Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Parę ładnych lat temu trafił mi się iście piekielny "klyent". Były to…

Parę ładnych lat temu trafił mi się iście piekielny "klyent". Były to czasy gdy dopiero rozpoczynałem swoją przygodę z naprawami laptopów więc i ceny takich napraw były bardzo niskie. Klient ten trafił z polecenia kolegi gdzie razem pracowali. Naprawa dotyczyła wymiany zbitego ekranu. Laptop stosunkowo świeżej produkcji już z ekranem 15.6" led więc w miarę nowość na rynku więc i cena ekranu nie mała bo z przesyłką za sam ekran trzeba było zapłacić 280 zł. Klient poinformowany o tym fakcie, z wymianą miało go to kosztować 320zł, kazał robić.

Zamówiłem więc ja ekran, dosyć szybko bo w przeciągu paru dni komputer był gotowy do odbioru, kolega klienta poinformował że może go zabrać. Tu powinno być szczęśliwe zakończenie, klient płaci i wszyscy są zadowoleni ale... No właśnie ale klient się nie pojawił i nie miał zamiaru chyba się pojawić. Kolega go naciskał, tyle co wybrał wypłate więc mu mówi:

- Ty, kasę wybrałeś to teraz jedź się rozliczyć bo chłopak na kasę czeka

- Dobra dobra, już jadę

No i nie dojechał. Tak jechał dość długo aż minął rok czasu. Długa ta droga strasznie widać była. Od kolegi się dowiedziałem, że z roboty go wyrzucili. Zacząłem się zastanawiać co tu zrobić. Postanowiłem, że laptopa trzeba sprzedać. Wymieniłem w nim procesor na szybszy, dołożyłem pamięci ram, klawiatura wyczyszczona (już w niej rosła obca cywilizacja), obudowa wyczyszczona i wypolerowana (laptop błyszczący, da się wypolerować :) ) i już miałem szukać kupca gdy pewnego dnia dzwoni obcy numer, dzwoni jakaś kobieta:

K1 - Dzień dobry, chciałabym odebrać laptopa z naprawy (ja wmurowany, bo nic do wydania nie mam z napraw)

JA - Dzień dobry, o jakiego laptopa się rozchodzi?

K1 – O takiego marka takaitaka na wymianę ekranu rok temu zostawiony (nie miał odwagi sam facet zadzwonić to wkręcił dziewczynę, żeby za niego temat załatwiała)

JA - Aha, wszystko fajnie tylko ja już tego laptopa nie mam (oczywiście leżał sobie, ale chciałem teraz im ciśnienie podnieść)

K1 - Jak to nie ma? (w tle słyszę tego pajaca jak się wkurza, przysłuchiwał się bacznie rozmowie i w tym momencie on przejął telefon)

K2 - O co chodzi że tego laptopa nie ma?

JA - Żartowałem, jest ten laptop, ale po roku czasu do zapłaty jest nie 320 zł, a 500 zł

K2 - Co?! Miało być 320zł i ja więcej nie zapłacę!

JA - minął rok czasu, laptopa szykowałem już na sprzedaż bo mam zamrożone w nim pieniądze, dołożyłem sporo do niego i dlatego taka a nie inna cena (tu wymieniłem co w nim robiłem)

K2 - ok ale ma być na to faktura VAT!

JA - nie ma sprawy, kolega z serwisu wystawi fakture, ale cena na niej będzie minimum 800zł

K2 - W takim razie zgłaszam na policję kradzież laptopa!

JA - jak dla mnie możesz to zgłaszać nawet do papieża czy premiera (tu nie wytrzymałem i się rozłączyłem)

Minęło od tej rozmowy jakieś 3 dni, on się nie odzywa, aż tu pewnego pięknego zimowego poranka, godzina 8 dzwoni domofon. Odbieram "dzień dobry, policja proszę otworzyć". Cóż na władzę nie poradzę, więc grzecznie wpuszczam. Panowie skrobią się na to nieszczęsne 4 piętro, a ja myślę nad tym co im powiedzieć i gdzie by tu laptopa skitrać, żeby nie widzieli :). W końcu udało im się wdrapać na to 4 piętro, drzwiczki otwieram i taka oto rozmowa się wywiązała:

P1 - Dzień dobry, my do Pana Jana Nowaka

JA - Dzień dobry, nikt tu taki nie mieszka

P2 - Jak to? My mamy tu adres podany, że tu wynajmuje, piekielna 23a/24

JA - Tylko, że tutaj jest 23/24

P1 - Oj, pomyłka, przepraszamy

Cóż, niby pomyłka, ale kawy już nie było potrzeba :). Sprawa laptopa ucichła na około 6 miesięcy, panowie niebiescy nigdy nie przyszli w tej sprawie. Po 6 miesiącach był ciąg dalszy przygód, na szczęście tym razem miał już swój koniec. Nie miał odwagi dzwonić sam, więc dzwonił za niego kolega i robił za mediatora. Okazało się, że on bardzo potrzebuje tego laptopa, że on zapłaci tylko jakby się dało trochę taniej. Dowiedziałem się wtedy dlaczego tak spokorniał. Laptop nigdy nie był jego, był własnością jego dziecka. Żona na sprawie rozwodowej przedstawiła fakturę na zakup nieszczęsnego laptopa na 2000 zł, dodając że on go zabrał i dziecko go nie ma od prawie 2 lat. Wisiało nad nim widmo dodatkowych 2000 zł do spłaty za komputer. Finalnie dałem się ubłagać na 450zł, co w efekcie zapłacił.

Była to najdłuższa i najbardziej piekielna naprawa laptopa, jaką miałem nieprzyjemność wykonywać. Straszył mnie policją, nie dałem się zastraszyć z prostych powodów, wszystko było załatwiane przez pośredników, nigdy nie widział mnie na oczy, nie znał ani mojego nazwiska, ani mojego adresu, więc tak naprawdę co by zgłosił? Do dziś zdarzają się piekielni klienci i zdarzać się będą zawsze, jednak jak na razie ten jest numerem jeden na mojej liście przebojów :)

serwis

by jaydeex
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Face15372
-5 9

Kurczę, tyle lat myślałem, że wymienia się matryce, a tu proszę - ekrany! :-)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2016 o 15:53

avatar jaydeex
13 13

@Face15372: Bo wymienia się matrycę, ale nie każdy użytkownik piekielnych może to wiedzieć, na matrycach drukuję się także banknoty ;-)

Odpowiedz
avatar Dasiamru
-2 4

Rzeczywiście piekielne. Współczuję Ci, a tego klienta nie rozumiem. Sama chciałabym mieć takiego fachowca jak Ty. U mnie w okolicy każdy albo robi kiepską naprawę (z serii: przy zmianie matrycy [czy tam ekranu, niestety nie znam się na nazewnictwie] potrafią przy okazji uszkodzić obudowę albo touchpad), albo potrafi wyśpiewać ceny z kosmosu (przywieźliśmy laptopa i nową metalową obudowę. Przy odbiorze - obudowa plastikowa, a "fachowiec" śpiewa, że chce 300 zł). Swoją drogą - co by się stało, gdybyś już zdążył laptopa sprzedać? :/

Odpowiedz
avatar jaydeex
2 6

@Dasiamru: Obie nazwy są poprawne, jedni mówią matryca, inni ekran, a jeszcze inni wyświetlacz. Co do serwisów, w większości przypadków sam serwis pośredniczy tylko w naprawie, przynajmniej jeżeli rozchodzi się o cięższe naprawy jak np wymiany układów graficznych, bo poprostu sam serwis najczęściej nie ma ani sprzętu do takich napraw ani wiedzy. Zazwyczaj nie widoczny dla klienta jest człowiek, który takiemu serwisowi świadczy usługi. Lżejsze naprawy jak dla przykładu wymiany matryc robią sami a jak brak wiedzy to później są takie kwiatki jak połamane obudowy czy uszkodzone inne komponenty, znam to od kuchni można powiedzieć :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

...rok KROPKA! ...rok PRZECINEK

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2016 o 20:40

avatar smerfmaruda
0 4

Wszystko fajnie pięknie, tylko sprzedając tego laptopa dopuściłbyś się przestępstwa... Rzeczy cudzej niestety nie można nabyć przez zasiedzenie jeśli wiesz do kogo należy. Nawet jeśli ten laptop leżałby i 5 lat w serwisie to niestety nie mielibyście prawa go sprzedać. Nie będę wchodzić w kwestie dokonanych przez Ciebie ulepszeń, bo to już w ogóle inna historia. Według mnie to Twoje zachowanie nie było w porządku.

Odpowiedz
avatar mesing
2 6

@smerfmaruda: No nie do końca tak jest. Sprzęt został naprawiony, klient poinformowany o możliwości odbioru lecz tego nie zrobił. Jeśli został ustalony termin odbioru a klient nie dokonał tej czynności to od tego dnia można naliczać opłatę za przechowywanie, np.: 10 zł za każdy dzień zwłoki. Po roku czasu opłata za przechowywanie przerośnie wartość samego sprzętu.

Odpowiedz
avatar smerfmaruda
0 2

@mesing: opłata za przechowanie, która może przewyższyć wartość ekonomiczną laptopa to zupełnie inna sprawa niż ta, o której ja pisałam w komentarzu. Nie można sprzedać rzeczy (przenieść prawa własności) samemu prawa własności do tej rzeczy nie posiadając (zasada nemo plus iuris).

Odpowiedz
avatar serwis_pc
4 4

@smerfmaruda: Po upływie 90 dni nieodebrany z Serwisu sprzęt ulega przepadkowi i jest uznawany jako porzucony przez Klienta w rozumieniu art. 180 Kodeksu Cywilnego, oraz na podstawie art. 181 Kodeksu Cywilnego Serwis nabywa rzecz niczyją przez jej objęcie w posiadanie samoistne.

Odpowiedz
avatar killah
1 3

Laptop za 2tys i była możliwość wymiany procesora? Nowy procesor i dodatkowy RAM zwiększył wartość tylko o 180zl? Trochę podkolorowane.

Odpowiedz
avatar jaydeex
1 3

@killah: Historia miała miejsce pare lat temu, wtedy nie stosowano jeszcze tak nagminnie lutowania procesorów na stałe. Z tego co pamiętam procesor miałem z demontażu uszkodzonego laptopa a ram kosztował 60 czy 70zł, można więc uznać że cześci kosztowały mnie góra 100zł.

Odpowiedz
avatar jedendwatrzy
2 6

napisz jeszcze raz "rok czasu", to ci osobiście załatwię ponowne przyjęcie do podstawówki.

Odpowiedz
avatar jaydeex
-4 6

@jedendwatrzy: rok czasu, czekam na wezwanie :P

Odpowiedz
avatar mesing
0 2

@jedendwatrzy: Autor historii pisząc "rok czasu" chciał zaakcentować, że chodzi mu o jednostkę czasu a nie o jednostkę odległości :)

Odpowiedz
avatar jedendwatrzy
3 3

@mesing: ktoś mógłby też uznać, że chodziło o rok cebuli czy ziemniaków... :)

Odpowiedz
avatar jaydeex
2 2

@whateva: Jest nieogarnięty i ograniczony umysłowo, podobnie jak i Ty więc możecie podać sobie ręce.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
0 0

Dlaczego na fakturę cena jest wyższa o 300zl? Jeśli oddałabym laptopa do naprawy, umówiła się na cenę, a następnie dowiedziała się ze cena jest wyższa, bo chce paragon, to tez bym się wkurzyła. Pomijam fakt nieodbieranie sprzętu, bo to osobna piekielnosc.

Odpowiedz
avatar ItsRegis
0 0

Na przyszłośc możesz kazać podpisać formułke, że jeżeli klient nie zgłosi się po odbiór i nie zapłaci w wyznaczonym terminie to urządzenie idzie na sprzedaż. (O ile jest to zgodne z prawem, sam nie wiem :) )

Odpowiedz
Udostępnij