Służba zdrowia. Będzie długo...
Siedzę w domu. Zrobiło mi się nagle niedobrze. Ki czort wie, dlaczego. Wypiłam jakieś krople, poleżałam w łóżku, poczytałam jakieś artykuły w internecie. Nagle czuje, że zaraz będą torsje... 2 godziny później byłam już bardzo osłabiona, toteż zadzwoniłam po pogotowie. Argumentacja, że jestem sama w domu i nie wiem skąd nagłe wymioty, skoro nie jadłam nic, co mogłoby mi zaszkodzić nie pomogła, odmówiono mi przyjazdu karetki, ale podali nr. do tzw. świątecznej opieki. Świąteczna opieka - wymioty? Zatrucie! Leżeć i czekać! Może lekarz przyjedzie za 4 godziny... Odmówiłam.
Po tym, co usłyszałam nie miałam siły walczyć z systemem i ściągnęłam przyjaciela z drugiego krańca województwa z szybkim autem (byłam sama w mieszkaniu, a moja mama nie zdążyłaby tak szybko dojechać - 2 godziny jazdy do mnie, co będzie istotne później). Praktycznie zaniósł mnie na pogotowie. W szpitalu widząc, w jakim jestem stanie i że zaczynam odpływać, wezwali natychmiast lekarza, podali silne kroplówki. Torsje przeszły, brzuch nie bolał w ogóle (to też będzie istotne w tej historii), trochę oprzytomniałam, pojawiła się mała gorączka - wynik: kazali siebie obserwować i przy powrocie objawów natychmiast przyjechać z powrotem. W sumie pełen profesjonalizm.
Przyjaciel odwiózł po kilku godzinach do domu. Następnego dnia czułam się już lepiej - wstałam, dietetycznie zjadłam. Po 2 godzinach od "obiadu" pojawiły się okropne boleści brzucha, zimne poty, bolała mnie cała jama brzuszna na przestrzał. Dokładnego miejsca bólu nie można było określić, bolało wszędzie. Po prostu zgięło mnie nagle. Leżąc i płacząc z bólu (a próg mam dosyć wysoki) próbowałam wezwać pogotowie. Na wieść, że wczoraj wymiotowałam, a dzisiaj się pojawiła bolesność, reakcja była następująca: MY DO BÓLU BRZUCHA NIE WYJEŻDŻAMY. NA ŚWIĄTECZNĄ OPIEKĘ ZADZWONIĆ.
Dzwonię na świąteczną opiekę - reakcja: JA NIE BĘDĘ LEKÓW PRZYWOZIŁ, TAKSÓWKĘ ZAMÓWIĆ, DO APTEKI, A MI DAĆ SPOKÓJ. ZATRUCIE MA I TYŁKA NIE ZAWRACAĆ. Dosłownie to usłyszałam.
I zwątpiłam. Znowu nie miałam siły walczyć. Zdołałam tylko otworzyć drzwi i na czworaka dojść do łóżka, oraz zadzwonić po mamę (przyjaciel był w tym dniu niedostępny w ogóle)... Mama ze stresu pomyliła drogę, czekałam na nią 3 godziny w okropnym bólu. Zaniosła mnie niemal do samochodu i pojechałyśmy prosto na SOR, gdzie byłam dzień wcześniej. Chirurg (zresztą trafiłam na anioła na dyżurze - miałam mały zabieg u niego kilka lat wcześniej) powiedział - albo Ci pękł torbiel na jajniku, albo wyrostek.
Szybka konsultacja ginekologiczna i USG wewnętrzne wykazały, że coś się dzieje z jelitami. Chirurg zawyrokował - zostajesz i czekamy do rana - objawy nietypowe dla wyrostka... I chwała mu za to, bo okazało się, że miałam stan zapalny węzłów chłonnych krezki, dające takie same objawy jak wyrostek robaczkowy. Pobyt w szpitalu trwał kilka dni, bo intensywna, kroplówkowa antybiotykoterapia + głodówka (na wszelki wypadek, gdyby przyszło im mnie ciąć) bardzo mnie wymęczyły, ale szpitalowi Bonifratrów w Katowicach jestem do tej pory wdzięczna za opiekę, jaką mnie otoczyli.
Nasuwa się jednak pytanie... Ja wiem, że istnieją hipochondrycy, którzy wzywają karetkę do kataru, ale jeśli w słuchawkę płacze 22-letnia dziewczyna i mówi, że dzieje się coś bardzo niedobrego, podaje objawy, płacze z bólu i zostaje jej odmówiona pomoc zarówno od pogotowia oraz świątecznej opieki, to jak to skomentować...?
Zagłębie
Bo 22-letnia dziewczyna ma płacić składki, a nie głowę zawracać. Młoda, zdrowa, niech nie kwęka.
OdpowiedzMoim zdaniem karetek jest tak mało, że powinny wyjeżdżać tylko do przypadków zagrożenia życia albo zdrowia jak chory/poszkodowany nie jest wstanie sam dotrzeć do szpitala. Zwyczajnie nie stać nas odpowiednią ilość pojazdów i lekarzy, ratowników itp. Za latanie do wymiotów i dużego bólu brzucha dodatkowo się płaci. Sama również żałuję, że nie żyjemy w idealnym świecie ale czego wymagać za tak na prawdę niewielkie pieniądze jakie płacimy na opiekę zdrowotną. Autorka jak pokazała historia była wstanie bez udziału służb dotrzeć do szpitala. No bo w końcu to zrobiła. Tam już udzielono jej fachowej pomocy. Wiem, że mój komentarz jest o czymś bardzo nie popularnym ale cóż. Tak już jest. Niektórzy chcą zapłacić za pakiet economy, a dostać klasę delux.
Odpowiedz@MyCha: W takim razie ja nie chcę płacić państwowej służbie zdrowia, a te pieniądze przeznaczyć na prywatną opiekę medyczną. I tak od lat leczę się prywatnie.
Odpowiedz@MyCha: to samo pomyślałem, z bólem powinno się samemu zorganizować transport.
Odpowiedz@mietekforce: Jak założysz własną działalność to chyba nie musisz płacić składki. Tylko nie płacz jak będziesz potrzebowała przeszczepu płuc.
Odpowiedz@MyCha: bzdury wygadujesz - kto ma oceniać co jest zagrożeniem życia w przypadku ostrego bólu brzucha? Skąd młoda (czy stara - co za różnica) dziewczyna ma wiedzieć, czy to zatrucie, nietypowy ból miesiączkowy czy perforacja wrzodu albo rozlanie wyrostka i zapalenie otrzewnej? Miałaś kiedyś ostry ból brzucha z wymiotami? Byłaś w stanie zatroszczyć się o siebie, wezwać taksówkę, samodzielnie ubrać, zamknąć mieszkanie itd...? Po to właśnie płacimy HORRENDALNIE DUŻE (a nie niewielkie) pieniądze na służbę zdrowia, by w takich przypadkach móc na nich liczyć - że przyjadą, pomogą, uspokoją... Nie wiem skąd wzięłaś informację o niewielkich pieniądzach płaconych na służbę zdrowia, pewnie prowadzisz działalność i płacisz minimum. Ja płacę dużo i kompletnie nic z tego nie mam, wyjąwszy jakieś niewielkie dofinansowanie do leków na receptę. Ja nie narzekam, ale traktuję to jako UBEZPIECZENIE - rozumiesz to słowo? I jak coś się stanie to przyjedzie do mnie (do ciebie, do sąsiada etc) lekarz lub ratownik, który mi pomoże, a nie będzie się wyśmiewał, że "byle sraczka i panika" (przepraszam za dosadne określenie).
Odpowiedz@Crook dojeżdżałam taksówką do szpitala w gorszym stanie, stan zdrowia nie zaburzył mi pracy mózgu na tyle, żeby nie pomysleć o tym, że ktoś może bardziej potrzebować karetki, a ona będzie zajęta przez bolacy paluszek.
Odpowiedz@Crook: Karetka pogotowia to nie jest objazdowy psycholog, żeby przyjeżdżał do domów i "uspokajał". Autorka za pierwszym razem sama odmówiła pomocy proponowanej przez nocną i świąteczną pomoc lekarską, a za drugim razem prawdopodobnie zażądała przywiezienia przez lekarza jakichś leków skoro lekarz odmówił tej "usługi". Mam wrażenie, że historia jest mocno podkoloryzowana. Wielu ludziom wydaje się, że pogotowie to jest takie wyjazdowe ambulatorium, ot, kogoś coś zabolało, zaniepokoiło, to pogotowie musi przyjechać, zbadać, porozmawiać, uspokoić, pocieszyć... Nie! Pogotowie jest od udzielania pomocy w skrajnych przypadkach, takich, w których pacjent sam nie jest w stanie dotrzeć na SOR. Dlatego to się nazywa "pogotowie", a nie "domowy lekarz na telefon".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lipca 2016 o 22:56
@Crook: Ale autorka nie miała ocenić czy jej życie jest w tym momencie zagrożone. Miała tylko ocenić jak szybko musi znaleźć się u lekarza i czy obecność kogoś z wykształceniem medycznym w czasie transportu jest niezbędna. Historia dobrze pokazała, że mogła dostać się do szpitala bez asysty medyka transportem zorganizowanym samodzielnie. Czyli odmowa wyjazdu karetki była jak najbardziej uzasadniona. Poważnie. Nigdzie nie napisałam, że każdy ma samodzielnie ocenić co mu dolega. Pytanie brzmi tylko jak bardzo się spieszy i czy już w czasie transportu ratownik/lekarz są niezbędni bo coś tam. Czasem nawet szybciej może być wsadzić kogoś do samochodu i zawieźć do lekarza niż czekać na karetkę. Bo karetka nigdy nie będzie na sygnale zasuwać do kogoś kto nie umiera ze względu na bezpieczeństwo.
Odpowiedz@Crook: gówno płacisz a nie składki! Byle zabieg kosztuje tyle ile ty płacisz przez 2 lata! tobie się wydaje dużo ile? 500, zł miesięcznie? 800? prosty zabieg to koszt nawet kilku tysięcy i kto dopłaci ?
OdpowiedzLudzie, ja wam naprawdę nie życzę tego schorzenia, ale niektórym wyraźnie by się przydało. Tacy dojrzali jesteście, żeby wiedzieć, że karetka do byle bólu paluszka nie wyjeżdża, to bądźcie na tyle ogarnięci, żeby wiedzieć, że nie każdy ból brzucha da się zaleczyć kubkiem naparu z mięty. Przy zapaleniu węzłów chłonnych krezki ból jest taki, że ja wręcz majaczyłam, własnej matki nie poznałam, a też odmówiono rodzicom wysłania po mnie karetki. Kiedy wreszcie rodzice dowlekli mnie szpitala (kierowcy taksówek, widząc mój stan, odmawiali kursu), lekarz SOR była przerazona i później przyznała, że nie wiadomo ile bym jeszcze wytrzymała. Ale lepiej mieć zero wiedzy, zero empatii i pluć jadem w komentarzach, że do byle bólu "brzusia" pogotowie słusznie nie jeździ... A co do hipochondrii, to myślicie, że tacy ludzie nie potrafią udawać stanu zagrożenia życia? Pogotowie ma pomagac tym, którzy tej pomocy potrzebują, a pani na dyspozytorni nie jest od decydowania, czy ktos udaje, czy nie i w przypadku tej historii powinna wysłać zespół ratunkowy, bo istniały istotne przesłanki, że z autorką nie dzieje się nic dobrego.
Odpowiedz@thebill: Wątpię czy płaci 500 zł składki zdrowotnej, bo musiałaby zarabiać ok. 6.500 zł brutto. Przy zarobkach rzędu 3.000 zł brutto składka zdrowotna wynosi 233 zł, a przy zarobkach na poziomie najniższej krajowej składka wynosi zaledwie 143 zł! Dla przykładu: operacja wycięcia wyrostka robaczkowego - ok. 3.500 zł, wycięcia guza wątroby 12.000 zł, żylaki nogi 3.000 zł (za jedną nogę), usunięcie torbieli na jajniku 5.000 zł. A to są ceny wyłącznie za sam zabieg, bez kosztów pobytu w szpitalu (kilkaset złotych dziennie) i bez kosztów leczenia pooperacyjnego (leków, badań kontrolnych, konsultacji medycznych). Nie wspominam nawet o operacjach serca, płuc, czy długoletnim leczeniu rakowców. Jeżeli więc ktoś prezentuje postawę "płacę, więc wymagam", to powinien zastanowić się ile płaci w stosunku do faktycznych kosztów opieki zdrowotnej, i czy za te pieniądze można mieć coś więcej.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 lipca 2016 o 11:51
@thebill: Kto dopłaci? Ty sam. Co roku wycinasz wyrostek? Co roku robisz sobie przeszczep płuc? Ja w szpitalu nie byłem całe życie i przy odrobinie szczęścia nie będę jeszcze długo.Te 233zł/mieś i więcej płacisz przez całe swoje zawodowe życie. Z tych kosztownych zabiegów przy odrobinie szczęścia nie skorzystasz w ogóle, a mając pecha skorzystasz raz. Dlatego nie możesz porównywać wysokości składki do kosztów leczenia.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 lipca 2016 o 19:43
@mietekforce: Na tym polega ubezpieczenie, z tym, że suma składek nie pokrywa wydatków na leczenie, i nigdy nie pokryje, gdyż są nowsze, lepsze i droższe sposoby leczenia, profilaktyki, badań. Około 50% drogich zabiegów przedłuż a życie o kilka miesięcy, czy przestać leczyć takie przypadki, czy moze kwotariusz wyliczy podniesienie składek? Być może nigdy nie skożystam (daj boże) z kwoty, którą wpłaciłem, a może jedna chemioterapia + radioterapia za 100000zł pochłonie moje, twoje, i kilku kolegów składki, które wpłacili przez całe życie! Ironią może być fakt, że dzięki temu zabiegowi pożyje 3 miesiace!
Odpowiedz@mietekforce: Jasne... "Nie można porównywać wysokości składki do kosztów leczenia". Czyli nie istnieją lepsze i gorsze ubezpieczenia, bo przecież nie można porównywać kosztów i... Dajmy temu spokój. Nie tylko można porównywać, ale wręcz trzeba - to jest jedyny sposób oceny wartości pakietu ubezpieczeniowego.
Odpowiedz@thebill: Brawo, thebillu, odkryłeś, jak działa finansowanie ubezpieczeń.
Odpowiedz@MyCha: Sęk w tym, że samodzielny dojazd na SOR jest gorszym rozwiązaniem. Ja miałam potworny ból w boku, przy każdym oddechu, dowlokłam się do trolejbusu i pojechałam na oddział ratunkowy. I nie chcieli mnie przyjąć, bo - uwaga - "pani sama przyjechała a nie karetką, więc jak tu wpisać". Na szczęście jeden z lekarzy, po 2 godzinach, się zainteresował - badania, diagnoza - zator płucny! Kilka dni w szpitalu, pół roku brania zastrzyków i żyję, ale niewiele brakowało. Gdybym wezwała karetkę (o czym mi potem lekarze mówili) - nie byłoby czekania i mniejsze zagrożenie, mniej cierpienia. Żyję, bo miałam szczęście.
Odpowiedz@MyCha: A jeśli nie byłoby przyjaciela? A jeśli mama byłaby daleko? A jeśli byłby to wylew wyrostka (tak zmarła moja chrzesna,nie dojechała)? Jak osoba złamana bólem miałaby sama dotrzeć? Jest ból i ból. I nie jest to żądanie pakietu deluxe.
Odpowiedz@MademoisellePolly: Bardzo się cieszę, że masz na nią pieniądze...
OdpowiedzMama właśnie była daleko i to oczekiwanie było najgorsze... :(
Odpowiedz@MyCha: Ból brzucha może być spowodowany np. zapaleniem otrzewnej. W takiej sytuacji chory nie ma raczej szans sam dotrzeć do szpitala a czekanie 2-3 godzin na kogoś z rodziny/znajomych kto pomoże dojechać na SOR skutkować mogłoby tylko i wyłącznie szykowanie pogrzebu za kilka dni. Przez telefon żaden dyspozytor nie jest w stanie postawić diagnozy i stwierdzić z całą pewnością, że to nie jest stan zagrażający bezpośrednio życiu
Odpowiedza) Co to są silne kroplówki? b) Myślisz że hipochondryk nie potrafi płakać do słuchawki?
Odpowiedz@Morog: "Sila" kroplowek zalezy od ich skladu, a dla pacjenta chyba ta kroplowka jest silna, ktora pomaga mu na bole. Od tego on jest laikiem, ze nie musi znac sie na farmakologii.
OdpowiedzPewnie dostało dziewczę PWE, ale tyle związków tam jest nawypisywanych, więc to bardzo silna kroplówka.
Odpowiedz@Morog: Przecierz pacjentka dostała sól fizjologiczną o wysokim stężeniu!!! to była SILNA kroplówka! A i jeszcze dodatkowo PLACEBO to dopiero pomgło!
OdpowiedzCzemu nie pojechałaś taksówką do szpitala skoro wiedziałaś że to coś bardzo złego i potrzebujesz natychmiastowej pomocy?
Odpowiedz@myszolow: Intensywnosc bolu nie musi przebiegac proporcjonalnie do niebezpieczenstwa i zagrozenia przez schorzenie. Kazdy odczuwa indywidualnie inaczej, ale bywaja tak silne bole, ze czlowiek nie potrafi trzezwo myslec i wnioskowac, ani podjac sensownej decyzji.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Dobrze piszesz, ktoś kto nie miał takiego bólu brzucha tego nie zrozumie. 20 lat temu trafił mi się taki, że byłem tak nieprzytomny, że autentycznie nie byłem w stanie nic zrobić. Całe szczęście że postanowiła mnie tego dnia odwiedzić mama, a ja nie miałem zamkniętych na zamek drzwi - natychmiast poprosiła sąsiada o transport i w ciągu 10 minut byliśmy w szpitalu. Sam nie dałbym rady nawet zadzwonić po karetkę, miałem jakieś zwidy, kompletnie nie kumałem co się dzieje.
Odpowiedz@myszolow: 1. Brak pieniędzy. To był główny powód, serio. Taksówka do szpitala wyniosłaby mnie ok. 70 zł... 2. Nie byłam w stanie się ruszyć, ból był okropny. Kto nie przeżył stanu zapalnego krezki, nie zrozumie. A ból jest taki sam, jak przy ostrym ataku wyrostka.
Odpowiedz@aircraftgirl: serio? To jest twój argument? To, że karetka to darmowa taksówka? A wiesz, że jej wyjazd to więcej niż 70 zł? Twoim pierwszym powodem powinien być ból uniemożliwiający poruszanie się.
OdpowiedzNie wiem skąd się bierze to przeświadczenie, że karetka to darmowa taksówka... Przecież w tym czasie może ktoś inny potrzebuje pomocy bardziej niż my. Może zdarzył się poważny wypadek i wysłano tam kilka jednostek, a do bólu brzucha już nie ma kto przyjechać? Źle się czułaś, odmówiono Ci przyjazdu, więc należało wezwać taksówkę i jechać do szpitala. Sama robiłam tak nie raz, gdy ze mną lub z osobą najbliższą działo się coś złego, a zwyczajnie nie było jak się do tego szpitala dostać.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lipca 2016 o 17:27
@noxiss: Może ktoś inny potrzebował wtedy karetki bardziej niż ona. Ale to ona mogłaby być tą, która potrzebuje jej bardziej, bo te objawy mogły mieć inne źródło (czego do pobytu w szpitalu nikt nie wiedział, łącznie z nią), mógł liczyć się czas. Może przestańmy się bawić w jasnowidzów i usprawiedliwiać niezbyt uprzejmego odmówienia pomocy, bo tak. Podjęła taką a nie inną decyzję w tamtej chwili, i tylko ona wie jak bardzo źle się czuła i jak beznadziejnie się myśli w takim stanie. Może te telefony to był błąd, ale kto to wiedział?
Odpowiedz@anka6464: Normalnie. Coś mi jest -> IDĘ do lekarza (ew. jadę). Dziewczyna dała radę poczekać 3 godziny (!), aż przyjedzie mama z pomocą, to chyba w tym czasie zdołałaby już się do tego szpitala jakoś dostać? Poprosić pierwszą z brzegu sąsiadkę, żeby wsadziła do taksówki? I w ogóle matka zamiast w panice jechać kilka godzin, gubić drogę itd., powinna sama wpaść na pomysł, że chyba szybciej będzie córce wsiąść w taksówkę? W ogóle się nie dziwię dyspozytorowi, który nie wysłał karetki do BÓLU BRZUCHA. No już bez przesady. Co druga dziewczyna miałaby co miesiąc darmowy transport do szpitala… Karetki służą pacjentom z zagrożeniem życia, tylko i wyłącznie. To nie są taksówki, które można sobie zamówić, bo akurat nie ma nikogo, kto przewiózłby cię do szpitala.
Odpowiedz@PaniPatrzalska: ból brzucha to nie tylko efekt przeżarcia się czereśniami. Ból brzucha to też perforacja wrzodu, wyrostka, jelit, ostre stany zapalne itp. Perforacja w obrębie jamy brzusznej to nie zagrożenie życia? Idąc tą logiką to nie ma w ogóle żadnego powodu do wezwania karetki, bo serce to każdego boli przy upałach, zawroty głowy to pewnie od kaca, a jak ma duszności to niech okno otworzy.
Odpowiedz@PaniPatrzalska: Koleżanko, jeśli cię nigdy w życiu nic naprawdę nie bolało, to nie wypowiadaj się na ten temat. Naoglądałaś się reklam no-spy, czy tam innych ibupromów i mędrkujesz. A wsiąść w taksówkę można, owszem. Ale - po pierwsze - trzeba na nią mieć akurat, a po drugie, trzeba mieć siłę do niej dotrzeć. No i o bólu brzucha pojęcie masz blade. Dla ciebie to pewnie menstruacyjne ćmienie, albo, co najwyżej, "sraczkowy" skurcz jelit.
Odpowiedz@grupaorkow: Bol zawsze moze, ale nie musi byc (!) oznaka czegos bardzo powaznego. U mnie byl "tylko" symptomem peknietego tetniaka jednej arterii kregoslupowej, o ktorego istnieniu nie mialem zadnego pojecia (potem rodzaj krwawienia mozgowego). I umarlem sobie w trybie natychmiastowym. Ale moja malzonke (na szczescie) zbudzil moj krzyk i fachowa pomoc ratunkowa i jej trafna diagnoza, natychmiastowy helikopter do Frankfurtu, ponad siedmio-godzinna operacja, spiaczka farmakologiczna z pobytem na oddziale intensywnego leczenia i rehabilitacja w paru szpitalach uratowaly mi zycie i zdrowie. Ale mialem przeciez TYLKO bol glowy. To moze w Polsce karetka wcale nie przyjechalaby i odwalilbym kite w szybkich podskokach?
Odpowiedz@anka6464: idąc tym tropem: boli bnie coś w brzuchu! - być może perforacja żołądka, pękł torbiel na dwunastnicy i na trzynastnicy też! Przyjeżdża karetka, traci godzinę na dojazd i pomoc, lekarz podaje laxigen i diagnoza wysraj się i przejdzie!
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: gdyby rzecz działa się w Polsce i małżonka przy wezwaniu wspomniała, że jesteś lekarzem, to na pewno karetka by przyjechała. Gdybyś był zwykłym Kowalskim to być może nie.
Odpowiedz@grupaorkow: Co ma bycie (czy nie bycie) lekarzem do wiatraka? Bol - jest bol, a Kowalski moze sobie umierac? Sa chyba jakies wytyczne i podstawowa wiedza medyczna. Zawsze lepiej przyjechac na wezwanie i stwierdzic, ze objektywnie - nie bylo konieczne, niz zeby czlowiek wykitowal. Wtedy moga zaczac sie rozne chody (prawne). Pracujacy w medycynie ZAWSZE stoja jedna noga w wiezieniu, ale niektorzy o tym nie wiedza, albo nie chca wiedziec.
Odpowiedz@grupaorkow: Przecież za nieuzasadnione wezwanie karetki jest naliczana kara. Kiedyś to było 250 zł. I ludzie o tym wiedzą, może nie o kwocie ale o opłacie. Skoro ktoś się zwija z bólu tak, że kroku do drzwi zrobić samodzielnie nie może, ledwo na oczy widzi i jęczy, to wezwanie karetki jest uzasadnione. Jak ktoś wyżej napisał - bardzo intensywny, ostry (!) ból brzucha może być objawem choroby zagrażającej życiu.
OdpowiedzKaretka to nie taxi, nie jeździ do bólu brzucha. Gdyby tak było to karetki nie robiłyby nic innego tylko woziły przejedzonych i strutych ludzi.
Odpowiedz@MademoisellePolly: A skończyłaś już gimnazjum?
OdpowiedzDzwoniłaś po pogotowie, bo byłaś osłabiona? Poważnie? Wydawało mi się, że pogotowie RATUNKOWE jest od ratowania życia. Bez względu na to, jak źle się czułaś, byłaś w stanie pojechać sama do lekarza (mogłaś czekać dwie godziny na znajomego, to i taksówką byś dojechała a i byłoby szybciej). To "tylko" ból, nie było zagrożenia życia. Cztery godziny do przyjazdu lekarza to za długo?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lipca 2016 o 20:25
@Papa_Smerf: Widzę, moja droga, że ciebie też, tak naprawdę, nigdy nic w życiu nie nie bolało. A pęknięcie jajowodu w ciąży pozamacicznej stanowi zagrożenie życia, czy nie? Przecież to też TYLKO ból brzucha jest. A zapalenie otrzewnej? A niedrożność jelit? Cytacik. "Niedrożność jelit może być spowodowana zadzierzgnięciem, zatkaniem lub porażeniem jelita. (...) Objawy niedrożności jelit są charakterystyczne i nagłe, należą do nich: okresowo, falowo narastające bóle brzucha, nudności i wymioty(...) Niedrożność jelit należy do bardzo ciężkich chorób, która w razie braku odpowiedniego leczenia operacyjnego może doprowadzić do śmierci w ciągu kilkunastu godzin." No i co ty na to? A jak byś była sama w domu i NIE MIAŁA na taryfę? Skąd niby miałabyś wiedzieć co ci jest? Ponadto weź pod uwagę, że osoby samodzielnie przybyłe na SOR mogą czekać na lekarza i kilka(naście) godzin.
Odpowiedz@Armagedon: Co godzinę ból brzucha dotyka w Sosnowcu 50 osób! Zakupmy do Sosnowca 100 karetek, będą jeździć do bólu żołądka!
Odpowiedz@thebill: Ból brzucha, bólowi brzucha nierówny. Mnie okolice żołądka pobolewają "na co dzień" ot taki urok organizmu. Ale nie wzywałbym do tego karetki. Natomiast zdarzyło mi się mieć kiedyś kolkę żółciową (bodaj tak to się fachowo nazywa; w każdym razie mały kamień w woreczku żółciowym). Uwierz mi, że to jest tak ku***ski ból, że ledwo powstrzymywałem łzy. Oczywiście zacząłem grzecznie od kropli żołądkowych i nospy forte. Skończyło się na tym, że niemal na czworakach, słaniając się jak głupi, doczłapałem się do przychodni (w normalnych warunkach 5 minut lekkim spacerkiem). Tam dostałem zastrzyk z koktajlem z ketonalu i jeszcze czegoś, czego nazwy nie pamiętam. A i tak cały dzień mnie ból męczył (choć wiadomo,że później już lżejszy).
Odpowiedz@Ravi: Przez refluks również mam często grypy jelitowe, także potrafiłam odróżnić bóle. Ten był ostro niestandardowy i nigdy wcześniej tak silny - żebym się nawet ruszyć nie mogła. Jak w szpitalu mnie zobaczyli drugi raz w ciągu doby, to się przeżegnali i wio na badania...
Odpowiedz@aircraftgirl: W życiu miałem trzy albo cztery podobne ataki (stąd miałem krople i nospę forte - wcześniej pomagały). Sądząc po opisie, ból podobny, choć fakt, że miałem siłę się chociaż doczłapać do przychodni sugeruje, że wcale nie chciałbym mieć zapalenia węzłów chłonnych krezki. ;)
OdpowiedzJechałam dzisiaj karetką, co prawda T, a nie R, ale w trakcie 30 km trasy 3 razy zgasł silnik. Tyle pieniędzy płacicie i tak mamy dofinansowane szpitale, że nic tylko wymagać, żeby ratownicy jeszcze rozwozili kawę na żądanie.
OdpowiedzMi zdiagnozowano rozstęp mięśni, gdy miałam zapalenie trzustki i kamyki w pęcherzyku żółciowym. A przeboje ze szpitalem nadają się na długą historię :D
Odpowiedz"mogła jechać taksówką" itd... tylko nikt z proponujących takie rozwiązanie nie weźmie pod uwagę "przewagi" znajomego czy mamy nad takim taksówkarzem- oni nie zostawią przed szpitalem ale doprowadzą, posadzą, pomogą..
Odpowiedz@fanalegwana: Chyba, ze ten znajomy, albo mama sa tez taksowkarzami.
OdpowiedzOczywiście, mogłam wezwać taxi, ale niestety brakło na nią pieniędzy. Nie miałam siły myśleć o tym, co powinnam zrobić. Ten, kto nie przeżył ataku wyrostka, gówno może wiedzieć, sorry. Chciałam po prostu, by przestało boleć, a że miałam kłopot nawet z tym, żeby się ubrać z bólu... Sąsiadek nie znam, mieszkam tu od niedawna. Pogotowie nie przyjechało do ataku wyrostka, który się przekształcił w stan zapalny węzłów chłonnych, została odmówiona jakakolwiek pomoc - a gdyby coś gorszego się zdarzyło? Pomyśleliście o tym mądrale?
OdpowiedzNiektórzy tutaj nie mają chyba krzty empatii. Prawda jest taka, że czasem nawet okres potrafi tak okropnie boleć, że ma się omamy i nie można normalnie myśleć. Na szczęście wtedy przynajmniej zna się przyczynę, w przeciwieństwie do Twojego przypadku. Chyba po prostu nie każdy miał okazję doznać w swoim życiu bólu na takim poziomie, że po prostu nie da się żyć. Piekielni na Piekielnych :P
Odpowiedz