Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pewnie podobnych historii było już tutaj wiele ale mimo wszystko postanowiłem się…

Pewnie podobnych historii było już tutaj wiele ale mimo wszystko postanowiłem się podzielić też swoją.

Z natury jestem raczej życzliwym człowiekiem, który pomaga ludziom jeśli tej pomocy faktycznie potrzebują. W dodatku mieszkam też w małej miejscowości, z której dojeżdżam do pracy do jednego z większych miast wojewódzkich.

Tego dnia akurat jechałem na popołudniową zmianę. Tak jak zawsze przesiadłem się z pociągu którym jeżdżę do komunikacji miejskiej i podjechałem kilka przystanków w stronę miejsca swojej pracy. Tak się akurat stało, że wysiadłem przystanek wcześniej, by podejść do sklepu kupić sobie coś na ząb, bo byłem w tym dniu bez obiadu.

Gdy wyszedłem ze sklepu ruszyłem w kierunku pracy i doszedłem do jednego z większych skrzyżowań na mojej drodze (wiadomo po 2 pasy dla każdego kierunku jazdy w dodatku w środku pas zieleni). Gdy ustawiłem się grzecznie przy przejściu zauważyłem, że przed światłami stoi samochód z włączonymi światłami awaryjnymi, a wśród innych samochodów biega roztrzęsiona Pani, która próbuje się gdzieś dodzwonić i w dodatku prosi innych kierowców o pomoc. Jej prośba do tego momentu spotykała się z odmową. Dla nas na przejściu włączyło się zielone, doszedłem do miejsca akcji, podszedłem do Pani i zaoferowałem swoją pomoc. Jako, że w tym czasie dla tego kierunku jazdy włączyły się też zielone światła na sygnalizacji, to wszyscy pojechali, a niektórzy mieli jeszcze czelność trąbić, że to auto stoi mimo, że było zepsute. Dopiero kiedy ja się zaoferowałem z pomocą jednego z kierowców ruszyło sumienie i pomógł mi przepchnąć auto na wysepkę żeby nikomu nie zawadzało.

Najbardziej oburzył mnie fakt, że mimo iż Pani prosiła o pomoc, to nikt się nie ruszył. Nawet osoby, które stały obok mnie przed przejściem dla pieszych po prostu zignorowały ten fakt. I choć wiem, że nie wolno życzyć nikomu źle, to jednak życzę tym wszystkim którzy albo patrzyli bezradnie albo odmówili pomocy tej osobie, żeby spotkał ich podobny los.

ulica auto skrzyżowanie

by vonavi
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Rammsteinowa
16 18

Uwielbiam to. Komuś się spieprzył samochód, a rządek za nim zamiast wyjść i pomóc, to stoi, i trąbi... Nie rozumiem czy tacy debile nie widzą, że gdyby pomogli, to już dawno byliby w drodze, zamiast stać?

Odpowiedz
avatar Shamson
7 9

@Armagedon: Bez przesady z wymaganą siłą(chociaż to zależy od samochodu). Ja sam bez żadnego problemu przepchnąłem ponad tonową audi 80 pod górkę(fakt, tylko te 5%) a nawet się nie zmęczyłem. A do atlety mi bardzo daleko. Moja kuzynka jeżdżąca na co dzień Mercem A130 też jakoś problemów nie miała. Nie mówiąc już o reszcie "popierdółek", którymi na ogół poruszają się kobiety w miastach. Oczywiście jeżeli kobieta jechała SUVem(nie rozumiem mody na tak wielkie aua w miastach) to cały mój wywód był bez sensu. Ale zachowanie autora popieram i rozumiem oburzenie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Kiedyś zimą rozładował mi się akumulator pod pracą, nie mogłam w ogóle odpalić samochodu. Miałam kable, potrafię je nawet podpiąć, potrzebowałam tylko drugiego źródła prądu. Na 17 samochodów, w których siedzieli dorośli mężczyźni oraz 3 panów taksówkarzy, nie pomógł mi nikt! Dopiero mój własny mąż przywlekł się ze znajomym drugim samochodem, żeby mnie zgarnąć. Rycerze, psia mać.

Odpowiedz
Udostępnij