Los bywa przewrotny, warto o tym pamiętać.
Gdzieś w komentarzach wspomniałam kiedyś, że za młodu byłam pulpecikiem. Jak każdy młody pulpecik, posiadałam w podstawówce swoją Nemesis, dalej zwaną Szymonem.
Oliwy do ognia dolewał fakt, że w domu się nie przelewało, nosiłam stare, niemodne ciuchy po rodzeństwie, mieliśmy niezbyt reprezentacyjny samochód, moja mama nie była miss itp., itd.
Szymon był ode mnie o rok starszy. Żaden przygłup, rzekłabym inteligentny lizus, którego nauczyciele zawsze uwielbiali. Taki co to go wszędzie pełno, dusza towarzystwa, działacz samorządu. Aczkolwiek nie przystojny.
No i Szymon wybrał mnie! No zakochał się po prostu, co okazywał podczas każdej podróży autobusem do domu, drąc japę "Candela, kochany mój kotlecie schabowy, mój ty pączku na głębokim oleju, goloneczko najmilsza, słońce moje, spójrz na mnie! No nie wstydź się, ja cię kocham moja ty świnko w chlewie, steku wołowy, boczku wędzony!" (...)
Chyba wystarczy.
W każdym razie byłam gwiazdą najprzedniejszego kabaretu, wszyscy ludzie w autobusie zgodnie się ze mnie śmiali.
Ja na te zaczepki oczywiście nie reagowałam. To był błąd. Zaczął się drugi level sku*wysyństwa, mianowicie publicznie linczowanie całej mojej rodziny, nie pomijając nawet psa. I tak oto w autobusie zaczęłam wysłuchiwać wyzwisk na temat prowadzenia się mojej matki itd.
Tu już nie wytrzymałam i poskarżyłam się mojemu wychowawcy. Ten kazał im (Szymon na czele + banda gorliwych fanów) "trzymać się ode mnie z daleka", co chłopaki naturalnie wzięli sobie do serca i to bardzo dosłownie.
Kolejny level polegał na omijaniu mnie szerokim łukiem na korytarzach jakby, za przeproszeniem, je*ało ode mnie na kilometr, lub bym była trędowata, po uprzednim wrzasku: "Candela idzie, chodu chłopaki". Gdy skulona obok nich przechodziłam, śmiali się do rozpuku.
Potem jednak zaprzestali tej zabawy, sądząc że wyrok już minął, zaczął się kolejny poziom, mianowicie zamykanie mnie w toalecie, bym spóźniała się na lekcje, szczypanie, plucie, popychanie i inne pieszczoty.
Ja Wam chyba nie muszę mówić, jaki to był dramat dla nastolatki, która przeżywała swoje pierwsze zakochania, która miała dwa (DWA!) kilogramy nadwagi, a śmiali się z niej publicznie jak ze świni, niemieszczącej się w chlewie.
Nie pytajcie o reakcje rodziców - im było wszystko jedno, czy wracałam zapłakana do domu, czy nie. Wyznawali politykę, żeby dziecko radziło sobie samo, a nie przychodziło na skargę. Raz tylko tata się zlitował i kupił mi wybłagany odtwarzacz MP3, żebym mogła nie słyszeć tych wyzwisk w autobusie.
I tak oto stałam się, pomimo dobrych wyników w nauce, osobą która nigdy nie posiadała wzorowego sprawowania na świadectwie, dlatego że:
a) bardzo migała się od chodzenia do szkoły,
b) uczestniczyła w największej ilości bójek :)
Sytuacja uspokoiła się, gdy zaczęłam ostatni rok nauki w tej szkole - chłopaki powędrowali do szkół średnich i od tego czasu cieszyłam się błogim spokojem.
A teraz zwrot akcji.
Wszyscy już dorośliśmy i o sobie pozapominaliśmy. Weszliśmy w dobę fejsbuków. I tak oto pewnego dnia wchodzę na konto i widzę, że koleżanka zaprosiła mnie do wzięcia udziału w wydarzeniu: zbiórka pieniędzy na niepełnosprawnego chłopaka - Dawida.
Tym chłopakiem okazał się starszy brat Szymona.
Nie kojarzyłam go, ale zainteresowałam się, poskakałam z profilu na profil. Tak dotarłam na profil Szymona z myślą "ciekawe co się u tej parszywej mendy dzieje?".
Zdjęcia jednoznacznie świadczyły o tym, że padł ofiarą gastrofazy. Bardzo. Ale nie to mnie ucieszy... znaczy zainteresowało najbardziej.
Ciekawszy był filmik, jaki udostępnił na profilu. Był to materiał lokalnej telewizji, na temat znęcania się nad pewnym niepełnosprawnym chłopakiem. I ja oczywiście chłopakowi bym nawet i bardzo współczuła. Gdyby nie moja niekontrolowana reakcja po usłyszeniu wypowiedzi brata nękanego Dawida.
Mniej więcej tak to szło:
Szymon S. - brat poszkodowanego:
"To jest absolutny brak szacunku dla drugiego człowieka! Nie można nękać osoby, tylko dlatego, że jest inna! Każdy ma swoje uczucia i my, jako ludzie, powinniśmy się nawzajem szanować (...)"
Dalej nie oglądałam, bo... nie mogłam oddychać.
Ryknęłam śmiechem i się śmiałam i śmiałam i śmiałam. I jeszcze się śmiałam.
Śmiechom nie było końca.
Poszanowanie człowieka, psia jego mać :D
dzieciństwo
W podstawowce wkurzal mnie jeden kiedys. Nie do takiego stopnia jak Ciebie. Uroslem, zemscilem sie :)
Odpowiedz@Lynxo: powinieneś rozwinąć ten temat
Odpowiedz@Jango_Fett: spalonych zwłok nie da się rozwinąć
OdpowiedzNo rzeczywiście, to całkiem nieprawdopodobne, że chłopak po kilkunastu latach mógł wydorośleć ze szczeniackiego podejścia.
Odpowiedz@helena: Słusznie prawisz. Owszem, "zapomniał wół, jak cielęciem buł", ale w sumie należy się cieszyć, że z głupiego siuśmajtka wyrósł nieco mądrzejszy facet. (Chociaż autorkę rozumiem - też mam niezły ubaw, kiedy o np. tolerancji wypowiadają się osoby, które wobec mnie były BARDZO nietolerancyjne...)
Odpowiedz@minutka: Jasne, rozumiem, że takie wspomnienia są niemiłe. Ale historia prawie wskazuje na to, że chłopak został pokarany za swoje szczenięce zachowanie niepełnosprawnym bratem (wiem, że nie o to chodzi, ale czytając, takie się odnosi wrażenie) Miałam koleżankę w wiejskiej podstawówce, która też była przez jakiś czas obiektem podobnych docinków. Dziś pracuje w miejscowym sklepie i każdy (w tym jej byli oprawcy) zawsze się z nią przywita, zagada co słychać itd., nie zauważyłam u niej jakiejś dzikiej satysfakcji z tego, że komuś się przytyło albo zdarzyło nieszczęście. I ona i oni dorośli, czego również życzę autorce.
Odpowiedz@helena: Myślę, że tu raczej o wyparcie chodzi niż wydoroślenie. Skąd wiesz, że w pracy nie gnębi innych. Do tego przytył więc może spotkały go szykany, a śmianie się z innych to jednak zupełnie co innego niż bycie wyśmiewanym. Kali ukraść krowa dobry uczynek. Kalemu ukraść ZŁY!
Odpowiedz@helena: niepełnosprawny chłopak JEST starszym bratem szymona. nie widział od małego- jak bratu jest przykro gdy mu inni dokuczają? i co, i nie wiedział, że innym też może być przykro jak on im dokucza?
Odpowiedz@hulakula: A skąd wiesz, że jego brat jest niepełnosprawny od urodzenia? Może miał wypadek w późniejszych czasach?
OdpowiedzDwa kilo, a to dobre sobie. :D
OdpowiedzCandelo, mój pulpeciku. :D
OdpowiedzDałem plusa za to że nie zniżyłaś się do jego poziomu. A że odczuwasz odrobinę mściwej satysfakcji... humanum est...
OdpowiedzWiesz... ludzie dorastając poważnieją. To, że za szczenięcych lat koleś był wrednym gnojkiem, nie oznacza, że taki miałby zostać na zawsze. Dzieci są okrutne - nie jest to żadną nowością. Przy czym tu jeszcze istnieje "skromna" różnica między nadwagą a niepełnosprawnością - ty nadwagi mogłaś się pozbyć. Brat tego gościa jest skazany na swoje kalectwo - jakie by nie było.
Odpowiedz@Iras: Czy robi to jakąś różnice, za co gnębiona była autorka, a za co kto inny? Mi wydaje się, ze powód potrzebny był tylko na początku, potem już wystarczyło samo to, ze nie przeciwstawiła się od razu.
Odpowiedz@OchydnaFormaDobra: mnie piętnowali przez 8 lat szkolnictwa za to że rysowałam i malowałam sama z siebie i świetnie się dogadywałam z nauczycielką od rysunku (tak zaczęło się w 1 szej klasie podstawówki :) ). Tylko, że u mnie to doprowadziło do padaczki pourazowej.
Odpowiedz@Arcialeth: Ktoś cię dotkliwie pobił? Tylko za to, że potrafisz malować?
Odpowiedz@Arcialeth: dziwne.. ja też rysowałam i malowałam w podstawówce (później trochę też), ale u mnie to było źródło powszechnego podziwu koleżanek i kolegów oraz dorosłych, a nie powód piętnowania.
OdpowiedzMiejmy nadzieje, ze te słowa jednak były szczere, i ze chlopak wstydzi się swojego zachowania z lat szkolnych. Byc może zrozumiał okrucieństwo takiego nękania dopiero wtedy, kiedy dotknęło to jego i jego brata.
Odpowiedz@Locust: Dobrze by było, ale szczerze mówiąc, sądzę, że w ogóle nie łączy ze sobą tych dwóch spraw. Jego brata nękają, a on sam? Oj tam, oj tam, przecież tylko sobie żartował, no takie zwykłe szczeniackie dowcipy.
OdpowiedzMoże by wujowi przypomnieć? A druga sprawa, nie pojmuję skąd to przyszło, ale dla mnie nauczyciel powinien na przerwie patrolować korytarze tak było i w mojej podstawówce i w moim LO. I nie było żadnej przemocy. Osobiście uważam, że ta mogą przyszła z zachodu z amerykańskimi filmami o młodzieży. Kiedyś owszem można było być nielubianym, ale nie było przyzwolenia społecznego na znęcanie się a teraz jakoś tak się porobiło, ze ludzie uważają, ze tak wszędzie jest.
Odpowiedz@maat_: A tu się z Tobą nie zgodzę - sama chodziłam do podstawówki baaardzo dawno temu, a przemoc uczniów wobec uczniów istniała jak najbardziej. Może nie była stosowana tak otwarcie i publicznie jak obecnie, ale ofiara swoje przejść musiała, niestety. W mojej klasie była dziewczyna, która miała rzadkie, oryginalne imię, a oprócz tego była prymuską. I to wystarczyło. "Koledzy" z klasy oprócz przekręcania jej imienia, niszczenia zeszytów itp. mieli pomysły w rodzaju np. podłożenia do kanapki zdechłej myszy. Dzieci naprawdę bywają okrutne...
Odpowiedz@Golondrina: Czyli to jednak zależy od szkoły a właściwie od nauczycieli i ch przyzwolenia. Również do szkoły chodziłam dawno temu, Podstawówkę zaczynałam jeszcze w za komuny.
Odpowiedz@Golondrina: Mając na uwadze twój wpis, oraz wpis Arcialeth powyżej, można by sadzić, że u nas bezinteresowną zawiść dziedziczy się genetycznie, albo wysysa z mlekiem matki.
OdpowiedzNo i co z tego? Człowiek dorósł i nie zachowuje się już jak szczeniak i jednak ma jakieś normalne zasady? Nie no, kuźwa Amerykę odkryłaś!!! Jakbym jako dorosły dalej miał podobne standardy zachowań co 13-latek to bym teraz w pierdlu siedział. Podobnie jak większość :)
OdpowiedzNie rozumiem - w młodości chyba ten Szymon też miał STARSZEGO niepełnosprawnego brata i jak wykoncypowałam z twojej historii wówczas ten brat nie był prześladowany (byłaś ty - "grubas" z 2-kilową nadwagą?), a Dawida - tego niepełnosprawnego zaczęto prześladować dopiero jak był dorosły??? - bo przecież wcześniej byś o tym słyszała, a i filmik był z "lat dorosłych" Coś mi się tu kupy nie trzyma, kolokwialnie mówiąc...
Odpowiedz@Crook: Niepełnosprawnym nie trzeba być od dziecka. A nękały go przygłupie draby w jakimś klubie, nie powiem co mu zrobili, bo nie chcę, żeby ten filmik został przez kogoś stąd odnaleziony. W każdym razie gruba afera.
OdpowiedzMatko szczurkom, DWA KILO... Toż tego nawet nie widać... Nie wiem, może ja żyję w innym świecie, czy jak - mam sporą nadwagę i nigdy w życiu nie spotkałam się z negatywnym komentarzem na ten temat.
Odpowiedz@metaxa: Nie dwa kilo, ale nadwaga - to już powinno coś mówić ;-) . Według BMI coś tam widać, że człowiek trochę waży. Nie jest to kulka, ale...
Odpowiedz@tuxowyznawca: Pulpecik, który z wiekiem się wyciągnął :) Ot, jak większość młodych pulpecików ;)
OdpowiedzJak widać karma to suka. ;)
OdpowiedzAż pozwolę sobie zacytować Jachimka: złooooo, zuuuuuooooooooo.
OdpowiedzPulpecik? 2 kg nadwagi? Coś tu się grubo nie zgadza. Albo puplecik, albo 2 kg nadwagi. Chyba, że wagę więźnia Auschwitz określisz jako "lekką niedowagę"
Odpowiedz@losegzekutores: Wszystko zależy od budowy ciała i od krągłości twarzy. Lekka nadwaga u niektórych jest widoczna od razu, u innych długo byś jej optycznie szukał.
OdpowiedzRyczeć ze śmiechu, bo były prześladowca ze szkoły ma niepełnosprawnego brata - w ch.j dorosłe.
Odpowiedz@Fomalhaut: Ale Ty to piszesz? Ty? Przecież niepełnosprawność jest fch*j zabawna. Gdzie się podział Twój czarny humor? Zawiodłeś mnie. Myślałam, że sobie kiedyś razem pośmieszkujemy z martwych płodów i dzieci bez członków, popijając cykutę przy portrecie Schopenhauera, ale ty się, kurna, musiałeś nawrócić. PS Nie śmieję się z niepełnosprawności brata, tylko z wrażliwej duszyczki Szymusia. No jak to tak, nękanie? Przecież to nieludzkie, fuj, fuj! Fakt, że to powinno spotkać jego osobiście, a nie bogu ducha winnego brata.
Odpowiedz@Candela: no I teraz właśnie udowodniłaś swoją dorosłość życząc komuś niepełnosprawności za to, że Ci dokuczał w wieku 13 lat...
Odpowiedz@helena: Nie zaprzeczam, że swoim wrogom życzę jak najgorzej, a przyjaciołom jak najlepiej. Jak większość społeczeństwa. Nie wiem, co to ma wspólnego z wiekiem.
Odpowiedz@Fomalhaut: Nie wiem, jak z Twoją umiejętnością czytania ze zrozumieniem, ale ja z całej historii zrozumiałam razcej, że Autorka śmiała się z przewrotności Szymonka, a nie z choroby jego brata.
Odpowiedz@Candela: w sumie to nic, dzieci i nastolatki jednak potrafią się dojrzalej zachować.
Odpowiedz@helena: Masz strasznie ograniczony punkt widzenia. Nie nadajesz się do tak poważnej rozmowy.
Odpowiedz@helena: To Twój punkt widzenia. Mój jest taki, że bagatelizujesz okrucieństwo niewychowanych bachorów i promujesz podejście "plują jej w twarz - niech udaje że deszcz pada".
OdpowiedzRozumiem Twoje zdanie. Już kilkanaście lat temu opuściłam progi gimnazjum, a kiedy widzę osoby, które mi wówczas dokuczały, nóż się w kieszeni otwiera. Takich rzeczy się nie zapomina.
Odpowiedz@anekk: A no właśnie, nikt tego nie zrozumie, jeśli sam nie doświadczył.
OdpowiedzNagrałaś swój śmiech i załączyłaś pod filmikiem?
OdpowiedzTeż się zastanawiam, jak by zareagowali moi prześladowcy gdyby spotkali mnie teraz :] Na szczęście dostałam taką szkołę że jestem obecnie kuloodporna, a w dodatku pyskata do niemożliwości. Hmm w sumie to bardzo by mi było miło, gdybym mogła spotkac się z nimi twarzą w twarz.
Odpowiedz@MirrorQueen: Byle pojedynczo, bo jak będą w kupie, to obojętnie jak bardzo jesteś pyskata, bogata i piękna - kupa zawsze wygrywa. Co moi wielcy fani byli mocni w gębie tylko, kiedy byli razem. Żaden nie odważyłby się zaatakować mnie w pojedynkę.
OdpowiedzZ jednej strony nic dziwnego, że ludzie dorastają i wyrastają ze szczeniackich zachowań. Mnie kiedyś szkolny łobuz zaczepił na mieście, żeśmy pogawędzili, tak między wierszami przeprosił mnie za to, co było za dzieciaka. Jednak ja z niedowierzaniem czasami patrzę na lalunie i przystojniaki z podstawówki i gimnazjum, którzy potrafili dosrać za plecak niepasujący do ubioru - jesu, jacy niektórzy się szpetni zrobili. Nie wiem ile przypadków na ile to wynik choroby, a ile zaniedbania, ale nie znasz dnia ani godziny.
Odpowiedzja bym dziadowi napisala- a pamietasz, co robiles mi w szkole? i wymienila jego sposoby wyrazania milosci
OdpowiedzMoże jestem inny, ale u mnie ten poziom hipokryzji wzbudza odrazę i agresję, a nie śmiech... Ale może to i lepiej, że potrafiło Cię to rozbawić, bo ja bym chyba odszukał i zakopał.
Odpowiedz