A tymczasem na kolei...
Jedziecie sobie pociągiem osobowym do szkoły/pracy/domu etc. Pociąg wjeżdża w perony w waszej miejscowości, wysiadacie i... no znowu ten zje@$%y maszynista zastawił wam kładkę żebyście nie mogli przejść przez tory puki nie odjedzie. To już piąty raz w tym tygodniu, gnida robi to specjalnie.
Tak! Specjalnie i z pełną premedytacją. Wyobraźcie sobie sytuację: niewielka mieścina, stacja z peronem wyspowym (czyli takim pomiędzy dwoma torami). Wjeżdżam dość ostrożnie, jest mokro, trochę ślisko, szarawo. Z naprzeciwka widać światła pociągu pośpiesznego. Zatrzymuję się, odblokowuję drzwi a pośpiech rośnie w oczach. Lokomotywa kuriera zaczyna trąbić ile może, już słychać pisk klocków hamulcowych zaciśniętych a obręczach, lecą z nich iskry... Pociąg ostatecznie staje daleko za moimi plecami. Już wiem co teraz będzie, odzywa się radio:
- Wygwizdowo do 1234 zgłoś się. - słychać lekko drżący głos maszynisty pośpiecha.
- Wygwizdowo zgłasza się - natychmiast odpowiada dyżurna ruchu, już wie co się stało, ale musi dopełnić procedury.
- Proszę powiadomić służby, wypadek śmiertelny, ofiara jedna.
- Już zgłaszam. Bez odbioru.
Wszyscy teraz zastanawiają się, co tak naprawdę się stało. Z mojego pociągu wysiadła dziewczyna, miała 18 lat. Słuchawki na uszach, spieszyła się do domu, wbiegła pod pociąg pośpieszny jadący z naprzeciwka z prędkością 120 km/h, rozciągnęło ją na ponad 400 metrach.
Tak, będę dalej zastawiał te cholerne przejścia, a wszelkie narzekanie niezadowolonych spływa po mnie jak woda po kaczce.
kolej wszelkiej maści
Historia piekielna, ale strasznie chaotycznie napisana...
Odpowiedz@Nulini: I to "puki"...
Odpowiedz@Papa_Smerf: zebys przypadkiem nie umarl z tego powodu
OdpowiedzTutaj to był wypadek, spowodowany bezmyślnością lub zamyśleniem dziewczyny... A ilu ludzi umyślnie popełnia samobójstwo rzucając się pod pociąg, fundując maszynistom poważną traumę do końca życia?
OdpowiedzNigdy nie zrozumiem ludzi przechodzących przez tory w miejscu niestrzeżonym, albo przez ulicę na przejściu bez sygnalizacji, ze słuchawkami na uszach, czasem wpatrzeni w ekran jakiegoś urządzenia. Odbierają sobie szansę zobaczenia, lub usłyszenia nadciągającego niebezpieczeństwa. Gdzieś w rozwoju naszego gatunku musiał nastąpić fatalny błąd. Tak czy inaczej, szkoda młodej dziewczyny :(
Odpowiedz@Raveneks: może to piekielne, ale mnie bardziej szkoda maszynisty niż tej dziewczyny. Ok, śmierć 16-latki to z pewnością wielka tragedia, zwłaszcza dla rodziny. Ale przecież od osoby w tym wieku można już oczekiwać odrobiny rozsądku - przechodzisz przez tory, rozglądasz się.
Odpowiedz@Raveneks: to jest właśnie "selekcja naturalna".
Odpowiedz@Raveneks: Minusujcie ile chcecie, ale mam własne oczy i potrafię zobaczyć, czy pociąg jedzie, czy nie. Jak miałabym nadkładać kilometr drogi do "oficjalnego" przejścia przez tory, to wolę rozglądnąć się czy nie ma pociągu, rozglądnąć się czy nie ma sokistów, jeszcze raz rozglądnąć się czy nie ma pociągu i bezpiecznie przejść. Czas też jest cenny.
Odpowiedz@JaNina: Znam ludzi, którzy torami idą do stacji 2km bo drogą musieliby przejść 6km. Zakładają kamizelki odblaskowe i dają mi i sobie jakąkolwiek szansę. Problemem są osoby, które nie mogą poczekać 30 sekund zanim pociąg odjedzie na tyle daleko żeby mogły się spokojnie rozejrzeć czy nic nie jedzie. Ludzie wciąż myślą: "Przecież pociągi jeżdżą w tym kraju strasznie wolno i tylko idiota może pod nie wpaść." Co ciekawe, średnio jest to jeden trup dziennie.
Odpowiedz@Raveneks: widocznie mieszkasz w dużym mieście - na wsiach masz pełno dzikich przejść przez tory, a sygnalizacji w wielu miejscowościach po prostu brak. O ile przy przejściu przez tory warto zdjąć słuchawki, to przy zwykłym przekraczaniu ulicy/przejścia dla pieszych jest to bez sensu - przejść dużo, uliczki niezbyt uczęszczane a samochody ma być przede wszystkim widać, a nie słychać.
Odpowiedz@JaNina: Dokładnie. Odwiedzając w czasach szkolnych koleżankę na wsi mieliśmy do wyboru chodzić na przełaj przez tory polną drogą lub nadrabiać 3 km do mostu (w jedną stronę). Wszyscy chodzili na przełaj.
Odpowiedz@PeKaPista: Oczywiście. Zawsze najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Chodziło mi o przekraczanie linii kolejowej gdzieś w polu, gdzie widoczność nadjeżdżającego pociągu jest na kilometr w każdą stronę. Uważam, że to mniej niebezpieczne, niż przejście przez ulice w mieście.
Odpowiedz@JaNina: Jest chyba różnica między wejściem na pałę bez spojrzenia na otaczający świat i przejściu po uważnym rozejrzeniu się?
Odpowiedz@Raveneks: to nie wina słuchawek, tylko braku myślenia. Ten sam debil bez słuchawek też by wlazł tam gdzie wlazł.
Odpowiedz@PeKaPista: "Przecież pociągi jeżdżą w tym kraju strasznie wolno i tylko idiota może pod nie wpaść." Druga część zdania w zasadnie nie mija się z prawdą. : / Szkoda maszynisty!
OdpowiedzChyba nie rozumiem. Pośpieszny wjechał torem z drugiej strony peronu? Więc co twoja zastawianie pomogło? To by miało sens, gdyby biegł tor równolegle do twojego z tej samej strony peronu.
Odpowiedz@Kumbak: Masz absolutną rację. Perony wyspowe występują rzadziej niż tradycyjne. Gdyby tam były tradycyjne dwa perony, osobno dla każdego kierunku jazdy, zastawiłbym kładkę i wszystko było by ok. Historia ma raczej uargumentować dlaczego wielu z nas tak robi.
Odpowiedz@PeKaPista: Jak ktokolwiek, może mieć pretensje do maszynisty że zastawił przejście? Połowę pociągu ma odczepić i do kieszeni schować?
OdpowiedzMnie natomiast zastanawia jedno. Skąd wiesz, że dziewczyna spieszyła się akurat do domu? Po drugie wszyscy widzieli nadjeżdżający pociąg już z daleka. Nikt nie krzyknął ani nie próbował jej powstrzymać? Po trzecie taki nadjeżdżający pociąg robi tyle hałasu, że nie ma bata, żeby dziewczyna go nie usłyszała ani nie zobaczyła nawet kątem oka. Jak dla mnie historia grubymi nićmi szyta.
Odpowiedz@Fisstech: Sorry, pamięć już nie ta. Miała 18 lat a nie 16. http://nowosci.com.pl/333686,Weszla-pod-pedzacy-pociag-Tragiczny-wypadek-na-dworcu-w-Wagancu.html
Odpowiedz@Fisstech: Oj, zdziwiłabyś się. Wystarczy kaptur na głowie, albo głębokie zamyślenie i mocne, głośne słuchawki- wtedy kompletnie nic nie słychać, nawet pociągu nie usłyszysz. O zauważeniu również nie ma mowy jeżeli ktoś się nie rozejrzy. Co do potencjalnych "powstrzymywaczy"- wystarczy, że nie było nikogo, kto by ją złapał za rękę czy odciągnął w pobliżu, a przez słuchawki mogła nie usłyszeć wołania, skoro nawet pociągu nie słyszała. Nie wiem co niewiarygodnego widzisz w tej historii.
Odpowiedz@PeKaPista: No, faktycznie pamięć nie ta. Bo mylisz godzinę wypadku (szesnasta) z wiekiem ofiary, nie wiadomo skąd masz wiedzę o słuchawkach na uszach (chyba z komentarzy pod notatką), mieszkanka wymienionej miejscowości wyraźnie pisze w komentarzu o DWÓCH peronach, a poza tym... "...rozciągnęło ją na ponad 400 metrach." A w notatce. "Tuż po tym zdarzeniu poszkodowana w stanie krytycznym została przewieziona do szpitala. Niestety, w wyniku poniesionych obrażeń, zmarła." No, jak by ją rozciągnęło na 400. metrach, to raczej do szpitala nie byłoby co wieźć. PS Widzę, że po edycji tekstu wiek dziewczyny już jest prawidłowy, aczkolwiek dla samej historii, jako takiej, i tak nie ma to najmniejszego znaczenia.
Odpowiedz@Armagedon: To może od początku. Chcesz wiedzieć dokładnie to była 16:25 Perony owszem są dwa, z czego jeden (przy budynku stacyjnym jest nieużywany - ot pozostałość po lepszych czasach kolei). O słuchawkach wiem od kolegi, który prowadził pociąg pośpieszny, a następnie znalazło to potwierdzenie w ustaleniach komisji powypadkowej zawartych w biuletynie powypadkowym dla drużyn trakcyjnych, którego przyjęcie do wiadomości trzeba potwierdzić podpisem. Co ciekawe w biuletynie jest zdanie: "poniosła śmierć na miejscu". Cóż, zwykle zdecydowanie bardziej wierzę śledczym niż dziennikarzom.
Odpowiedz@Fisstech: Ja prawie kiedyś zostałam rozjechana przez pociąg, chociaż zawsze patrzę w obie strony i to nawet kilka razy. Nie wiem, dlaczego tak wyszło, jakies chwilowe zaćmienie? W każdym razie w ostatniej chwili się cofnęłam. Bywa i tak.
Odpowiedz@PeKaPista: No widzisz, czyli pamięć masz doskonałą. W krótkim poście zmieściłeś to, co powinna zawierać historia. I niepotrzebnie podawałeś link do mało wiarygodnego artykuliku.
Odpowiedz@Armagedon: Pamięć mam do kitu, zadzwoniłem do kolegi żeby sprawdził w teczce zarządzeń ten biuletyn powypadkowy :p A link? Pokazuje jedno: była dziewczyna, jeden nieuważny krok i nie ma dziewczyny.
Odpowiedz@Armagedon: Autorowi wcześniej zarzucono wymyślenie historii. Więc podał link do dowodu takiego jaki akurat mógł podać na szybko. Zaś fakt, że ludzie wszystko co napiszą jacyś dziennikarze, którzy nic bezpośrednio nie widzieli i połowy się domyślili, uznają za prawdę objawioną to już temat na inną piekielną historię.
Odpowiedz@MyCha: To je Armagedon, tego nie pomalujesz...
Odpowiedz@Drago: Też zdarzyło mi się coś podobnego, na wsi gdzie pociągi rzadko jeżdżą szłyśmy z koleżanką na bosaka po szynach. Zagadane, ciesząc się pięknym dniem i przyjemnością spaceru po torach. Nie zwróciłyśmy kompletnie uwagi na jadący za nami pociąg, mimo że trąbił, na szczęście koleżanka z jakiegoś powodu się odwróciła i zdążyłyśmy stamtąd zbiec. Innym razem wracałam nocą w słuchawkach do domu, pora taka, że nic już raczej nie jeździ, poza tym przekraczałam tylko niewielkie uliczki między blokami. Byłam bardzo zmęczona i omal nie wpadłam pod jadący jedną z tych małych uliczek samochód. Od tego czasu zawsze zdejmuję słuchawki tuż przed wyjściem ze środka transportu, naprawdę niewiele trzeba żeby doprowadzić do wypadku, a pozbawianie się jednego z najważniejszych zmysłów ostrzegających o takim zagrożeniu jest głupotą.
OdpowiedzTa zasada obowiązuje od jakichś dwóch miliardów lat - jednostki (i całe gatunki) niedostosowane do warunków środowiska giną. Nie wiadomo dlaczego ostatnio uważa się to za tragedie.
OdpowiedzDoskonale wiadomo dlaczego.
OdpowiedzJest też inna niepisana zasada: osoby głoszące niewybredne komentarze w realu dostają łomot. Człowieku, ręce opadają na twoje nieludzkie przemyślenia. Lżej mi tylko jak sobie wytłumaczę że jesteś po prostu strasznie głupi…
OdpowiedzMieszkam 5km od tej stacji i sama czesto na niej wysiadam/wsiadam. Uwierzcie, ja nie wiem jak ta dziewczyna mogła nie zauważyć pociągu. Najgorsze było to, że na jej profilu na Facebooku pojawiały się komentarze bardzo obrażające tamtego motorniczego... Jakby on mógł wyhamować ważący ileś ton pociąg...
Odpowiedz@olawhatever: biedny motorniczy, nie dość, że i tak na pewno jest mu ciężko ze świadomością, że pod jego pociągiem zginęła młoda dziewczyna to jeszcze banda debili go obraża. Strasznie mi go szkoda.
Odpowiedz@olawhatever: w moim mieście parę dobrych lat temu miała miejsce podobna historia. Nastolatkowie urządzili sobie "zawody" polegające na przejeżdżaniu skuterem przed nadjeżdżającym pociągiem. Kto przejedzie przed elektrowozem największą ilość razy, wygrywa. No i jeden "mundry" przegrał definitywnie, bo akurat leciał pospieszny... Na maszynistę posypała się fala hejtu, bo przecież "X kochał ryzyko, kochał skutery, a ON zakończył jego krótkie życie, a przecież mógł hamować!" A skąd się biorą takie opinie? Ano z totalnej pustki we łbach i braku wiedzy o otaczającej rzeczywistości. To ludzie, którzy nie mają zielonego pojęcia o tym, że z fizyką się nie wygra - jeśli coś jest duże, ciężkie i się porusza, to nie zatrzyma się w ułamku sekundy, a przynajmniej nie zrobi tego w kontrolowany sposób. To ten sam typ, który na rajdach samochodowych staje u wylotu zakrętu, a w mieście potrafi wtargnąć przed samą maskę, bo przecież "jakby co to zahamuje". No zahamuje, kiedyś tam pewnie i zahamuje, tyle że najczęściej tworząc przy tym zagadkę tygodnia w najlepszym przypadku dla chirurga, w najgorszym dla prokuratora.
OdpowiedzNie motorniczy, tylko maszynista. Maszynista kieruje pojazdem trakcyjnym, a motorniczy konkretnie tramwajem. Co do hejtu na maszynistów-to pokazuje tylko głupotę ludzką. Niektórzy chyba myślą, że pociąg da się wyhamować jak samochód albo że jest on w stanie ominąć przeszkodę na torach.
Odpowiedz@PanienkaUtena: mój tata jest maszynistą i niesamowicie mnie wkurza takie gadanie, że są winni. Masz rację, to się bierze z niedoedukowania i głupoty.
OdpowiedzDawno cie nie bylo. Pisz wiecej, bo ciekawie to robisz.
OdpowiedzA ja życzę, żeby nie musiał pisać takich historii :) zielonej drogi!
OdpowiedzTaka sytuacja w żaden sposób nie usprawiedliwia zastawiania ludziom przejścia. Jeśli ktoś wchodzi na tory nie mając odpowiedniej widoczności, to jest to jego wybór, jakkolwiek głupi, i powinieneś go uszanować.
Odpowiedz@rtoip: Ciekawe, czy będziesz tak uważał, jak twój pociąg będzie stał godzinę albo dwie na stacyjce w Wygwizdowie Kolonii z powodu takiego samobójcy.
OdpowiedzPrzepraszam, ale ja nadal nie rozumiem, jaką kładkę? Peron wyspowy jeszcze jestem sobie w stanie wyobrazić, ale w jaki sposób zastawiasz kładkę pociągiem, skoro tory są z drugiej strony peronu? Chyba czegoś nie ogarnęłam. Dasz radę jakoś wyjaśnić blondynce?
Odpowiedz@Litterka: Po pierwsze: autor napisał, że nie w tym konkretnym przypadku zastawił przejście. Zwykle tak robi, a w historii kretynka wylazła z pociągu prostu pod inny, jadący z przeciwnej strony. Zresztą peron wyspowy nie wyklucza zastawiania kładki. Skoro peron jest WYSPOWY, to jakoś trzeba się z niego przedostać na ten, przy którym jest budynek dworca/stacji i wyjście na "świat". O ile wyjście jest tylko na jedną stronę, to faktycznie nie ma opcji, żeby zastawić przejście kolidujące z ruchem innego pociągu, ale już na stacjach, gdzie wyjścia są w dwie strony (nawet, jeśli jedno jest "dzikie"), to już taka możliwość istnieje. Podobnie w przypadku kilku peronów wyspowych.
OdpowiedzPowiem Tobie jak to będzie, najpierw psujesz selekcję naturalną, a potem (na starość) będziesz narzekał że ludzie głupieją.
OdpowiedzSelekcja naturalna... Tylko maszynisty szkoda, bo pewnie sumienie będzie go gryzło.
OdpowiedzPo drodze na moją stację jest takie miejsce, gdzie ludzie często przechodzą, często z rowerami. Tuż za wyjściem z łuku i po nasypie... Jakiś czas temu wynosili takiego spacerowicza w czarnym worku. A ludzie nadal chodzą.
OdpowiedzNiestety przez tych poległych na torach na własne życzenie tracimy wszyscy. M.in. zabrania się przechodzenia w wielu miejscach (przejścia służbowe), i ogólnie przekraczania torów nawet w sytuacjach gdzie po dwa kilometry w każdą stronę nie widać pociągu. Analogicznie daleko nam do prawa przechodzenia na czerwonym świetle w uzasadnionych przypadkach. Jeśli stanie się to legalne - hordy przygłupów zaczną przechodzić nawet bez rozglądania się. Jeśli stanie się to dozwolone w uzasadnionych przypadkach - zbiorą się policjanci i strażnicy miejscy, którzy w każdym przypadku wykażą że przejście nie było uzasadnione.
OdpowiedzWina tej kobiety, bo ma na co zasluzyla. @KaktusStefan: taki urok tej pracy, ze mozna zabic.
OdpowiedzWidzę sami poloniści Ci się trafili. Ja skomentuję tak: lasia nawyzywała się wielokrotnie na zje#$%ego maszynistę, ale się raczej nie pozbiera sama z 400 metrów i nie przyjdzie podziękować, że ktoś (bezskutecznie) próbował uratować jej życie.
OdpowiedzCo to znaczy "zastawianie przejść"? Bo za cholerę nie mogę sobie tego wyobrazić. Jestem w stanie wyobrazić sobie zablokowanie drzwi, póki nie przejedzie pośpiech, ale w jaki sposób pociąg zastawia kładkę? Jeśli samym sobą, a mamy peron wyspowy, to zakładając, że pospiech jedzie po torze po przeciwnej stronie peronu - maszynista nie może zrobić absolutnie nic. (w sensie - pociąg Pekapisty stoi po lewej stronie, potem jest peron, potem tor po prawej i przez ten tor przechodzi kto chce nawet jeśli właśnie jedzie po nim inny pociąg. Jeśli natomiast pośpiech jedzie po torze równoległym do tego po lewej, nie przylegającym do peronu, to wystarczy tylko zablokować lewe drzwi, tak by wszyscy wysiedli na prawo na peron, a zaden idiota nie wysiadał na tę stronę, po której peronu nie ma i tak wszyscy maszyniści robią. Co zatem dodatkowego i dla niektórych niedozwolonego robi PekaPista? Ustawia pociąg na przejściu przez tory, bo peron nie ma kładki nadziemnej ani przejścia podziemnego? No to chyba logiczne że pociąg gdzieś się musi zmieścić, a przechodzenie przed lokomotywą tak czy siak wymaga dojścia do czoła pociągu, ominięcia go i przejścia. Prościej jest poczekać aż pociąg odjedzie zwłaszcza że na takich stacjach nie stoi dłużej niż minutę, więc przechodzenie przed lokomotywą pociągu, który właśnie rusza, to gorzej niż idiotyzm. Co się zatem komuś piszącemu skargi nie podoba? Pogubiłam się trochę albo po prostu nie mogę pojąć, że wśród ludzi jest tylu kandydatów do nagrody Darwina i do tego mających problemy z logicznym myśleniem.
Odpowiedz