Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielni Warszawiacy. Pracuję w remontach i od dziś postanowiłem przed podjęciem następnego…

Piekielni Warszawiacy.

Pracuję w remontach i od dziś postanowiłem przed podjęciem następnego zlecenia pytać czy klient jest z Warszawy czy nie (remonty prowadzę około 60 km od warszawy).
Początek jest zawsze taki sam, miły klient cieszy się z cen, umowa, termin i zaczynamy. W między czasie klient postanawia dorzucić kilka bajerów ( zabudowy, ledy, półki).

Przychodzi czas rozliczenia i tu się zaczyna. Klient dostaje kosztorys tak jak się umawialiśmy na początku + jego wymysły. Klient orientuje się, że za jego wymysły trzeba dodatkowo zapłacić i wtedy wyciąga lupę, książkę sztuki budowlanej i wchodzi do internetu aby uczyć ojca dzieci robić.

Dziś usłyszałem że źle zrobiłem wylewkę (po kominku była dziura więc ją zalałem) wylewka miała 12cm grubości, a "w internecie jest napisane, że można tylko 10cm".
Dzwoniąc do producenta kleju do pytek piekielna dowiedziała się, że klej do płytek można stosować tylko do 2cm grubości, a w jednym rogu było 3 cm.
A i tekst dnia "za komuny wliczało się okna w metry malowania i szpachlowania, a teraz już się nie wlicza."

Wiem, że generalizowanie jest złe, lecz uwierzcie mi z doświadczenia: 80% problemów z rozliczeniem jest z Warszawiakami, którzy sprowadzają się ze wsi. Burak myśli że jest z Warszawy to musi być ktoś ważniejszy.

okolice warszawy; praca

by t5q1
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ZaglobaOnufry
3 25

Zawsze winni sa warszawiacy, cyganie, zydzi, wegetarianie, cyklisci, oraz podobni. A czy czasem nie jestes winien TY, skoro widocznie nie okreslasz wyszczegolniajaco calosci obszaru pracy z gory na pismie, zeby nie bylo niedomowien i nieporozumien, a kazde rozszerzenie zlecenia trzeba tez jednoznacznie spisac i wciagnac do umowy. Jasne, ale widocznie nie dla kazdego, bo zawsze latwiej jest nazwac kogos burakiem, z powodu domniemanego pochodzenia, czy miejsca zamieszkania, czy z innego blachego i glupiego powodu, niz wykazac i udowodnic wiedze fachowa i rzetelnosc, oraz dokladnosc.

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
-5 13

I wina Tuska! W przeciągu 8 lat na rynku pracy 90% (a nawet więcej) współpracowników to byli ludzie z poza wawy. Także warszawiaków w stolicy jak na lekarstwo. Znam sporo przypadków osobników, którzy jadąc na wakacje mówią, że są z Warszawy, bo przecież przyjechał rok temu i tu mieszka (czyt. wynajmuje) oraz pracuje Także na prawdę na "warszawiakuff" uważajmy!

Odpowiedz
avatar MyCha
17 21

@KurkaRurka: Ile trzeba mieszkać w Warszawie aby móc powiedzieć, że jest się z Warszawy? Przecież ktoś pytający turystę na wakacjach skąd jest nie oczekuje, że usłyszy całą historię jego wszystkich przeprowadzek. Przecież ktoś kto pyta kogoś innego na plaży w Łebie skąd jest to często pyta w kontekście gdzie ta osoba teraz mieszka, ile czasu tutaj jechała. Raczej nie skąd pochodzi, gdzie się urodziła czy chodziła do szkoły. Dlaczego tylko Warszawiacy mają taki problem i ciągłe wąty do osób które się przeprowadzają do ich miasta.

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
-5 9

@MyCha: Kulturę i obycie wynosisz z domu. Pogadaj kiedyś, z recepcjonistkami w hotelach, hostelach, pensjonatach itd. Nie w jednym słyszałam, jak ludzie z wyższością mówili, że z Warszawy przyjechali, a w dokumentach zupełnie inna miejscowość. Jak jesteś z danego miejsca, to znaczy, że tam masz swoje życie, dom, tam płacisz podatki itd Wielu Polaków, którzy osiedlili się w innych krajach, też mówią że są z Polski, mimo że tam przenieśli swoje życie.

Odpowiedz
avatar MyCha
2 2

@KurkaRurka: Podejrzewam, że wiele osób może powiedzieć, że z Gdańska, Krakowa, Wrocławia, Poznania przyjechali, a adres zameldowania mieć zupełnie gdzie indziej. Co za różnica? Jak sam zauważyłeś to skąd ktoś jest to sprawa bardzo subiektywna i każdy może czuć inaczej. Problemem nie jest tutaj co ktoś mówi tylko ewentualnie jak to mówi. Chyba mogę powiedzieć z dumą, że jestem Gdynianką bo kocham to miasto, serio. Lepsza się przez to nie czuję od nikogo, bo niby dlaczego? Zwyczajnie dobrze mi tu gdzie jestem. Swoją drogą mam czasem wrażenie, że osoby które mają kompleks małego miasta obraża sam fakt mieszkania kogoś w dużym mieście, a zwłaszcza w Warszawie.

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
-1 1

@MyCha: Tak i tu się zgadzam w 100% :) Oczywiście, że nie ma znaczenia skąd jest, tylko co sobą reprezentuje. Człowiek lubi sobie szufladkować ludzi pod względem cech, które nie są zależne od nas, czyli imię, miejsce pochodzenia, kolor skóry itd Pojawia się hasło i już wie, mimo że nic nie wie.

Odpowiedz
avatar mokry42
6 8

@Candela: on był z Białegostoku, a auto firmowe na warszawskich blachach

Odpowiedz
avatar Moby04
0 0

@Candela: Tak dla ścisłości nie powinno się dziękować awaryjnymi. Jak sama nazwa wskazuje ten tryb oznacza jakąś awarię pojazdu - zamiast tego lepiej dziękować kierunkowskazem (lewy, prawy, lewy)...

Odpowiedz
avatar Iceman1973
15 21

Powiem Ci że też tak raz miałem. Kumpel, który robi takie różne zlecenia budowlano remontowe gdy miał więcej zleceń niż mógł ogarnąć zaprzęgał mnie do roboty. No i robię u takich jednych Państwa gdzie Pan i Władca Domu, wszystko wie najlepiej. Kładłem panele ścienne, robiłem podwieszany sufit, gładź gdzie na nią zażyczyli sobie tapetę i nie pomogło tłumaczenie że skoro tapeta to po jakie licho gładź? No i kafelkowałem w kuchni ściany oraz podłoga miała się ciągnąć w kafelkach od kuchni do przedpokoju. Przy każdej robocie, miał Pan i Władca coś do powiedzenia. Mówił to z taką manierą jakby świat zbudował samemu. Podłoga tak krzywa, że zaczynałem kłaść dosłownie na grzebień a pod koniec też mi wychodziło jakieś 3 cm. I tu podobna gadka. On czytał, on słyszał, on wie! Spytałem czy mam mu wyprostować budynek? Zamilkł na jeden dzień ale chyba go to gryzło i kolejnego znów jęczał. Wziąłem worek zaprawy, podałem mu go i mówię, "pan się lepiej zna pan sobie dokończy". I nagle szok... facet się jaką, że jak to tak, że on nie wie, nie umie bo nigdy tego nie robił. Żona Pana i Władcy zaczyna za niego przepraszać i obiecuje, że już się koleś nie wtrąci. Do końca roboty nie powiedział słowa.

Odpowiedz
avatar kudlata111
-4 18

Ale zdajesz sobie sprawe? ze wiekszosc tzw. "Warszafiakow" to pochodzi z takich wiosek jak twoja.

Odpowiedz
avatar popcornpop
3 15

@kudlata111: Zaczyna się. Pewnie wszystko co najlepsze to Warszawiak z dziada pradziada a jak już coś nie tak to na pewno "słoik". A potem zdziwienie, dlaczego na reszta kraju nie lubi.

Odpowiedz
avatar cassis
4 18

@popcornpop: kiedy to prawda! Warszawiakiem / Krakusem / Gdańszczaninem to jesteś o ile twoi rodzice i dziadkowie się w danym mieście urodzili i wychowali. Jak przyjechałeś rok temu, to co najwyżej jesteś z Kozienic, a MIESZKASZ w Warszawie. Jak ktoś wyżej napisał - być skądś oznacza mieć tam korzenie, życie, krewnych, historię rodu... Zeszłego roku jechałam do Chorwacji z Niemiec, czy na pytanie Chorwata skąd przyjechałam powinnam była powiedzieć, ze z Berlina? No jednak nie. A co do Warszawiaków - tych faktycznych, z dziada pradziada niemal już nie ma. Ale chodź, pokażę ci, gdzie moi dziadkowie przetrwali rzeź na Woli, opowiem, w którym miejscu starej Pragi pradziadek miał zakład szewski... zobaczysz wtedy jaka jest różnica. Słoik jest wtedy, kiedy gdzieś mieszkasz, ale nic tam nie wydajesz, podatku nie płacisz, a na miasto jeszcze psioczysz... ale jak pojedziesz do siebie na wieś, to się szczycisz, że jesteś z Warszawy/Krakowa/Torunia / Gdziebądź... Po prostu większośc ludków ze wsi jedzie na studia do Wielkiego Miasta i zaczynają się zachowywać jak pies podwórzowy z łańcucha spuszczony - ojców nie ma, babce nikt nie doniesie - hulaj dusza, piekła nie ma, nikt mnie tu nie zna! I się zaczyna... muzyka po nocach, darcie japy, demolowanie wynajętego mieszkania. Bo to nie twoje, bo ty nie stąd, bo nikt cię nie zna to nie ma obciachu. Do Autora - to że ktoś mówi, że jest z Warszawy, to nie znaczy że jest. A buców w Polszy masz na pęczki wszędzie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 sierpnia 2016 o 14:09

avatar KurkaRurka
9 13

Lepiej dopytaj gdzie się taki warszawiak urodził. Bo może być tak jak w kabarecie. Zaczniesz dopatrywać to się okaże, że jest z dzielnicy Radom.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
-4 12

@KurkaRurka: dla mnie najgorsi byli i będą dzieci słoików(osoby które wychowały się w Warszawie)

Odpowiedz
avatar popcornpop
0 10

@KurkaRurka: Jasne wszystko co najgorsze to na pewno "słoiki". Warszawiacy bez skazy.

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
0 6

@popcornpop: Nie mam nic do słoików, dopóki nie wyjadą rozpowiadając wszem i wobec, że oni ze stolycy, oczekując królewskiego traktowania. Znam bardzo dużo "słoików" i Warszawiaków, w każdej grupie są ci fajni i niefajni

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
2 2

@krystalweedon: ciekawa sugestia, chętnie zapoznam się z przykładami

Odpowiedz
avatar krystalweedon
1 5

@KurkaRurka: moi xnajomi z liceum i ze studiów zawsze "wozili się" jacy to z nich Warszawiacy, dla nich osoby z poblikich wsi i miast to wiesniaki(normalnie jakby za granica). Szkoda, że ich dziadkowie pochodzili z takich pibodowek z 2 końca Polski. W liceum nauczyciel historii zagadał do nas o gwarze warszawskiej, tylko ja znałam, a ci "warszawiacy" wcześniej pośmiewali się że pewnie krowy pasam.

Odpowiedz
avatar Gbursson
-1 5

@krystalweedon: i nadal piszesz gwarą warsiafską. bo na pewno nie po polsku.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
-4 6

@Gbursson: sę trumne kup. Polski to moj drugi jezyk, nie uczyłam się w polskiej szole podst, ani nie posługuje się nim zbyt często.

Odpowiedz
avatar MarudaSC
1 9

Nie tylko Warszawiacy bo też Krakusy. I nawet dokładne rozpisanie co za ile nie pomaga. Jeżeli nawet jako sprzedający, wykonujący usługę mamy racje nagle wychodzą argumenty "ja jestem prawnikiem" , "bo Pan który tu u mnie robił inne rzeczy powiedział, że tak się nie robi" , "bo koleżance/bratu/sąsiadce to zrobiliście tak"

Odpowiedz
avatar Aard
9 9

"Klej do pytek" :D

Odpowiedz
avatar Morog
-2 14

Skąd bierze się ten kompleks wieśniaków do Warszawy?

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
8 8

@Morog: też się nad tym zastanawiam. I mogę się założyć, że gdyby stolicą była np. Gdynia czy jakiekolwiek inne polskie miasto, to wtedy już nikt by nie psioczył na mieszkańców Warszawy. Ktoś już nawet gdzieś pisał (chyba nawet tutaj), że w tym kraju strach wyjechać do miasta obok, bo w każdej chwili można zostać potraktowanym jak jakiś uchodźca i spodziewać się hejtu na miasto, z którego się przyjechało.

Odpowiedz
avatar burninfire
0 0

@FlyingLotus: akurat to zły pomysł, bo wśród ludzi z Trójmiasta panuje taki sam kult miejsca zamieszkania. Szczególnie jak ktoś jest z Gdańska (mieszkałam w nim 3 lata i naprawdę co ciekawsze rzeczy działy się w Gdyni lub w Sopocie, więc nie czaję o co im chodziło, powiedziałabym nawet, że dzieje się tam mniej niż w Olsztynie). Myślę, że takie problemy biorą się z tego, że ludzie za mało podróżują, popatrzą w google jak wygląda wieś (czy tam jakoś przejazdem na wakacje) i rozciągają tą wizję na resztę świata. Zresztą jeżeli miejsce zamieszkania jest dla kogoś jedynym powodem do dumy to ma smutne życie i w sumie dobrze, że chociaż tyle, bo by się jeszcze zabił, czy coś.

Odpowiedz
avatar jelonek
5 13

Jejusieńku jak mnie drażni to najeżdżanie na Warszawę... Jestem Warszawianką z dziada pradziada i nie czuję się przez to lepsza. W zamian za to jestem w innych miejscach traktowana jak parias. Przykładowo: jeżdżąc samochodem zawsze wpuszczam jeśli ktoś ma problem żeby się włączyć do ruchu. Mnie nie wpuści nikt, chyba że trafi się inny na warszawskich blachach... A jak gdzieś pojadę to już w ogóle... jak mówię skąd jestem to widzę głupie uśmieszki i przewracanie oczami...

Odpowiedz
avatar kudlata111
3 5

@jelonek: Dokładnie tak jest.

Odpowiedz
avatar Zmora
3 3

Ech, a ja za to się nauczyłam nigdy nie przyznawać, że jestem z Warszawy (tam się urodziłam, moi rodzice urodzili też, ale większość życia spędziłam w podwarszawskiej wiosce) poza samą Warszawą, bo zaraz wszyscy zaczynają się na mnie wyżywać i naśmiewać. W końcu Warszafka na pewno myśli, że jest lepsza, taka głupia, nikt inny tak nigdy nie myślał... Jak to było o drzazdze czy tam belce w oku? :P

Odpowiedz
avatar PanienkaUtena
0 0

A ja nie mam oporów przed mówieniem, że jestem z Warszawy. Jak ktoś jest na tyle ograniczony, że ma być uprzedzony w stosunku do mnie z tego powodu, to nie zależy mi na dobrych stosunkach z nim. Poza tym i tak prędzej określiłbym się jako Włochowiankę, pradziadkowie sprowadzili się do Włoch z Bielan i Żoliborza.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
1 3

Zastanawiam się skąd się wzięła ta wieśniacza obsesja na tle Warszawy. Kilka razy jeździłam na wakacje z grupą znajomych - kolega-kierowca miał auto na warszawskich blachach. I gdy tylko ktoś zauważył tą rejestrację to nagle kończyły się miejsca na polu namiotowym, nikt nie wiedział gdzie jest najbliższy sklep, ceny za dowolne usługi rosły dwukrotnie itp. A gdy zaczynaliśmy wyjaśniać, że "panie, my też ze wsi, tylko auto tak mamy zarejestrowane" to nagle pojawiała się nić porozumienia i wszystkie problemy znikały. Ludzie, ogarnijcie się.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
0 0

@grupaorkow: Żeby ktoś tak chętnie rezygnował z zarobku, sama antypatia nie wystarczy. Nieźle mu musiał jakiś Warszawiak, czy to rodowity czy to słoik, zaleźć za skórę... Poza tym, zaczyna się gownoburza o to, że autor śmiał w ogóle wspomnieć Warszawę podczas gdy on nie o Warszawiakach pisał a o przyjezdnych co im się poprzewracało od mieszkania w stolicy. A na tych ostatnich to chyba i sami narzekacie.

Odpowiedz
avatar konkretny
2 8

Ech ... Ciągle to samo ... Wy, warszawiacy NAPRAWDĘ nie rozumiecie dlaczego reszta rodaków tak na Was pomstuje? Naprawdę? @grupaorków, @Zmora, trochę też @Jelonek - sami właśnie sobie odpowiadacie. Nie widać? to przybliżę: uważacie wszystkich spoza Warszawy za wsioków, jak to był łaskaw ująć @grupaorków. Wszystkich. Całą Polskę uważacie za zabitą dechami prymitywną prowincję. Gdziekolwiek się pojawicie od razu zaczynacie festiwal wywyższania się, kąśliwych komentarzy, złośliwości itp. itd. "Och wy, w tym - jak mu tam? - aha, Wrocławiu, Poznaniu, Łodzi - macie xxx? (wstaw dowolne). No popatrz ... No bo my, WARSZAWIACY, w naszej stołycy, Warsiawie to mamy takie samo xxx tylko lepsze bo stołyca no ale, że u was jest? W takiej pipidówie?" I tak dalej w tyn stylu. "O, też macie piwo w puszkach? Niebywałe .... O, psy u was szczekają pyskiem nie ogonem? Ludzie chodzą do przodu nie bokiem? A ludzie jak poubierani. Jak pajace. A jacy głupi ... A ulice jakie nierówne. A domy krzywe, ściany byle jakie, kolory - jaki idiota tak to pomalował? No prostacy, wszędzie prostacy, mówię ci kochana ... Co za prymityw ... Nie to co nasza stołyca, Warsiawka!" A nieskrywane wywyższanie się w tym stylu podczas spotkań towarzyskich i rozmów zarówno służbowych jak i prywatnych? "Ja wiem lepiej bo jestem z WARSZAWY! A ty to głupi jesteś bo z prowincji ..." Temat na parę wpisów. Nie widzicie tego? No pewnie, że nie. Bo samego siebie się nie widzi. I tak samo jak w tej Łodzi, Gdyni czy Szczecinie zachowujecie się w Berlinie, Paryżu czy Sztokholmie. Kompleksy jakieś leczycie czy co? Temat "słoików" to osobna kwestia. Ta wasza pogarda dla kogoś kto dla was i za was pracuje ... Mamy was za to kochać i podziwiać? Chyba was pogrzało ... Zapracowaliście sobie starannie na tę niechęć przez wiele lat. I nic się nie zmieniło.

Odpowiedz
avatar Zmora
1 3

@konkretny: Słońce, ja tak wcale ni myślę. Czyli wszystkie argumenty z dupy. Do tego nie życzę sobie, żeby ktoś mnie oceniał i obrażał tylko dlatego, że zdarzyło mi się urodzić w tym a nie innym mieście. A tobie polecam maść na ból dupy i melisę na uspokojenie, bo się ze złości zaraz zasapiesz.

Odpowiedz
avatar wmarcin
1 1

Wybacz, ale jak mi "fachowiec" bredzi o wliczaniu otworów w cenę, bo przecież tyle z tym zabawy to jest to ostatnia rozmowa. Jakoś tak się niechcący składa, że Ci którzy wyskakują z takimi pomysłami jednocześnie sypią dodatkowymi kwitatkami świadczącymi o tym, że nie bardzo mają pojęcie o swojej robocie. Albo inaczej: tak jak Ty szufladkujesz "warszawiakoof" tak po takich zaszłościach widać "fachowców". Takich samych cwaniaków na jakich Ty narzekasz. Na szczęście jest coraz więcej prawdziwych fachowców, którzy znają się na swojej robocie, a nie tylko powtarzają utarte schematy. Co ciekawe Ci nie mają z tym problemu, że okna nie malują / murują / tynkują itp.

Odpowiedz
avatar aniab89
1 1

Warszawiakami? Czy ludźmi mieszkającymi w Warszawie?

Odpowiedz
avatar Moby04
0 0

A mnie najbardziej ciekawi najazd na Warszawiaków w momencie, gdy gość sam przyznaje, że odwalił fuszerkę w kilku miejscach. Tu centymetr za dużo, tam dwa za dużo... potwierdzone przez producenta ale to nic! Warszawiacy są be!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

A gdzie ci Warszawiacy? W historii nie opisałeś żadnego.

Odpowiedz
Udostępnij