Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Miałem dwa samochody. Pierwszy to kilkuletnie wozidło do pracy, nic szczególnego. Pozbyłem…

Miałem dwa samochody.

Pierwszy to kilkuletnie wozidło do pracy, nic szczególnego. Pozbyłem się go ostatnio, w celu dołożenia kilku groszy i zakupu czegoś nowszego.

Został mi więc drugi, 24-letni, który trafił w moje ręce niedawno. Odłożyłem kilka wypłat, które przeznaczyłem na jego kapitalny remont. Auto jest w dobrym stanie, ale wymaga odświeżenia i kilku drobnych napraw, dodatkowo chcę go jeszcze przywrócić do stanu pierwotnego - było w nim zamontowane kilka części pseudo-sportowych.

Niestety, wóz miał jeden wielki problem - spalone sprzęgło, samochód trafił na mój podjazd na lawecie. (Proszę, nie piszcie o opłacalności wszystkich "zabiegów", auto od dzieciństwa mi się podobało, wreszcie zrealizowałem swoje niewielkie marzenie i chcę je doprowadzić do stanu bliskiego ideałowi).

Pojeździłem trochę po mechanikach, niestety wszyscy mieli pozajmowane terminy na najbliższe parę tygodni. W jednym z serwisów pracownik zaproponował mi, że z racji wolnego czasu on może mi wymienić sprzęgło. Miałem się kontaktować pierwszego sierpnia, aby przetransportować z nim wóz do niego.

Ucieszyłem się, bo od 8-go do 14-go sierpnia miałem urlop, więc miałbym, jak wyjechać z lubą do miasteczka nad jeziorem, gdzie wybranka przyszła na świat (w miasteczku, nie w jeziorze :P )

Umówionego dnia facet stwierdził, że sprzęgła nie dostał nigdzie na miejscu, więc zamówił przez internet. Miało być na środę. "Przeżyję te dwa dni" - pomyślałem i zadzwoniłem w wyznaczonym terminie. Przez całą środę gość nie odbierał ode mnie telefonu. Zadzwoniłem więc w czwartek. Udało mi się połączyć dopiero późnym popołudniem. Jedyne, czego się dowiedziałem, to to, że "dzisiaj na 100% go zabierzemy, zaraz będę jechał po lawetę".

Zaufałem. Zawiodłem się. Dopiero w piątek wieczorem usłyszałem, że współpracownik mechanika wziął lawetę i będzie dziś wieczorem. Spoko.

Dopiero kolejnego dnia (w sobotę) dodzwoniłem się po raz kolejny. Usłyszałem, że laweta się zepsuła i spróbują moje auto zabrać do warsztatu kolegi, który jest o tyle blisko, że można wozik holować na linie.

Cały weekend minął w nadziei, że w poniedziałek auto trafi w dobre ręce. Nie trafiło. Tego dnia dowiedziałem się, że "mój" mechanik rozwalił sobie nogę wpadając do kanału. No cóż za zbieg okoliczności!

Dobiłem się do innego "specjalisty" we wtorek, czyli 9-go lipca. Urlop powolutku znikał, a wraz z nim wizja kilkudniowego wypadu na małe "wczasy". Mirek, bo tak się zwał rzeczony mechanik, stwierdził, że w środę może to zrobić. Zaoferowałem mu dodatkowo 300 złotych "premii", żebym tylko mógł w czwartek wybyć z miasta moim samochodem, wyjaśniłem również, że to z powodu urlopu. Dostałem obietnicę wykonania zadania.

Zadzwoniłem do niego w środę. Oczywiście nie odbierał, więc udałem się do Mirka na piechotę. Zauważyłem, że uporał się on z samochodami, przez których naprawę musiałem odczekać dwa dni. Zamiast nich pojawiły się za to kolejne... Niestrudzony zapytałem, kiedy mogę się spodziewać, że ściągnie auto do siebie.

[M] -W środę - powiedział z uśmiechem na twarzy, wycierając łapki w ścierkę.
[J] -Ale.. dzisiaj jest środa - powiedziałem nieco skonsternowany.
[M] -Aaa, bo roboty mam teraz dużo, to po weekendzie w poniedziałek mogę go zabrać ale nic nie obiecuję.
[J] - Mówił pan, że w środę zrobi. Jeszcze zaoferowałem dopłatę 1/3 całej kwoty, żebym mógł pojechać na urlop. A tu jeszcze pan przede mną sporo klientów upchał...
[M] - A bo to znajomi oni na wakacje jadą, rodzina te sprawy, nie bój nic, w poniedziałek to możemy zrobić.
[J] - W poniedziałek nie mam urlopu, dorzucam jeszcze stówkę jak pan to dziś zrobi.
[M] - Nie da rady, poniedziałek to najwcześniej.

Stwierdziłem, że Mirek tak zobaczy swój bonus, jak ja swoje auto na chodzie i przeznaczyłem pieniądze na auto z wypożyczalni.

Zawitałem do Mirka w poniedziałek po urlopie. Zapytawszy, czy wybieramy się po moje "cacko" usłyszałem tylko:

[M] - A to myśmy się na piątek nie umawiali?

Czy wszyscy mechanicy są tacy?

mechanik

by NiebieskyPL
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar reskie
8 8

Nie wszyscy, Mojemu oddaję auto rano jak sie umawiamy i odbieram po południu gotowe. Poprzedniemu też.

Odpowiedz
avatar NiebieskyPL
-2 8

@reskie: Największy ból jest w tym, że nie załatwię tego w ASO, bo po pierwsze takowy znajduje się bardzo daleko, a po drugie za robotę + transport zapłaciłbym sporą kasę. No i auto stare. Teraz jednak mam dylemat, bo a nuż trafię na kolejnego lenia?

Odpowiedz
avatar babubabu89
-3 11

@NiebieskyPL: Skoro auto stare to pewnie konstrukcji cepa. Sam nie możesz zrobić?

Odpowiedz
avatar reskie
3 5

@NiebieskyPL: Ale ja wcale nie jeżdże do ASO. Pierwszy Pan miał warsztat na trzy stanowiska i trzech ludzi a drugi jest sam i ma garaż. Jest jeszcze lepszy. Po wymnianie końcówki drążka pojechałam zrobić zbieżność i diagnosta powiedział, że nie ma potrzeby. Polecenie przez znajomych.

Odpowiedz
avatar NiebieskyPL
7 7

@babubabu89: Jakbym miał kanał i cały dzień wolny to z chęcią - łatwo jest z podstawowymi naprawami, ze sprzęgłem trzeba się nieźle namęczyć, a sam nie chcę tego robić bez pełnej wiedzy, jak dokładnie to zrobić - tak jak powiedziałem, umiem i wykonuję tylko podstawowe naprawy :/

Odpowiedz
avatar NiebieskyPL
2 2

@Fahren: Głogów :) Jak mi to zrobi bez fuszery i nie będzie się opierniczać - masz u mnie piwo :)

Odpowiedz
avatar NiebieskyPL
0 0

@reskie: Nie twierdzę, że robisz to w ASO, ale mam z tym tworem jedynie pozytywne doświadczenia... póki co. A nie chcę znów natrafić na typa, który powie, że ma wolny termin za tydzień-dwa (jak wszyscy w mieście teraz), a po tym czasie się okaże, że "jutro", "jak zrobię cośtam" itd.

Odpowiedz
avatar NiebieskyPL
0 0

@Fahren: Byłem. W ogóle nie chcą się podjąć, a pytałem dokładnie :/

Odpowiedz
avatar NiebieskyPL
0 0

@Fahren: Podpytam, dzięki! Czekaj, Ty jesteś z Głogowa? :D

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
2 2

Masz chłopie cierpliwość.

Odpowiedz
avatar NiebieskyPL
2 2

@kertesz_haz: Miałem o tyle lepiej, że mogłem wziąć auto z wypożyczalni, los mojego urlopu nie był w 100 procentach zależny od mechanika... ale gdybym akurat nie miał wolnego grosza... :/

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
2 2

@NiebieskyPL: Zdradzisz, co to za 24-letnie cacko chcesz doprowadzić do stanu jak spod igły?

Odpowiedz
avatar NiebieskyPL
5 5

@kertesz_haz: Zdradzę, Cytrynka, model ZX, rocznik 92'. Auto niezbyt już dziś popularne, ale za dzieciaka wręcz szalałem za nim, a rodziców nakłaniałem, aby takiego kupili, chociaż mieli lepszy :P Może nie jest to motoryzacyjne cudo, ale ja jestem w nim zakochany od 20 lat :)

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
3 3

@NiebieskyPL: O, to taka klasyka lat 90-tych. Człowiek ma zawsze sentyment do pierwszych samochodów, prawda.

Odpowiedz
avatar timo
2 4

@NiebieskyPL: Nie jestem fanem cytryn, ale uwielbiam XM-y. ten model zawsze mi się podobał, szczególnie w kombiku. Jednoramienna kierownica w tamtych czasach to było coś rodem ze statku kosmicznego ;) Poza tym auto niesamowicie wygodne, ogromne i mające mnóstwo przestrzeni w środku - w bagażniku można spokojnie spać (oczywiście po rozłożeniu siedzeń) przy wzroście nawet powyżej 190 cm. Trzylitrowa V6-tka odstrasza spalaniem, ale zachwyca dynamiką i osiągami (przypominam, że to konstrukcja sprzed ćwierćwiecza).

Odpowiedz
avatar NiebieskyPL
0 0

@timo: Wiem, myślę nawet, czy by się nie pokusić o takie cacko. W stanie idealnym i z najlepszym wyposażeniem wyglądają zachwycająco. A w okolicy mojej pracy ktoś kilka lat temu jednego porzucił na parkingu... :c

Odpowiedz
avatar reskie
-1 1

@NiebieskyPL: Eeee (rozczarowanie). Jeśli stara cytrynka to DS (NIE KOMBI) lub ewentualnie kaczka...

Odpowiedz
avatar NiebieskyPL
0 0

@reskie: Może kiedyś... ;)

Odpowiedz
avatar Mavra
2 2

No coz ja tez mam swoje przeprawy z mechanikami. Lepiej nie mowić jaki ze mnie byl osioł, ze dałam sie tak kantować i doić z kasy. W koncu znalazłam ale troche drogi do niego mam jednak za nic w swiecie poki bedzie naprawiał nie oddam do naprawy innemu "mechanikowi"

Odpowiedz
avatar reskie
4 4

@Mavra: Niestety, czasy takie że fachowiec w którejkolwiek dziedzinie to złoto. Rzadki i cenny.

Odpowiedz
avatar voytek
0 0

na przyszlosc zawierac tylko umowy pisemne

Odpowiedz
avatar NiebieskyPL
1 1

@voytek: Nic mu nie płaciłem a auto nie było u niego - w momencie przyjęcia auta papier byłby pisany, tak się umawialiśmy.

Odpowiedz
avatar timo
-5 7

Mam propozycję: olej mechaników, a zaoszczędzone pieniądze przeznacz na literaturę (z zakresu mechaniki oraz języka polskiego) i narzędzia. Przeczytanie pozwoli Ci samodzielnie naprawiać swoje samochody oraz pisać poprawne językowo historie.

Odpowiedz
avatar katem
12 12

@timo: W sumie to mógłby i medycynę skończyć, a i prawo nie zawadziłoby.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
5 5

@katem: A jak skończy, to i za fizykę kwantową mógłby się wziąć ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@BlueBellee: ja bym jeszcze dorzuciła filozofię

Odpowiedz
avatar whateva
0 0

@timo: Może byś sam wprowadził w życie swoje porady, timbale? Kilka wypowiedzi wyżej jest twoje "w kombiku" - szczyt poprawności językowej.

Odpowiedz
avatar Maszin84
2 2

Ale paaanie, na co pan narzekasz?! Ja w styczniu 2015 zostawiłem Xantię X1 (sentyment mojej Pani) w celu podmiany pompy wtrysku i zrobienia zawieszenia na warsztacie wyspecjalizowanym w hydrowozach (ale nie jedynym takim w rejonie). Jako że miałem auto służbowe nie spieszyło mi się z odbiorem. Pan mechanik tak sprawnie szukał pompy, że w końcu sam znalazłem taką na szrocie przy okazji budowy w innym województwie i w październiku 2015 dostarczyłem mu ją na warsztat. W kwietniu 2016 zamontował ją i stwierdził że jest nieszczelna. Podjął się jej wymontowania i oddania do regeneracji. Po utracie samochodu służbowego naciskałem go dość mocno i w efekcie przedwczoraj przyjechała po Xiężną autolaweta i odjechała w stronę złomowiska. Moja wina że nie dopilnowałem, ale cały czas byłem zapewniany, że już-już, za trzy dni znajdzie okienko i zrobi. Ubezpieczenie oczywiście opłacone.

Odpowiedz
avatar NiebieskyPL
1 1

@Maszin84: Ja pier*lę że tak powiem, zazdroszczę cierpliwości i łączę się w bólu :(

Odpowiedz
avatar Maszin84
1 1

@NiebieskyPL: Cierpliwość cierpliwością, ale jaka Druga Połówka na mnie zła :(.

Odpowiedz
avatar Mroovkoyad
0 0

Jakie znaczenie dla historii mają 2 pierwsze akapity?

Odpowiedz
Udostępnij