Praca, ach praca...
Jestem osobą niepełnosprawną w stopniu umiarkowanym. Jako że posiadam orzeczenie o niepełnosprawności, toteż na rynku pracy przysługują mi pewne przywileje. Nie są to jakieś super hiper udogodnienia, ale zawsze coś. Zaznajomieni z tematem wiedzą o co chodzi.
Problemem nie jest szefostwo, oni akurat przestrzegają ustalonych zasad. Ból końca pleców mają za to "koledzy" z pracy. Niemal codziennie muszę słuchać uwag że:
- wykorzystuję nieco dłuższą przerwę, która mi przysługuje.
- mam umowę o pracę (pozostali pracują na umowę-zlecenie),a w związku z tym prawo do urlopu itp.
- dostaję pieniądze za nicnierobienie (niektórych czynności wręcz nie wolno mi robić, z innymi mam problemy)
- ogólnie nie ma ze mnie pożytku, chociaż wywiązuję się z obowiązków, a gdy chcę wziąć urlop okazuje się, że beze mnie sobie nie poradzą.
Jak myślicie? Znieczulica, głupota, zawiść, czy chamstwo?
Zawiść. No zwyczajnie chorobliwa zazdrość ich zżera. Jak można komuś zazdrościć niepełnosprawności, swoją drogą?
OdpowiedzKabaret Jurki ostatnio zrobił o tym skecz. Jak to kochany braciszek żony otrzymał rentę bo nabawił się skoliozy.
Odpowiedz@MyCha: Większości niepełnosprawności nie widać, dlatego są osoby, które będą uważać, że skoro ktoś nie jeździ na wózku/ nie ma jakichś zniekształceń/ ma wszystkie kończyny to jest zdrowa i powinna pracować tak jak wszyscy a papierek dostała bo pewnie dała w łapę komu trzeba.
Odpowiedz@Aes: No i najprawdopodobniej masz świętą rację. Podejrzewam (przeczytawszy poniższe komentarze), że większość tak właśnie sądzi. Że autorka zdrowa jest, ale cwana, załatwiła sobie "papiery" na niepełnosprawność, bo ma znajomości, a potem poszła do kumpla w zarządzie firmy i on jej dał refundowany etacik. A teraz opier_dala się koncertowo, krócej pracuje i jeszcze ma urlop. A zarabia pewnie tyle samo, albo i lepiej. No to nie dziwne, że się pracownicy burzą i jej dopieprzają. Bo się ludziom we łbach nie mieści, że niepełnosprawny może pracować. Skoro może pracować - znaczy, zdrowy jest. A jak jest zdrowy - to niech zapieprza tak samo jak inni. No i - skoro nie da rady podskoczyć pracodawcy - zawsze można pojechać autorce. I dobrze jej tak.
Odpowiedz@Aes: @Armagedon: pamiętajcie że stereotypy nie biorą się znikąd.
OdpowiedzWidzisz tu wcale nie chodzi że oni walczą o to aby sami mieli lepiej. Chodzi o to że uważają iż ty masz lepiej. Masz po prostu za dobrze.
OdpowiedzTrochę się im nie dziwię. Oni mają zlecenie, ty umowę o pracę. Nie wezmą płatnego urlopu. Nie mogą iść do sądu pracy. Dla mnie najbardziej piekielny jest pracodawca, który dopuszcza do takiej sytuacji (faworyzowanie niepełnosprawnego pracownika umową o pracę) i system, który pozwala na takie machloje.
Odpowiedz@cursegit: i tutaj się w pełni zgadzam z przedmówcą
Odpowiedz@cursegit: A do sadu pracy isc nie moga bo? Jezeli uwazaja, ze umowa nie jest sprwaiedliwa, to wlasnie isc powinni. Chociazby po to, aby ustalic stosunek pracy. Jezeli pracuja od-do w miejscu wyznaczonym przez pracodawce, to powinni miec umowe o prace.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lipca 2016 o 15:40
@cursegit: Jasne, bo twoim zdaniem niepełnosprawny nie zasługuje na żadne przywileje. A dali-że jazda, niech spada. Niech siedzi w domu i pierniczeje, a nie uczciwym ludziom pracę zabiera. I nie daj boże, żeby wyciągał rękę po państwowe. A w ogóle, to co to za fanaberie są, żeby niepełnosprawnych aktywizować zawodowo? Jak się nie nadają do żadnej roboty - to niech się lepiej powieszą, etat się zwolni. Do etatu osoby niepełnosprawnej dokłada PFRON. (Wiesz co to takiego?) Właśnie po to, żeby pracodawcę było stać na zatrudnienie chorego. Więc pracodawca do niczego nie "dopuszcza" tylko zgodnie z przepisami udostępnia miejsca pracy za które nie ponosi wyższych kosztów, niż za zlecenia. MACHLOJE powiadasz? Stuknij się w czółko!
Odpowiedz@Armagedon: ale cursegit nie atakuje autorki, tylko pokazuje niesprawiedliwość pracodawcy właśnie w przypadku tych umów. I ma rację, nie chodzi o to że autorka ma lepiej, tylko że pozostali pracownicy są traktowani źle, właśnie ze względu na umowę. Nie usprawiedliwiam współpracowników, ale do końca się nie dziwię utyskiwaniom, bo poza tymi drobnymi, mało znaczącymi acz potrzebnymi autorce udogodnieniom, a takie a nie inne rozdzielenie umów zwyczajnie boli.
Odpowiedz@Armagedon: widzę, że nie zrozumiałaś. Machloją nie jest to, że autorka ma pracę i pomoc z PFRONu. Machloją jest to, że cebulacki pracodawca dyma wszystkich jak równo umową zlecenie, a autorce dał normalną tylko dlatego, że dostał dofinansowanie. Czyli: albo wszyscy wykonują czynności, które można nazwać stosunkiem pracy bez właściwej umowy (nielegalne), albo nikt takiej nie wykonuje, a autorka ma umowę, bo pracodawca wyłudza składki z PFRON (nielegalne). No jak to nie są machloje, to nie wiem, co nimi jest.
Odpowiedz@grupaorkow: ciężko usunąć socjalizm z niektórych głów. Jakie nielegalne wyłudzanie? o czym ty bredzisz?
Odpowiedz@Morog: Dokładnie! Bredzisz!
Odpowiedz@Armagedon: uwierz mi, wiem co to PFRON, jestem zatrudniona nawet z osobami niepełnosprawnymi. Tylko pracodawca nie dyma nas bez wazeliny i wszyscy mają umowy o pracę (oprócz jednego gościa na dziele, ale faktycznie jest potrzebny 1-2 razy w miesiącu na kilka h). I uważam, że pracodawca robi MACHLOJE. Skoro autorka wykonuje pracę i ma umowę o pracę to co robią inni na zleceniu? Są dochodzący? Może w terenie pracują? Puknij się najlepiej patelnią w łeb ze swoją "wiedzą" @grupaorkow: pracodawca nie wyłudza. To mu po prostu przysługuje. Że pełnosprawni nie potrzebują umowy o pracę to wina tylko tego, że są zdrowi i nikt na nich ulgi nie da
Odpowiedz@grupaorkow: Nie, to ty nie zrozumiałaś. Pracodawca niczego nie wyłudza. Ciekawe skąd ta posrana mentalność? Jak państwo próbuje aktywizować zawodowo niepełnosprawnych, to się zaraz wielki krzyk podnosi. Bo JA TEŻ CHCĘ! Na tej samej zasadzie buce zajmują inwalidom miejsca do parkowania. Nie pojmujesz, że niepełnosprawny MA MIEĆ przywileje z racji tego, że JEST NIEPEŁNOSPRAWNY? ETAT - to jest ten przywilej. Między innymi, oczywiście. I nie wyobrażaj sobie, że każdy pracodawca leci do PFRON, żeby tylko mógł niepełnosprawnego zatrudnić, bo się na nim "nachapie" nielegalnie. "...bo pracodawca wyłudza składki z PFRON (nielegalne)." Gorszej bredni już dawno tu nie czytałam. JAKIE nielegalne SKŁADKI? TO PFRON proponuje pracodawcom pewne ulgi po to, żeby BYLI UPRZEJMI zatrudnić osobę niepełnosprawną. I nie każdy pracodawca dupę chce sobie tym zawracać. Na ogół robią to duże zakłady pracy, a na etaty przyjmują najwyżej kilka osób. Mogą dzięki temu płacić mniejszy podatek. Bo, OWSZEM, pracodawca też musi mieć coś z tego, że bierze sobie kłopot na głowę. A z PFRON podpisuje LEGALNĄ umowę, z której MUSI się wywiązywać, bo inaczej płaci olbrzymie kary. DOTARŁO? "...wszyscy wykonują czynności, które można nazwać stosunkiem pracy bez właściwej umowy (nielegalne)..." A od kiedy to praca na zlecenie jest nielegalna? I skąd wiesz, że akurat tę z historii można nazwać "stosunkiem pracy"? Nie ma tam na ten temat ani słowa. To są tylko twoje domysły. A podpisując umowę, chyba każdy wie na co się pisze. Widziały gały, co brały. I co? Wszystko wszystkim pasowało, dopóki pracodawca nie zatrudnił kogoś na etat? A jak by zatrudnił ciotkę, wujka, synową, czy kochankę - to by było OK? No, wtedy pewnie owszem. A nie jest przypadkiem tak, że pracodawca zatrudnia na etacie kogo mu się podoba? Więc jakim prawem kupa buców wyżywa się na autorce? Bo chyba niezbyt uważnie historię przeczytałaś. No to przypomnę. "Problemem nie jest szefostwo, oni akurat przestrzegają ustalonych zasad. Ból końca pleców mają za to "koledzy" z pracy. Niemal codziennie muszę słuchać uwag..." NO TO O CO CI CHODZI? Skoro nie można wprost czepić się autorki, to należy czepić się pracodawcy, o którym guzik wiesz. Natomiast zawiść pracowników w stosunku do niej jest, OCZYWIŚCIE, usprawiedliwiona, bo to przecież jej wina, że inni etatów nie mają! A na koniec uświadomię ci, że to pewnie i tak nie do końca o ten etat chodzi. Tylko o przywileje (dłuższa przerwa, lżejsza praca...). I gdyby autorka także pracowała na zleceniu, tylko miała pewne "fory" - też by było źle. Bo państwo pracownicy życzyliby sobie, żeby była traktowana tak jak wszyscy, dokładnie pod każdym względem, ponieważ jej niepełnosprawność w dupie mają głęboko.
Odpowiedz@cursegit: miałam raczej na myśli sytuacje, gdy zatrudnienie jest fikcyjne. W tej historii to nie ma miejsca, to był z mojej strony taki chwyt retoryczny, ale często gęsto zdarza się, że ktoś "zatrudnia" niepełnosprawnych, pochłania dofinansowanie, a o realnej pracy nie ma mowy. Taka sytuacja miała miejsce np. w przypadku afery, za którą aresztowano Dubienieckiego. Z niepełnosprawnymi podpisywano umowy o pracę na kwotę X (powiedzmy, że np. 2,5 tys. netto), brano dofinansowanie na tą kwotę, zadania służbowe dawano jakiegokolwiek bądź i na odczepnego i wypłacano wynagrodzenie nie w kwocie X, tylko jakieś grosze. I biznes się kręcił.
Odpowiedz@Monomotapa: JAKĄ niby niesprawiedliwość, bo nie rozumiem? AUTORKA MA ETAT, BO JEST OSOBĄ NIEPEŁNOSPRAWNĄ, A DO JEJ ZATRUDNIENIA DOKŁADA PAŃSTWOWY FUNDUSZ REHABILITACJI OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH, ŻEBY PRACODAWCA NIE PONOSIŁ W ZWIĄZKU Z ZATRUDNIENIEM JEJ DODATKOWYCH KOSZTÓW ZWIĄZANYCH, NA PRZYKŁAD, Z CZĘSTYMI ZWOLNIENIAMI LEKARSKIMI. A twoim zdaniem powinien zatrudnić na etacie wszystkich pracowników jeszcze tego samego dnia, w którym zatrudnił autorkę? A może miałby olać umowę z PFRON, zatrudnić autorkę na zleceniu i pędzić ją do każdej roboty, nawet tej zagrażającej jej zdrowiu, żeby było sprawiedliwie? No to chyba wniosek nasuwa się tylko jeden. Inwalida ma siedzieć w domu, nie naciągać państwowych fundacji na kasę, bo dokładają do jego zatrudnienia, no i nie wkurzać pracowników, którym wydaje się, że przez to mają gorzej.
Odpowiedz@cursegit: Niby tak,ale podejrzewam, że autorka pewnie chętnie by się zamieniła - jej choroba i umowa o pracę w zamian za zdrowie kolegów i umowę zlecenie
Odpowiedz@Armagedon: a czemu nie? Wychodzi na to, że wszyscy tam dymają na zleceniu, bo nie pracują tylko autorka zasługuje na umowę o pracę. Twój tok rozumowania dyskryminuje ludzi pełnosprawnych względem niepełnosprawnych. Nie chciałabym być niepełnosprawna, ale też nie chcę być postrzegana jako atrakcyjny towar dla pracodawcy, bo odliczy sobie ode mnie kilka groszy.
Odpowiedz@cursegit: Pracodawca i system są piekielni. Ale pracownicy sami się zgodzili na umowę zlecenie. Zawsze można tak popracować, zdobyć doświadczenie i znaleźć coś lepszego, a potem złożyć w sądzie pracy pozew o ustalenie stosunku pracy. Można złożyć donos do PIPu. Można się dokształcić. Można poszukać innej pracy. Ale lepiej narzekać. Może i są regiony, gdzie o pracę trudno i bezrobocie jest wysokie. Ale zawsze można iść do jakiegoś sklepu albo się przeprowadzić do większego miasta. Zawsze jest rozwiązanie. Cokolwiek, byle nie praca na umowie-zleceniu przez 40 lat.
Odpowiedz@Armagedon: no taką niesprawiedliwość, że jest to najzwyczajniej w świecie nielegalne. I tak, powinien podpisać z KAŻDYM umowę o pracę, jeżeli zachodzi stosunek pracy. Naprawdę nic nie kumasz, czy złośliwie odwracasz kota ogonem? PS.: Jeżeli naprawdę jesteś tak naiwną dziewczynką, że wierzysz w to, że "I nie wyobrażaj sobie, że każdy pracodawca leci do PFRON, żeby tylko mógł niepełnosprawnego zatrudnić, bo się na nim "nachapie" nielegalnie. " to sprawdź proszę w jaki sposób działa Spółdzielnia Inwalidów Świt, za co posadzili Dubienieckiego i jak utrzymuje się duża część agencji ochroniarskich. Nie masz pojęcia o rzeczywistości.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lipca 2016 o 20:45
@Armagedon: Etat to przywilej dla niepełnosprawnych? Co Ty pierniczysz?
Odpowiedz@Papa_Smerf: Czy Ty czytasz co piszesz? Myślisz, że rzucić robotę i znaleźć lepszą to hop siup? Że od tak można przeprowadzić się do Warszawy czy Łodzi i mieć dobrą pracę i mieszkanie?
Odpowiedz@Armagedon: taką, że jeżeli pracownicy są na podobnym stanowisku i zachodzi stosunek pracy, umowa należy się jak psu zupa. I nie ma to nic wspólnego z niepełnosprawnością. Wszyscy ci piszą, że nie chcieliby odebrania umowy o pracę autorce, tylko LEGALNĄ umowę. Dlaczego nie chcesz tego przyjąć do wiadomości?
Odpowiedz@psychomachia: Na odwrót. Najpierw znaleźć dobrą lub lepszą pracę potem rzucić aktualną robotę.
OdpowiedzCałą mentalność twoich "kolegów" z pracy podsumowuje całkiem dokładnie ten tekst: "Gdy wieczorne zgasną zorze, Zanim głowę do snu złożę, Modlitwę moją zanoszę Bogu Ojcu i Synowi: "Dopi**dolcie sąsiadowi! Dla siebie o nic nie wnoszę, Tylko mu dosrajcie proszę." Kto ja jestem? Polak mały Mały, zawistny i podły. Jaki znak mój? Krwawe gały. Oto wznoszę swoje modły Do Boga, Marii i Syna: "Zniszczcie tego sk**wysyna Mego brata, sąsiada, Tego wroga, tego gada." "Żeby mu okradli garaż, Żeby go zdradzała stara, Żeby mu spalili sklep, Żeby dostał cegłą w łeb, Żeby mu się córka z czarnym I w ogóle żeby miał marnie, Żeby miał AIDS-a i raka." Oto modlitwa Polaka." ~Dzień Świra
OdpowiedzZ jednej strony rozumiem, że może ich frustrować brak umowy o pracę, ale to nie tłumaczy czystego wieśniactwa w traktowaniu Cię. Jakby im zależało na polepszeniu swoich warunków, a nie pogorszeniu Twoich, to by coś z tym zrobili.
OdpowiedzMoja droga. W bloku mojej babci, na dziewiątym piętrze, mieszkał sobie inwalida w kawalerce. Nie miał obu nóg. Jeździł na wózku, ale rzadko mieszkanie opuszczał, bo z wysokości parteru na "poziom zero" (chyba z osiem schodków) nie było żadnego zjazdu. No i chłopina zawsze musiał kogoś prosić o łachę. Ale kilka osób z bloku się skrzyknęło i wymusili na administracji zamontowanie zjazdu. Takiej mini-rampy opuszczanej i podnoszonej na bok na zawiasach. Żebyś ty wiedziała, jaki jazgot się podniósł! Że przeszkadza, brzydko wygląda, można się potknąć, a w ogóle, jak to? Dla JEDNEJ osoby takie koszty? Wszyscy mają płacić za to? A niech sobie sam sfinansuje. Tu masz odpowiedź na swoje, jak dla mnie, retoryczne pytania. Bo na nie wszystkie odpowiedź brzmi TAK!
OdpowiedzNie wiem po co przejmujesz, zapytaj czy chcieli by Twoją niepełnosprawność. Jeśli bierzesz dopłaty z PeFRON wylicz im o ile mnie kosztuje pracodawce zatrudnienie Ciebie w porównaniu do nich.
Odpowiedz@Morog: A może chcieliby po prostu mieć prawa które im przysługują, tak jak autorka ma te, które przysługują jej? To chore, by niepełnosprawność była konieczna do uzyskania umowy, która się wg kodeksu po prostu należy.
Odpowiedz@bloodcarver: To niech se, k_urwa, szukają roboty tam, gdzie te prawa będą mieli, a nie przypierniczają się do autorki. Bo nie "zrobiła sobie niepełnosprawności" sama w celu uzyskania etatu. A może ty miałbyś ochotę znaleźć się na jej miejscu, co? No to utnij se nogę, bloodcarver, pewnie dostaniesz etat do końca życia.
Odpowiedz@Armagedon: już się tak nie ciskaj, bo bloodcarver jedynie stwierdza fakt ;)
OdpowiedzTeż miałam ból końca pleców jak szukałam pracy i widziałam oferty w moim zawodzie i jednym z wymagań był stopień niepełnosprawności.
OdpowiedzZnieczulica. Twoja. Oni też powinni mieć umowę o pracę. Spróbuj popracować bez przerw, tak z półtora roku bez urlopu, to zrozumiesz. A, i kodeks pracy ustala czego nie można kazać robić i zdrowym pracownikom. Jeśli wobec ciebie zakazy są przestrzegane, a wobec nich nie, to czemu się dziwisz?! Zmień pracodawcę na uczciwego, albo umowę na taką jak oni. Albo, skoro masz umowę tego samego typu co zarząd, to się przyzwyczaj do zbierania cięgów za zarząd. Pupilki nieuczciwej władzy miały, mają i mieć będą przepikane.
Odpowiedz@bloodcarver: Oczywiście, że oni powinni mieć umowę o pracę. Ale co ma do tego autorka? Ma pochylić głowę i pokornie znosić docinki współpracowników, bo mają gorsze umowy? To ich zadaniem jest zadbać o to, jakie mają umowy i jakie mają prawa. Nie zrobili tego i teraz mają pretensje do autorki. A co ona im zrobiła, że zasłużyła na takie zachowanie? Wiesz, może autorka dziwi się, bo dobrze wychowany człowiek będzie zachowywał się na pewnym poziomie w stosunku do osoby, która nie zrobiła mu nic złego. To, że pracodawca jest piekielny, nie usprawiedliwia takiego zachowania. Dlaczego autorka ma zmienić umowę na gorszą, niezgodną z prawem? Bo kilkoro innych ludzi nie potrafi zawalczyć o swoje prawa? To może niech od razu autorka przeprosi za swoją niepełnosprawność i obieca pracę za darmo? Autorka nie jest niczyim pupilkiem. Jest zatrudniona na innych zasadach, ale nie dlatego, że jest koleżanką szwagra prezesa, tylko ponieważ ze względów fizycznych może wykonywać pewnych czynności. Widzisz różnicę?
Odpowiedz@bloodcarver: "Znieczulica. Twoja. Oni też powinni mieć umowę o pracę..." ...więc im ją już od jutra załatw, nakrzycz na pracodawcę i powiedz, że jak nie - to ty się natychmiast zwalniasz! Nich wie, że z tobą żartów nie ma! "Spróbuj popracować bez przerw, tak z półtora roku bez urlopu..." ...a najlepiej po szesnaście godzin na dobę. Zobaczysz, że niepełnosprawność ci przejdzie jak ręką odjął. I nareszcie będziesz mogła śmiało w oczy patrzeć swoim współpracownikom. Jeśli cię, oczywiście, wcześniej szlag nie trafi. "...kodeks pracy ustala czego nie można kazać robić i zdrowym pracownikom..." ...więc dlaczego każesz im to robić??? "Pupilki nieuczciwej władzy miały, mają i mieć będą przepikane." No widzisz! Nie wiedziałaś, autorko, że niepełnosprawni to pupilki NIEUCZCIWEJ władzy? No to już wiesz. Za to pupilkiem Pana Boga to raczej nie jesteś? "Zmień pracodawcę na uczciwego, albo umowę na taką jak oni. Albo, skoro masz umowę tego samego typu co zarząd, to się przyzwyczaj do zbierania cięgów za zarząd." Zmień leki, bo ta bezinteresowna zawiść rozum ci odebrała.
Odpowiedz@bloodcarver: Zamień się, Bloodcarver. Żyj ze świadomością, że pewnego dnia - a to kwestia bardzo, BARDZO krótkiego czasu - stracisz całkiem słuch. Albo wzrok. Albo że pewnego dnia już nie będziesz mógł nawet wstać i ruszyć się. To z całą pewnością jest warte umowy o pracę i pewnych przywilejów. To nie pupilkostwo.
Odpowiedz@bloodcarver: Jaka znieczulica autorki? Nie przesadzasz? Ona nikogo nie oszukuje i nie wykorzystuje, nie ustala też zasad panujących w firmie. Jestem ciekawa czy Ty byłbyś taki chętny do zmiany umowy na gorszą? Oczywiście, że nie! Trzymałbyś się swego ze wszystkich sił. I dlaczego to ona ma zmieniać pracę, a nie jej współpracownicy - wielcy pokrzywdzeni? Life is brutal! Rynek pracy mamy jaki mamy, i dlatego warto być zdrowym egoistą.
OdpowiedzWszystkie cztery. A Twój pracodawca i tak jest uczciwy, że DOSTOSOWAŁ stanowisko pracy do Twojej niepełnosprawności. Bo jak widzę te osoby, które mają umiarkowany, a czasem i znaczny stopień (czyli jedynki z czasów Balcerowicza, gdy pierwszą grupę dostawało się na nadciśnienie i zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa), a zapierniczają tak, że chciałabym być taka zdrowa, jak oni są chorzy - to nóż mi się w kieszeni otwiera. A z drugiej strony gros niepełnosprawnych nie może znaleźć pracy, bo pracodawca refundację przytuli, czemu nie, ale dostosować pracę do niepełnosprawności pracownika - o, tu już zapomnij. A przecież cała idea refundacji w tym, żeby zrekompensować pracodawcy to, że jego niepełnosprawny pracownik wymaga specjalnych warunków.
Odpowiedz@didja: Nie, pracodawca nie jest uczciwy. Zachował się uczciwie w stosunku do autorki, ale nie zachował się uczciwie w stosunku do reszty pracowników, czyli ogólnie nie jest uczciwy.
OdpowiedzJeśli ktoś nie umie sobie załatwić umowy o pracę, mimo że pracuje w stałych godzinach, pod nadzorem pracodawcy i w warunkach przez niego określonych, to jest jego problem. Pracodawca jest piekielny w stosunku do takiej osoby, ale denerwowanie się, bo ktoś ma lepiej w takiej sytuacji, to już głupota. Inni pracownicy sami się zgodzili na umowę zlecenie. Nie zgłosili sprawy do sądu pracy. Takie złoszczenie się, bo ktoś ma lepiej.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lipca 2016 o 19:59
@Papa_Smerf: To jego problem? Serio? To jakbyś napisał np że jak ktoś nie umie się obronić przed gwałtem to jego problem. Znaczy, to są sytuacje gdzie prawo i państwo nie chroni, niestety. Nie faktycznie. Może co najwyżej ukarać po fakcie, tylko co to komu da, tak naprawdę?
Odpowiedz@bloodcarver: Nie jest to dobre porównanie. Osoba gwałcona nie ma za wiele możliwości. Pracownik, godząc się na oszustwo, uczestniczy w nim i co gorsza, skazuje inne osoby, które się nie godzą na oszustwo, na brak pracy. Bardziej pasuje tu analogia do sytuacji, w której jeden rodzic bije dzieci, a drugi milczy, udaje, że nie widzi, czy nie daj Boże - tłumaczy oprawcę. Gdyby wszyscy pracownicy pokazali środkowy palec pracodawcom, którzy popełniają oszustwo poświadczenia nieprawdy (w umowach) i oszustwo finansowe (na składkach itp.) - nie byłoby problemu śmieciówek. Zaraz by się pojawiły legalne umowy o pracę. Ale tu jest jeszcze inny problem. Ile osób godzi się na śmieciówki, bo tak im się bardziej opłaca? Więcej do ręki, na papierze parę godzin zlecenia, to i zasiłek z MOPS wpadnie, i 500+.
Odpowiedz@bloodcarver: Rąbnąłeś jak łysy grzywką o kant kuli. Super porównanie, nie ma co. Wina autorki, że ktoś nie potrafi ułożyć sobie życia i zawalczyć o swoje. Najlepiej wszyscy, w imię źle pojmowanej równości, jak jeden mąż lećmy w dół, zamiast piąć się w górę.
Odpowiedz@bloodcarver: Tak, serio. Naprawdę uważasz, że autorka powinna się zamartwiać tym, że jej współpracownicy nie potrafią zatroszczyć się o swoje prawa? Ona może im doradzić, ale to są dorośli ludzie, nie zrobi tego za nich. To na pewno nie jej problem. Twoje porównanie do gwałtu jest nietrafione. Didja Ci to wyjaśniła. Ale jest jeszcze jedna sprawa: w przypadku gwałtu ukaranie po fakcie nie daje wiele. W przypadku ustalenia stosunku pracy pracownik dostanie zaległe świadczenia (urlopy, opłacenie ZUSu, itd) i może jakieś odszkodowanie. P.S. Jestem kobietą.
Odpowiedz@bloodcarver: Aha, to znaczy, że jak ktoś został zgwałcony, bo się nie umiał obronić, to - zamiast zgłosić sprawę na policji - powinien wstać, rozejrzeć się i dać w mordę komuś, kto akurat był w okolicy, ale miał to szczęście że zgwałcony nie został? O to chodziło?
Odpowiedz@Papa_Smerf: brat mojego męża, jest niepełnosprawny umysłowo z powodu nieleczone dziecięcej padaczki, mąż musiał odwoływać się dwukrotnie, bo na dwóch komisjach twierdzili że jest zdrowy, aha, to też się nóż otwiera w kieszeni, kiedy inna znajoma ma rentę z powodu lekkiej cukrzycy bez powikłań, a brat nie zna dni tygodnia, nie potrafił się nauczyć przez całe życie, nie zna i nie rozumie co to rano, wieczór, oczywiście nie potrafi czytać, pisać, nic nie jest w stanie zapamiętać. Ale taki mądrala w zusie twierdził że może pracować, jak on żyje w innym świecie, własnym. Nawet nie wie ile ma lat, całe życie mówi że ma 11 lat, ma inteligencję może 5 latka maksimum.
Odpowiedz@didja: "Gdyby wszyscy pracownicy pokazali środkowy palec pracodawcom" to proszę, wyjaśnij mi co by jedli przez te kilka miesięcy. Powodzenia. Utopie są fajne, ale działają tylko na papierze.
Odpowiedz@bloodcarver: Ale co miałyby jeść osoby niepełnosprawne bez możliwości zatrudnienia już cię niewiele interesuje?
Odpowiedz"Znieczulica, głupota, zawiść, czy chamstwo?" Wszystko :)
OdpowiedzJa się nie dziwię pracodawcy, że daje umowę zlecenie, bo koszty pracy są niestety duże. A autorkę zatrudnił na umowę o pracę, bo dostaje dofinansowanie, więc mógł sobie na to pozwolić. To nie szefostwo jest złe, bo daje umowy, które nie zrujnują mu finansowo firmy, to nie współpracownicy są źli, bo nie mają umów o pracę, chociaż teoretycznie powinni mieć, to system jest zły, że bardzo, bardzo zdziera z pracodawcy. Zarabiając na umowie o pracę przykładowo 2000 zł brutto dostajesz do ręki trochę ponad 1400 a pracodawca wydaje na ciebie w sumie 2500 zł (pracodawca płaci częściowo ZUS za pracownika a częściowo pracownik płaci sam ze swojego brutto). Te same 2000 zł brutto (gdzie pracownik przecież może też mieć odprowadzane składki i w efekcie też zarobi te ok 1400 na rękę) może wydać pracodawca dając umowę zlecenie i oszczędzając 500 zł, które na umowie o pracę wydaje na ZUS. Zatrudni tak 4 osoby i oto oszczędził 4 razy po 500 zł czyli 2000 zł i ma na to, by zatrudnić piątą osobę. Zleceniówki nie są do końca aż tak złe, bo dają możliwość tworzenia kolejnych miejsc pracy, na które by nie było szefostwa przy normalnych umowach stać. Co innego jednak, jeśli szefostwo ma naprawdę ogromne dochody, trzyma pracownika latami, stać go na różne dziwne rzeczy a umów o pracę dalej nie daje.
OdpowiedzJakie to są przywileje? Gdzie można o nich przeczytać?
OdpowiedzUstawowe zróżnicowanie to głupota. Ale ze strony kolegów też głupota. Niestety, ugruntowana poprzez natrętne przekonywanie, że czymś słusznym jest porównywanie własnych warunków z warunkami zatrudnienia kolegi -- to, czy moja pensja jest właściwa, nie zależy od tego, czy na taką się umówiłem, tylko od tego, czy kolega z sąsiedniego biurka, tak samo efektywny i pracowity jak ja, nie zarabia przypadkiem o 50% więcej. To jest prawdziwa przyczyna wszelkiego zła.
OdpowiedzCzytając większość komentarzy, aż sobie postanowiłem odświeżyć konto po latach. Czy ktoś może mi powiedzieć skąd to uwielbienie i ślepe wpatrzenie w umowę o pracę? Dlaczego pracodawca ma być zły i nieuczciwy jeśli zatrudnia kogoś na zleceniu? Ktoś, kto się godzi na taką formę, wie co bierze. Sam wróciłem po latach na zlecenie. Niby mam "znamiona stosunku o pracę", ale nie pałam żądzą mordu do pracodawców. Nie mam co prawda uprawnień pracowniczych, ale przynajmniej z czystym sumieniem mogę sobie lawirować grafikiem (w ramach tego co podpisałem). Wypadło mi coś i nie mogę przyjść? Spoko. Miałem zmianę na rano? Po uprzedniej rozmowie z kierownikiem przyjdę na popołudnie i nadal będzie dobrze. Będę chciał przepracować w danym miesiącu 100h zamiast 168h? Luz. Każda umowa ma swoje plusy i minusy, ale też nikt na rozmowie kwalifikacyjnej nie przykłada nikomu lufy do skroni każąc podpisać coś, przeciw czemu protestujemy. Więc, że tak zepnę klamrą komentarz: Skąd to uwielbienie i ślepe wpatrzenie w umowę o pracę?
Odpowiedz