Pracuję w ogrodzie zoologicznym, zanim jednak do niego trafiłam na stałe, to odbyłam kilka staży i praktyk w innych ogrodach (także tych zagranicznych) i to tych właśnie miejsc będą dotyczyć historie.
Opiszę kilka głównych piekielności ze strony zwiedzających.
Dzisiaj czas na DOKARMIANIE ZWIERZĄT.
Nie wiem skąd w ludziach taka mania karmienia wszystkiego co się rusza. W zoo zwierzaki naprawdę nie głodują, każdy ma ustaloną określoną dietę odpowiednią dla gatunku, wieku a nawet płci i temperamentu osobnika.
A co robią zwiedzający? Mimo tabliczek zakazu, próśb i gróźb pracowników muszą przecież nakarmić. I w ruch idą bułki, czipsy, frytki, batoniki i inne artykułu spożywcze, które mogą spowodować nawet śmierć zwierzaków! Oto kilka ofiar głupoty ludzi z którymi miałam bezpośrednio kontakt:
1. Zmarła lama, zwierzak nie był ani stary ani schorowany więc zrobiono sekcję i co? W żołądku znaleziono zbitą masę składającą się z gum do żucia, sznurków, opakowania po czipsach i innych bliżej nieokreślonych produktach. Człowiek dawał, łakomy zwierzak zjadał i przypłacił to życiem. Później zmarły jeszcze dwie kolejne lamy, zawartość żołądków bardzo podobna.
2. Rozchorował się makak. Zwierzak dosłownie słabł w oczach. Badania RTG wykazały, że coś zalega w przewodzie pokarmowym. Podjęto decyzję o operacji, okazało się że były tam papierki po cukierkach i batonach, patyczki po lodach, a nawet korek od butelki. Ściany żołądka były tak zmienione nowotworowo od trawienia śmieci, że podjęto decyzję aby zwierzaka już nie wybudzać.
3. Nawet zwykła bułka może doprowadzić do śmierci. Tak było w przypadku jednego kucyka. Ulubieniec dzieciaków, bardzo kontaktowy zwierzak. Jednak ktoś go nakarmił świeżym pieczywem a świeże pieczywo jest bardzo dla koni szkodliwe. Doprowadziło do kolki i w konsekwencji kucyka nie udało się już uratować.
Są to dla mnie szczególnie smutne historie, bo znałam te zwierzęta osobiście, a ktoś je po prostu zabił. Celowo bądź nie, skutek jest taki, że głupota spowodowała ich śmierć.
Jeżeli jesteście w zoo i widzicie, że ktoś karmi zwierzaki to albo zwróćcie mu uwagę albo poinformujcie pracownika. Nawet gdy jest to tylko gałązka z pobliskiego krzaka. Wiele roślin jest trujących i można nawet w ten sposób zaszkodzić zwierzakowi. Poza tym wiele zwierząt jest przyzwyczajonych do małej ilości kiepskiego jedzenia, tak je natura wymyśliła i tak jest. Opiekunowie muszą wiedzieć ile zwierzak zjadł i ile mu dać, dokarmianie powoduje, że zbilansowana dieta w ogóle nie istnieje. Co z tego, ze zwierzak dostał wiadro odpowiedniego pokarmu skoro dwa razy tyle jeszcze dostanie od ludzi.
Dodam też, że podawanie zwierzakom jedzenia jest niebezpieczne też dla ludzi. Podajesz małpie batona przez kraty? Jak cię złapie za palca, to jest duża szansa, że wyrwie go ze stawu!
Piekielni są wszyscy ci co idą do zoo i karmią zwierzaki. Nie można mówić o niewiedzy bo na każdym kroku są tabliczki o zakazie, jest to także w regulaminie zoo. Kiedyś jeden gościu co dosłownie wisiał przez barierkę i starał się wcisnąć żubrowi kanapkę na moją dość dosadnie wypowiedzianą kwestię o zakazie karmienia powiedział: "ale ja myślałem, że nikt nie patrzy!"
ogród zoologiczny
Kiedyś była mniejsza świadomość szkodzenia zwierzakom przez zamykanie ich w klatkach. Ludzie są ciekawscy i chętnie oglądali zwierzyńce. Dzisiaj zakrawa mi to już o sadyzm. Zwierzęta mona oglądać w ich naturalnym środowisku na BBC, Animal, czy Discovery. Jeśli istnieją ZOO to jestem za tym by kompletnie oddzielić bydło od zwierząt. Podobają mi się wybiegi z fragmentem oszklonym by można było zwierzaka obejrzeć ale krzywdy mu nie zrobić. Jak zwierzak jest niezainteresowany może się oddalić i żaden przygłup nie będzie go stresował kamykami czy dokarmiał śmieciami.
Odpowiedzhttps://www.youtube.com/watch?v=iVIjckwltkk
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2016 o 19:34
Jak nie pomagają tabliczki, perswazja, prośby i groźby to walić jednego z drugim w durny łeb i patrzeć czy równo puchnie. Ewentualnie nakarmić, na siłę, sianem, surowym mięsem lub rybami. Przez żołądek do ...rozumu!
Odpowiedz@hotchilli: najlepszym rozwiązaniem są kamery. Wtedy można nawet pociągnąć do odpowiedzialności karnej tę osobę.
OdpowiedzPrzez miesiąc miałam praktyki w zoo i to co odstawiają zwiedzający przechodzi ludzkie pojęcie. Większość zabezpieczeń na wybiegach nie ma oddzielić ludzi od niebezpiecznych zwierząt, tylko biedne zwierzaki od tych wariatów. Duże niebezpieczeństwo stanowią przedmioty, które zwiedzający zoo wrzucają na wybiegi, ze szczególnym upodobaniem do basenów. Zabawki dziecięce, monety (tak jakby to była jakaś fontanna szczęścia...), jedzenie, śmieci... Z basenu niedźwiedzi warszawskich wyłowili kiedyś rower.
OdpowiedzNie tylko rower, ale i zwłoki...
OdpowiedzTo jest jak w muzeum. Nie dotykać eksponatów, a lata pełno ,,macantów" Kiedy są zbiorki na żarcie dla zwierzat to mało chętnych. Kilka lat temu w wiadomosciach pokazali zdjecia po sekscji zwlok foki-skarbonki. Może takie zdjecia ZOO powinno na wejsciu wystawić z kosztami na jedzenie dla bezdomniaków. Z sloganem ,,jak chcesz karmić zwierzeta to pomoz nam napelnic brzuchy zwierzat ze schroniska"
Odpowiedz@krystalweedon: O przedmiotach wrzucanych na wybiegi będzie osobna historia... a może być i cała epopeja nawet. Zaledwie kilkanaście dni temu foka z Poznania zmarła bo ktoś wrzucił do basenu zabawkę. Foka pogryzła i połknęła a odłamki podziurawiły żołądek zwierzęcia i doprowadziły do jego śmierci. W Helu foka w żołądku miała prawie 700 monet, nadtrawiane doprowadziły do zatrucia organizmu metalami ciężkimi i do śmierci. Uchatki w Opolu też zmarły po połykały rzeczy wrzucane do basenów...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2016 o 21:01
...na zgniłym zachodzie, ogrody zoologiczne, w określonych porach dnia, pozwalają od siebie nabyć, za twardą walutę, odpowiedni dla danego zwierzaka pokarm i w kontrolowany sposób nakarmić rzeczonego zwierzaka owym pożywieniem. Klient o 15.00 stoi w kolejce, płaci ZOO za wiaderko śledzi, staje stosownym miejscu, rzuca po śledziku fokom... foki zachwycone, klient zachwycony, weterynarz zachwycony, księgowość zachwycona... nie można tak i u nas?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2016 o 21:14
@SirCastic: W większości ośrodków na zgniłym zachodzi a i w naszym kraju też z fokami prowadzony jest trening medyczny. Czyli każde karmienie połączone jest z dokładnym sprawdzeniem stanu zdrowia fok, które dobrowolnie pozwalają się dotykać czy leżą spokojnie przy pobieraniu krwi. Nagrodą za współpracę jest rybka, więc musi ona pochodzić od opiekuna a nie od turysty. Ale fakt, funkcjonują w wielu miejscach np. automaty z granulatem. Można kupić saszetkę i np. nakarmić kozy. Jest to jakieś rozwiązanie, chociaż mądry i przedsiębiorczy turysta zaraz wymyśli, że po co ma płacić jak w kieszeni jest stara kanapka i też się "nada".
Odpowiedz@SirCastic: coś podobnego funkcjonuje w Warszawie. Wszystkie zwierzęta mają wyznaczone godziny karmienia i można przyjść zobaczyć. Tylko już nie pamiętam czy można wtedy nakarmić osobiście tym co trzeba.
Odpowiedz@FlyingLotus: we wrocławiu taka informacja jest przy pingwinach i kotikach. możliwe, że w innych miejsach też, ale akurat na te zwróciłam uwagę.
Odpowiedz@pomarina: O jeju co ja bym dała, żeby podotykać foczkę... :)
OdpowiedzA dlaczego nikt nie wpadł na pomysł, aby karać za karmienie zwierząt mandatami ? Ludzie nie lubią, gdy im z kieszeni ubywa. Zarządy ZOO obawiają się, że zmniejszy się ilość zwiedzających?
OdpowiedzW zwykłym zoo nie widziałam czegoś takiego. Za to w Niemczech jest taki park zrobiony trochę na zasadzie safari, jedzie się samochodem a zwierzęta chodzą wokół (przynajmniej niektóre, w tym tygrysy). Na części z zebrami, żyrafami itp można było jechać z otwartymi oknami bo i zwierzęta zaglądały. A że chętniej widząc coś do jedzenia to mimo zakazów widziałam karmienie żyrafy czipsami. A kawałek dalej było miejsce gdzie można było kupić jedzenie i karmić trochę mniej egzotyczne zwierzaki...
OdpowiedzCzłowiek jest jednak bardzo odpornym zwierzęciem. Zwykłe ludzkie jedzenie to trucizna.
Odpowiedz@dyndns: No, ale z drugiej strony dla nas jedzenie tego co jedzą niektóre zwierzęta też może być trucizną ;)
OdpowiedzPrzez lata jezdzenia konno nie mogłam uwierzyć w to czym ludzie potrafią karmić konie i jak to robią, nie na płaskiej dłonie tylko trzymając czubkami palców a potem krzyk i pretensje bo koń skubnął z BATONIKIEM palce dziecka!
OdpowiedzDlatego zawsze bardzo podobało mi się podejście Radosława Ratajszczaka, który, w Poznaniu jeszcze, otwarcie twierdził, że Zoo jest dla zwierząt, ma na celu utrzymanie zdrowej populacji rzadkich odmian i podgatunków, a ludzie są tam niepotrzebni.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 sierpnia 2016 o 10:54
Przy wejściu powinny być tabliczki ze zdjęciami z sekcji tych zwierząt. Może terapia szokowa by zadziałała.
OdpowiedzJedyne rozwiązanie to wysokie mandaty za dokarmianie czyli stwarzanie zagrożenia dla życia i zdrowia zwierząt można to pociągnąć pod znęcanie się
Odpowiedz@maat_: ja bym postulowała o dwa ogrodzenia - jedno, to bliżej turystów, pod napięciem... Takim, że jak pie%dolnie to odrzuci na metr. I oczywiście tabliczka, ze na własne ryzyko, że prąd i że ZOO nie odpowiada za samowolkę.
OdpowiedzAkurat niedawno byłam w zoo we Wrocławiu. Sama nie widziałam dokarmiania zwierząt, ale tylko scenkę, gdy dzieciak z jednej rodziny krzyczał "Nie wolno karmić zwierząt!", a oddalające się dzieciaki z innej "Wolno karmić zwierzęta, wolno karmić zwierzęta!". Mam nadzieję, że dyskusja nie wynikła z jakiegoś zajścia. Widziałam za to jak rodzinka wesoło wsadzała ręce przez siatkę i dotykała jakieś włochate zwierzę parzystokopytne, które leżało właśnie tuż przy ogrodzeniu. Nawet gdyby nie ugryzło, zawsze mogło spowodować u któregoś macanta jakiś uraz palców, gdyby nagle wstało, choćby je wybić.
OdpowiedzW Krakowie karmienie uchatek odbywa się o godz. 14:30. Ciekawe czy można się dogadać, że chce się samemu rzucić śledzia. Porozumieć się i móc sobie nakarmić zwierzę legalnie, pokarmem atestowanym to nie jest to? A nie byłoby to przyjemnością dla obu stron zostać przez stworzenie zapamiętanym pozytywnie? Poza tym jedynie w Brookfield Zoo zetknąłem się z informacją, że dotykanie i karmienie zwierząt powoduje złapanie przez nie chorób od człowieka. Społeczeństwo naprawdę głupieje, skoro karmi zwierzęta takim syfem, jak chipsy... Albo raczej obstawiam wszechobecną przemądrzałość. Nasi słowiańscy kuzyni z południa obserwują wszystko i pytają, by się dowiedzieć. Oni bowiem wiedzą, że nie wiedzą. I dzięki tej świadomości są naprawdę wielcy! Wg nowomowy, +200 do szacunu!
OdpowiedzJestem prawie pewna, że można się dogadać. Jak na praktykach w ZOO miałam akurat karmienie pawianów i rzucałam im jabłka, to trafiłam akurat na wycieczkę dzieciaków. Grzecznie zapytali, czy też mogą i nie widziałam powodu, żeby im nie pozwolić. Grunt to odpowiednie podejście :)
OdpowiedzNajczęściej ludzie dokarmiają, bo chcą mieć kontakt ze zwierzakiem, poczuć jak im zjada z ręki. Nie usprawiedliwiam tego zachowania, lecz wskazuję przyczyny.
OdpowiedzW zoo niedaleko mojego miasta wyzdychały foki - zrobiono sekcję.. w żołądku jednej z nich znaleziono ZAPALNICZKĘ.
OdpowiedzTeż mnie to strasznie wkurza! Kiedyś zwróciłam uwagę kobiecie dokarmiającej słonia, że nie powinna tego robić. Stwierdziła, że te kukurydziane chrupki przecież je jej dziecko i nic mu nie jest, to słoniowi też nie zaszkodzą... :/ Fajnym pomysłem jest sprzedaż konkretnych mieszanek, np. z Leśnym Parku Niespodzianek przy wejściu można kupić paczkę jedzenia, którym zwierzaki bezpiecznie można dokarmiać. Oczywiście to miejsce ma zupełnie inny klimat niż tradycyjne zoo, tam sarenki i inne cuda po prostu biegają wśród odwiedzających, ale w ten sposób ludzie mogą zaspokoić tę absurdalną potrzebę karmienia zwierząt, których nawet nie znają, a zwierzaki nie są narażone na zjedzenie śmieci.
Odpowiedz