Tak sobie ostatnio myślałam o tym, że dawno nic piekielnego mnie nie spotkało. I chyba wywołałam wilka z lasu.
Kilka słów wstępu:
Noszę rozmiar 40/42. Coraz częściej z naciskiem jednak na 40.
Szczupła może nie jestem ale dbam o siebie, chodzę na siłownię, basen. Chudnę powoli ale zdrowo, jak to określił lekarz.
Xską nigdy nie spodziewam się być, bo raz, że za bardzo lubię jedzenie a dwa, że insulinoodporność to paskudna choroba, która naprawdę utrudnia życie, jeśli idzie o wagę.
Nie narzekam jednak, bo widzę rezultaty swojej pracy i wcale nie uważam, że kobieta w rozm. 40 jest spasionym grubasem niegodnym życia.
Jako, że moja przyjaciółka wychodzi niebawem za mąż od pewnego czasu rozglądam się za odpowiednią kreacją. Jestem świadoma swojego ciała, dlatego bufiaste tiule i księżniczkowe sukienki z miejsca sobie odpuszczam. Kłopotów z rozmiarem jeśli idzie o "sieciówki" nie mam. Zazwyczaj wbijam się spokojnie w 40 czasami w 42.
Dziś wybrałam się jednak na rajd po eleganckich butikach. Myślę, że pierwszy i ostatni raz w życiu.
Poniżej kilka uprzejmości jakie dziś usłyszałam:
1. "Dzień dobry. Nic w Pani rozmiarze nie mamy u nas w sklepie. Na panią to i tak chyba tylko szyte na miarę by było."
Rozumiem, że sklep może mieć taki, a nie inny asortyment, ale kurza stopa ten ostatni komentarz o szyciu na miarę, naprawdę szanowna Pani mogła sobie darować, bo tak się składa, że naprawdę nie mam problemów z kupnem ciuchów. No chyba, że coś mnie ominęło i teraz kobiety kończą się na rozmiarze 38. A wszystko co powyżej, to zwyczajnie według reszty świata niegodne ładnego ubrania spasione wieprze (asortyment w sklepie teoretycznie kończył się na 40, ale rozmiar zaniżony, więc tak naprawdę było to 38).
2. Odpowiedź ekspedientki na pytanie "Przepraszam czy mają Państwo ten model w rozm. L lub XL? "Ale jakby Pani chciała tą sukienkę w swoim rozmiarze to to by musiał być rozmiar z 60!" Nie skomentowałam bo mnie zatkało. I to chyba był mój błąd bo kobieta ciągnęła dalej... "Wie Pani pewnych sukienek się nie robi w taaaakich rozmiarach żeby TACY ludzie ich nie nosili."
Jako, że zawsze byłam empatycznym człowiekiem, to mogłabym nawet zrozumieć, że w świecie kogoś kto całe życie śmigał tylko w xxskach albo xskach rozmiar 40 noszą ludzie otyli. Ta kobieta jednak sama nie należała do najszczuplejszych i w najlepszym razie nosiła rozmiar 38... Ze sklepu wyszłam, bo odechciało mi się nawet oglądać.
3. Kolejny "butik", pytam o sukienki w moim rozmiarze. Odpowiedź Pani ekspedientki: "Pani to na pewno nie nosi 40. U nas są zaniżone rozmiary, więc pokażę Pani wszystko co mamy w rozmiarze 46!" Próbowałam kobiecie zasugerować, że rozumiem zaniżoną rozmiarówkę, ale od 40/42 do 46 daleka droga. Co usłyszałam w odpowiedzi? "T-shirt to może i Pani 40 nosi, bo to się wszystko rozciąga, to każdy się jakoś w 40 wciśnie". Koniec końców zwątpiłam w siebie i wylądowałam w przymierzalni z tymi sukienkami w rozmiarze 46. Nie metka przecież najważniejsza, a jak się w czymś wygląda. Zgodnie z przewidywaniami wszystko było za duże... Ale oczywiście Pani ekspedientka wie lepiej.
Sukienkę kupię chyba jednak w "sieciówce", bo wiele rzeczy jestem w stanie zrozumieć ale braku kultury osobistej i zwykłego chamstwa już nie.
sukienka zakupy ekspedientki xl
Po co ten wstęp o insulinoodpornosci, odchudzaniu i lekarzu? Brzmi właśnie., jakbyś jednak na rozmiar zwracała uwagę. Może masz 150 cm i przy 40 wyglądasz jakbyś nosiła większy rozmiar
Odpowiedz@dodolinka: Bo pod każdą historią związaną w jakiś sposób z figurą/nadwagą prędzej czy później pojawiają się inteligentne inaczej komentarze o leniwych grubasach... nic dziwnego, że dziewczyna się asekuruje
Odpowiedz@dodolinka: Wzrostu mam 169cm. Wstęp został dodany dokładnie z powodów wymienionych przez @katzschen.
OdpowiedzNo nie wytrzymam. Dziewczyna pisze o kretyńskim zachowaniu sprzedawców, a tu ktoś się czepia szczegółów w sumie najmniej istotnych. Litości...
Odpowiedz@MOlchuck: Nawet nie wiesz jak cieszy mnie Twój komentarz i fakt, że są jednak ludzie, którzy zrozumieli o czym jest ta historia.
OdpowiedzO czym historia jest zrozumiałam. Mnie guzik obchodzi ile ona waży, czy jak wygląda. Rozsmieszylo mnie to, bo dla mnie rozmiar 42 mieści jeszcze w granicach normy, napewno nie jest to nadwaga, a pisze o tym, jakby nosiła gdzieś 48. Sprzedawca nie miała prawa się tak odezwać o zabrakło mi w historii tego, jak to skomentowała, bo nie chce wierzyć, że uśmiechnęła się i podziękowała. Po ciąży nosiłam rozmiar 44 i nie spotkałam się z tak chamska odzywka nigdzie,a do sklepów chodziłam przedciazowych, czyli takich jak wynika z opisu. Teraz moda na oversize więc zawsze coś dostalam
Odpowiedz@dodolinka: No niestety nie skomentowałam tego w żaden sposób. Nie lubię takich bezsensownych publicznych utarczek zwłaszcza z ludźmi pozbawionymi wyczucia czy kultury. Moja droga do pełnej samoakceptacji jest jeszcze dość długa więc przyznać muszę, że po całym dniu słuchania takich komentarzy wróciłam do domu naprawdę w mocno średnim nastroju stąd też może wrażenie, że piszę jakbym nosiła rozmiar 48. W zwykłych sklepach np w galeriach też nie mam problemu najmniejszego z kupnem ubrania tym razem jednak wybrałam się do tzw "eleganckich butików" i uwierz mi, że po wizycie w kilku takich i po wysłuchiwaniu ciągłych komentarzy, że rozmiary maksymalnie do 38 i do tego wzrok bądź jawny komentarz "a Ty idź być grubym gdzie indziej" naprawdę można trochę zwątpić.
OdpowiedzBo jeśli już ktoś, to właśnie puszyści muszą się dowartościować kosztem tych nieco grubszych. Od szczupłej osoby takich komentarzy raczej nie usłyszysz, bo szczupła osoba wie, że dobrze wygląda - no chyba, że ma inne kompleksy, które musi sobie jakoś odbić na otoczeniu. Szczupłe osoby są raczej kopalnią tekstów w stylu "przecież wystarczy nie żreć jak świnia", bo jak ktoś jest bez wysiłku szczupły od dziecka, to nie zrozumie, że ludzie mają różne metabolizmy i niektórzy żeby osiągnąć sylwetkę którą oni mają podaną na tacy, musieliby się nieźle napracować.
Odpowiedz@OchydnaFormaDobra: Cóż nie do końca, metabolizm daje jednak naprawdę dużo. Znam osobę która bardzo często jada fast food, wróć która je po prostu dużo i ogólnie chciała by przytyć a i tak jest mega chudziutka, bo ma po prostu bardzo dobry metabolizm.
OdpowiedzMiałam taki przypadek w gimnazjum, dziewczyna 160 cm wzrostu i zawsze chuda jak szkapa. W wieku 13 lat wciąż była w stanie nosić te grube rajstopy dziecięce.
Odpowiedz@Issander: ja myślę, że jak ktoś jest bez wysiłku szczupły, to tym bardziej powinien to rozumieć. Ja jako nastolatka(piękne stare czasy;)) właśnie żarłam jak świnia, a mając 1,8m wzrostu nosiłam rozmiar 36. Łatwiej można uwierzyć, że w drugą stronę też się może zdarzać.
Odpowiedz@InessaMaximova: Ale... największy dziecięcy rozmiar to 170+. Nie jest sztuką mieścić się w niego (lub nawet w mniejszy) mając te 160 cm wzrostu.
Odpowiedz@Maxe: oj, uwierz, sporo się nasłuchałem... Ale może po prostu jestem na to wyczulony. Mieszkam razem z dziewczyną, jemy zasadniczo to samo, mamy taki sam styl życia, jestem tylko 10 cm wyższy... Ona waży 45 kilo, ja 90, ale odkąd wyeliminowałem cukier z diety i zamiast słodyczy zajadam się orzeszkami, to już tylko 75 (ale ona jadła i nadal oczywiście je sporo słodyczy, bo może). Niektórym naprawdę nie da się wytłumaczyć, że to nie dieta i nie styl życia są tutaj winne.
OdpowiedzOd metabolizmu dużo zalerzy jak człowiek będzie np ja i moja siostra jesteśmy mniej więcej tego samego zwrostu ja warze 60kg a jem dwa razy więcej i jest słodycze ona nie a warzy odemnie o 20kg więcej
Odpowiedz@Issander: problemem ludzi przy kości jest to, ze nie liczą ile naprawdę jedzą i ile to co jedzą ma kalorii. Nie każda sałatka jest dietetyczna, tak samo jak nie każdy fastfood na dużo kalorii. Znam sporo szczupłych osób i widzę, że one po prostu jedzą ode mnie mniej i im tyle wystarcza.
OdpowiedzOdnośnie zaniżonych rozmiarówek - czasem w Polsce można trafić na sklepy z rozmiarówką (chyba) włoską, w której nasze 34 jest 38. Czasem więc warto posłuchać obsługi, lecz nie w tym przypadku, skoro ubrania były za duże.
Odpowiedz@sla: Po tych sukienkach już na ko widziałam, że są większe niż to co normalnie wybieram w sklepach. Kilka dni temu kupowałam też sukienkę tyle że na wieczór panieński więc widziałam różnicę pomiędzy tym co kupiłam a tym co pokazywała mi ta pani. Zazwyczaj staram się jednak mieć zaufanie do sprzedawców dlatego jednak zdecydowałam się na mierzenie.
Odpowiedz@PannaMi: Z ciekawości - co to były za eleganckie butiki? Coś w stylu "noname moda ślubna i wieczorowa" czy coś innego? Także szukałam ostatnio sukienki na wesele i się załamałam.
Odpowiedz@sla: Raczej w tym stylu co napisałaś. Jakieś nazwy oczywiście są ale nie zapamiętałam niestety. Dlaczego się załamałaś?
Odpowiedz@PannaMi: Szukałam maxi. Plastik, plastik, plastik... o, znowu plastik! Jakby jeszcze podszewka nie była z plastiku to byłoby fajnie. Niestety.
Odpowiedz@sla: Zerknij może tutaj - łatwo dopasować ciuch i mają dobrej jakości, sama mam od nich trzy kiecki i kilka bluzek. Jakieś maxi też widziałam :) http://www.biubiu.pl/category/sukienki
Odpowiedz@ZaZuZa: Widziałam, jednak nic bardziej eleganckiego, weselnego tam nie mają. Codziennych sukienek mam aż za dużo ;).
Odpowiedz@sla: czasem nawet w sieciówkach są zaniżone rozmiarówki. Standardowo noszę 34, dużym biustem natura mnie nie obdarzyła, ale np. w sklepach takich jak Stradivarius czy Bershka muszę wybierać sukienki 38, bo w inny moje mikro cycki się nie mieszczą, choć np. w H&M mój max to 34. Zwariować można.
Odpowiedz@ZimnaBlondyna: Lub wręcz przeciwnie. Zwykle noszę 34 pod warunkiem, że biust wcisnę. W lepszym sklepie 34 dosłownie ze mnie spadło (talia kiecki była szerokości prawie moich bioder) a inna kiecka 32 także była o rozmiar za duża (amerykańskie 2). Lecz po co to ujednolicić? :D
Odpowiedz@sla: Hm, ja ostatnio na wesele poszłam w takiej - to troszkę grubsza bawełna, więc raczej nie na lato, ale może do rozważenia? :) http://urkye.pl/pl/p/Bermuda-bordo-pink-Sukienka/387
Odpowiedz@sla: Zdarza mi się w tym samym sklepie kupować ciuchy od 34 do 38, czasem nawet dwa różne żakiety z tej samej kolekcji są szyte na zupełnie różne wymiary. Stradivarius i Bershka mają kompletnie pomyloną rozmiarówkę, tam ledwo wchodzę w 38, zdarzyło mi się zmieścić w spodnie, ale ze zdziwieniem odkryć, że kończą się z tyłu... w połowie pośladków i to zanim się pochyliłam (!). W Mango ze dwa razy nie weszłam w spodnie w swoim rozmiarze, bo... pięta utknęła mi w nogawce (a mam bardzo niskie podbicie). Ze stanikami jest to samo. Z tabeli wynika 65E, w szufladzie mam od 60GG do 70E, w Atlanticu 65E jest za małe o 2-3 miseczki, kostiumy kąpielowe AVA 70C są za ciasne w obwodzie a w miseczce mieszczę jeszcze pięść, mniejszych brak (niech was piekło pochłonie za taką rozmiarówkę!). W ciemno mogę kupować chyba tylko trampki w Ecco.
OdpowiedzJestem wręcz pewna, że moja lekarka mówiła odporność. Ba nawet 2 różne! Nie wykluczam jednak możliwości, że jestem zwyczajnie głucha. Co najlepsze kiedy używałam określenia odporność nie poprawił mnie żaden lekarz ani pielęgniarka. Zatem dzięki dobrze wiedzieć.
Odpowiedz@PannaMi: Lekarz też człowiek i też błędy popełnia ;) Nikt Cię raczej nie będzie poprawiać, jak będziesz mówić "insulinoodporność", ale poprawnie jest "insulinooporność", tak samo, jak są choroby lekooporne, a nie lekoodporne ;)
OdpowiedzI jak tu się dziwić, że cała masa młodych dziewczyn cierpi z powodu zaburzeń odżywiania... Banda idiotów wmawia innym idiotom, że 38 to już jest maksymalny akceptowalny rozmiar, wychwala się chodzące, bezkształtne wieszaki (bo łatwiej narzucić coś na kościotrupa niż na prawdziwą, kobiecą sylwetkę) i zamiast promować zdrowie promuje się wygląd anorektyczki. I o ile jedna dziewczyna nosząca 40/42 trafi do takiego sklepu i tego typu komentarze spłyną po niej jak po kaczce, tak niestety większość da sobie wmówić, że jest otyła, wpadnie w potworne kompleksy i zacznie się katować głodówkami. Dokąd zmierzasz świecie...
Odpowiedz@magdalenaiz: Aha, czyli teraz przeginanie w drugą stronę... Grubszych obrazić nie wolno, za to po "wieszakach" można jechać. Weź trochę przemyśl co pleciesz.
Odpowiedz@magdalenaiz: I jak tu się dziwić, że masa dziewczyn ma kompleksy skoro nawet pod historią o idiotycznych komentarzach są kolejne idiotyczne komentarze z kościotrupami, bezkształtnymi wieszakami i "prawdziwą, kobiecą sylwetkę". Wiesz, że nawet nosząc ten szkieletowaty 34 można mieć całkiem niezły biust? Walczmy z bezsensownym obrażaniem kobiet i wpychaniem ich w zaburzenia odżywiania, lecz nie kosztem tych szczuplejszych!
Odpowiedz@sla: hejtowanie kobiet mniej obdarzonych też jest niedobre. Nigdy dużego biustu nie miałam - a moja waga wahała się od 46 do 56 kg. Zawsze był nieduży, a wielu ludzi zawsze musiało to skomentować. Że deska, że płaska, że prawie jak chłop. Kiedyś też miałam okazję usłyszeć, jak mój ex wraz z kumplami naśmiewał się, ze jego nowa dziewczyna to przynajmniej biust ma, nie to co ja. Tak więc najlepiej by było, gdyby każdy pilnował własnego nosa i odwalił się od grubszych, chudszych, biuściastych i mniej biuściastych. Oczywiście nie dotyczy to osób wymagających pomocy (cierpiących na zaburzenia odżywiania), bo tu wtrącanie się jest konieczne by wyciągnąć je z choroby.
Odpowiedz@ZimnaBlondyna: Z osobami potrzebującymi pomocy trzeba jeszcze bardziej uważać. Nikogo nie wyleczysz z anoreksji wyśmiewając go, krytykując czy nawet wpychając w niego żarcie, można wręcz pogorszyć jego stan. Niech każdy zajmie się sobą a pomoc zostawi specjalistom i tyle. Komentarze o biuście olej - sama ostatnio usłyszałam, że mam malutki biust. Szkoda, że sklepy o tym nie wiedzą i zwykle w biuście się nie mieszczę a kupno stanika to tragedia. Po prostu krój kiecki zmylił specjalistów, bo nie przepadam za maksymalnym eksponowaniem walorów :).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 lipca 2016 o 15:17
@sla: akurat o zaburzeniach odżywiania sporo wiem. Gdyby nie to, że wiele bliskich osób z mojego otoczenia się wtrącało, pomagało na własną rękę czy przez zachęcanie na wizyty u specjalistów byłoby ze mną gorzej niż teraz - w każdym razie pod względem psychicznym. Wszystko zależy od tego, czy dana osoba chce by jej pomóc. Ja chciałam, nie miałam siły by żyć tak, jak żyłam, ale nie potrafiłam sama sobie poradzić czy poprosić. Dzięki temu udało mi się uwierzyć, ze mogę być jak każdy inny człowiek, nie muszę się głodzić by być piękna. Oczywiście, czasem zdarza się, że wszystko wraca, ale walczę z tym i wiem, ze mam wokół ludzi, którzy mi pomogą.
OdpowiedzZachowanie sprzedawców okropne, ale z jednym jednak się zgadzam: "Wie Pani pewnych sukienek się nie robi w taaaakich rozmiarach żeby TACY ludzie ich nie nosili." Niby każdy ma prawo nosić co mi się podoba, ale jednak laska nosząca 42/44 i wciskająca się w leginsy albo szorty ledwo zasłaniające tyłek czy inną mini to widok lekko obrzydliwy. I zanim jakiś osioł zapyta, czy grubi mają nosić worki. Nie, ale może mini też nie. Przy każdym rozmiarze można się świetnie ubrać, adekwatnie do swoich wymiarów i wyglądać jak milion dolarów.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 lipca 2016 o 1:16
@urbandecay: a może jednak pozwól (jakby kogoś Twoje pozwolenie interesowało) ludziom ubierać się w to, co chcą. Nie podoba Ci się? Nie patrz. Naprawdę, ulica to nie wybieg na pokazie mody i ludzie, przynajmniej ci normalniejsi, nie ubierają się dla innych, zeby ci mieli na co popatrzeć, tylko dla siebie, w to, w czym czują się najlepiej, najwygodniej itp. Nigdy nie zrozumiem ludzi takich jak Ty, którzy narzucają swoje myślenie i poglądy innym: "ubierz się tak", "schudnij!", "przytyj!", "znajdz chlopaka", "kiedy dzieci?!". To z deka żałosne, bo swiadczy o miernocie Twojego życia, skoro musisz się aż tak interesować życiem innych.
Odpowiedz@urbandecay: Trochę przesadzasz. Moja znajoma, rozmiar 40, a laska nie z tej ziemi. Ma po prostu taką, a nie inną budowę ciała i brak talii, za to jak założy mini, to nogi ma do szyi i każdy facet wybłusza gały. To nie kwestia rozmiaru, a budowy i tego, żeby umieć dobrać ciuch do sylwetki.
Odpowiedz@urbandecay: Od siebie dodam, że np w leginsach czuję się świetnie. Przysiady, dużo przysiadów teraz też i z obciążeniem, zrobiły swoją robotę i uważam że akurat pośladki choć rozmiar L/Xl to jednak mam ładniejsze niż niejedna xska. Są uniesione, krągłe, jędrne i bez celulitu. Nie ma zatem co generalizować, że jak nosisz taki a taki rozmiar to nie możesz nosić tego czy tamtego.
Odpowiedz@Filemona: Odróżniasz wyrażenie własnego zdania od narzucania go innym? W dupie mam, jak ktoś się ubiera, jednak ocenić mam prawo. Świadczy o miernocie Twojego życia, że tak interesujesz się moją opinią wyrażoną w internecie. @ZaZuZa: @PannaMi: Nie chodzi nie o sam rozmiar, a to co napisała ZaZuZa, czyli budowę itp. Na tej stronie czasem trzeba wszystko wszystkim tłumaczyć, bo skrótu myślowego nie zrozumieją. Widzę różnicę między 42, która ma 160cm, a 42 z 175cm wzrostu. Ach i zapomniałam, że na ludzi "w większym rozmiarze" nic nie można powiedzieć, bo zaraz jest oburzenie i obraza majestatu.
Odpowiedz@urbandecay: Legginsy nawet na większej pani nie są złe, jeśli są noszone zgodnie z zasadami - znaczy z czymś, co zakryje tyłek.
Odpowiedz@urbandecay: wybacz ale "to jest obrzydliwe, zamiast mini można założyć coś bardziej adekwatnego do figury" to nie jest opinia tylko w najlepszym wypadku rada, a tak naprawde ro "zrób tak, bo inaczej mi się nie podoba". I wbrew temu co zainsynuowalas nie może większego rozmiaru, wręcz przeciwnie, ale kiedyś miałam problemy z waga i debilnym wg mnie jest mówienie innym ludziom jak mają wyglądać. Z kolei, po poziomie Twoich wypowiedzi, mogę zainsynuowac że szkoły to Ty jeszcze nie skonczylas.
Odpowiedz@ZaZuZa: No to przecież dokładnie to napisała - żeby dobierać ciuchy odpowiednie do swojej sylwetki, bo wtedy człowiek będzie wyglądał dobrze niezależnie od wagi.
Odpowiedz@Filemona: Zarówno szkołę jak i studia mam już dawno za sobą. I nie ekscytuj się tak, bo ci guma w leginsach pęknie. Smutna istoto, która ma problem z odmiennym niż swoje zdaniem.
Odpowiedz@urbandecay: tak gwoli ścisłości to milion dolarów najlepiej wygląda w worku :) I praktycznie tylko to było wartościowe z twojego komentarza, żeby nie było wedle twojej opinii mogę swobodnie oceniać twoją osobę :) A ogólnie jak to mówią nie ma brzydkich kobiet ... czasem tylko alkoholu brak :)
Odpowiedz@urbandecay: A ja się z Tobą, w pewnym sensie, zgadzam. Napisałaś to, niestety, w taki sposób, że brzmi źle, ale... Sama noszę większy rozmiar i nigdy nie ubrałabym się w mini ani nic podobnego. Nie można po prostu powiedzieć ludziom "nie patrz, jeśli ci się nie podoba". Idąc ulicą dostrzegam wiele rzeczy, na które wcale nie chcę patrzeć. Ale nie tyczy się to tylko osób o większych rozmiarach. Także starszych albo dzieci. Nikt z nas nie chce oglądać staruszki odpicowanej jak dwudziestolatka ani dziewczynki w odważnym stroju dla licealistki. Jeśli czuję się w czymś komfortowo, ale wiem, że nie wyglądam w tym dobrze, zakładam to w domu. Nie wychodzę pokazywać się tak światu. Oczywiście nikt nie powinien mówić ludziom, jak się ubierać itp., ale uważam, że każdy sam powinien brać takie rzeczy pod uwagę.
Odpowiedz@urbandecay: "Świadczy o miernocie Twojego życia, że tak interesujesz się moją opinią wyrażoną w internecie." - niekoniecznie. Młode dziewczyny, które jeszcze nie mają tak wyrobionej pewności siebie, które dopiero "nabierają kształtów" podczas dojrzewania, które zwyczajnie nie mają jeszcze takiego doświadczenia życiowego często są poddawane ostracyzmowi i ocenianiu innych, takiemu jak pokazałaś. To nie świadczy o ich "mierności", lecz wynika z młodości i niedoświadczenia. Takie opinie jak twoja im szkodzą, psychicznie i fizycznie. "Ach i zapomniałam, że na ludzi "w większym rozmiarze" nic nie można powiedzieć, bo zaraz jest oburzenie i obraza majestatu." - spójrz kilka komentarzy w górę. wyraźnie (i słusznie) skrytykowano tam także niegrzeczne wyrażanie się o osobach bardzo szczupłych. Wyciągnij głowę z dupy i wykrzesaj z siebie trochę empatii - tylko ci to pomoże.
OdpowiedzTrochę mnie to dziwi, bo nawet, jak nosiłam rozmiar 46-48 to nikt nigdy w żadnym sklepie mnie nie obrażał, mimo, że ubrań na mnie naprawdę nie było...
Odpowiedz'Ta kobieta jednak sama nie należała do najszczuplejszych i w najlepszym razie nosiła rozmiar 38... ' Yyyy... że co? 38 to idealny rozmiar, no chyba że miała 150 cm wzrostu. Zresztą nie chce mi się wierzyć że tak patrzyły na Ciebie bo masz rozmiar 40/42. Albo zaniżasz swój rozmiar, albo demonizujesz te sytuacje.
Odpowiedz@ronkastonka: Jeśli nie wierzysz to przejdź się po takich sklepach z kimś w moum rozmiarze. Zaznaczam jednak, że chodzi o butki gdzie ceny sukienek zaczynają się od 300zł w górę. Takie co to mają być bardzo eleganckie. Nie twierdzę, że wszystkie ekspedientki tam są fatalne ale kilka komentarzy z pewnością usłyszysz podobnych.
OdpowiedzMam rozmiar 40 (174cm wzrostu), większość osob mówi ze mam fajną figurę. Nigdy się nie spotkałam z czymś takim jak ty. Oczywiście mogłabym trochę schudnąć na brzuchu, ale z określeniem gruba się nie spotkałam. A szukałam kilka razy sukienek zarówno w sieciowkach jak i lokalnych butikach. Panie były bardzo miłe i pomocne. Opisujesz L jakby to był rozmiar ogromny. A jest normalny. Wielkie rozmiary to może od 46 się zaczynaja.
Odpowiedz@ronkastonka: A jak ma 150cm wzrostu i rozmiar 38 to co? Jest gorsza, mniej wartościowa, głupsza, jest kiepskim pracownikiem, złą matką, podłą żoną? Idealny rozmiar? Ty taki ustanowiłaś?
OdpowiedzWierzę w te historie. Niestety. Ja mam 166cm i ważę około 64 kg. W sieciowkach noszę S/M coś około 38. Absolutnie nie jestem gruba ale mam i biodra i piersi. Również szukałam kiecki na wesele w butikach. W kilku usłyszałam podobne komentarze. Tyle że ja w dwóch sklepach złożyłam skargę do której dołączyłam zdjęcie swojej sylwetki na wypadek wątpliwości. Bo w jednym sklepów babka totalnie przegięła: nieeee niestety dla rozmiarów z nadwagą nie mamy sukienek.... Dodam że również dbam o sobie, siłownię basen. Nawet cellulit nie mam co jest częsta przypadłością. Jakaś paranoja...
OdpowiedzRany, ile jeszcze historii o biednych, puszystych kobitkach które są otyłe przez chorobę a piekielność spotyka je na każdym kroku (zwłaszcza w odzieżowym, już setna historia o kupnie cicuha). Jeśli macie tyle historii na jedno kopyto i potrzebujecie wsparcia w komciach, to załóżcie jakieś forum pokrzywdzonych ;/
Odpowiedz@imonthehighwaytohell: problem i piekielność jak każda inna. Masz chyba jakieś uprzedzenie do biuściastych i dupiastych kobiet. Kompleksik?
OdpowiedzOstatnio rozbawila mnie kolezanka, nosze rozmiar 46 wiec szczupla nie jestem, ale w UK to rozmiar latwo dostepny, ktory nikogo nie dziwi. Kolezanka optycznie dwa razy grubsza niz ja (murzynka, mozecie sobie wyobrazic budowe). Powiedzialam, ze ide do sieciowki kupic bluzke, a kolezanka strzelila tekstem czy beda tam miec rozmiary na mnie, bo przeciez ja jestem grubsza niz ona (wtf?). Przyznam, ze podziwiam ja za dobre samopoczucie i brak samokrytyki :)
Odpowiedz@nursetka: no bo wiesz czarny wyszczupla optycznie :)
OdpowiedzGeneralnie przy takich tekstach należy zapytać się ekspedientki zimnym tonem : a czy ja prosiłam o pani radę czy opinię ?
OdpowiedzTy chyba żyjesz w jakimś równoległym świecie, gdzie kobieta w rozmiarze 38 "nie należy do najszczuplejszych", a kobieta w rozmiarze 40 to już grubas. Przy Twoim wzroście, jeśli nosisz rozmiar 40/42, to możesz ważyć maksymalnie 75 kg. A to jest nieduża nadwaga. Na pewno nie jesteś gruba. Ja ważąc 78 kg nie byłam w stanie zmieścić się w 42 w żadnej sieciówce, a jestem takiego wzrostu jak Ty.
Odpowiedz@maktalena: Jest jeszcze kwestia czy te 78 kg to z tłuszczu czy z mięśni, tam gdzie wsadzisz 78 kg i ładnie lezy, 78 kg tłuszczu wepchniesz co najwyżej na siłę i bezie to wyglądać raczej jak taka szynka wędzona w siatce niż jak ubrana kobita. Od jakiegoś czasu moja waga nie zmienia się w dół, czasami jest minimalny wzrost, mimo to dzięki treningowi i ciężkim ćwiczeniom w spodniach jakby więcej luzu. Nie jest to nic niespotykanego.
OdpowiedzZauważyłam ze to norma w takich "lepszych/firmowych" butikach. 2 lata temu szukałam sukienki na wesele. Mialam wtedy rozmiar sukienek 34/36 ale jestem typową gruszką a do tego dużo cwiczylam i nogi oraz pupę mialam bardzo obszerne, spodnie zazwyczaj 38, bardzo nieproporcjonalna budowa. Przymierzam sukienkę do połowy uda, pani milutka prosi o pokazanie sie, ona doradzi. No i doradzila ze z takimi nogami to ona poleca sukienki do ziemi bo jak to wygląda...
OdpowiedzPrzecież rozmiar 42 to nie jest jeszcze strasznie dużo....
OdpowiedzChwila moment. Że niby 38 to duży rozmiar? A 40/42 to grubas? Kobieto wybacz szczerość, ale chyba potrzebujesz psychologa, bo z takim nastawieniem możesz popaść w anoreksję.
OdpowiedzNoszę rozmiar 46, też choruję na insulinooporność, ale w życiu nikt mi nic takiego nie powiedział w sklepie.
OdpowiedzJakiego jesteś wzrostu? Bo przecież 40 to spoko rozmiar jest :)
OdpowiedzW przypadkach problemów ze sprzedawcami zawsze staram się użyć argumentów: Jednak namyśliłem się. Kolor moich pieniędzy jest dla Państwa za ładny poszukam takiego, komu będzie lepiej pasował. Ja zawsze mogę moje pieniądze wydać na co innego, ale czy macie pewność, że ktoś inny wam kasę przyniesie, a jeść trzeba.
Odpowiedzdlaczego nie interweniowalas u kierownictwa? i nie podalas nazwy tych sklepow? ja jak kupuje sobie np. w Orsayu ( sukienki kocham) czy Grey Wolfie, a kosmetyki czy akcesoria w Sephorze czy Douglasie, nie ubieram sie "pod sklep", czesto jestem np. w alladynkach i trampkach i jesli uslysze tego typu tekst ( ze np. mnie nie stac albo " nie ma tutaj nic dla mnie"), od razu wolam kierownictwo
OdpowiedzNie wiem czemu przypomniało mi się powiedzenie, że jak ci ktoś mówi, że jesteś pijany, to możesz go zignorować, gdy ci powie to druga osoba, możesz mieć wątpliwości, ale jak ci to powie trzecia, to może lepiej idź do domu, połóż się i odeśpij...
Odpowiedz