Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przypomniała mi się pewna sylwestrowa historia sprzed kilku lat. Dostaliśmy zaproszenie na…

Przypomniała mi się pewna sylwestrowa historia sprzed kilku lat.

Dostaliśmy zaproszenie na Sylwestra organizowanego przez naszego dobrego znajomego. Znajomy cierpiał wówczas na wybitny brak asertywności (na szczęście z upływem lat mu przeszło). Problem objawiał się brakiem umiejętności odmówienia komukolwiek czegokolwiek, w obawie by nikogo nie urazić. Takim sposobem nastąpiło cudowne pomnożenie liczby gości. Początkowo mniej lub bardziej znani goście byli wpuszczani do środka, jednak po jakimś czasie dwóch kolegów zaoferowało się jako "bramkarze" i odsyłali z kwitkiem grupy nikomu nieznanych osób. Wszystko poszło względnie gładko (nie licząc zaczepek słownych, szturchania i fali najwymyślniejszych przekleństw), toteż można było zacząć przygotowania do powitania Nowego Roku.

W tym momencie zaznaczam, że bawiącemu się towarzystwu bliżej było wiekowo do 30. niż 20. Ludzie, wydawałoby się, dojrzali, kończący studia, pracujący, mający już własne rodziny. Pozory mylą, i to bardzo.

Towarzystwo jakoś się ze sobą dogadało, niektórzy zawarli nowe znajomości, jednym słowem udany wieczór. Około północy standardowe wyjście na zewnątrz w celu podziwiania fajerwerków puszczanych przez sąsiadów, pocałunki, życzenia, czyli nadal sielanka.

Około 3-4 nad ranem niektórzy towarzysze byli już mocno wstawieni, co powodowało zaczepki. Jeden z imprezowiczów, który dostał się na przyjęcie jako piąte koło u wozu jakichś znajomych znajomego, postanowił podbudować swoją samoocenę, podchodząc do każdej kobiety stojącej w zasięgu jego wzroku i nagabywać niewybrednymi tekstami. Atmosfera stawała się coraz bardziej napięta, gdyż gość był już mało kontaktowy, a jego "komplementy" stawały się coraz bardziej agresywne, głośne i okraszone próbami nawiązania kontaktu cielesnego. Partnerzy tychże dziewczyn zaczynali tracić cierpliwość, zaczęły się przepychanki, jedna z dziewczyn dała delikwentowi w twarz. Widząc to, razem z narzeczonym i grupką znajomych, postanowiliśmy usunąć się z pola rażenia wychodząc przed dom na papierosa. Po kilku minutach usłyszeliśmy krzyki, tłuczone szkło, a z domu wypadł awanturnik, któremu zebrało się na amory. Rzeczony jegomość okazał dużą dezaprobatę dla podjętych wobec niego działań, toteż wykrzyczał bełkotliwie w bliżej nieokreśloną przestrzeń, że "on się zemści, tu i teraz".
Zataczając się, podszedł do zaparkowanych na podwórku samochodów, a za cel obrał sobie niebieską Skodę zaparkowaną najbliżej niego. Najpierw doszło do starcia awanturnik vs grawitacja, po której znokautowany zawodnik ledwo pozbierał swoją osobę z maski samochodu. Następnie przystąpił on do regularnej masakry auta. Kluczami rysował drzwi, kopał reflektory, uderzał w szyby. Jedną nawet wybił, a pod wpływem emocji zwrócił zawartość żołądka do wnętrza auta. Kilka osób rzuciło swoje papierosy i pognało do domu ściągając całe towarzystwo na zewnątrz. Scena wyglądała dość kuriozalnie, awanturnik dewastuje biedną Skodę, reszta się patrzy, część osób wyjęła telefony i nagrywała całe zajście.

Zapytacie, dlaczego nikt nie zareagował, nikt mu nie przeszkodził? Otóż właścicielem auta był nie kto inny... tylko pan awanturnik we własnej osobie. Gdy już opadł z sił, stwierdził ze szczerą satysfakcją:
- No! Należało się ch.. pier...! Ma za swoje złamas jeb...!
Jego słowa zostały nagrodzone gromkimi brawami i wiwatami całej widowni. Awanturnik szybko zaległ przy kołach swojego "dzieła" i tak spał snem umęczonego wojownika.

Łatwo można wyobrazić sobie armageddon, jaki rozpętał się rano, gdy "gwiazda wieczoru" zbudziła się i zlustrowała dzieło zniszczenia. Wszyscy zostali postawienie na nogi donośnym słowem "k...!!". Dopiero po dłuższych pertraktacjach, okraszonych żądaniem odszkodowania i groźbami karalnymi ze strony jegomościa, zgodził się on obejrzeć filmiki ze swoim występem. Komentarza dla "fanów" nie udzielił żadnego, a jedynie czerwony jak burak wsiadł do swojej zdewastowanej Skody i odjechał. Na szczęście od tamtej pory go nie spotkaliśmy i mam nadzieję, że tak pozostanie.

zabawa sylwestrowa

by ZjemTwojeCiastko
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
18 36

Gość po całonocnym chlaniu do odcięcia rano wsiadł i bez czyjejkolwiek reakcji odjechał. Ot polska odpowiedzialność.

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
6 24

@Sharp_one: Kilka osób oponowało, nawet kluczyki chcieli mu zabrać, jednak delikwent odepchnął kilkoro z nich i niemal biegiem dopadł do samochodu. Wielu imprezowiczów spało, inni nie mieli fizycznie siły na przepychanki ze wściekłym dryblasem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 51

@ZjemTwojeCiastko: już nie ściemniaj wiem jak wyglądają te wasze "kilka osób oponowało". - Ej ale piłeś - Sp*erdalaj - No to ja swoje zrobiłem szerokiej drogi Telefonu też nikt nie miał, bramy zamknąć się nie dało etc. etc. Wymówki, wymówki, wymówki. Typowe polskie TO NIE MÓJ PROBLEM, ale jak coś się stanie to DLACZEGO NIKT NIE REAGOWAŁ?!

Odpowiedz
avatar dyndns
30 34

Naprawdę zasnął w styczniu na zewnątrz i obudził się jak gdyby nic? Cała historia jest zmyślona.

Odpowiedz
avatar Eko
22 22

@ZjemTwojeCiastko: to musiało być naprawdę ciepło, bo alkohol rozgrzewa tylko chwilowo. Alkohol powoduje rozszerzanie naczyń krwionośnych – uczucie ciepła przychodzi bardzo szybko, ale wręcz ekspresowo następuje jego utrata. Dlatego zimą tak wiele osób pijanych zamarza na dworze.

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
-3 13

@Eko: O zamarzających pijanych słyszałam, ale jak już mówiłam: nie wiem co działo się odkąd awanturnik legł przy samochodzie do momentu, aż nie zaczął awantury rano. Mógł równie dobrze obudzić się, wejść do domu i ponownie zasnąć.

Odpowiedz
avatar Eko
4 6

@ZjemTwojeCiastko: nie twierdzę, że tak nie było. Wręcz przeciwnie, gościu musiał spać pod dachem, bo nawet w bardzo ciepłym styczniu temperatura w nocy musiała być niewiele powyżej 0. Przypuszczam nawet, że ktoś rozumny go do domu wniósł, bo sądząc po jego zachowaniu sam już nie byłby do tego zdolny. Odniosłam się do tego co napisałaś:" Nie znam się na procesach biologicznych zachodzących w ciele człowieka po spożyciu alkoholu".

Odpowiedz
avatar Iceman1973
4 6

@ZjemTwojeCiastko: Alkohol to pomógłby mu jedynie zamarznąć. Alkohol jak napisał @Eko rozgrzewa chwilowo. Dlatego przypadki zaśnięcia na dworze w zimie po alkoholu w 99% kończą się śmiercią.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@dyndns: za to ja się trochę znam na procesach fizjologicznych. Alkohol powoduje rozszerzenia naczyń krwionośnych, zwłaszcza splotu naczyniowego pod skórą, co powoduje zwiększoną wymianę temperatury z otoczeniem i w konsekwencji obniżenie temperatury ciała (wytracenie ciepła przez krew, która wędruje do reszty organów, oziębia je...). Głównym producentem ciepła jest wątroba (ok. 40C). I mamy wyziębienie.

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
6 12

@Candela: Fimików było kilka, niektóre nagrywane z lampą. Poza tym dom był oświetlony kinkietami. Akurat konkretne postacie można było rozpoznać po ubiorze, zwłaszcza, że auto, które stało się obiektem dewastacji stało tuż przy domu.

Odpowiedz
avatar SirVimes
24 26

Smieszne ale. 1) Nie wierzę ze ktokolwiek jest tak pijany, i moze sie ruszac zeby nie zorientował sie ze to jego auto. ladna, fajna, falszywa historia. 2) Nie mogl spac na zewnatrz, bo by nie wstał 3) Mial znajomych, oni nic nie zrobili? 4) Narąbany po uszy wstaje i jedzie? Serio? Nie bylby w stanie...

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
8 8

Fajna historia, chociaz bardzo trudno uwierzyc, ze ktos moze byc zdolny do tak przeciez wielce wyczerpujacego fizycznie czynu, jak dokladnie opisano, a rownoczesnie na tyle pijany, ze nie poznaje, ze dewastuje WLASNE auto.

Odpowiedz
avatar hulakula
1 3

@ZaglobaOnufry: no cóż- mój znajomy spędzał kiedyś sylwestra u dziewczyny, dość mocno się upił a fajki palili przed blokiem. i jak za którymś razem wyszedł na fajkę- to nie wrócił. okazało się, że właśnie taki pijany, kiedy nikt nie widział- poszedł do swojego domu. reszcie osób- reszta nocy upłynęła na szukaniu kolesia. a on rano się obudził we własnym łóżeczku.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@hulakula: ja po pijaku w nowym mieście, kiedy tę trasę pokonywałam jedynie autobusem, a jakoś specjalnie nie wpatrywałam się przez okno wróciłam do domu. Autobus tam jechał 25 minut. Wróciłam inną trasą. Nie wiem jak.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
9 13

Ujmę to tak. Historia fajna, nawet śmieszna i mogłaby być realna. Problem z nią jest taki, że słyszałem tą historyjkę (dokładnie identyczne zdarzenie) już jako 20 latek a obecnie mam 43

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
-2 14

@Iceman1973: Jakoś nie jest mi trudno uwierzyć, że w skali 40-sto milionowego kraju, na przestrzeni kilkudziesięciu lat, znalazło się dwóch, czy nawet więcej typków, którzy zachowali się w taki sposób.

Odpowiedz
avatar SirCastic
9 9

@ZjemTwojeCiastko: rozwiązanie jest trywialne - podrzuć linka do filmu, kawałka filmu, kilku klatek filmu - natychmiast zamkniesz gęby niedowiarkom.

Odpowiedz
avatar SirCastic
5 5

@ZjemTwojeCiastko: kilka osób nagrywało scenkę, gdy pijany gość masakruje swoje auto i nikt tego nigdzie nie zamieścił? Nie przesłał? W XXI wieku? No co za ludzie... najwyraźniej sami dyskretni i wyrozumiali.

Odpowiedz
avatar SunnyBaby
4 4

@ZjemTwojeCiastko: A te filmiki to pewnie po to nagrywali żeby na starość sobie w samotności popatrzeć i uronić łezkę "jak to drzewiej bywało..."

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
-2 6

@SunnyBaby: Bardziej po to by mieć dowód, że to nikt inny, tylko sam piekielny zniszczył ten samochód i bardzo słusznie zrobili, bo awanturnikowi w głowie się nie mieściło, że sam sobie zdewastował auto i wszystkim naokoło groził pozwami o zniszczenie mienia. Nie wiem czy ktoś zasilił internet tym popisem, w każdym razie ja nie natrafiłam nigdy na to nagranie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@ZjemTwojeCiastko: i tylko dlatego ten filmik nagrywała CHMARA osób? Co jeszcze wymyślisz, że po to, aby się upewnić, żeby ktoś przypadkiem nie skasował?

Odpowiedz
avatar Iceman1973
1 1

@SirCastic: I co teraz powiesz? Ja uważam, że to fejk. Pani @ZjemTwojeCiastko zasłyszała tą historyjkę i postanowiła napisać "piekielną historię". Chmara osób kręciła i w necie pustka, chmara osób kręciła i filmik nie rozprzestrzenił się drogą "ej stary, prześlij mi to przez bluetooth". Wszyscy kręcili wyłącznie po to by mieć dowód, że "to nie ja zniszczyłem auto". No proszę!!!!

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
-2 2

@Iceman1973: Jak już pisałam: nie wiem czy filmiki trafiły do sieci. Zdecydowaną większość tych ludzi widziałam wtedy pierwszy i ostatni raz w życiu. Nie jestem jasnowidzem by wiedzieć czy filmiki rozeszły się po ich znajomych czy może w ogóle zostały usunięte.

Odpowiedz
avatar SirCastic
3 3

@ZjemTwojeCiastko: Aj...impreza u dobrego znajomego, kilka osób kręciło, z tego część z fleszami, a teraz nie wiesz... nie znasz się... nie orientujesz się..

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
-2 2

@SirCastic: Co ma fakt, że pamiętam kręcenie tych filmików do tego, że były one kręcone przez osoby dla mnie obce? Masa gości przyszła powiadomiona pocztą pantoflową, niektórych nawet gospodarz nie znał. Nie mnie oceniać to, że ich wpuścił. Powtórzę się: nie jestem jasnowidzem. Nie wiem co stało się z tymi nagraniami, gdy wszyscy się rozeszli. Ludzi, którzy byli tam obecni, w większości nie znałam i nie miałam z nimi kontaktu po tym Sylwestrze.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 7

Nie rozpoznał swojego samochodu? Doprawdy? W czasach akademickich zdarzało mi się bardziej popić, nigdy na tyle bym nie rozpoznała swojej kurtki czy torebki, a mowa tu o SAMOCHODZIE. Dla faceta auto to jak dla kobiety para szpilek z najnowszej kolekcji.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lipca 2016 o 20:19

avatar CosNieTak
0 0

Historia zmyślona na bank. Wpiszcie sobie na youtube Ziomek RBK - nocny krzyk.

Odpowiedz
Udostępnij