest w ustawie, i skoro do tej pory w ramach wynagrodzenia było pakowanie, kto wie jak by to sąd na pieniądze przeliczył? A i proces może potrwać.

Odpowiedz
avatar Jorn
9 9

@bloodcarver: A jeszcze sąd mógłby stwierdzić, że istnieje możliwość wytyczenia bezpośredniego dojazdu z drogi publicznej na ich działkę i służebności nie ustanowić.

Odpowiedz
avatar imhotep
2 4

@xpert17: Znajomego sprawa w sądzie już trzeci rok leci, bo jego sąsiad pomimo tego, że ma udostępnić przejazd na swojej działce właśnie przez służebność, to postawił sobie tam bramę z kłódką. A działka znajomego jest odcięta od świata.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-2 2

@bloodcarver: Proces trwa zawsze dlugo, a przeciez mozna bylo zagrozic odcieciem dostepu do parkingu. Sprobowac nigdy nie szkodzi, a nuz sie uda i kontrahent zgadza sie, bo widzi jasno, ze ma slabsze karty i osiaga sie cel bez wybudowania metalowych przeszkod, ktore przeciez tez cos kosztuja. Koniec jezyka za przewodnika w zyciu, o ile potrafi sie nim troche pogadac. Ale zawsze mozna rabnac z grubej Kaski, bo postrzelac z armaty we wroble tez fajnie.

Odpowiedz
avatar ljubomora
3 13

"Ów", nie "owy".

Odpowiedz
avatar Rak77
10 16

zaimek wskazujący ów - rodzaj męski (nigdy owy) owa - rodzaj żeński owo - rodzaj nijaki (nigdy owe) Nagminnie stosowany w sposób nieprawidłowy i często nadużywany. Jego zadaniem jest wyróżnić spośród grupy. W innym przypadku powinno się użyć zaimka ten/ta/to Polszczyzna jest językiem fleksyjnym, więc wyrażenia odmienne powinniśmy bezwzględnie odmieniać. Zaimek ów jak przymiotniki ma formy rodzaju, liczby i przypadka i jak przymiotnik składniowo dostosowuje się do wyrazu określanego (ów dom, owi znajomi, owo miejsce, owej dziewczyny)

Odpowiedz
avatar Jorn
2 2

@ljubomora: I jeszcze "niech sobie wytyczają drogę", nie "wytaczają".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Jorn: to zależy, może mają nową drogę już gotową, u kogoś w piwnicy leży w rulonie, więc wystarczy wytoczyć i po sprawie...? ;)

Odpowiedz
avatar Iceman1973
-3 9

@ljubomora: @Rak77: @Jorn: I zebrało się Żałosne Kółko Wzajemnej Adoracji Gramatyczno-Ortograficznej.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
-1 1

@Rak77: A jaka jest liczba mnoga od owo? Skoro napisałeś "nigdy owe" to jak odmienić miejsca (kilka)?

Odpowiedz
avatar I_Human
1 1

@GlaNiK: Chodziło mu prawdopodobnie o to, że nigdy "owe" w przypadku liczby pojedynczej, natomiast w liczbie mnogiej "owe" jak najbardziej. Także mamy owo miejsce i owe miejsca.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
1 1

@I_Human: Też tak zrozumiałem. Jak znam życie to znajdzie się kilka osób, które to przyjmą jako fakt i będą popełniać nagminnie błędy. Dlatego o tym wspomniałem.

Odpowiedz
avatar Moby04
3 3

A mnie najbardziej rozwala nie pan prezes tylko fakt, że na raptem 5 bloków dwuklatkowych zrobiły się dwie spółdzielnie. Dwie organizacje z administracją, która za darmo przecież nie pracuje i nie ogranicza się jedynie do prezesa...

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
2 2

@Moby04: przecież to nie oznacza, że spółdzielnia A miała tylko dwa bloki a spółdzielnia B tylko pozostałe 3. W moim mieście bloki należące do jednej ze spółdzielni rozsiane są po całym mieście. Spółdzielnia dalej szuka działek i buduje mieszkania nieco tansze niż deweloper.

Odpowiedz
avatar ladyarwena
-2 2

A skąd miejska wiedziała które auto jest którego mieszkańca? Macie tam bazę numerów rejestracyjnych?

Odpowiedz
Udostępnij