Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia http://piekielni.pl/73898 przypomniała mi podobne wydarzenie. Mając naście lat uwielbiałam pewien polski…

Historia http://piekielni.pl/73898 przypomniała mi podobne wydarzenie.

Mając naście lat uwielbiałam pewien polski zespół rockowy, jeździłam na wszystkie koncerty w okolicy.
Kiedy wracałam z jednego z nich udało mi się wbić w przerwę komunikacyjną - dzienna komunikacja już nie jeździła, a do kursowania nocnej zostały jeszcze jakieś 2 godziny. Co było robić, siadłam na przystanku i wyciągnęłam słuchawki.

Zatrzymała się taksówka. Starszy facet otworzył okno i coś do mnie wołał, odkrzyknęłam, że dziękuję, ale nie mam pieniędzy. Wołał dalej, więc zdjęłam słuchawki i do niego podeszłam. Zapytał na jaki autobus czekam, kiedy się dowiedział powiedział, że właśnie skończył pracę, a jedzie w tamtym kierunku, więc może mnie zabrać. Szybka kalkulacja - taksówkarz, więc nie powinien niczego próbować (tak, dziś wiem że to było idiotyczne założenie), poza tym mający z 60 lat jeśli nie więcej, więc na pewno nie w głowie mu żadne seksualne podteksty (jak wyżej...). No i przede wszystkim - to był luty, śnieg, mróz, te sprawy, perspektywa siedzenia dwie godziny na przystanku była wybitnie mało nęcąca.

Wsiadłam. Nie jestem specjalnie towarzyska, w dodatku byłam bardzo nieśmiała, no ale facet ciągle gadał, więc skoro mnie podwoził czułam, że muszę z nim rozmawiać.
Jakoś na początku powiedział, że oczekuje całusa na dobranoc, uznałam to za żart i z uśmiechem odpowiedziałam, że może.
W każdym razie, facet gadał, a w pewnym momencie zaczął mi pchać łapę między nogi. Na kolanach miałam torbę, więc zaczęłam ją do siebie mocno przyciskać, żeby nie miał gdzie tej łapy wetknąć, a jednocześnie zaczęłam rozważać różne scenariusze (zaskakujące jak szybko człowiek myśli w takiej sytuacji).
Bałam się stanowczo zaprotestować, w końcu byłam w jego samochodzie, środek nocy, gdyby się zdenerwował mógł mnie przecież wywieźć gdziekolwiek (w okolicy jest sporo lasów, to też nie było zbyt pocieszające). No i miałam na sobie idiotyczne buty - glanopodobne, wysokie, na gigantycznych koturnach. Fajne na rockowy koncert na którym czasem ktoś na człowieka nadepnie, ale kompletnie nienadające się do biegania. W dodatku każdy zapinany na 5 klamr, nie do zdjęcia na szybko. W każdym razie uznałam, że najlepiej będzie siedzieć cicho, z przystanku do mojego domu jest 30 minut autobusem, więc samochodem w nocy to maksymalnie 20 minut, jakoś to będzie.

No i na szczęście było, facet wjechał do mojego miasta, zapytał o adres, ale tu już miałam dosyć rozsądku żeby uprzeć się przy wysadzeniu pod sklepem zaraz na początku miasta. Zatrzymał się, w duchu już odczułam gigantyczną ulgę, że jednak jakimś cudem ani nie jestem martwa ani zgwałcona, aż rzucił, że przecież miał być całus na do widzenia, złapał mnie za brodę i wycisnął na ustach wstrętny pocałunek. Na szczęście najwyraźniej to mu wystarczyło, już bez problemu wypuścił mnie z auta i odjechał.

A ja przez kilka następnych dni ciągle myłam i wycierałam usta, bo czułam się brudna.
No i wyciągnęłam wnioski dotyczące jakichkolwiek podwózek przez obcych.

taksówkarz podwózka zboczeniec

by jass
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar misiafaraona
21 21

Wolałaś siedzieć 2godziny na przystanku, w lutym, na mrozie niż iść z buta?

Odpowiedz
avatar h4linka
10 18

@misiafaraona: Dokładnie to samo pomyślałam. Skoro autem 20 minut to butem przy dobrym zimowym tempie w godzinę można się wyrobić. ;)

Odpowiedz
avatar jass
27 29

Po pierwsze, najoględniej mówiąc, te buty nie były zbyt wygodne (na krótkie odcinki były w porządku, na dłuższych nieziemsko obdzierały nogę nad piętą), po drugie - przez lwią część tej trasy nie ma chodnika, iść nocą w ciemnych ciuchach po ulicy to też niespecjalny pomysł.

Odpowiedz
avatar timo
20 22

@h4linka: coś słabo kalkulujesz... Dopuszczalna prędkość w terenie zabudowanym po 23:00 to 60 km/h czyli 1 km na minutę (a z fragmentu "facet wjechał do mojego miasta" wynika, że wcześniej był poza miastem, więc mógł jechać 90 km/h). Ale zostańmy przy tych 60 km/h (choć w nocy mało kto jeździ nawet po mieście tak wolno), to wychodzi 20 km. Człowiek tempem marszowym porusza się z prędkością około 6 km/h, czyli przejście tego dystansu zajęłoby dziewczynie 3 h i 20 min. Dodając do tego niewygodne buty mogłoby wyjść jeszcze więcej. Już pomijam, że - jak wspomniała w komentarzu autorka - piesza wycieczka po ciemku w ciemnym ubraniu droga bez chodnika to czysty debilizm i proszenie się o śmierć pod kołami.

Odpowiedz
avatar pysznoglowka
10 12

Mieszkam w miejscowosci obok duzego miasta. Droga autobusem zajmuje ok 35-40 minut a samochodem 20, w nocy nawet 15 gdy sie szybko jedzie. Nigdy w zyciu nie przeszlabym tej trasy zima i w nocy, mimo tego ze to 'tylko' 20 minut samochodem ;) widac ze nie wiecie o czym piszecie ;) ps. pozdrawiam autorke, dobrze ze ta historia tak sie skonczyla

Odpowiedz
avatar ogonkomara
16 18

Kurde, miałam prawie identyczną sytuację, tyle że w środku dużego miasta. Czekałam na tramwaj na przystanku, taksówkarz stał na czerwonym i spytał mnie gdzie jadę, też zjeżdżał do domu i też chciał buziaka :D ale nie był nachalny, zawiózł mnie, buziaka nie wymuszał, po prostu podziękowałam. Różnie bywa. A kiedyś też z przystanku, w tym samym mieście, zabrał mnie jakiś obcy, młody facet. Zaproponował podwózkę, autobusy tam jeżdżą rzadko, wsiadłam. Zapytał mnie, czy nie pomyślałam, że może mi zrobić krzywdę, a ja zapytałam go, czy nie bał się, że ja mogę zrobić krzywdę jemu? Pośmialiśmy się i podróż minęła miło. Współczuję, że trafiłaś na obleśnego dziada.

Odpowiedz
avatar Morog
2 6

Nie rozumiem czemu nie poszłaś na Policje, następna podwożona mogła nie mieć tyle szczęścia....

Odpowiedz
avatar archeoziele
10 12

@Morog: Optymista... idę o zakład że na komendzie usłyszałaby coś na kształt "no ale przecież nic się nie stało".

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
9 9

Mnie na szczęście nigdy nic podobnego nie spotkało, a w młodości zdarzało mi się trochę jeździć stopem. Ale miałam taką swoją zasadę - zatrzymywałam tylko ciężarówki i samochody firmowe, z jakimś logo na boku (jak ktoś jest właśnie w pracy, to mniejsze prawdopodobieństwo, że mu głupoty w głowie, raczej nie ma czasu na zakopanie ciała, takie tam... a i chętniej się zatrzymują, bo autostopowicz to zawsze jakaś rozrywka w trasie), a zanim wsiadłam do samochodu zapamiętywałam rejestrację i to tak, żeby było dobrze widać, że się przyglądam :) Raz tylko trafiłam na świadka Jehowy, nawijał o Jezusie przez czterdzieści minut i dał mi trochę podpałki do pieca ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

jakbym walnela dzaidowi z liscia... i spisala nr rejesracyjny i nazwe korpo i zlozyla skarge...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Napiszę coś z punktu widzenia kierowcy. Za młodu i nawet w wieku średnim dużo jeździłem na stopa i teraz jak tylko mogę, to zabieram pasażerów. Czasem zimą widuję na odludziu jakieś zmarznięte biedactwo na przystanku i oferuję podwózkę, ale problem polega na tym, że rzadko która dziewczyna nie wystraszy się że to może być jakiś zboczeniec polujący na ofiarę. Mój sposób jest taki: podjeżdżam i mówię że jadę w takie i takie miejsce taką to i taką trasą i proponuję że jeżeli dziewczyna jedzie w tamtą stronę, to mogę ją podwieźć. Działa bardzo dobrze. Jeżeli facet proponuje dziewczynie podwózkę nie podając gdzie jedzie, to znaczy że jego zamiary są albo podejrzane, albo kiepski jest z niego podrywacz.

Odpowiedz
Udostępnij