Patrz ile minusów, pewnie od śmieciarzy.
Sam wystawiam worek ze śmieciami pod drzwiami mieszkania ale WEWNĄTRZ żeby pamiętać o wyniesieniu. Wstydziłbym się wystawić swoje śmieci na klatce.
U mnie w klatce też to praktykują mieszkańcy. A śmietnik akurat nie mamy daleko od bloku, niecałe 70m od wyjścia z mojej klatki. O tyle dobrze, że jak przechodziłam obok to nie czułam smrodu, na szczęście.
Nie tylko ty. Tez stawiam pod drzwiami ale ze swojej strony. Mam takich sąsiadów co majać 2 małych dzieci potrafili postawić worki a w nim smierdzace pieluchy i nie wynosic ze 2 dni. Nie żartuje
Jest buractwem! Do tego te śmieci zalatują pyrą i cebulą. Ale głównie śmierdzą brudnym słoikiem.
Jeszcze inny buraczany zwyczaj przeniósł się do miejskich bloków. Wystawianie przed drzwi śmierdzących butów. Przestrzeń wokół wycieraczki traktowana jest jak sień.
I, prawdę mówiąc, nie rozumiem jak może to komuś nie przeszkadzać? Klatka schodowa to nie jest wystawka, a już na pewno nie śmietnik.
Buractwo, wieśniactwo i chamstwo. Polecam następujący sposób: Wychodząc rano do pracy widzę pod drzwiami sąsiadów worek ze śmieciami. Wracam do domu i biorę żyletkę, którą przecinam worek u dołu, wystarczy 10 cm. Po piątym razie każdy się kapnie, że nie można worka wystawiać na klatkę. Gdy inny sąsiad zostawiał buty na klatce po prostu zabrałem je i wrzuciłem do kontenera na śmieci.
@kostran: A powiedziałeś im najpierw, że Ci to przeszkadza? Bo niektórzy nie ogarniają, a zabranie komuś butów i wywalenie na śmietnik też nie jest dobrym rozwiązaniem.
A gdzie są takie zwyczaje? Mieszkałem w blokach w różnych miastach przez ponad 20 lat i nigdy się z tym nie spotkałem, za to w internecie co jakiś czas o tym czytam.
Miałam takich wieśniaków piętro niżej, jakaś parka nieogarniętych studentów. Zabytkowa kamienica, śmietnik tuż przy wyjściu na wewnętrzne podwórko, że wystarczy dosłownie zejść z tego ich 2 piętra po schodach. Gdyby jeszcze wystawiali sam worek i tego samego dnia go wynosili to ok, ale po 2-3 dni potrafiły stać worki, butelki po napojach czy pudła po np. Ikei i inne większe gabaryty. Klatka wąska, 3 mieszkania na piętrze, kręcone schody, no denerwuje taki syf.
Ze 2-3 razy przesunęłam im to wszystko na próg tak, że otwierając drzwi włazisz w stertę śmieci. Ktoś z sąsiadów zrobił chyba to samo, bo kiedyś wychodząc do pracy usłyszałam tłuczone szkło, a piętro niżej zastałam wyfiokowaną paniusię stojącą dosłownie we własnych śmieciach.
Zostawianie worków przed drzwiami się skończyło.
U mnie jest to samo! Ostatnie piętro i śmieci tak ustawione że można je "przypisać" do każdych drzwi jakby ktoś wychodził i zapomniał zabrać, potem (po około dobie) znikają. Na dniach montuje kamerkę i jak będę pewien kto to, to srebrną taśmą do drzwi przykleję!!! Polecam to samo!
Jestem burakiem. Ale jeśli już wystawiam worek przed drzwi, to w momencie kiedy wiem, że a) będę wychodzić z domu za góra 30 minut, bo zwyczajnie mam taką sklerozę, że nawet kiedy postawię sobie śmieci przy drzwiach od wewnątrz, to w 9 na 10 przypadków zapominam ich zabrać, albo b) mój mąż właśnie wraca do domu, i kiedy widzi worek pod drzwiami od razu zabiera go do kontenera - on robi tak samo, kiedy wie, że ja będę w domu za kilka minut.
A co do sąsiadów - mieszkam w bloku zamieszkanym w większości przez starsze osoby, które zwyczajnie nie mają sił na to, żeby wychodzić tylko ze śmieciami, i często widuję worki pod ich drzwiami, czekające, aż ktoś z domowników będzie wychodził z domu. Rozumiem to i nie mam do nich pretensji, ba, czasem nawet potrafię zgarnąć śmieci sąsiadów i wynieść je do kontenera. Tym bardziej, że starsi sąsiedzi nigdy nie zostawiają śmieci na klatce na dłużej niż 2 do 3 godzin.
Ale jeśli widzę taki proceder pod drzwiami mieszkania, w którym mieszkają stosunkowo młodzi ludzie, a śmieci stoją przez noc, to zwyczajnie zwracam im uwagę.
W przypadku jednych sąsiadów to nie działało. Najpierw zaczęłam im wkładać w drzwi kartki, z prośbą o szybsze zabieranie śmieci z klatki. Nie pomogło. Potem stawiałam im worek na wycieraczce, tak, żeby niemal w niego włazili wychodząc z domu. Nie pomogło. Zaczęłam im wieszać worek na klamce, więc kiedy wychodzili, śmieci waliły o podłogę, niejednokrotnie worek się rozwalił. Nie pomogło. Nie bardzo wiedziałam co jeszcze mogłabym zrobić, żeby nie było zbyt chamsko. Ktoś mnie na szczęście wyręczył. Inny wkurzony sąsiad wziął worek z ich śmieciami, i położył go na masce ich samochodu. Nie pomogło. Więc następnym razem nie kładł worka, tylko rozsypał jego zawartość. Pomogło, i to skutecznie, niedługo będzie już z 1,5 roku jak nie tylko wynoszą śmieci regularnie, ale nawet nie stawiają ich na klatce :)
Nie tylko Ty, ale część moich sąsiadów raczej nie podziela Twojego zdania - śmieci, czasem w liczbie kilku worków, leżące przez 1-2 dni to dla niektórych rzecz normalna. Podobnie jak walające się po klatce schodowej upuszczone przez kogoś bilety, chusteczki, paragony itd., bo przecież "przewróciło się, niech leży" - ktoś kiedyś posprząta. Czasem pomaga dopiero dobitne zwrócenie uwagi śmieciarzowi, ale i tak nie wszyscy łapią za pierwszym razem :).
Czy tylko ja uważam, że niesamowicie irytujące jest zakładanie swojej wyjątkowej spostrzegawczości, znajdujące wyraz we wszechobecnym ostatnio pytaniu "czy tylko ja (...)"?
To zależy. Moja matka często wystawiała worek na klatkę jak tylko wiedziała, że za chwilę wracam ze szkoły, czy pózniej - pracy, więc ten worek leżał tam max. pół godziny.
Patrz ile minusów, pewnie od śmieciarzy. Sam wystawiam worek ze śmieciami pod drzwiami mieszkania ale WEWNĄTRZ żeby pamiętać o wyniesieniu. Wstydziłbym się wystawić swoje śmieci na klatce.
Odpowiedz@glan: I Ciebie zminusowali zdecydowani śmieciarze :-). Teraz i mnie to czeka, bo się podpisuję pod Twoim postem. :D.
Odpowiedz@katem: Ja dałam Ci plusa i glanowi też :D.
Odpowiedz@glan: Niestety nie mają tyle odwagi cywilnej, żeby nawet pod anonimowym nickiem wyjaśnić przyczynę zminusowania.
OdpowiedzPewnie nie tylko ty, ale mnie to nie przeszkadza.
OdpowiedzMi też :)
OdpowiedzU mnie w klatce też to praktykują mieszkańcy. A śmietnik akurat nie mamy daleko od bloku, niecałe 70m od wyjścia z mojej klatki. O tyle dobrze, że jak przechodziłam obok to nie czułam smrodu, na szczęście.
OdpowiedzNie tylko ty. Tez stawiam pod drzwiami ale ze swojej strony. Mam takich sąsiadów co majać 2 małych dzieci potrafili postawić worki a w nim smierdzace pieluchy i nie wynosic ze 2 dni. Nie żartuje
OdpowiedzJest buractwem! Do tego te śmieci zalatują pyrą i cebulą. Ale głównie śmierdzą brudnym słoikiem. Jeszcze inny buraczany zwyczaj przeniósł się do miejskich bloków. Wystawianie przed drzwi śmierdzących butów. Przestrzeń wokół wycieraczki traktowana jest jak sień. I, prawdę mówiąc, nie rozumiem jak może to komuś nie przeszkadzać? Klatka schodowa to nie jest wystawka, a już na pewno nie śmietnik.
Odpowiedz@Armagedon: oo no własnie zapamniałam o buciorach, zazwyczaj jakis "sportowych" od ktorych czasem wali jak cholera
OdpowiedzBuractwo, wieśniactwo i chamstwo. Polecam następujący sposób: Wychodząc rano do pracy widzę pod drzwiami sąsiadów worek ze śmieciami. Wracam do domu i biorę żyletkę, którą przecinam worek u dołu, wystarczy 10 cm. Po piątym razie każdy się kapnie, że nie można worka wystawiać na klatkę. Gdy inny sąsiad zostawiał buty na klatce po prostu zabrałem je i wrzuciłem do kontenera na śmieci.
Odpowiedz@kostran: A powiedziałeś im najpierw, że Ci to przeszkadza? Bo niektórzy nie ogarniają, a zabranie komuś butów i wywalenie na śmietnik też nie jest dobrym rozwiązaniem.
OdpowiedzA gdzie są takie zwyczaje? Mieszkałem w blokach w różnych miastach przez ponad 20 lat i nigdy się z tym nie spotkałem, za to w internecie co jakiś czas o tym czytam.
Odpowiedz@Jorn: Polecam odwiedzic bloki w miasteczkach w lubuskim. Mieszkam tu od kilku lat i dalej nie moge sie do wystawiania smieci czy butów przyzwyczaić
OdpowiedzMiałam takich wieśniaków piętro niżej, jakaś parka nieogarniętych studentów. Zabytkowa kamienica, śmietnik tuż przy wyjściu na wewnętrzne podwórko, że wystarczy dosłownie zejść z tego ich 2 piętra po schodach. Gdyby jeszcze wystawiali sam worek i tego samego dnia go wynosili to ok, ale po 2-3 dni potrafiły stać worki, butelki po napojach czy pudła po np. Ikei i inne większe gabaryty. Klatka wąska, 3 mieszkania na piętrze, kręcone schody, no denerwuje taki syf. Ze 2-3 razy przesunęłam im to wszystko na próg tak, że otwierając drzwi włazisz w stertę śmieci. Ktoś z sąsiadów zrobił chyba to samo, bo kiedyś wychodząc do pracy usłyszałam tłuczone szkło, a piętro niżej zastałam wyfiokowaną paniusię stojącą dosłownie we własnych śmieciach. Zostawianie worków przed drzwiami się skończyło.
OdpowiedzU mnie jest to samo! Ostatnie piętro i śmieci tak ustawione że można je "przypisać" do każdych drzwi jakby ktoś wychodził i zapomniał zabrać, potem (po około dobie) znikają. Na dniach montuje kamerkę i jak będę pewien kto to, to srebrną taśmą do drzwi przykleję!!! Polecam to samo!
OdpowiedzJestem burakiem. Ale jeśli już wystawiam worek przed drzwi, to w momencie kiedy wiem, że a) będę wychodzić z domu za góra 30 minut, bo zwyczajnie mam taką sklerozę, że nawet kiedy postawię sobie śmieci przy drzwiach od wewnątrz, to w 9 na 10 przypadków zapominam ich zabrać, albo b) mój mąż właśnie wraca do domu, i kiedy widzi worek pod drzwiami od razu zabiera go do kontenera - on robi tak samo, kiedy wie, że ja będę w domu za kilka minut. A co do sąsiadów - mieszkam w bloku zamieszkanym w większości przez starsze osoby, które zwyczajnie nie mają sił na to, żeby wychodzić tylko ze śmieciami, i często widuję worki pod ich drzwiami, czekające, aż ktoś z domowników będzie wychodził z domu. Rozumiem to i nie mam do nich pretensji, ba, czasem nawet potrafię zgarnąć śmieci sąsiadów i wynieść je do kontenera. Tym bardziej, że starsi sąsiedzi nigdy nie zostawiają śmieci na klatce na dłużej niż 2 do 3 godzin. Ale jeśli widzę taki proceder pod drzwiami mieszkania, w którym mieszkają stosunkowo młodzi ludzie, a śmieci stoją przez noc, to zwyczajnie zwracam im uwagę. W przypadku jednych sąsiadów to nie działało. Najpierw zaczęłam im wkładać w drzwi kartki, z prośbą o szybsze zabieranie śmieci z klatki. Nie pomogło. Potem stawiałam im worek na wycieraczce, tak, żeby niemal w niego włazili wychodząc z domu. Nie pomogło. Zaczęłam im wieszać worek na klamce, więc kiedy wychodzili, śmieci waliły o podłogę, niejednokrotnie worek się rozwalił. Nie pomogło. Nie bardzo wiedziałam co jeszcze mogłabym zrobić, żeby nie było zbyt chamsko. Ktoś mnie na szczęście wyręczył. Inny wkurzony sąsiad wziął worek z ich śmieciami, i położył go na masce ich samochodu. Nie pomogło. Więc następnym razem nie kładł worka, tylko rozsypał jego zawartość. Pomogło, i to skutecznie, niedługo będzie już z 1,5 roku jak nie tylko wynoszą śmieci regularnie, ale nawet nie stawiają ich na klatce :)
OdpowiedzNie tylko Ty, ale część moich sąsiadów raczej nie podziela Twojego zdania - śmieci, czasem w liczbie kilku worków, leżące przez 1-2 dni to dla niektórych rzecz normalna. Podobnie jak walające się po klatce schodowej upuszczone przez kogoś bilety, chusteczki, paragony itd., bo przecież "przewróciło się, niech leży" - ktoś kiedyś posprząta. Czasem pomaga dopiero dobitne zwrócenie uwagi śmieciarzowi, ale i tak nie wszyscy łapią za pierwszym razem :).
OdpowiedzProsta metoda - śmieci odstawiaj na wycieraczkę "śmieciarza". ;)
OdpowiedzCzy tylko ja uważam, że niesamowicie irytujące jest zakładanie swojej wyjątkowej spostrzegawczości, znajdujące wyraz we wszechobecnym ostatnio pytaniu "czy tylko ja (...)"?
OdpowiedzTo zależy. Moja matka często wystawiała worek na klatkę jak tylko wiedziała, że za chwilę wracam ze szkoły, czy pózniej - pracy, więc ten worek leżał tam max. pół godziny.
Odpowiedz