Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Powoli, lecz konsekwentnie przelewam na papier (a może klawiaturę?) kolejne piekielne historie…

Powoli, lecz konsekwentnie przelewam na papier (a może klawiaturę?) kolejne piekielne historie jakie przydarzyły mi się w przeszłości.

Jeszcze kiedy mieszkałem w bloku, miałem niezbyt ciekawych sąsiadów.

Starsi ludzie z piętra niżej, którym przeszkadzało nawet moje kichnięcie o 3 w nocy, a jak broń Boże przed 8 rano spuszczałem wodę w łazience, to naparzali miotłą w sufit (a moją podłogę) dobre kilkanaście minut. Tak dla ścisłości - instalacja nie wydawała głośnych dźwięków ani przy odprowadzaniu wody, ani przy jej dolewaniu do zbiornika.

Swego czasu przestałem chodzić po mieszkaniu w kapciach, żeby przypadkiem po piętnastu minutach nie usłyszeć domofonu, po którego drugiej stronie stała para policjantów. Jednak nawet bezgłośne popierniczanie w skarpetkach po wygłuszonych panelach zakłócało spokój państwa starszych.

W czasach wcześniejszych po prostu przychodzili i napieprzali ile się dało w drzwi, póki nie otworzyłem, żeby zostać od nich odepchniętym przez wrzaski sąsiadki, że jakim prawem ja o 16 wieczorem czajnik włączam. Od czasu kiedy zaczęli wzywać policję było jeszcze gorzej. Wszystko skończyło się pewnej nocy, kiedy byłem poza miastem.

Wróciłem do domu bardzo późno, coś koło północy. Zaciekawił mnie radiowóz stojący przed "moją" klatką. Gdy wszedłem do środka usłyszałem zniekształcony przez echo głos [S]ąsiadki:

[S] - No musi tam być gówniarz, przed chwilą muzykę puszczał i łaził w butach!

*pukanie do drzwi*

[P]olicjant: - Spokojnie, teraz jest cisza, możliwe, że się pani przesłyszało.
[S] - Nic mi się nie przesłyszało! Muzyka dudniła, łaził tak głośno, że pewnie całą klatkę pobudził! Ciągle tak po nocach robi!

W tym momencie dotarłem na swoje piętro i ukazałem się policjantom i sąsiadce.

-Dobry wieczór - powiedziałem najmilszym tonem, jakim się dało. - Co państwa sprowadza o tak później porze?

Sąsiadka zamarła, policjanci, którzy notabene byli już u mnie kilka razy, spoglądali to na mnie, to na nią, aż w końcu jeden z nich powiedział:

[P] - Pani twierdzi, że zakłóca pan spokój głośną muzyką.
[J] - A, to prawda, przed chwilą słuchałem muzyki, przez dobre 100 kilometrów trasy.
[P] - Czyli pan dopiero wrócił, tak?
[J] - Owszem.
[P] - Proszę otworzyć mieszkanie, żebyśmy mieli pewność, że tam nic nie hałasuje.

Otworzyłem drzwi. Wszystkich przywitał skryty w mroku przedpokój, z którego nie dochodził absolutnie żaden dźwięk.

Sąsiadka dostała mandat za nieuzasadnione wezwanie. Odmówiłem złożenia skargi na nią, chociaż mi to zaproponowano. Od tego czasu sąsiadka zgubiła chyba telefon i miotłę, bo do czasu przeprowadzki miałem spokój :)

sąsiedzi

by NiebieskyPL
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar LadyMakbet
17 19

Też miałam kiedyś taką sąsiadkę. Mieszkała pod moim studenckim lokum. Pewnego dnia zawezwała w trybie pilnym właścicielkę mojego mieszkania (na szczęście kobieta w porządku) i zażądała, żeby wszystkie sprzęty w domu ( w tym odkurzacz i nasze kapcie) podkleić filcem, bo jej przeszkadza, jak chodzimy po kuchni i odsuwamy krzesła.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 sierpnia 2016 o 19:51

avatar NiebieskyPL
14 16

@LadyMakbet: A co ja miałem powiedzieć, czajnika filcem nie obłożę :D Tak, przykład z czajnikiem był dosłowny... Nie wróciłbym do mieszkania w bloku.

Odpowiedz
avatar LadyMakbet
10 10

@NiebieskyPL: Hmm... "czajnika filcem nie obłożę" - a próbowałeś? :D Może trzeba było wykazać odrobinę dobrej woli dla pani sąsiadki...;) A tak poważnie - na studiach wynajmowałam mieszkanie w takim typowym PRL-owskim bloku i tam faktycznie wiele rzeczy było słychać. Współlokatorka kiedyś krzyknęła do mnie z łazienki "która jest godzina?" a sąsiad z piętra wyżej jej odpowiedział... Co nie zmienia faktu, że bez przesady - normalne codzienne czynności, takie jak Twoje robienie herbaty, nie powinny nikomu przeszkadzać.

Odpowiedz
avatar urbandecay
13 19

Zastanawiam się, czy tacy ludzie faktycznie coś słyszą, czy im ze starości na mózg padło i nudzą się na emeryturze.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

a trzeba bylo od poczatku to tak zalatwiac ja za 2 razem bym poprosila panow policjantow o mandat za nieuzasadnione wezwanie a i jakby mi sie dobijali to sama bym zadzwonila ze mi sie ktos wlamac probuje

Odpowiedz
avatar jass
5 5

Miałam podobnego sąsiada, przeszkadzała mu kąpiel po 22., chodzenie w kapciach, a w pewnym momencie nawet to, jak się poruszyłam na łóżku czy kaszlnęłam... Wzywać policji się nie odważył - czego zawsze żałowałam, myślę że tłumaczenie się z kąpieli byłoby dosyć zabawne, zdarzyło mu się tylko złożyć skargę do administracji osiedla. Cały cyrk trwał w różnym natężeniu dobrze ponad rok, aż zamiast walić miotłą w sufit (fakt że skutek przynosiło to zupełnie odwrotny, bo uważam takie zachowanie za skrajną dziecinadę, w związku z czym schodziłam do jego poziomu i jak zaczynał zabawę z miotłą brałam co akurat było pod ręką i na każde jego stuknięcie waliłam tym czymś w podłogę dwa razy ;) ) zaczął drzeć jadaczkę - to faktycznie było o tyle skuteczniejsze, że dla mnie rozdarcie dzioba po nocy, gdy wokół cisza i Bogu ducha winni inni sąsiedzi śpią, jest nie do pomyślenia. Zdarzyło mu się to 2 czy 3 razy, aż za ostatnim zwyzywał mnie od ku*ew, a następnego dnia przyszedł z awanturą. Tu już byłam konkretnie wkurzona, więc najpierw powiedziałam, że jak się jeszcze raz rozedrze po nocy to po pierwsze wezwę policję do zakłócania ciszy nocnej (aż się zapowietrzył na takie dictum ;) ), a po drugie pójdę złożyć zawiadomienie o stalkingu. Pomogło, od tego momentu żadnych cyrków nie odstawiał. Kiedy się wyprowadzałam spotkałam go na klatce, minę miał szalenie zadowoloną. A potem słyszałam od gospodyni osiedla że był wściekły, kiedy nowi właściciele mieszkania przeprowadzali remont generalny w drugiej połowie grudnia ;) Nie wiem jak mu się spodobała nieustanna obecność ich dwóch niskonastoletnich synów, ale podejrzewam że za mną tęskni ;)

Odpowiedz
avatar aenigma89
6 6

To prawie jak w kamienicy, w której mieszkałam, gdzie pewna starsza pani nadawała ile wlezie na studentów wynajmujących pokój 2 piętra nad nią z powodu rzekomej głośnej imprezy w nocy. I wszystko byłoby zrozumiałe, gdyby nie był to długi weekend, na który wspomniani studenci wyjechali do domów, a mieszkanie stało puste :)

Odpowiedz
Udostępnij