Trochę o piekielnej babci mojego męża.
Słowem wstępu mogę o niej powiedzieć że jest dość specyficzna. Monitoruje całą okolicę, ale jakby co to ona się tam życiem innych nie interesuje, mówi do mnie per "pani" mimo, że jesteśmy z mężem 3 lata po ślubie (dość często u niej bywamy), mieszka z teściową i ani razu jeszcze nie pomogła jej ugotować obiadu, posprzątać ani nic z tych rzeczy, bo ona się już nagotowała w życiu i tak by jeszcze można długo wymieniać.
Generalnie za mną nie przepada.
Urodziny mojego męża - zaprosiliśmy najbliższą rodzinę.
Wiem, że babcia jest bardzo wydelikacona tzn. obiera pomidorki, paróweczki, jajeczka tylko własne, a nie jakieś tam sklepowe nie wiadomo jakie. Dodatkowo trzeba dla niej gotować jak dla małego dziecka, czyli bardzo delikatnie przyprawiać, wszystko porozgniatać najlepiej na papkę, ale żeby przy tym ładnie wyglądało, bo ona jak gotowała to była tak dobrą gospodynią, że wszystko zawsze wyglądało jak w restauracji.
Zupa: pomidorowa.
Zawsze przyprawiam ją solą, pieprzem, bazylią, oregano, czosnkiem, majerankiem, papryką i octem balsamicznym. Specjalnie dla niej odlałam tylko zmiksowane posolone pomidory z bulionem (nieprzyprawionym), zabieliłam śmietaną i gra. Jej podałam zupę jako pierwszej więc nie było mowy o zamianie talerzy.
Babcia:
- Ugh! Pfeheehehehe! apsik!
I tutaj monolog (z aluzją do mnie) o tym jak to ona przyjmowała gości, jak dobrze gotowała, a teraz NIEKTÓRZY (z aluzją do mojej osoby) to tylko tego zielska tam nawrzucają, bo to taka moda teraz jakaś tfu z zachodu a my jesteśmy w Polsce i powinno się eg niej na takich rodzinnych obiadach gotować po polsku tak żeby wszyscy zjedli.
Kilka osób pochwaliło zupę (osobiście też mi smakowała), no ale dla babci to chyba było za wiele, bo teraz już konkretnie powiedziała, że w ogóle ten jej wnuczek to się naje dopiero jak do niej przyjdzie tylko głośno tego nie mówi żeby mi przykro nie było.
I na to mój mąż już nie wytrzymał i zdradził tajemnicę jej specjalnie supermegahiper przyprawionej zupy w postaci zmiksowanych pomidorów ze śmietaną.
Do końca obiadu się nie odezwała.
dom
Jaka to tajemnica? Przecier pomidorowy? Ja na moją zupę pomidorową z pomidorów usłyszałam, że sok zrobiłam xD
Odpowiedz@paninene: To były posolone pomidory zmiksowane z niedoprawionym rosołem i śmietaną :D
OdpowiedzBabcia mieszka z teściową? Swoją teściową? I nic nie gotuje, nie pomaga w gotowaniu? To wnuczek na jakie jej obiady przychodzi?
Odpowiedz@Sierpek12: Babcia mieszka z moją teściową, czyli swoją córką. Mój mąż nie przychodzi do nich na obiady, no chyba że zostaje cały dzień w pracy (sklep przy domu ww. pań)
Odpowiedz@Sierpek12: Wnuczek nie przychodzi "na jej" obiady, tylko "do niej" na obiady. Widocznie teściowa mieszka u swojej matki.
Odpowiedz@Armagedon: Właścicielką domu jest moja teśiowa, a nie babcia, także to raczej matka mieszka u córki, a nie odwrotnie ;) Generalnie wydźwięk był taki że tylko w domu rodzinnym mąż się naje.
OdpowiedzZ początku prawie jakbym o mojej babci czytała (może też kiedyś wrzucę jakąś historię), aż się zastanawiam skąd się ludziom takie zachowania biorą. Cóż, jak ktoś nie chce być zadowolony, to sobie zawsze pretekst znajdzie.
Odpowiedz@aenigma89: Demencja starcza - to potrafi się objawiać w wielu formach. Z tym po prostu trzeba się pogodzić...
Odpowiedz