Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o rozmowie kwalifikacyjnej opowiedziana przez Fisstech (http://piekielni.pl/73992) przypomniała mi moją sprzed…

Historia o rozmowie kwalifikacyjnej opowiedziana przez Fisstech (http://piekielni.pl/73992) przypomniała mi moją sprzed kilku lat, w pewnym sensie podobną.

Szukałam pracy (na początek jakiejkolwiek) w mieście oddalonym o 200 km od mojego ówczesnego miejsca zamieszkania. Padło na telemarketing. Z pewnych względów zatrudnienie mogłam podjąć dopiero od 1 sierpnia, co też zaznaczyłam w formularzu aplikacyjnym. Firma ogłaszała, że w związku z licznymi nowymi projektami prowadzi rekrutację ciągłą, więc wszystko wydawało się w porządku.

Jakoś w połowie maja zadzwoniono do mnie z zaproszeniem na rozmowę. Pani przez telefon zweryfikowała moje dane i zapytała, czy chęć zatrudnienia od sierpnia jest aktualna, co potwierdziłam. Wzięłam więc dzień urlopu i pojechałam te 200 km na spotkanie.

Pierwsze pytanie [R]ekruterka zadała mi jeszcze w korytarzu:
R: Czy to prawda, że może pani zacząć dopiero od sierpnia?
Ja: Tak, tak jak napisałam i mówiłam.
R: To właściwie możemy w tym momencie zakończyć rozmowę, ponieważ obecnie szukamy kogoś do projektu od 1 czerwca.
Ja: Osoba dzwoniąca do mnie zaprosiła mnie tutaj pomimo tego terminu...
R: Skoro już pani jest, to mogę z panią porozmawiać.

Sama rozmowa trwała prawie godzinę i była raczej typowa dla tego rodzaju pracy. Rekruterka nawiązywała kilka razy do mojego CV, co dowodzi, że jednak je przeczytała. Natomiast koniec spotkania wyglądał bardzo podobnie jak u Fisstech.

R: Nie zatrudnimy pani, bo po pierwsze szukamy kogoś od czerwca, a po drugie ma pani za wysokie kwalifikacje. Po co nam tutaj ktoś, kto prędzej czy później zacznie szukać pracy w swoim zawodzie?
Ja: Po co w takim razie mnie państwo zapraszali na rozmowę, jeżeli już same dokumenty aplikacyjne wskazywały, że nie nawiążemy współpracy?
R: Bo napisała pani ciekawy list motywacyjny, a my potrzebujemy osób, które się ładnie wysławiają.

Ręce opadły. I szczęka też. Do samej ziemi.

telemarketing

by LadyMakbet
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar katem
5 5

@kojot_pedziwiatr: To nie idiokracja, to wysokiego stopnia arogancja i nieliczenie się z innymi.

Odpowiedz
avatar ptah
0 8

Podajesz cene za podroz i stracony czas. Jak nie poczuwaja sie do zaplaty kupujesz latwopalny plyn i tworzysz koktail mol...wait, przecie zyjemy w " cywilizowanym" kraju:/

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

"Za wysokie kwalifikacje" to jest tekst który mnie rozwala - jak można mieć ZA WYSOKIE kwalifikacje do wykonywania jakiejkolwiek czynności? Czy one spowodują że tę czynność się gorzej wykona? Pracodawcy zakładają że wysoko wykwalifikowana osoba może przebierać w ofertach, inni pracodawcy się o nią zabijają. Gdyby tak było, to po co by taka osoba startowała do pracy dla niewykwalifikowanych? W ten sposób osoba z wysokimi kwalifikacjami nie może znaleźć żadnej pracy - do dobrej jej nie przyjmą bo "nie ma doświadczenia", a do byle jakiej też, bo ma "za wysokie kwalifikacje". Pozostaje albo się powiesić, albo wyjechać za granicę (trzeba jeszcze mieć za co).

Odpowiedz
avatar LadyMakbet
3 3

@mooz: Otóż to! Taki tekst ze strony niedoszłego pracodawcy sugeruje, jakoby kandydat był co najmniej specjalistą NASA od zdalnego naprawiania sond na Marsie, a ja miałam po prostu skończone studia i przepracowane pół roku w zawodzie. Kierunek studiów też nie Bóg wie jaki.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-1 3

@mooz: Tego typu pracodawcy zakładają, że jak ktoś kończył studia w danym kierunku, i jest to kierunek z perspektywami, to po to by w danym zawodzie pracować. Czyli skorzysta z pierwszej okazji, by odejść do wyuczonego zawodu. I co, nie mają racji? Jasne, że mają. A pracownik, którego szkoli się miesiąc, bardziej się opłaca jeśli zostanie kilka lat, niż jeśli po kilku miesiącach ucieknie. Prosta ekonomia. Stąd też są zawody, do których preferowany jest brak wykształcenia, lub wykształcenie nieżyciowe, nie rokujące nadziei na zatrudnienie w zawodzie. Co zostaje? Praktyki i staże! Jeszcze przed ukończeniem studiów.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@bloodcarver: Nie, nie mają racji. Osoba z wyższym wykształceniem najczęściej ma ogromne problemy ze znalezieniem pracy w zawodzie. Jak już wcześniej napisałem pracodawcy sobie wyobrażają że jak ktoś skończył studia, to firmy się o niego zabijają, a tymczasem prawda jest znacznie bardziej bolesna - psa z kulawą nogą nie obchodzi że ktoś skończył dane studia, pracy dla niego w zawodzie nie ma. Nawet jeżeli taka osoba przepracuje w byle jakiej pracy choćby tylko 2 lata zanim znajdzie swoją wymarzoną, to i tak firma zyska na zatrudnieniu ogarniętego człowieka który nie partoli roboty.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 sierpnia 2016 o 22:16

avatar bloodcarver
-1 1

@mooz: po pierwsze, chyba twoje studia należą do tych nieżyciowych właśnie. Po politechnikach, akademiach medycznych, połowie kierunków uniwersyteckich - praca jest. Bez szaleństw może, ale w zawodzie. A swoją drogą, to megalomania typu "mam studia to jestem bardzo ogarnięty" jest czymś, co w zawodach nie wymagających wyższego wykształcenia bardzo przeszkadza. Utrudnia pokorne przyjmowanie poleceń i krytyki od szefa po zawodówce albo ogólniaku. Psuje nastrój w zespole. To jest ryzyko, które rekruter może uznać za nieopłacalne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@bloodcarver: Hmmm... Żeby to było takie proste. Było to co prawda w latach 90-tych, ale moje studia należały do zdecydowanej czołówki tych "przyszłościowych" i byłem w dodatku jednym z najlepszych studentów, miałem mnóstwo dodatkowych osiągnięć. Niestety zakończeniu nauki żadna porządna firma nie chciała mnie zatrudnić, bo podobno nie miałem doświadczenia (zlecenia wykonywane jako jednoosobowa firma ich nie obchodziły, uznawali tylko etat i to tylko w poszukiwanej przez nich specjalności). Wszyscy wokół mi wmawiali że absolwenci tego kierunku są rozchwytywani na pniu, a ja nie mogłem nic znaleźć, mimo że umiejętnościami przewyższałem większość absolwentów. Do byle jakiej też mnie nie chcieli, bo miałem "za wysokie kwalifikacje" i tak miotałem się między młotem a kowadłem i nie mogłem znaleźć absolutnie niczego! To był jakiś absurd! Może teraz podejście firm się zmieniło, ale to co wtedy przeżyłem pokazało, że rynek pracy w Polsce był chory. W Anglii nikt nie narzekał na "brak doświadczenia", już w czasie wstępnej rozmowy telefonicznej zatrudniający orientowali się że umiem dużo i mogłem przebierać w ofertach. To nie takie proste jak Ci się wydaje. Może teraz jest lepiej, ale piszę jak było 20 lat temu i absolutnie nie przesadzam.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 sierpnia 2016 o 0:09

avatar Painkiler
1 1

@mooz: Nic na lepsze w tej gestii się nie zmieniło. Może oprócz permanentnej najniższej krajowej na 90% stanowiskach dla absolwentów nawet pożądanych kierunków.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
0 0

Skoro jak widać CELOWO sprowadziła Cie 200 km i CELOWO zabrała Ci jeden dzień, to poprosiłbym o zwrot kosztów dojazdu. Arogancję i brak jakichkolwiek hamulców myślowych można zatrzymać tylko w taki sposób.

Odpowiedz
avatar PablooS
1 1

@LoonaThic: A ta pani rekrutująca od razu wyciągnie portfel i da co do grosza, ot tak, bo ktoś sobie życzy...

Odpowiedz
Udostępnij