Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Będzie długo, będzie ciężko, będzie smutno, będzie kontrowersyjnie - o pobieraniu narządów…

Będzie długo, będzie ciężko, będzie smutno, będzie kontrowersyjnie - o pobieraniu narządów do przeszczepu.

Nie będę opisywać całej procedury stwierdzania śmierci mózgu, ponieważ jest dostępna w sieci.

Jeśli ktoś chce wiedzieć więcej i ma poważne wątpliwości, niech zapyta, postaram się odpowiedzieć.

Ogólnie mówiąc, jeśli badania potwierdzą śmierć mózgu, jeśli chory nie widnieje w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów i jeśli jego rodzina wyrazi zgodę, następuje kontakt z Poltransplatem i szukanie biorców. Istotnym szczegółem jest też to, że zgon stwierdza się w momencie podpisania protokołu śmierci mózgu - od tej pory respirator wentyluje zwłoki. Chociaż do momentu fizycznego pobrania narządów na bloku operacyjnym może minąć kilka-kilkanaście godzin, to zgon już został stwierdzony.

A co w sytuacji, gdy rodzina wyraża sprzeciw? Prawo polskie pozwala na odłączenie pacjenta od respiratora. Analogicznie - komisja orzeka śmierć mózgu, stwierdza się zgon i wyłącza respirator, ponieważ tak jak wspomniałam, wentyluje on zwłoki. Dlaczego się tak robi? O tym właśnie będzie ta historia.

Przyjęliśmy na intensywną terapię mężczyznę lat 60+ po operacji odbarczenia masywnego krwiaka mózgu. Pan zasłabł w pracy, po diagnostyce okazało się, że ma krwiaka, był operowany w trybie pilnym. Okazało się, że pękł mu tętniak i zalał praktycznie cały mózg, pacjent nigdy nie odzyskał już przytomności. Dotychczas zdrowy, bez chorób przewlekłych, w dobrej kondycji, bez nałogów. Jego stan jest krytyczny, nie reaguje na leczenie, badanie tomograficzne mózgu jednoznacznie mówi, że już nic się nie da zrobić.

Informujemy rodzinę - rodzice mężczyzny nie żyją, nie ma żony ani dzieci. Nie ma rodzeństwa. Już zgadliście, dlaczego? Nasz pacjent to ksiądz.

Nasz oddział nagle przemienił się w Jasną Górę, ze względu na ilość pielgrzymek starszych ludzi, którzy przychodzili oddać cześć pacjentowi.

Nie wiedziałam, że jeśli podejrzenie śmierci mózgu dotyczy osoby duchownej, to nagle wszystkie istniejące procedury można sobie w buty wsadzić, żeby być wyższym. Przyjechał sam biskup diecezji mojego skromnego powiatu i po długich rozmowach z lekarzami orzekł, że on się na nic nie zgadza, na żadne pobieranie, ponieważ jego zdaniem zabijamy ludzi na narządy i kropka. Wobec tego nasi lekarze mówią, że będą musieli odłączyć respirator, ponieważ wyczerpali możliwości terapeutyczne i nie mają po prostu wyjścia. Trzy słowa komentarza od biskupa do lekarza: nie odważysz się!

No i oczywiście nikt się nie odważył. Żaden z lekarzy, specjalistów, starszych czy młodszych, mniej lub bardziej wierzących, mniej lub bardziej zaangażowanych w proces leczenia, mniej lub bardziej empatycznych, ŻADEN nie miał na tyle odwagi, żeby nacisnąć jeden przycisk. Protokół orzekający śmierć mózgu oczywiście został napisany, tylko daty zgonu nikt nie chciał wpisać...

Ksiądz ostatecznie zmarł po ponad 2 miesiącach. Ponad dwa miesiące bezsensownego wentylowania zwłok respiratorem. Dwa miesiące pielęgnacji ciała, które rozkładało się na naszych oczach. Warto tutaj wspomnieć, że fakt, iż serce bije, nie przeszkadza tkankom i narządom w rozpoczęciu procesów gnilnych. Natury po prostu nie da się oszukać, bo doskonale zdaje sobie sprawę, że głowa już dawno poszła do nieba, a więc nie zadaje sobie trudu, żeby ratować resztę. Zapraszam wszystkich obrońców naturalnej śmierci, wszystkich jej wyznawców, żeby spędzili jeden dyżur w towarzystwie tego biednego pacjenta. Żeby pooddychali słodkawym smrodem śmierci, który wydobywał się z niezagojonej rany pooperacyjnej. Żeby myli, masowali i pielęgnowali bezwładne, sztywniejące ciało. Żeby patrzyli w zmętniałe i zapadnięte źrenice.

Śmierć uznaje się zawsze za największy dramat. Nigdy nie ma dobrego momentu na umieranie ani na tracenie kogoś bliskiego. To są tragedie i nie ulega to wątpliwości. Ale jeszcze gorsze jest takie właśnie zawieszenie w próżni, z które nie można ruszyć w żadną stronę. Jest to przedłużanie niepotrzebnego cierpienia - pacjenta i jego rodziny. Jest to nieposzanowanie ciała zmarłego, które pozostaje narażone na procedury medyczne. Jest to też niestety czynnik ekonomiczny, co dla niektórych zabrzmi okrutnie, ale marnuje się leki i sprzęt, które mogłyby pomóc komuś innemu.

Bardzo mi przykro, że ten nieszczęsny ksiądz został tak okrutnie potraktowany przez los. Nikt nie zasługuje na próżnię.

służba zdrowia

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Skarpetka
45 47

Pozostaje tylko westchnąć "Kur*a mać" i liczyć na dobre kilka lat uświadamiania społaczeństwa, co i jak.

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
43 55

@Skarpetka: Na podstawie powyższej historii widać, że trzeba zacząć od samych lekarzy. Przecież narządy tego księdza mogły uratować komuś życie, a lekarze mieli prawo je pobrać. I nie pobrali ich, bo biskup zabronił? Ale głupota- a po wykształconych ludziach bym się tego nie spodziewała.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
37 47

@Papa_Smerf: cholera wie, gdzie to jest. Lekarze mogli się bać zaszczucia, pozwów, problemów. To niekoniecznie głupota.

Odpowiedz
avatar vonflauschig
31 41

@Skarpetka: Że kler jest inny, to nie tajemnica. Ale dziwi mnie, że wykształceni lekarze tak się bali. Biskup to nie jest rodzina pacjenta, nawet sam papież. Może sobie gadać, ale jeśli nie był przez księdza upoważniony, to poza modlitwami i pieprzeniem głupot nic nie mógł.

Odpowiedz
avatar vonflauschig
14 14

@Massai: Wiem, mam z tym do czynienia na codzień. Faktem jest jednak, że chyba właściwie nikt nie pobierze narządów, jeśli rodzina się mocno sprzeciwia (nie wiem, jak jest wszędzie, u nas nie pobiorą nawet, jeśli zmarły nie był przeciwny, ale rodzina nie chce). Dziwi mnie jednak niezmiernie i zakakuje, że lekarze mieli takiego stracza przed księdzem. Bo pozwie? Za co? Bo bedzie zły? No i? Bo powie, że doktor XY jest głupi? No niech mówi. Po prostu sprzeciwiam się mocno dyktaturze kleru.

Odpowiedz
avatar rahell
40 42

@papilotka48: Morog zawsze wszystko wie pod historiami, w których przewija się motyw wiary katolickiej. Zawsze jest to fejk, nagonka, albo bzdura. Chyba ma po prostu fiksację na ten temat, bo pod innymi historiami potrafi wypowiedzieć się całkiem sensownie.

Odpowiedz
avatar Pierzasta
25 27

@rahell: Dokładnie- a każdy kto tylko wspomni że jest niewierzący to od razu według Moroga jest "katofobem".

Odpowiedz
avatar Lynxo
9 15

@Morog: Aha to jak wykopiesz truposza po 2 tygodniach wachania kwiatkow od spodu to nadal nie mozna stwierdzic smierci mozgu? (brak polskich znakow)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lipca 2016 o 13:36

avatar Morog
6 20

@Lynxo: jak widać nie potrzeba w ogóle mieć mózgu by żyć....

Odpowiedz
avatar archeoziele
15 15

@Morog: Śpiączka to nie jest stan śmierci mózgu.

Odpowiedz
avatar ern
6 8

@Morog: Proszę, zamilknij już, bo jak przeczytałem komentarze pod tą historią to przy twoich oczy zaczynały mi krwawić a serce płakać, że ktoś może być tak głupi. :(

Odpowiedz
avatar olawhatever
29 31

Ehhh... moja Mama właśnie walczy na OIOMie po pęknięciu tętniaka mózgu... mam nadzieję, że nie będziemy musieli podejmować takich decyzji... :(

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 13

@Herbata: Biskupi słabo się sprzedają. Na relikwie jeszcze no ale żylaste to takie...

Odpowiedz
avatar julin685
37 43

I nikt nie uświadomił biskupowi ile osób zabił? Jak inaczej można nazwać blokowanie sprzętu i personelu przez tak długi czas.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
41 41

@julin685: myślę, że to może być tego rodzaju człowiek, do którego to by nie doszło. On uratował życie i koniec.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
7 15

@julin685: Zabił ich ciała ale uratował dusze?

Odpowiedz
avatar m_m_m
31 33

@julin685: A może wystarczyłoby uświadomić biskupowi koszt wentylowania zwłok. Przecież po zgonie ubezpieczenia zdrowotne nie działa i kuria powinna wyskoczyć z kasy za swoje fanaberie.

Odpowiedz
avatar rtoip
7 15

@misiafaraona: Nie, zgadzam się z tysenną, że tego typu ludzie rzeczywiście wierzą, że komuś pomagają swoim działaniem, i nie jest to "coś za coś", tylko czyn w pełni dobry (oczywiście wg nich).

Odpowiedz
avatar edeven
16 18

Co do kosztów wentylacji to kuria i tak by sobie z tego nic nie zrobiła, bo pewnie byłyby wielkie zbiórki na "Obronę życia księdza", a nadmiar pieniędzy i tak by poszedł do prywatnych kieszenii...

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
11 11

@m_m_m: Świadczenia zdrowotne dla kleru opłaca polski podatnik. A pomysł pokrycia kosztów "wentylowania zwłok" biskup skwitowałby gromkim śmiechem.

Odpowiedz
avatar Herbata
-1 31

@maat_: Ten lekarz to był debil albo bandyta który miał już na dziadka klienta. Możliwe, że gdyby go nie zestresował, dziadek by pożył jeszcze 7 lat a nie 7 miesięcy, może to absurdalne, ale na co dzień nie zdajemy sobie sprawy jak intensywny stres może zabijać albo hamować proces zdrowienia, zwłaszcza jeżeli mówimy o traumie. Kretyni cię minusują a ja popieram twoją decyzję. Musisz być dobrą kobietą i nie daj sobie wmówić inaczej. To serio imponujące.

Odpowiedz
avatar rtoip
29 33

@maat_: Z faktów, jakie podałaś, w żaden sposób nie wynika, by lekarzowi chodziło o organy. To tylko Twoje przypuszczenie. Poza tym sprzedawanie organów jest w Polsce nielegalne, domom pogrzebowym chodziło o kasę za pogrzeb, ale lekarz nic nie ma z tego, że pobierze od kogoś organy.

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
18 20

@maat_: Spotkała się bardzo przykra sytuacja z udziałem konowała nie lekarza, myślę, ze ten lekarz to wyjątek od reguły, trudno na jego podstawie generalizować o środowisku lekarzy.

Odpowiedz
avatar Thanos
36 40

@maat_: Szczerze mówiąc zupełnie nie rozumiem hejtu na ludzi którzy nie zgadzają się na pobranie narządu. Sprawa powinna być rozwiązana bardo prosto: jeśli ktoś zarejestruje swój sprzeciw, automatycznie wypada z kolejki, jeżeli to jemu potrzebny będzie przeszczep. W ten sposób wszyscy będą zadowoleni, a i czasy oczekiwania mogą się skrócić z powodu mniejszej liczby chętnych.

Odpowiedz
avatar killah
17 19

@Midie: człowiek ma prawo, zwłoki nie powinny mieć. Tyle w temacie. Po co dawać komuś prawo decydowania o tym co stanie się z jego ciałem w momencie, w którym i tak na nic mu już ono nie potrzebne?

Odpowiedz
avatar grruby80
6 8

@Midie: oczewiscie że masz prawo się nie zgodzić, tylko po co ci nerki po śmierci. Wierzysz w to że lekarz woli cie zabić niż ratować. Dużo zdrowia ci życzę.

Odpowiedz
avatar vonflauschig
8 8

@maat_: Nie oceniam Cię, ale co by było, gdybyś nagle potrzebowała serca? Nie przyjmiesz, bo to czyjaś matka była?

Odpowiedz
avatar Habiel
14 14

@maat_: Jedna część mojej rodziny zginęła w wypadku-przeżyła tylko starsza ciotka. Oczy, serce, płuca mojej, wtedy 8 letniej kuzynki, poszły do przeszczepu. Ciocia (a jej babcia) rozpłakała się na widok oczu jej jedynej i ukochanej wnuczki w ciele innej osoby. Ze szczęścia, bo część kuzynki żyła i dała żyć innym.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
19 31

No to informacja dla wszystkich "wierzących", gdyby Bóg tak koniecznie nie chciał, byśmy ratowali życia za pomocą przeszczepów, to nam by to uniemożliwił. Poza tym, jakby nie patrzeć, oddanie organów to być może ostatnia szansa na zbawienie, no bo w końcu jakby nie patrzeć na pewien sposób jest to poświęcenie. A w portfelu i w samochodzie na widoku w razie czego mam kartki na których jest jasno napisane, ze organy oddaję w razie śmierci i rodzina nie ma nic do tego. A fakt tego, że rodzina może o czymś takim decydować jest dla mnie absurdem, nie ma sprzeciwu w rejestrze? No to w razie śmierci NAWET gdy rodzina się sprzeciwia powinno pobierać się narządy. Ta JEDNA śmierć może uratować kilka istnień.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 8

@Sharp_one: To dosyć sadystyczne nie sądzisz? Wkładać słabe i zależne istoty do wszechświata gdzie niektóre akcje będą okupowane zgubą, i dać im jeszcze "wolną wolę" i świadomość, że jeśli nie zrobię tego co im każesz to przepadną.

Odpowiedz
avatar krzycz
14 16

Z tego co kojarzę, to jeśli pacjent samodzielnie nie wyraził przed śmiercią wyraźnego sprzeciwu, to nie ma obowiązku pytać o zgodę rodziny, w tym - honorować ich odmowy. Jest to wyłącznie dobra wola lekarzy. A już tym bardziej nie ma prawa honorować odmowy obcej wobec zmarłego osoby jaką niewątpliwie był inny pan w czarnej sukience... To wyłącznie czysty zabobon, który skutkował wysokimi kosztami szpitala i śmiercią co najmniej kilku innych osób, które mogłyby żyć, gdyby nie głupi dziad.

Odpowiedz
avatar LesnyPan
6 18

Wszystkie te sztuczne religie monoteistyczne to największe raki toczące ludzkość.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 19

@LesnyPan: No tak, bo Azteckie wyrywanie serc było cacy, a druidzi z ofiarami z ludzi to milusińskie misie, Hindusi z ofiarami z ludzi dla bogini Kali to sympatyczni folkloryści

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 14

@maat_: podobno niejeden chirurg zazdrościł by im sprawności w "wyrywaniu" (oni je WYCINALI!), a także obsydianowych noży, które są ostrzejsze i się tak nie tępią. I robili to tak szybko, że ofiara bardzo szybko umierała i było to na swój sposób humanitarne - w porównaniu do np. zakazu aborcji (kobieta ma cierpieć miesiące z powodu ciąży, a potem porodu dziecka, którego NIE CHCE?), zakazu eutanazji (w przysiędze jest o zwalczaniu bólu) i tym podobnych wymysłów? Taaa, jesteśmy bardzo humanitarni.

Odpowiedz
avatar PanienkaUtena
2 6

@Olsea: Już trochę kopiąc kotka dodajmy wyprawy krzyżowe, wyróżniając moją "ulubioną"-dziecięcą. Palenie czarownic również (chociaż tutaj akurat często proceder jest wyolbrzymiany, bo egzekucje nie były aż tak popularne). Najgorsze jest to, że oczywiście było to usprawiedliwiane zazwyczaj "bo my jesteśmy ci dobrzy, a tamci są źli!". Składanie ofiar nie wiąże się z taką hipokryzją przynajmniej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

@PanienkaUtena: krucjata dziecięca jest również moją "ulubioną". Czy przypadkiem ich śmierć, jako śmierć istot niewinnych nie miała zagwarantować powodzenia w wojnie, a same dzieci jako, iż nie mogły sobie poradzić w życiu (te co starsze i bardziej zaradne pewnie by mogły), zostały potem sprzedane do niewoli? Pewnie wzięli do tego dzieci najbiedniejszych chłopów, bo są równi i równiejsi. Wiadomo, jak to kościół. To samo z blokowaniem szczepionek, nie wiem czy to czytałaś, ale biskupi i chyba nawet sam papież protestował, bo zabiera to narzędzie z rąk boga (dżumę). A palenie czarownic? Jakiś wysoko postawiony szlachcic nie przeżył, albo jego dziecko, więc zabił kobietę leczącą, bo go nie uratowała, więc zabiła, więc jest wiedźmą! A i tak najlepsze są te suknie, skonstruowane tak, aby kobieta wypływała bez względu na to, czy potrafi pływać, czy nie. A jeśli jakimś cudem zatonie, to cóż, niewinna, trudno, pójdzie do nieba. Cytując: "X wiek - Cala Europa znalazła się pod panowaniem Kościoła. Załamuje się aktywność na polu medycyny, techniki, nauki, edukacji, sztuki i handlu. Rozpoczyna się mroczny okres w historii Europy." Kopiąc leżącego: 1208 r. Papież Innocenty III zaoferował każdemu, kto chwyci za bron, oprócz boskiego zbawienia, również ziemie i majątek heretyków. Dowodzący wojskami krucjaty, gdy mu się skarżono, ze trudno jest odróżnić wiernych od heretyków, odpowiedział: ,,Zabijać wszystkich. Bóg ich odróżni."

Odpowiedz
avatar Armagedon
17 21

W tej historii są właściwie dwa wątki. Pierwszy dotyczy przeszczepów, drugi - arogancji pana biskupa. Ponieważ chory był księdzem i nie miał żadnej rodziny mogącej podjąć decyzję, ale należał jakby do "rodziny Kościoła" - biskup miał moralne prawo nie wyrazić zgody na pobranie narządów. Występował bowiem w roli "ojca", choćby tylko duchowego, owego księdza. Mogę to zrozumieć. Natomiast nie miał najmniejszego prawa zabronić lekarzom odłączenia aparatury. I - mówiąc całkiem szczerze - jestem niepomiernie zdziwiona, że tego po prostu nie zrobiono. Ciekawam, jakich konsekwencji bał się szpital, że na jedno biskupie "nie odważysz się" - wszyscy zatrzęśli portkami? Cóż takiego mógł on zrobić lekarzom, że gotowi byli złamać procedury, mając zresztą PEWNOŚĆ, że nie poniosą za to żadnych konsekwencji? Czy to oznacza, że pan biskup jest władny "uderzyć" gdzieś wyżej, by sprawić, że szpital (pracownicy) poniesie konsekwencje właśnie za to, że tych procedur dopilnował zgodnie ze wszystkimi przepisami? Czy to oznacza, że Kościół to mafia z bardzo długimi rękami, której boją się WSZYSCY? Urzędnicy, politycy, policja, wojsko, lekarze, rząd i babcie klozetowe? Pytanie tylko, CZEGO, tak naprawdę oni się boją? BISKUPA, który może sprawić, że ktoś wywali ich z roboty, pozbawi mieszkania, porwie dziecko, ukatrupi żonę? Można by sądzić, że albo wszyscy powariowali, albo tym krajem, z tylnej ławki, kieruje "pan biskup", a podejmować decyzję innym pozwala, i owszem, ale tylko w tych kwestiach, na których mu osobiście w danym momencie nie zależy. Ogólnonarodowa paranoja!

Odpowiedz
avatar Isegrim6
4 10

@Armagedon: Patrząc na dokonania pewnego toruńskiego kacyka, er wróć duchownego to chyba zadajesz pytanie retoryczne :) (tutaj akurat pytanie czy to już nie osobna sekta, czy jednak nadal Kościół Rzymskokatolicki) Mnie osobiście zastanawia jak i czy w ogóle te kwestie reguluje polskie prawo i konkordat, bo chcąc nie chcąc właśnie ten pacjent był przedstawicielem innego państwa. W ten sposób dochodzimy do tego że biskup jako wyższy przełożony może mieć takie uprawnienia decyzyjne (regulowane przez Watykan) Zaznaczam nie jestem ekspertem tak się luźno zastanawiam

Odpowiedz
avatar Armagedon
-5 9

@Massai: Czyli... organy do przeszczepu FAKTYCZNIE pobiera się od osób żyjących? Bo jeżeli NIE WOLNO "podtrzymywać życia" poprzez aparaturę, to...?

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 6

@Massai: Po pierwsze. Po śmierci (a tym bardziej w trumnie) człowiekowi nic nie rośnie. Ani paznokcie, ani włosy. To są mity. Początkowo skóra "wysychając" kurczy się i przez to paznokcie i włosy wydają się dłuższe. Na przykład u mężczyzn zaczyna być widoczny zarost, pomimo, że zostali po śmierci dokładnie ogoleni. Po drugie. "Podtrzymywać życie" wzięłam w cudzysłów. Jednak nie o to chodzi. Pytanie brzmi, czy organy pobiera się od osób nadal żywych? I czy płaskie EEG oznacza nieodwracalny akt śmierci? Poza tym twój wywód pokrętny jest mocno. Bo "podtrzymywać FUNKCJE życiowe" można i osobie uznanej za zmarłą i osobie niewydolnej, na przykład, krążeniowo i oddechowo. A skoro twierdzisz, że u osób uznanych za zmarłe robić tego nie wolno, to interesuje mnie KTO i na JAKIEJ PODSTAWIE za zmarłe je uznaje? I PO CO od osoby zmarłej, niewspomaganej aparaturą, pobierać organy, skoro wiadomo, że w niektórych tkankach proces rozkładu zaczyna się bardzo szybko, niekiedy już po dwóch minutach od chwili śmierci. A narządy do przeszczepu muszą być idealne. Świeżutkie, ukrwione i dotlenione. Więc?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lipca 2016 o 16:03

avatar Fomalhaut
11 11

Nie wiadomo czy ten konkretny biskup mógł nabruździć lekarzom. Oni tego też nie wiedzieli i na wszelki wypadek woleli nie sprawdzać. Uszy po sobie, ogony pod siebie, mordy w kubeł - najlepsza strategia na przeżycie w kontaktach z klerem.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 23

Problem numer dwa - to przeszczepy. Wbrew pozorom, transplantacje mają wielu zagorzałych przeciwników nawet wśród lekarzy. Chodzi o to, że "dawca" NIGDY nie może być martwy do końca. A nie jest martwy - dopóki żyje pień jego mózgu, który jest odpowiedzialny za oddychanie, ciepłotę ciała i bicie serca. Tak stanowi polskie prawo. Jeśli pień mózgu "umiera", a narządy chce się pobrać - należy "wentylować" zwłoki, by je utrzymać, że tak powiem, w świeżym stanie. Jedynym PODOBNO miarodajnym badaniem stwierdzającym śmierć pnia mózgu jest EEG - badanie aktywności fal mózgowych. Żeby uznać człowieka za martwego - linia zapisu EEG musi być płaska. W takiej sytuacji pacjenta natychmiast podpina się do respiratora i prosi rodzinę o zgodę na pobranie narządów. Okazuje się jednak, że płaskie EEG wcale nie musi oznaczać śmierci pnia mózgu. Ostatnio naukowcy odkryli, że istnieje znacznie głębszy stopień śpiączki, niż ten odzwierciedlany przez spłaszczoną linię elektroencefalografu. http://nt.interia.pl/raporty/raport-medycyna-przyszlosci/medycyna/news-plaska-linia-eeg-nie-zawsze-oznacza-smierc-mozgu,nId,1030165 Dlatego stosunkowo często słyszało się o CUDACH, gdzie ludzie uznani za martwych NAGLE się wybudzali. Zdarzały się sytuacje, że wybudzali się już w kostnicy, bo rodzina nie wyraziła zgody na przeszczepy. Zdarzało się, że wybudzali się w trumnie i umierali po raz drugi. Dlatego amerykanie wymyślili trumny z klimatyzacją i telefonem komórkowym w środku, których baterie działają ponad tydzień. I taka historia na koniec. Leżałam w szpitalu z pewną kobietą, panią po pięćdziesiątce. Opowiedziała mi o przypadku swojej, już dorosłej, córki, mężatki. Otóż dziewczyna ta, któregoś dnia po pracy źle się poczuła. Wymiotowała, okresowo traciła świadomość. Wezwano pogotowie już do nieprzytomnej. W szpitalu stwierdzono wylew krwi do pnia mózgu. Taka przypadłość jest prawie w stu procentach śmiertelna, więc matce i mężowi nie robiono żadnych nadziei. Niemniej podłączono ją do urządzeń podtrzymujących życie i robiono jakieś rutynowe badania, w trakcie których okazało się, że dziewczyna jest w ciąży, o czym wcześniej sama jeszcze nie wiedziała. Postanowiono zatem wszystkimi możliwymi sposobami podtrzymywać życie matki, by ratować dziecko. O odłączaniu respiratora mowy nie było. Po kilku miesiącach dziewczyna się wybudziła, mimo, że wcześniej uznano już ją za martwą. Urodziła zdrowe dziecko. Początkowo, jak mi mówiła owa pani w szpitalu, wydawało się, że jej córka nigdy nie będzie całkiem zdrowa. Nie chodziła, bełkotała niezrozumiale, rozumowała i zachowywała się jak dwulatek. Jednak doszła do siebie w ciągu dwóch lat, a jedyną pozostałością po tak ciężkiej chorobie były, coraz rzadsze i słabsze, ataki epilepsji. Gdyby nie ciąża... Gdyby nie ciąża, przypadkiem zresztą wykryta, prawdopodobnie zostałaby dawczynią, lub - odłączona od aparatury - zmarła. Temat do przemyślenia.

Odpowiedz
avatar Katka_43
2 10

@Armagedon: Co do meritum nie będę się wypowiadać, bo jestem kompletnym laikiem. Ale czytałam wywiad z E.Błaszczyk i ona powiedziała, że kiedy jej córkę przywieziono do szpitala, zapis EEG był właśnie całkowicie płaski. Lekarka za to powiedziała coś w tym stylu "Spokojnie, nie takie płaskie już tu widzieliśmy". Fakt, temat do przemyślenia, to są bardzo trudne sprawy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 7

@Armagedon: Jest dokładnie tak jak mówisz.

Odpowiedz
avatar kojot_pedziwiatr
13 13

Taka mnie naszła refleksja, że zdecydowana większość obrońców czegokolwiek nie ma za dużo wiedzy na temat tego czego "broni". Robi to bo lubi skandować swoje hasła obrońcy, robić zamieszanie wokół tematu, tworzyć społeczność obrońców...

Odpowiedz
avatar mim
13 13

Miałam w rodzinie wuja który był księdzem (zresztą bardzo dobrym, z prawdziwym powołaniem). Po jego śmierci przekonaliśmy się, że nawet jeśli zmarły ksiądz ma rodzinę, to nie ma ona wiele do powiedzenia w kwestii pogrzebu. Miejsce mszy i pochówku (oddalone od siebie o około 60 km) wybrane zostało przez wuja jeszcze za życia i postąpiono zgodnie z jego wolą, ale cała reszta... Biskup wybrał datę i godzinę, rodzina nie miała nic do gadania, bo on tylko wtedy może przybyć. Przedsiębiorca pogrzebowy wszystko robił pod jego dyktando, pomimo tego, że wszelkie ustalenia (i opłaty) prowadziła siostra zmarłego wuja. Szwagier zmarłego nie zdążył na ostatnie pożegnanie przed zamknięciem trumny, bo biskupowi się śpieszyło (było bardzo wietrznie i nie chciał stać pod gołym niebem). Po mszy proboszcz podał informację, że dla tych z duchownych, którzy nie czują się na siłach jechać tych 60 km na cmentarz, przygotowane są ciepłe napoje w zakrystii. Ostatecznie z około 12 obecnych duchownych pojechało trzech. Droga na cmentarz. Ustalenia na linii rodzina-zakład pogrzebowy były jasne: jedziemy POWOLI przez X i podjeżdżamy do bramy A. W ostatniej chwili okazało się że organista wiozący księży zna drogę, ale przez Y. Karawan pojechał za organistą przekraczając dozwoloną prędkość o średnio o 20km/h. Rodzina pogubiła się po drodze, z różnych względów prędkość/remonty drogowe/wiara we wcześniejsze ustalenia. Ostatecznie samochód którym jechałam, dogonił karawan i ku naszemu zdziwieniu skierował się do bramy B. Szybki telefon do obsługi cmentarza, że jednak nie czekamy pod bramą A, oraz kolejne szybkie telefony do rodziny (w tym zdziwionej siostry zmarłego). Wysiadamy z auta, sądzimy że mamy chwilę, że poczekamy spokojnie na resztę rodziny, palący kierowcy wyjmują papierosy i starają się trochę uspokoić po brawurowej jeździe. Jak tylko zjawiła się obsługa cmentarza ksiądz popchnął ceremonie do przodu. Specjalnie ociągaliśmy się z rozładunkiem wieńców, aby dać jak najwięcej czasu na dojazd. Na nic nasze wysiłki. Ksiądz popędził grabarzy, procesja ruszyła, no i za nią my, z kwiatami. Siostra zmarłego wraz z mężem, dotarła tuż po tym jak trumna przekroczyła bramę cmentarza. Większość rodziny zdążyła tylko na symboliczne posypanie trumny ziemią. Stypa. Zanim ktokolwiek inny zdążył się pojawić trzech księży siedziało już w restauracji. Na ich życzenie wydano im już ciepły posiłek. My czekaliśmy na tych najbardziej spóźnionych, którzy na cmentarzu zobaczyli tylko przykryty wieńcami grób.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@mim: możesz to opublikować? Wtedy więcej osób to zobaczy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@mim: Też uważam, że to powinno zostać napisane jako oddzielna historia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@Massai: wybacz - dobrze prawisz, ale omyłkowo dałam Ci minusa. Jednym z tych odruchów jest odruch źrenicy na światło, czyż nie? ;)

Odpowiedz
avatar le_szek
13 17

@Massai: To jest artykuł z chrześcijańskiego portaliku, nie oczekuj tam merytorycznych treści. BTW - Fronda ostatnio puściła artykuł o tym, jak to poświęcenie wody znakiem krzyża zmienia jej właściwości fizykochemiczne i wybija bakterie. W dodatku natężenie efektu zależy od głębokości wiary wykonującego znak o_O

Odpowiedz
avatar Habiel
6 12

@Armagedon: W takim razie z pochówkiem powinniśmy czekać, aż trup zacznie się rozkładać, bo wtedy na pewno jest martwy? Bo już umierają i znikają komórki? Jeśli nie pasuje Ci bycie dawcą to zarejestruj swój sprzeciw. Tylko przy okazji zrzeknij się tego, że będziesz kiedykolwiek z organów korzystać. Umieraj powoli, bez szans na odratowanie-w końcu pobranie narządów to zabójstwo.

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
6 8

@Morog: Wiara wiarą, a medycyna medycyną. Mam wrażenie, że mieszasz te dwie rzeczy i starasz się zaprzeczyć naukowo stwierdzonym faktom.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-5 13

@le_szek: Gwoli wyjaśnienia. Jestem zagorzałym antyklerykałem, i wszyscy, którzy czytują "Piekielnych" dłużej niż kilka miesięcy doskonale o tym wiedzą. Dodatkowo jestem agnostykiem. Więc te sugestie "religijne" i przykłady z wodą święconą możesz sobie śmiało darować. Po drugie - bohater artykułu jest doktorem nauk medycznych. Nie oznacza to, że jest praktykującym lekarzem, ale również nie oznacza, że nie wie o czym mówi. A mówi z sensem. To, że jest przy okazji zakonnikiem - może świadczyć tylko o tym, iż jest w stanie spojrzeć na problem szerzej, jak również z innej nieco strony. Osoba inteligentna, a za takową się uważam, żeby mieć własny pogląd, powinna zapoznać się z wieloma opiniami na dany temat i DOPIERO POTEM wyciągać wnioski - starając się zresztą o obiektywizm. A myślowy beton zawsze mnie wkurzał. Beton lekarski, religijny, czy jakikolwiek inny. Na przykład - odrzucanie bezspornych faktów na zasadzie - tym gorzej dla faktów. A w tej konkretnej dyskusji pogląd betonu wygląda tak. "Przeszczepy są dobre - koniec i kropka." I żadnej, choćby najmniejszej wątpliwości czy refleksji.

Odpowiedz
avatar Gbursson
5 7

@le_szek: i też od ilość Many którą szaman zużyje :)

Odpowiedz
avatar Habiel
4 10

@Armagedon: Dziękuję, szkołę już dawno skończyłam. Dla mnie granicą życia są funkcje pienia mózgowego. Umiera on, umiera człowiek. Reszta może się komuś przydać. Jestem zarejestrowana jako dawca. Ty możesz się zarejestrować, jako osoba, która nie wyraża zgody na oddanie organów. Jestem w temacie na tyle rozpoznana, że wiem, że ja nic nie tracę, bo i tak ciało się rozłoży, a mogę uratować komuś życie. I nie boję się tego, że lekarz nie będzie chciał mnie ratować, bo "organy", bo to totalna bzdura. Tak jak pisałam wcześniej- w mojej rodzinie zdarzyło się oddanie organów-przeskocz i przeczytaj sobie mój komentarz. Refleksją czy to właściwe czy nie, niech zajmą się filozofowie. Ja wolę działać. I moim zdaniem jeśli nie chcesz oddać organów-ok twoja sprawa, ale jak już twierdziłam, nie licz na nie w chwili potrzeby.

Odpowiedz
avatar le_szek
7 11

@Armagedon: Nie ma dla mnie znaczenia, jakie masz poglądy - czy to mój problem, że przywołujesz jako źródło pseudonaukowy artykuł z "chrześcijańskiego" portaliku? A fakt, że autor artykułu ma tytuł doktora świadczy tylko i wyłącznie o tym, że ma tytuł doktora. Nie jest to niestety żadna gwarancja tego, że pisze z sensem (czy choćby prawdę).

Odpowiedz
avatar ern
4 4

Clinical observations compatible with the diagnosis of brain death: The following manifestations are occasionally seen and should not be misinterpreted as evidence for brainstem function: spontaneous movements of limbs other than pathologic flexion or extension response respiratory-like movements (shoulder elevation and adduction, back arching, intercostal expansion without significant tidal volumes) sweating, flushing, tachycardia normal blood pressure without pharmacologic support or sudden increases in blood pressure absence of diabetes insipidus deep tendon reflexes; superficial abdominal reflexes; triple flexion response Babinski reflex To nawet nie są dwie godziny tylko dłużej, bo jednym z kryteriów jest badanie neurologiczne z conajmniej 6 godzinną przerwą między badaniami. :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 lipca 2016 o 10:04

avatar ern
-2 2

"Pierwsza - to dziesięciominutowe "podduszanie" pacjenta, czyli odłączenie go od respiratora. Mniemam, że narządy wewnętrzne pozbawione tlenu przez 10 minut - nie ucierpią zbytnio, natomiast mózg, nawet zdrowego człowieka - owszem, nawet bardzo. Tak, wiem, nie znam się, ale dla mnie takie badanie - to jak trzepnięcie śpiącego człowieka w łeb siekierą po to, żeby go obudzić. A skoro nie wstał - znaczy, że śpi zbyt głęboko. Druga - to "fałszywe odruchy". Zginanie palców, ruszanie głową, reakcje skurczowe mięśni brzucha, oraz stóp na "łaskotanie"... Podobno pochodzą z rdzenia kręgowego, który... nie jest martwy? To skąd czerpie swoją aktywność? Bo z tego co wiem, jeśli zostanie przerwany i pozbawiony bodźców z mózgu (a martwy mózg nie wysyła bodźców) - za żadne odruchy odpowiedzialny już być nie może, jak również za odczuwanie dotyku (owe łaskotki). Ale może się mylę, bo przecież się nie znam." Ale może się mylę, bo przecież się nie znam. Przynajmniej tutaj masz rację. :)

Odpowiedz
avatar Alien
3 7

@Armagedon: Czy miałaś kiedyś inny nick? Bo już pod jedną historią fak_daka czytałam identyczne argumenty: ten o kobiecie z wylewem w ciąży, ten o pielęgniarce i pocących się zwłokach... Wtedy upierałaś się, że człowiek ze zmasakrowanym mózgiem, z którego ocalał jedynie pień mógłby przecież cudownie ożyć, bo AŻ oddychał. To co podajesz, to nie są fakty, tylko dowody anegdotyczne. W dodatku z drugiej ręki. Moglibyśmy coś powiedzieć co najwyżej na podstawie dokumentacji medycznej tych ludzi. Poza tym, piszesz o bezrefleksyjnym podejściu "bo może kiedyś się okaże, że człowiek ze stwierdzoną śmiercią mózgową jednak żyje" (w uproszczeniu). A może kiedyś nauczymy się zgrywać świadomość na twardy dysk i w ogóle śmierć stanie się pojęciem abstrakcyjnym? Lekarz może - a nawet powinien - podejmować decyzje tylko w oparciu o OBECNY stan wiedzy. Na chwilę obecną nikogo nie jesteśmy w stanie wyciągnąć ze śmierci mózgowej - i nie, śpiączka to nie jest to samo. Jak widać chociażby w historii - ciało można podłączyć do wszystkiego, a i tak się rozłoży. Więc co? Mrozić? To też nie jest pewne, już pomijając takie drobiazgi jak co, kiedy, gdzie i kto za to zapłaci...

Odpowiedz
avatar LoonaThic
-2 2

Do tego jak pamiętam narządy można pobrać do 72 godzin od stwierdzonej śmierci mózgu.

Odpowiedz
avatar gretelka
3 3

Może mnie ktoś wyśmieje, że można takich rzeczy nie wiedzieć, ale mam pytanie - czy osoba, która zmarła we śnie, w domu, której śmierć została przez kogoś odkryta dopiero kilka godzin po zgonie, może jeszcze być dawcą?

Odpowiedz
avatar borsuk
7 7

@gretelka: Nie ma na to szans. Aby przeszczep się mógł udać, potencjalny dawca musi mieć stale podtrzymywane funkcje życiowe. U osoby, która nie żyje już od kilku godzin, już rozpoczęły się procesy rozkładu.

Odpowiedz
avatar Felina
0 0

@Massai: Możesz podrzucić przepis, gdzie jest o tym mowa?

Odpowiedz
avatar Kada77
4 4

Jestem po przeszczepie - od dawcy żywego, co u nas oznacza że żyje i ma się lepiej lub gorzej, a data śmierci jest bliżej nieokreślona. Dawca zmarły to osoba której funkcje życiowe są podtrzymywane: Trwałe uszkodzenie pnia mózgu ustala się na podstawie braku określonych odruchów nerwowych i braku spontanicznej czynności oddechowej. Postępowanie takie, oparte przede wszystkim na badaniach klinicznych, w przeważającej liczbie przypadków jest możliwe, a jego wynik - pewny. W szczególnych okolicznościach badanie odruchów nerwowych nie jest jednak w pełni wykonalne (np. urazy twarzoczaszki), a ich interpretacja trudna (np. zatrucia, farmakoterapia). Co więcej, w pierwotnie podnamiotowych uszkodzeniach mózgu, jego śmierć wymaga szczególnego postępowania diagnostycznego, bowiem kliniczne objawy trwałego uszkodzenia pnia mózgu nie oznaczają w tym przypadku jednoczesnego nieodwracalnego uszkodzenia całego mózgu. W takich przypadkach podejrzenie śmierci mózgu musi być potwierdzone badaniami instrumentalnymi. (Załącznik do Obwieszczenia Ministra Zdrowia z dnia 17 lipca 2007 r. w sprawie kryteriów i sposobu stwierdzenia trwałego nieodwracalnego ustania czynności mózgu (M.P. 2007 nr 46 poz. 547)

Odpowiedz
avatar MsciwyFrustrat
-5 7

To jak to w końcu jest? Kobieta w stanie śmierci mózgowej może "donosić" ciążę, a autor tej historii pisze że ciało zaczęło się rozkładać.

Odpowiedz
avatar hal9000
0 2

A tak z ciekawości, co konkretnie stało się po tych dwóch miesiącach, że można było zakończyć te męki? Respirator się popsuł?;)

Odpowiedz
avatar krushyna
0 0

Z zaciekawieniem przeczytałem całą dyskusję. Może jestem prymitywem, ale dla mnie sprawa jest całkowicie prosta i jednoznaczna. Jeśli będę leżał nieprzytomny z minimalnymi (tu zgoda - niemal nigdy nie całkowicie zerowymi) szansami na powrót do świata to CHCĘ aby pobrano moje organy. Bo moja śmierć będzie wtedy oznaczała życie kilku innych osób. Więc bilans będzie dodatni. Brutalne ale prawdziwe. Jeśli będę wentylowany, istnieje minimalna szansa, że wrócę. Jesli nie, istnieje ogromne prawdopodobieństwo uratowania kilku innych osób. I jednocześnie uznaję prawo innych osób do odmiennego zdania, poprzez wyrażenie sprzeciwu. Ale tu absolutnie konieczne są dwa warunki - brak sprzeciwu zamyka drogę do zablokowania pobrania narządów (np. przez rodzinę) i zgłoszenie sprzeciwu automatycznie uniemożliwia skorzystanie z przeszczepu a razie takiej potrzeby (kwestia wyeliminowania hipokryzji).

Odpowiedz
Udostępnij