Dostałem receptę na leki dla dziecka. Specyfik z tych, które aptekarz musi przygotować sam, tzw. „robione”. Nie zauważyłem tylko, że lekarka wpisała datę z zeszłego miesiąca – recepta była więc przeterminowana już jak wyszedłem z gabinetu – zwróciła mi na to dopiero uwagę pani z apteki.
Za gapiostwo się płaci więc następnego dnia odbyłem kolejną wycieczkę do przychodni i odstałem swoje w kolejce „tylko po receptę”. Tym razem obejrzałem moją wyczekaną karteczkę chyba ze sto razy zanim wyszedłem z gabinetu. Wszystko się zgadza, pieczątki są, można iść do apteki.
Wspomniałem już, że leki były z tych do przygotowania w aptece? Lekarz wpisuje na recepcie ilość składnika i liczbę dawek. Aptekarz wsypuje wszystko zgodnie z instrukcją do takich malutkich opakowań, każde z nich to jedna dawka leku. Wiedzieliście, że NFZ nie refunduje recepty jeżeli ilość tych opakowań podana jest na recepcie cyframi rzymskimi? Ja też nie wiedziałem. Zostało grzecznie zapłacić 100%, bo lek potrzebny od zaraz.
Apteka? NFZ? Gabinet lekarski?
Spróbuj zmienić aptekę? Ja chodzę do takiej konkretnie droższej, tam mają mniej klientów, to i bardziej im zależy. Też mam lek robiony i poszłam raz do takiej zachwalanej przez znajomych taniej apteki i od razu się okazało, że lek będzie na 100%, bo jakaś pierdoła właśnie na recepcie. No to poszłam tradycyjnie do swojej apteki i cud jakiś, jednak nie było żadnego problemu.
Odpowiedz@szafa: W takiej sytuacji, jaką opisałeś, po prostu aptekarz po godzinach swojej pracy poszedł do lekarza i poprawił tę receptę. Nie należy to do jego obowiązków, ale pewnie "kierownik kazał". To lekarze są tu piekielni, a nie pracownicy apteki. W obowiązku lekarza należy poprawne wypisanie recepty i jak recepta jest źle wypisana to albo pacjent sam idzie do lekarza i ją poprawia albo w niektórych przypadkach można ją zrealizować tylko na 100%. Więc sorry, ale to nie aptekarz "robi problem".
Odpowiedz@szafa: Zresztą, jak masz lek robiony na refundację to nieważne, do jakiej apteki pójdziesz, wszędzie będzie kosztował tyle samo. Więc nie rozumiem, po co w tym celu iść specjalnie do "tańszej" apteki.
Odpowiedz@Luthien: A tańszej apteki poszłam, bo miałam do kupienia jeszcze pięć innych leków nie na receptę. Trudno na to wpaść?
Odpowiedz@szafa: Przecież napisałaś tylko o leku robionym, więc do tego się odnoszę. Nie czytam przecież w myślach, tak trudno na to wpaść? xD
OdpowiedzZamieszcza historie od: 18 kwietnia 2013 - 15:26 Ostatnio: 28 września 2017 - 16:30
OdpowiedzPiekielność lekarza, bo wypisał źle receptę i NFZ, bo mają tak absurdalne przepisy. Farmaceuci naprawdę nie robią Wam wszystkim na złość, kiedy nie realizują takich recept, bo mają do wyboru albo to, albo dopłacać z własnej kieszeni lub poprawiać te recepty u lekarza po godzinach swojej pracy.
OdpowiedzOd jakiegoś, dość długiego już czasu w obiegu są tylko recepty "elektroniczne". Tak więc nie ma możliwości wpisania złej daty. Historia odgrzebana z wykopalisk i wstawiona na główną
Odpowiedz@justjoan: Niekoniecznie, przy braku dostępu do systemu lekarze mogą nadal wystawiać papierowe. Nikt nie sprawdza czy dostęp w rzeczywistości był czy nie, więc czasem się z tego korzysta. Od lekarek słyszałam, ze jak wystawiają e-rp na leki robione to trzeba pisać uzasadnienia, że żadnym lekiem gotowym się przepisanego składu nie zastąpi, więc piszą na papierze żeby się w tłumaczenia nie bawić. Pomijając, że informatyk piszący soft też nie jest nieomylny i tu znów papier idzie w ruch jak program nie współpracuje, np. lekarz zaznacza łączną dawkę substancji, a w aptece ta informacja się nie wyświetla.
OdpowiedzTo już było, lata temu...
Odpowiedz