Część druga serii "Baba w sklepie rowerowym".
Jestem kobietą i pracuję w sklepie rowerowym, co już samo w sobie jest "piekielne". Na domiar złego jestem blondynką.
Dziś opiszę codzienne piekielności wynikające z tego, że ośmieliłam się pracować w męskim zawodzie. Drobne wprowadzenie. Jestem kobietą, przez co jestem słabsza od mężczyzny, ciężej mi przyswoić wiedzę czysto techniczną, ALE nie widzę problemu, gdy muszę pobrudzić ręce smarem, wymienić dętkę, potrafię też ocenić co i dlaczego jest zepsute (choć sama nie naprawię, nie jestem serwisantem). To teraz konkrety.
1. Chcę rozmawiać z FACHOWCEM.
Jedna z sytuacji, która niesamowicie mnie zirytowała. Jeżdżę na rowerze szosowym (kolarzówka). Sprzęt bardzo wysokiej klasy, wart tyle, co całkiem niezły samochód. Jako jedyna w naszym sklepie mam spore doświadczenie i znam się na szosach.
Nie zdążyłam schować roweru na zaplecze, stał oparty o ścianę.
Wchodzi klient, od razu podchodzi do mojego roweru, cmoka z zachwytu. Pytam, czy mogę mu w czymś pomóc, na co słyszę:
- Przepraszam panią, ale ja chcę rozmawiać z FACHOWCEM.
Pan miał nieciekawą minę, gdy usłyszał, że cmoka do mojego roweru, przynajmniej na koniec rozmowy mnie przeprosił, jak sam stwierdził- "nie spodziewał się".
2. Czy jest tu jakiś pan?
Kilka razy w tygodniu wchodzi do nas pan/pani z bardzo pilną sprawą, której prosta kobieta nie będzie w stanie ogarnąć! Te niezwykle skomplikowane sprawy dotyczą zazwyczaj: napompowania opon, wymiany dętki, porady typu „czemu piszczy łańcuch” (bo nienasmarowany!), "czemu nie działają biegi (bo rower ma 20 lat i pierwszy raz widzi serwis!) itd.
3. „Bo pani to się akurat zna!!!” Wykrzyczane przez gbura, który przedziurawił dętkę przy jej zakładaniu i przybiegł z reklamacją.
Gdy odpowiedziałam ze stoickim spokojem:
- Gdybym się nie znała, to bym tu nie siedziała. A skoro pan nie potrafi wymienić dętki, to za 10 złotych mogę to zrobić.
Szczerze się dziwię, że z wściekłości się na mnie nie rzucił.
4. A to już niepiekielne, raczej zabawne. Doświadczenie nauczyło mnie, że NIGDY nie mogę powiedzieć klientowi wprost, że pasuje na niego rama w rozmiarze „S”, bo na 99% wyjdzie obrażony.
Kocham moją pracę. Robię to, co lubię, nie najgorzej przy tym zarabiam i jestem w tym dobra. A i tak często słyszę "pani pewnie jest żoną szefa".
Nie kochani. Nie jestem żoną szefa. I nie siedzę tu, by ładnie wyglądać.
PS. Zanim ktokolwiek pomyśli, że jestem nazifeministką - nie! Uwielbiam mężczyzn za to, jak się nawzajem uzupełniamy. Spotykam się też z dużą życzliwością! Prawie zawsze, gdy próbuję zdjąć ciężki rower ze stojaka, jakiś Pan rzuca się, żeby mi pomóc. I nie traktuję tego jako obrazę, uważam, że to bardzo miłe!
sklep rowerowy
Niestety wielu "mężczyzn" ciągle żyje w świadomości, że kobieta nadaje się tylko do kuchni. Mi osobiście nie przeszkadza to ,że kobieta podchodzi do mnie w sklepie i przykładowo pomaga przy wyborze telefonu, telewizora, itd. To niestety jest kwestia podejścia z strony naszej, tzn. mężczyzn.
Odpowiedz@Aendron: przestań pisać głupoty, że to sę faceci wymyślają. Większość kobiet nie zna się na samochodach lub rowerach. Zresztą te które się znają często udają że się nie znają, żeby wręczyć się facetem. Kobiety same robią sę taką opinię.
Odpowiedz@grruby80: Dlatego użyłem słowa "wielu" a nie "wszyscy". Pamiętaj, że w drugą stronę też to działa i faceci też sobie robią złą opinię u kobiet. Każdy z nas ma inne doświadczenia życiowe, więc nie dziwię się, że np. Jakaś kobieta zna się na komputerach (Jak to miało miejsce w jednej z historii na tym portalu), a jej druga połówka mówi do informatyka, żeby gadał z żoną, bo ona wie lepiej.
Odpowiedz@grruby80: większość? A masz jakieś badania, czy tak sobie wymyśliłeś? Wypytywanie laika- faceta, zamiast specjalistki- kobiety, bo "faceci się znają" ma tyle samo sensu, co poproszenie o ściągnięcie czegoś z wysokiej półki faceta 1,5 m wzrostu, zamiast kobiety 1,8m, bo "faceci są wyżsi".
Odpowiedz@Aendron: A ja myślę, że to nawet nie jest kwestia przekonania, że kobiety tylko do garów i się nie znają, tylko raczej męskiej dumy, bo nie może byc tak, żeby się okazało, że baba wie lepiej od faceta. Ja myślę, że mnóstwo facetów nie chce być obsługiwanymi przez baby w "męskich sklepach" nie dlatego, że są głupsze, tylko wręcz przeciwnie - wiedzą, że baba zna się w tym sklepie lepiej, a przecież to utrata honoru jest! I jeszcze jakiś sąsiad może zobaczy, a choćby inny nieznajomy facet! Sama wiem po moim facecie - on zawsze musi znac się na wszystkim lepiej ode mnie, nawet mnie poucza, jak mam dojechac do własnego domu, bo przecież jest facetem, to się zna na mapach lepiej itp ;)
OdpowiedzDoskonale Cię rozumiem. Ja, przy sprzedaży fajerwerków, mam dokładnie ten sam problem.
Odpowiedz". Drobne wprowadzenie. Jestem kobietą, przez co jestem słabsza od mężczyzny, ciężej mi przyswoić wiedzę czysto techniczną[...]" - dlatego że jestes kobietą ciężej ci przyswoić wiedzę techniczną? Za to masz minus. Też jestem kobietą. Lepiej rozumiem wiedze techniczna niż poezję. Płeć nie ma nic do rzeczy w rozumieniu wiedzy technicznej. Przez takie podejście jesteś traktowana jak głupia gąska w swoim zawodzie. Sama cementujesz ten schemat.
Odpowiedz@cassis: Byłaś tu pierwsza i napisałaś dokładnie to, co sama zamierzałam napisać. Dziękuję :-)
Odpowiedz@cassis: ale pośmieszkować z feministek trzeba przecież...
Odpowiedz@cassis: Zacytuję pierwszy lepszy artykuł na ten temat "Naukowcom z University of Pennsylvania udało się ostatnio potwierdzić coś co może wydawać się truizmem - mózgi kobiet i mężczyzn skonstruowane są w inny sposób. Co więcej - pod kątem neurologicznym potwierdziły się funkcjonujące stereotypy - mózgi mężczyzn są lepsze w spostrzeganiu i koordynacji natomiast kobiet w pamięci i umiejętnościach społecznych." Jesteś kobietą a masz ścisły umysł? Zazdroszczę! Choć nadal uważam, że mężczyznom niektóre rzeczy przychodzą łatwiej. I nie wiem czy jest to kwestia wychowania, czy predyspozycji.
Odpowiedz@dadelajda: Robiono też badania, w których wyszło, że kobiety miały tym lepsze wyniki z przedmiotów ścisłych, im większe było równouprawnienie płci. I tak na przykład w krajach północnej europy wyniki były podobne jak u chłopców.
OdpowiedzCałkowicie sie z tym zgadzam. Wyznanie fajne ale słowa "ciężej mi przyswoić wiedzę czysto techniczną" są dla mnie wręcz obraźliwe. Sama studiuję na Politechnice z zamiarem zostania w przyszłości programistką i nie uważam, ze jestem w tym gorsza czy głupsza od pozostałych tylko ze względu na moją płeć. Fakt, na moim kierunku dużą większość stanowią mężczyźni ale to nie czyni ich lepszymi ode mnie.
OdpowiedzWmawia się dziewczynkom, że nie muszą być dobre w przedmiotach ścisłych, bo są dziewczynkami, a chłopcy lepiej sobie radzą... I ten pogląd sprawia, że kobiety później same sobie wmawiają, że nie potrafią. A gdyby chciały i były wspierane, to by potrafiły. Równouprawnienie mamy krótko, jeszcze jakiś czas będą niestety panowały stare przekonania.
Odpowiedz@ITgirl: Studiowałam informatykę na politechnice. Jestem programistką zawodowo. Nie mam z tym żadnych problemów, jestem leaderem teamu i pretenduję (bo to nie hop siup) do seniora. Uczę trzecią osobę (przy czym pierwsze dwie zaszły sensownie daleko) programowania w tym, co robię. Prowadzę swój startup. W życiu zawodowym tylko raz spotkałam się z wybitnie negatywnym nastawieniem do mojej osoby z powodu płci. Za to przez lata zauważyłam inną rzecz: im mniej intelektualnie rozwinięty człowiek, tym łatwiej mu szufladkować. Osobiście sądzę, że takie podejście części mężczyzn wynika po prostu ze strachu - widzą, że kobiety radzą sobie z większością rzeczy same i czują się niepotrzebni. Boją się, iż my okażemy się czasem lepsze. Co za tym idzie, próbują nam zabronić lub obrzydzić pięcie się do góry. Inteligenty człowiek z kolei nie boi się wyzwań i stara się sam rozwijać a nie być najlepszym przez podcinanie skrzydeł innym. Olewaj takich gości, jest masa innych, normalnych.
Odpowiedz> Doświadczenie nauczyło mnie, że NIGDY nie mogę powiedzieć klientowi wprost, że pasuje na niego rama w rozmiarze „S”, bo na 99% wyjdzie obrażony. Zupełnie nie rozumiem powodu, dla którego owi klienci się obrażają. Mogłabyś mi ów przybliżyć?
Odpowiedz@turin: Prawdopodobnie chodzi o to, że mężczyzna powinien być wysoki.
Odpowiedz@Papa_Smerf: mało, że wysoki, to jeszcze postawny i umięśniony. Może S-ki są dla "pedałów"?
Odpowiedz@tysenna: ja myślałem że ramy mają podany rozmiar w cal-ach
Odpowiedz@grruby80: szczerze to ja się totalnie na rowerach nie znam, spekuluję ;-)
Odpowiedz@turin: Prawdziwy mężczyzna, głowa rodziny, nie jeździ na niskich ramach! Nawet jeżeli miałby sobie poobijać jajka! :-) @gruby80 W calach i dla ułatwienia w rozmiarówce XXS-XL
Odpowiedz@dadelajda: Rok temu kupowałem rower. Chyba jestem dziwny bo Pan w serwisie/sklepie bardzo usilnie sprawdzał czy na pewno nie pasuję na eMkę, chociaż od początku sugerowałem eSkę. Chyba jestem dziwny xD
OdpowiedzMój bobrze, już nie można napisać, że kogoś demerwuje seksizm i uprzedzenia, żeby się nie bać o porownania do NAZISTÓW? A co do samej sytuacji, to niestety częste. Ale jakoś tak od tych, którzy sami niezbyt się znają.
OdpowiedzNie pytaj co sie dzieje jak podchodze do pana w castoramie i pytam czy w czyms pomóc :)
OdpowiedzMinus za wstep o nioeogarnianiu z powodu płci. I za PS o feministkach, co niby nazizm ma do rownouprawnienia?
Odpowiedz@klarens: Chodzi o określenie feminazi - fanatycznych feministek. Pierwszy raz w internetach?
Odpowiedz@ern: tylko że to określenie jest totalnie debilne i nieodpowiednie(tak, jak klarens pisał, co ma nazizm do równouprawnienia).
Odpowiedz@tysenna: Do równouprawnienia nic. Ale czasem się zdarzają takie osobniczki, które postulują zmniejszenie męskiej populacji i zamknięcia reszty w obozach. Więc serio, określenie feminazi samo się rzuca.
Odpowiedz@tysenna: to, że te osobniczki nie chca równouprawnienia, a zamknięcia facetów w kołchozach.
Odpowiedz@ern: a które konkretnie? I słyszałam niejednokrotnie takie określenie w stosunku do kobiet, które domagają się prawa do antykoncepcji, czy równych zarobków, a to nie jest to samo.
Odpowiedz@tysenna: Serio, poczytaj sobie, co się w USA dzieje, albo wejdź na twittera czy tumblra. Oczywiście, są feministki, które po prostu chcą równouprawnienia. Chwała im za to. Ale na tym świecie są różnego rodzaju popaprańcy, więc nic dziwnego, że i w grupie osób nazywających się feministkami, się popaprańcy znajdą. Dla rozróżnienia popaprańców od reszty feministek, ktoś sobie umyślił określenie feminazistek. No borze zielony, też mi problem.
Odpowiedz@Zmora: wiesz, to Ty się powołujesz na kobiety chcące zmniejszyć męską populację i zamknąć resztę w obozach, więc powinnaś podeprzeć to jakimiś danymi, a nie "znajdź sobie". Oczywiście, że w każdej grupie są popaprańcy, ale 1. jestem feministką, mam setki stron feministycznych polubionych i obserwowanych. Znajdziesz tam praktycznie cały przekrój zachowań, ale takich bzdur nigdzie nie widziałam. 2. feminazistkami są często-gęsto nazywane kobiety mówiące cokolwiek o równouprawnieniu. 3. gdyby feminazistkami były nazywane kobiety "chcące zamykać mężczyzn w obozach" czemu autorka, która pisze o tym, że nie jest poważnie traktowana miałaby się obawiać, że zostanie za taką uznana?
Odpowiedz@tysenna: polataj po social media nawiedzonych feministek z USA. Nazwisk sobie nie przypomnę, ale jest grupa kobiet, do których określenie "nazista" pasuje jak ulał. I to nie jest niestety grupka popaprańców, tyko popularne, mainstreamowe feministki trzeciej fali.
Odpowiedz@tysenna: 1. To ty jeszcze świata nie widziałaś. :) Musisz więcej na anglojęzycznych stronach posiedzieć, bo Polska jednak jest dość cywilizowanym krajem, więc tego aż tak nie widać. 2.3. Pewnie dlatego, że w grupie osób używających określenia "feminazi" też są popaprańcy, którzy nie lubią jakichkolwiek feministek i rzucają oszczerstwami na prawo i lewo? Jak mówiłam w KAŻDEJ grupie są popaprańcy. Ech, źródła, źródła... to nie są prace naukowe, wystarczy googla użyć. Choć i do prac naukowych obecnie starczy google. Ja tam na feminizm i antyfeminizm (i wszystko inne, bo nie jestem zainteresowana) trafiam tylko przelotnie, bawiąc się amerykańskim internetem, ale już swoje widziałam. Ale dobra, pomogę. Sugeruję zacząć od wyszukania tagów typu #killallmen #misogyny #killallwhitemen #Idrinkmaletears i tak dalej, np. na Twitterze czy gdzieś. Potem sobie może poczytać o żeńskiej utopii, gdzie faceci są zamykani w rezerwatach i mają większość praw odebranych (która swego czasu krążyła po necie): https://witchwind.wordpress.com/2014/10/07/utopia-what-would-a-womens-society-look-like/ Tu masz inne przykłady glupot wypisywanych przez feminazi: http://www.missmisanthropist.com/feminists-say-what/. NIE MA ZA CO. Oczywiście, antyfeminiści też mogą być popaprani. Katolicy mogą być popaprani, ateiści mogą być popaprani, biedni mogą być popaprani, bogaci mogą być popaprani. W każdej grupie się znajdą takie rodzynki, których przykłady podałam. I sorry, ale należy się z tym pogodzić, że nie wszyscy ludzie na świecie mają równo w głowie. Dotyczy to też feministek, ale oczywiście nie tylko. A twierdzenie "ja się z tym nie spotkałam, więc to się nie zdarza" jest głupawe jak diabli. Ja jedynie napisałam dlaczego ludzie zaczęli używać określenia "feminazi", chcąc być pomocną, a tu mi wmawiają nagle, że moje wyjaśnienie sensu nie ma. Ech. Jak się nie zgadzasz, to sama użyj sobie google. Może lepiej ci to pójdzie.
Odpowiedz@klarens: "Feminazistki" to kobiety które nienawidzą mężczyzn tylko za to, że co innego noszą w majtkach. Jak dla mnie adekwatne porównanie. Totalne wypaczenie idei feminizmu. Natomiast feminizm to zupełnie odrębna sprawa, dzięki temu co wywalczyły te kobiety mogę sobie brudzić ręce smarem.
OdpowiedzNie znam tematu, więc wyjaśnisz może co jest złego w ramie rozmiaru "S"? :D Bo tak jakbyś miała powiedzieć XXXXL, to bym zrozumiała że się obrazi, a tu...? Inna numeracja, czy syndrom niedocenionego malucha, czy jeszcze co? :D
OdpowiedzWitam. Może i będę upierdliwy, ale przewidując co może się przydarzyć polecałbym choć na niedługi czas zmienić kolor włosów. Może to i śmieszna propozycja, ale konkretna. W naszym kraju co niektórzy mają "uczulenie na blondynki". Podobne jak Twoja historia dotyczą pań w krajowych serwisach komputerowych. Pozdrawiam milutko.
Odpowiedz@Jasiek5: Kolor włosów nie ma znaczenia, od kiedy jestem w "męskiej" branży byłam brunetką, czarnulą, a teraz rudą i traktowanie jest takie samo.
OdpowiedzAż założyłam konto, żeby wpisać komentarz. Pracuję w sieci sklepów z systemami zabezpieczeń: kamery, alarmy, itp. Jestem ja (kobieta) i kolega. Większość klientów (bez względu na płeć) kieruje się do kolegi, bo gdyż ponieważ. To nic, że ja jestem kierownikiem sklepu i mam dwa razy dłuższe doświadczenie w branży. Najlepsze są miny klientów, gdy jestem sama w sklepie i ktoś chce rozmawiać z PANEM, a ja mówię, że dzisiaj w sklepie jestem tylko ja i w czym mogę pomóc lub gdy koniecznie chcą rozmawiać z kierownikiem i wtedy ja z najmilszym uśmiechem mówię "słucham Pana/Panią". I to niedowierzanie.
Odpowiedz