Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielne bankowe procedury. Mam w pewnym banku konto od kilku lat. Nigdy…

Piekielne bankowe procedury.

Mam w pewnym banku konto od kilku lat. Nigdy nie brałam żadnego kredytu, nie miałam i nie mam nawet karty kredytowej. Obrót na koncie jakiś jest, więc ciągle wydzwaniają do mnie przedstawiciele tego banku z genialną, wspaniałą i jedyną w swoim rodzaju ofertą kredytu. Oczywiście ważną tylko do jutra, więc proszą o błyskawiczną decyzję. Limit, który chcą mi przyznać "bez żadnych formalności" jest przerażający, jestem przekonana, że ciężko byłoby mi to spłacić, o ile w ogóle. Dzwonią rano, wieczorem, w godzinach pracy i poza nimi - nawet w piątek po godzinie 20. Oczywiście dzwonią z różnych numerów, przez co metoda nieodbierania telefonu z banku nie skutkuje.

Któregoś dnia postanowiłam, że skoro tak chętnie chcą mi pożyczyć kasę, to spróbuję się dopytać o leasing samochodu, bo byłam tym zainteresowana. I zapytałam dzwoniącego natręta. Oczywiście powiedział, że nie ma pojęcia o leasingach i przekaże sprawę komuś kompetentnemu. Na telefon od osoby kompetentnej czekałam 2 tygodnie i się nie doczekałam, więc sama zadzwoniłam do banku i poprosiłam o kontakt z kimś od leasingów.

Zaproponowano mi jedynie osobistą wizytę w banku, ponieważ na infolinii nie pracują osoby, które mogłyby mi udzielić jakichkolwiek, nawet najbardziej podstawowych informacji. Ręce mi opadły. Pojechałam do tej placówki, bo i tak miałam po drodze, umówiona byłam wcześniej z pracownikiem, który miał mi wszystko wyjaśnić. Zostałam potraktowana bardzo olewczo, być może nie byłam wystarczająco elegancka aby dostąpić zaszczytu zainteresowania ze strony pracownika banku. Człowiek ten również nie udzielił mi żadnych informacji, nawet tak prostych jak maksymalny wiek samochodu, który nadaje się do leasingu, prostych wyliczeń ile wyniesie rata, obowiązkowych ubezpieczeń, projektu umowy itp. Nie wiem jakim cudem dostał posadę specjalisty od leasingów.

Finalnie leasing został wzięty w innym banku, poszło sprawnie, szybko i przyjemnie. Z mojego "starego" banku dalej do mnie wydzwaniają i próbują wcisnąć kredyt, ostatnio jak powiedziałam, że jednak wolałam inną usługę (czy jak kto woli "produkt bankowy") w postaci leasingu, to pani mi powiedziała, że przecież to jest dokładnie to samo!
Czy ludzie, którzy tam pracują w ogóle mają pojęcie co mówią?

bank

by Shineoff
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar nuclear82
4 6

Telemarketerzy już tacy są. Większość pracuje w zewnętrznych firmach krzak na śmieciowych umowach w systemie prowizyjnym. Tj. stawka godzinowa jest potwornie niska (spotkałem się nawet z 3 zł/h i to w 2013r.), gros twojej wypłaty to prowizja sprzedażowa. Jak nie zrobisz celu to nie wypłacą Ci ani grosza tej prowizji. I odchodzisz, bo przecież musisz coś jeść a za 600 zł miesięcznie żyć się nie da. Szkolenia? Kilka godzin podstaw o danym produkcie, który będziesz wciskał. Następnie kilka godzin na szerszeniu u innego wciskacza. I dawaj sprzedawać według skryptu. Moja koleżanka trafiła do takiej firmy co sprzedawała umowy na abonament z T-mobile. Stawka właśnie 3 zł/h. Mieli w ofercie tylko JEDEN plan taryfowy z JEDNYM modelem telefonu. Kij z tym, że w normalnej ofercie tego operatora masz do wyboru chyba 8 kwot abonamentu (od 29,90 do 189,90) a modeli telefonów z czterdzieści.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Jeżeli chodzi o leasing samochodu, to często najkorzystniej zapytać w miejscu, gdzie kupujesz samochód. Jest spora szansa na dobrą ofertę.

Odpowiedz
avatar Shineoff
5 5

@JaNina: Wiem, tak jest najprościej i najszybciej, ale ja chciałam auto kupić od innej firmy, która nie zajmuje się handlem samochodami, po prostu mieli taki samochód i chcieli go sprzedać bezpośrednio, bez komisu :)

Odpowiedz
avatar magdalenaiz
8 10

A co mają procedury do sprzedaży w banku? Doradca w placówce ma obowiązek dzwonić z ofertą taką, jaką ma. Jeśli nie chcesz żeby to robił cofnij zgodę na telemarketing i problem zniknie. Jeśli chodzi o sam leasing, to bank zapewne produkt jako taki posiada, ale nie kładzie na niego żadnego nacisku. Mogę zgadywać, że nie jest uwzględniony w planach, zapewne znakomita większość doradców poza tymi dedykowanymi nie ma nawet dostępu do systemu pozwalającego zrobić kalkulację (nie wspominając o samej sprzedaży), więc odsyła gdzie indziej. Czyli- doradca wie, że leasing istnieje, nigdy nie był z niego szkolony, nie może go sprzedawać, nie będzie też tracił własnego czasu na uczenie się szczegółów produktu, który jest mu zbędny. Jego rolą jest przekazanie sprawy. Smutne jest tylko to, że doradca dedykowany nie wykazał się większą wiedzą i przez to bank stracił klienta. Ale, skoro olewają szkolenie pracowników i uważają, że "jak klient potrzebuje to i tak weźmie" to mają to na własne życzenie. W dzisiejszych czasach oferta banków jest tak podobna, że to ludzie w nich pracujący przyciągają lub odpychają klientów- dokąd "góra" tego nie zrozumie, takie sytuacje nie znikną.

Odpowiedz
avatar Isegrim6
3 3

@magdalenaiz: plus to że ilość banków też jest mnoga :) a i przeskoczenie z jednego do drugiego nie jest już katorgą (trzeba tylko pamiętać co się podpisywało w umowie)

Odpowiedz
avatar grruby80
-3 5

Piszesz o leasingu czy o kredycie na samochód? Ten pierwszy to chyba tylko dla firm.

Odpowiedz
avatar Shineoff
2 2

@grruby80: Tak, bo to miało być dla mojej firmy. Chciałam zakupić ciężarówkę. W tym banku mam konto prywatne i firmowe. Wszystkie rozmowy dotyczyły konta firmowego, chociaż wciskacze kredytów oferowali je zarówno mi jak i firmie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@grruby80: Od wielu, wielu lat dostępny jest leasing dla osób fizycznych nie prowadzących działalności.

Odpowiedz
avatar gomez
3 3

Wycofaj zgodę na kontakty marketingowe. Mnie kiedyś nękali telefonami typu "kończy się lokata i co Pan zrobi z pieniędzmi". Przy czym sprytny telemarketer usiłował zepchnąć mnie do defensywy, abym MU się tłumaczył, co zrobię ze SWOIMI pieniędzmi.

Odpowiedz
avatar zyxxx
6 6

@gomez: kiedyś nawet lubiłem z takimi rozmawiać - i gadałem głupoty żeby zobaczyć jak ich skrypt na to reaguje. Na pytanie co zrobię z pieniędzmi odpowiedziałbym, że połowę zamierzam przepić, a resztę wydam na dziwki.

Odpowiedz
avatar imhotep
2 2

Nie.

Odpowiedz
avatar Xxxyyy
2 2

Specjalnie założyłam konto żeby napisać ten komentarz i pokazać Wam, jak to wygląda z perspektywy dzwoniącego "natręta". Od pół roku pracuję w banku, a właściwie w placówce partnerskiej (franczyzowej). Po wielu miesiącach szukania pracy po skończeniu studiów była to jedyna sensowna propozycja podjęcia zatrudnienia, jaka mi się trafiła. Moje stanowisko to doradca klienta. Na czym polega? Obsługuję operacje kasowe, prowadzę administrację, wprowadzam wnioski kredytowe, roznoszę ulotki, organizuję akcje marketingowe, myję okna, czyszczę kible, a co najważniejsze... POZYSKUJĘ NOWYCH KLIENTÓW. W praktyce oznacza to kilkadziesiąt telefonów dziennie, z których jestem skrupulatnie rozliczana. Efektem ma być umówione spotkanie, sprzedany kredyt i zrealizowany plan na koniec miesiąca (na niebotyczne sumy). Przed przystąpieniem do tej pracy przeszłam dwutygodniowe wyjazdowe szkolenie i ukończyłam 4 egzaminy. Ilość wiedzy do przyswojenia jest ogromna: produkty, sztywne procedury, obsługa licznych programów... i chociaż nasz bank ma w ofercie rownież narzędzia inwestycyjne, lokaty, czy hipoteki - ja klientowi w tej kwestii nie udzielę informacji. Dlaczego? Bo nie zostałam z nich przeszkolona, produkty tego typu sprzedawane są wyłącznie w oddziałach własnych banku, a ja nie mam nawet dostępu do odpowiednich systemów żeby cokolwiek wyliczyć...mimo to, w ocenie niektórych osób jestem zwyczajnie niedouczona. Moja praca to ogromny stres i presja, a na dokładkę codziennie znoszę obelgi, wyzwiska i pretensje ze strony klientów. Widocznie nie zasługuję na szacunek, a chciałam tylko uczciwie pracować, zarobić na utrzymanie, zdobyć doświadczenie i czegoś się nauczyć... o ludzkiej naturze sporo się nauczyłam.

Odpowiedz
avatar Xxxyyy
-1 1

Specjalnie założyłam konto żeby napisać ten komentarz i pokazać Wam, jak to wygląda z perspektywy dzwoniącego "natręta". Od pół roku pracuję w banku, a właściwie w placówce partnerskiej (franczyzowej). Po wielu miesiącach szukania pracy po skończeniu studiów była to jedyna sensowna propozycja podjęcia zatrudnienia, jaka mi się trafiła. Moje stanowisko to doradca klienta. Na czym polega? Obsługuję operacje kasowe, prowadzę administrację, wprowadzam wnioski kredytowe, roznoszę ulotki, organizuję akcje marketingowe, myję okna, czyszczę kible, a co najważniejsze... POZYSKUJĘ NOWYCH KLIENTÓW. W praktyce oznacza to kilkadziesiąt telefonów dziennie, z których jestem skrupulatnie rozliczana. Efektem ma być umówione spotkanie, sprzedany kredyt i zrealizowany plan na koniec miesiąca (na niebotyczne sumy). Przed przystąpieniem do tej pracy przeszłam dwutygodniowe wyjazdowe szkolenie i ukończyłam 4 egzaminy. Ilość wiedzy do przyswojenia jest ogromna: produkty, sztywne procedury, obsługa licznych programów... i chociaż nasz bank ma w ofercie rownież narzędzia inwestycyjne, lokaty, czy hipoteki - ja klientowi w tej kwestii nie udzielę informacji. Dlaczego? Bo nie zostałam z nich przeszkolona, produkty tego typu sprzedawane są wyłącznie w oddziałach własnych banku, a ja nie mam nawet dostępu do odpowiednich systemów żeby cokolwiek wyliczyć...mimo to, w ocenie niektórych osób jestem zwyczajnie niedouczona. Moja praca to ogromny stres i presja, a na dokładkę codziennie znoszę obelgi, wyzwiska i pretensje ze strony klientów. Widocznie nie zasługuję na szacunek, a chciałam tylko uczciwie pracować, zarobić na utrzymanie, zdobyć doświadczenie i czegoś się nauczyć... o ludzkiej naturze sporo się nauczyłam.

Odpowiedz
avatar Shineoff
2 2

@Xxxyyy: To wszystko nie jest Twoją winą, a winą banku, że tak, a nie inaczej szkoli pracowników. Gdybym została połączona ze specjalistą, który np. na kredytach hipotecznych nie zna się ani trochę, ale zna się na leasingach bo to akurat jest jego "działka" to nie miałabym pretensji. Wiem ile jest produktów bankowych i wiem, że nie ma pracowników którzy wiedzą wszystko o wszystkich produktach. Bardziej mnie przeraża, że mój bank namiętnie reklamuje leasingi a tymczasem nikt ani "na słuchawce" ani w placówce nie ma o tym pojęcia!

Odpowiedz
avatar LargeHamsterCollider
0 0

Z mojego banku, który bardzo sobie mimo wszystko cenię, dzwonią z ofertami ludzie z call center. Wiem z autopsji, jak ta praca wygląda, więc przy każdym telefonie grzecznie odmawiam, życzę miłego dnia i blokuję numer. ;) A jeśli przedstawiciel banku będzie miał sprawę bardziej pilną, telefon przyjdzie (jak to się zdarzyło dwa razy) z oddziału lokalnego, więc nie mam skrupułów, by zablokować numer z drugiego końca kraju.

Odpowiedz
Udostępnij