Mój dobry kolega pracuje w mieście nieopodal mojego, w jednym ze sklepów wielkopowierzchniowych, na tzw. "wyspie" z elektronicznymi papierosami.
"Wyspa" ta charakteryzuje się tym, że ma wysokość nieco ponad półtora metra, ze względu na wystawę. Tylko w jednym miejscu jest niższa - od strony lady, która nie jest zbyt szeroka i długa.
Kilka dni temu byłem naocznym świadkiem sytuacji, której poziom ciężko mi opisać. Kolega przekładał właśnie towar na wystawie, więc część asortymentu musiała znaleźć się na ladzie, z racji niewielkiej powierzchni "wyspy".
W tym właśnie momencie do punktu zbliżyła się [P]ani z wózkiem, wyciągnęła z niego płaczące zawiniątko, wskazała na ladę i powiedziała do [K]olegi rozkazującym tonem:
[P] - Zrób mi tu miejsce!
[K] (Nieco zdziwiony) - Słucham? Dlaczego?
[P] - A ślepy, ku*wa, jesteś? Karolka muszę przewinąć!
Po tych słowach, nie zważając na zalegające pudełeczka, położyła krzyczące zawiniątko na ladę i przystąpiła do zmiany pieluchy.
Dobrze, że w pobliżu był ochroniarz, to on przyjął za nas rany wojenne - zadrapania na twarzy po długaśnych, różowych tipsach.
Najpiękniejsze jest to, że 5 metrów od sklepu wisi wielka tablica z napisem "Pomieszczenie dla matki z dzieckiem" oraz strzałką wskazującą pobliskie schody w dół i windę.
sklepy
Ale sprawa zgłoszona na policję,tak? Takimi tipsiorami mogła ochroniarzowi wydrapać oczy
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: A bo ja wiem co zrobił ochroniarz po tym jak wyprowadził wariatkę z obiektu? Ja żadnego pisma póki co nie dostałem :P
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 sierpnia 2016 o 15:00
@Day_Becomes_Night: Takimi tipsami to dziecku może krzywdę zrobić. Zadrapie i tyle. Niektóre matki to naprawdę mózgów nie mają.
OdpowiedzZmyślone. Przedobrzyłeś tymi różowymi tipsami.
Odpowiedz@Candela: Na siłę nikogo przekonywać nie będę :)
Odpowiedz@NiebieskyPL: Słusznie. Możesz się pogubić w tych kłamstwach. Na przykład widzę już poniżej, że tipsy jednak były czerwone. Ciekawe, co będzie dalej.
Odpowiedz@Candela: Są takie mamuśki są. Nie raz widziałam. Pazury jak u kargulca wielkie.
Odpowiedz@Candela: Zadziwia mnie, jak wszystko bierzesz tak dosłownie :)
Odpowiedz@Candela: Dalej będą Twoje pozmyślane historie. Z całego tekstu potrafisz uczepić się najmniej istotnego szczegółu: różowe czy czerwone... no rzeczywiście bo to takie ważne.
OdpowiedzJuż nie mówiąc o tym, że czerwony i różowy są podobnymi kolorami. Jeden stwierdzi, że malinowy jest różowy, a inny że czerwony.
OdpowiedzTrochę cię fantazja poniosła.
Odpowiedz@Monomotapa: gdyby dziecko miało na imię Brajan lub Szon albo inny Dżastin,na 100% byłby fejk. Za dużo stereotypów. Ale ja sama miałam podobną sytuację jak pracowałam w fast foodzie. Babka rozłożyła kocyk na stoliku i zaczeła zmieniać pieluchę dziecku.Podeszłam,wskazałam babce toaletę z przewijakiem a ta już chciała się do mnie rzucać.Kierownik sprawę olał.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: ja nie przeczę, że tak walnięte maDki istnieją. Ale aż taka agresja i te różowe tipsy to już trochę za dużo. Dlatego ciężko mi uwierzyć, że autor nie podkoloryzował historii.
Odpowiedz@Monomotapa: I jaką miałbym korzyść z pisania zmyślonych historii? Większy e-penis dzięki plusikom? Bądźmy dorośli, proszę...
Odpowiedz@Monomotapa: Masz mnie, podkoloryzowałem... tipsy. Kolor podchodził już w stronę czerwieni :)
Odpowiedz@Monomotapa: ja też myślałam,że brytyjskie beneficiary to taki ostro przerysowany mit emigracyjny. Jednak to szczera prawda i parę takich stereotypów widziałam na własne oczy
Odpowiedz@Monomotapa: Temat na czasie. Trochę nie wierzę w matkę, która postanowiła tu i teraz dzieciaka przewijać, ale niech będzie. Ale porysować komuś twarz tipsami? Ten ochroniarz musiał mieć refleks szachisty czy coś o.O
Odpowiedz@Monomotapa: no u mnie jak pracowalam w kawiarni pani normalnie kolo talerzyka z ciastem probowala taki numer odwalic przy innych klientach zaprosilam pania do toalety to az sie oplula wiec zapytalam czy swoje potrzeby fizjologiczne zalatwia rowniez w toalecie czy przy ludziach na srodku lokalu?
OdpowiedzNie wiem czy fejk czy nie, ale to zjawisko nazywa się pieluszkowym zapaleniem mózgu. Cierpią na nie masowo matki małych dzieci. Im głupsza matka przed narodzeniem dziecka tym zapalenie silniejsze po porodzie. Jakiś profesor powinien badania jakieś zrobić czy coś, bo to się nasila.
Odpowiedz@tatapsychopata: "im głupsza matka przed narodzeniem..." Nie zawsze pozne zapalenie pieluszkowe wystepuje też u inteligetnych kobiet, które rozkoszują się późnym macierzyństwem.
Odpowiedz@krystalweedon: No właśnie, dlatego powinny być jakieś badania wreszcie, bo to może być jakiś wirus czy inna franca. Powinno się to leczyć, ale czy się da?
Odpowiedz@tatapsychopata: jasne, że się da. Wystarczyłoby, że najbliższa rodzina pokazałaby kobiecie, że nie jest uprzywilejowana, ma się zachowywać normalnie i jej dziecko to jej problem, a nie każdego dookoła.
OdpowiedzGdybym bym na miejscu tego konkrentego ochroniarza, jest spora szansa że baba leżałaby na ziemi i czekała na przyjazd policji. Pozostaje tylko pytanie jak odniósł się do wariatki ochroniarz- jeżeli grzecznie, acz stanowczo powiedział jej, że ma zabrać dziecko z lady i wskazał pomieszczenie dla matki z dzieckiem, a ta zaczęła dyskutować i się na niego rzuciła- skończyłaby na ziemi i czekała na policję. Dostałaby co najmniej mandat za zakłócanie porządku publicznego, a jeżeli podrapałaby mnie wystarczająco mocno żeby zostały mi blizny- skończyłoby się w sądzie. Co jak co, ale jednak blizny na twarzy nie wyglądają dobrze i chciałbym żeby ponisoła karę.
Odpowiedz@Ochraniacz: Przypadek był łagodny - ochroniarz podszedł grzecznie ale stanowczo, ta natomiast poleciała na niego z łapami - nie doszło nawet do rozlewu krwi, więc po prostu odepchnął jej łapska i nakazał wyjść, bo wezwie policję. W sumie tak trochę ciężko kobiecie oddać, nawet jak taki chory stwór z niej... :|
OdpowiedzCo to robi na głównej? Historia zmyślona od początku do końca, brakuje jeszcze klaszczącego kierowcy i szarży dinozaurów.
Odpowiedz@grupaorkow: 60% - 70% historii tu zamieszczanych jest zmyślona.
OdpowiedzOd kiedy o matkach karmiących zrobiło się głośno, to takich historii na pęczki. Nie wiem tylko dlatego przewijanie i karmienie jest wrzucane do jednego worka.
OdpowiedzOstatnio byłam z narzeczonym w Subway'u. Malutki lokalik, cztery lub pięć stolików. Jemy sobie kanapki, wchodzi mamusia z dwójką dzieci. Jedno chodzące, drugie w wózku. My już kończyliśmy jeść - na szczęście. Okazało się, że dziecko narobiło w pieluchę i potrzeba ją zmienić. Nie przejmowała się niczym, tylko przy stoliku zmieniała pieluchę.
Odpowiedz