Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Bardziej refleksja, ale dość piekielna - przynajmniej w moim odczuciu. Znajoma z…

Bardziej refleksja, ale dość piekielna - przynajmniej w moim odczuciu.

Znajoma z pracy, kobieta około 50, ma siedmioletnią siostrzenicę, którą czasami przyprowadza w luźniejsze dni - dzieciak mieszka trzy ulice od siedziby firmy, lubi sobie pooglądać nasze komputery, pochodzić po budynku i porozmawiać z dorosłymi, a nam nie przeszkadza.

Znajoma, gdy Oliwka była młodsza, wiecznie do niej "dziubdziała": "A cio ty tutaj lobiś, maś tu jogurcik" itp. Do pięcioletniej dziewczynki, co już było dość kuriozalne, ale co tam.

Teraz, gdy mała ma 7 lat, sama zaczyna czasami "pieścić": "oj, bo ja zlobiłam", "a w śkole pani..." itp. Znajoma reaguje natychmiast: "Przestań! Jak ty mówisz! Nie wolno tak, jesteś dużą dziewczynką! Buzia ci uschnie!".

Kiedy zwróciłyśmy jej uwagę, że jeszcze półtora roku temu sama tak mówiła, i to mimo naszych uwag, obraziła się. "Bo do dzieci tak można i trzeba, bo lepiej się czują", rzekła.

No cóż ;)

by ZaZuZa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar gomez
13 13

Miałem na studiach koleżankę, która tak się wypowiadała.

Odpowiedz
avatar pphntf
18 18

A później te złe nawyki się utrwalają i dorośli ludzie faflunią, jakby dwa lata mieli. Też taką znam, babka po trzydziestce zamiast powiedzieć "idę coś zjeść" i "jestem głodna" mówi "idę na papu" albo "mój brzuszek potrzebuje jedzonka". I tak ciągle, ze wszystkim. A i tak się trochę ogarnęła ostatnio.

Odpowiedz
avatar ZaZuZa
18 18

@pphntf: Mąż i ja czasem też na co dzień tak coś powiemy :) "Podaj mi piciu" czy "Zobacz, co kotełki zrobiły". Ale to tylko do siebie i w pełni świadomie, co wyprawiamy. Tu mnie strasznie bawiło, jak to kobieta sama robi źle, a potem dziecku zabrania :P

Odpowiedz
avatar pphntf
21 21

Ale wiecie, co innego powiedzieć do narzeczonego/męża "dobre śniadanko", czy nawet "podaj piciu", a co innego iść na obiad ze znajomymi z pracy i mówić "kurczaczek, nie mam pieniążków w portfeliku, nie idę papusiać", no...

Odpowiedz
avatar glupia
14 16

Nauczyłam 7-letniego siostrzeńca, że dopóki zdrabnia, ja go ignoruję. Rozmawiamy "dorosłym" językiem albo w ogóle. ;)

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
8 18

Nie wiem czy wiecie ale powszechne zdrabnianie jest nielegalne w świetle Ustawy z dn. 7 X 1999 o języku polskim. Problem jest tylko z egzekwowaniem tego. Art. 3. 1. Ochrona języka polskiego polega w szczególności na: 1) dbaniu o poprawne używanie języka i doskonaleniu sprawności językowej jego użytkowników oraz na stwarzaniu warunków do właściwego rozwoju języka jako narzędzia międzyludzkiej komunikacji. Ciumcianie tych kryteriów nie spełnia, faflanie w mowie jest niepoprawne językowo a co więcej - zaburza rozwój mowy dziecka czyniąc z punktu widzenia psychologii rozwojowej niepowetowane szkody. Zwłaszcza że prowadząc przedszkolaka na przykład na angielski to uczy się go od razu poprawnie a nie ciumka do niego. Dziwimy się że ludzie wychowani przed wojną mówią nienaganną polszczyzną i stosują "ł"przedniojęzykowo - zębowe a to dlatego że matki już od małego uczyły ich pacierza i podstawowych zwrotów czystą polszczyzną a nie językiem karyńsko - pokemonowym. Myślicie, że dziecko lepiej zrozumie jak zdrobniacie? Dupa a nie zrozumie, dziecko nie wie co jest zdrobnieniem a co nie, wszystko bierze jako normalny wyraz bo niby skąd ma znać prawidłową formę? Bralczyka czyta na bieżąco? Skoro samorządy i policja mogą karać ludzi za złe parkowanie, brak szczepień i pozwolenia na wycinkę drzew, mogłyby też karać za robienie krzywdy dzieciom w zakresie lingwistycznym bo niestety osłabia to - w skali globalnej - potencjał intelektualny całego kraju. Potem dziecko musi nadrabiać przez kilka lat zaległości w mowie a mogłoby to wykorzystać na co innego, nie wiem już pochodne liczyć albo całki potrójne czy zdobywwać kolejne dany w kendo a tu nie bo trzeba zamiast tego zniwelować złe nawyki: zamiast: Kot chce jeść to mówi: miau će am am. Że nie powiem już o stworzeniu zdań złożonych - co rozmawia się z dziewczyną na czacie i stosuje wyrafinowane techniki podrywu to ona na każde zdanie odpowiada: nom. Już w Tytusie, Romku i A'Tomku w księdze o prasolocie wprowadzono podatki od przekleństw, kichnięć i ziewania. Marzy mi się świat, w którym zamaskowani poborcy wyjdą do parków, do piaskownic, do żłobków i przedszkoli i wyrugują z korzeniami z legionów matek i cioć szkodliwe nawyki za pomocą odpowiedniej polityki fiskalnej. Co ciekawe faceci nie zdrabniają bo uważają to za poniżej rozumu i godności człowieka, chyba że są przegiętymi gejami ale ich łatwo poznać bo oni mają przegiętą manierę mówienia jak Jacyków.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 czerwca 2016 o 12:09

avatar chiacchierona
8 8

@Drill_Sergeant: A ile roboty mieliby ci zamaskowani poborcy tutaj, na piekielnych... Nawet politycy i ZUS nie wiedzieliby na co przebimbać taki przypływ gotówki!

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
3 3

Kiedy świat będzie mój, chętnie bym Cię widział jako ministra edukacji! Reflektujecie, Kolego Drill_Sergeant?

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
13 13

Zgadzam się, że dziudzianie należy tępić bo nie tylko upośledza rozwój mowy ale i regresuje mentalnie! Przeraża mnie jednak bardziej, że ta tendencja pojawia się często w odniesieniu do osób dorosłych, ale chorych czy też niepełnosprawnych. I nie mówię tu o głębokim upośledzeniu, co jeszcze mogę zrozumieć, choć nie popieram. Ile się nawalczyłem z rodzinami i niestety też z "personelem", na przestrzeni ostatnich lat, to ludzkie słowo nie opowie... Zdarzało się i tak, że pacjent miał o połowę wyższe IQ niż zwracająca się do niego "dziudziaczka".

Odpowiedz
avatar natalia
13 13

Jeszcze rozumiem zdrabnianie do dzieci np. brzuszek (no bo jak inaczej nazwać brzuch rozmiaru dłoni) czy inna nóżka, chociaż też nie popieram. Ale to pieszczenie się "śkoła", "ścieniaciek", "kwiatusiek" jest okropne... Za to powinni ograniczać prawa do opieki.

Odpowiedz
avatar Polio
14 14

Mnie strasznie denerwuje, gdy ktoś mówi tak do mojego dziecka. Mam na to stały tekst: "Nie ucz go mówić jak głupek".

Odpowiedz
avatar tigga
9 9

@Polio: "Proszę pani/a, to jest dziecko a nie debil"

Odpowiedz
avatar Polio
3 3

@tigga Dzięki Tobie się usmiechnąłem.

Odpowiedz
avatar Polio
1 1

Mnie strasznie denerwuje, gdy ktoś mówi tak do mojego dziecka. Mam na to stały tekst: "Nie ucz go mówić jak głupek".

Odpowiedz
avatar nuclear82
9 13

O proszę, a niedawno w autobusie ludzie dziwnie patrzeli jak z 6-latkiem rozmawiałem normalnie. Normalnie, po polsku. Bez dziubdziania i bezsensownego zdrabniania. To się tak da, dziecko rozumie? Ano rozumie, dzieci (prawidłowo rozwijające się) przecież nie są głupie.

Odpowiedz
avatar NuNu
-3 5

Ja czesto dziubdziam do mojej psiny :3

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 czerwca 2016 o 2:34

avatar ciociawodzia
-1 3

A czy mała nie ma po prostu wady wymowy? Mam kuzynkę w tym wieku - do Młodej nikt nie "dziubdzia", a jednak też jej się zdarza "źlobiłam" czy "w skole". Dlatego się zastanawiam, z czego coś takiego wynika. Swoją drogą, dziwi mnie takie mówienie do pięcioletniego dziecka. Myślałam, że coś takiego to tylko w odniesieniu do niemowląt, ot, czasem ciocia czy babcia się rozczulą/wygłupiają się.

Odpowiedz
avatar ZaZuZa
2 2

@ciociawodzia: Nie, mówi całkowicie normalnie, czasami włącza jej się tryb "śłodziakowatości", jak powyżej. A co do dziabdziania - sama nigdy tak do dzieci nie mówię. Jeśli już, to zdrabniam, ale nie robiąc z siebie kretynki ("maszz tu słoiczek z zupką" a nie "maś tu śłoiciek zupci ti ti ti") :P

Odpowiedz
avatar myscha
2 2

Jak mój syn miał 5-6 lat, wybraliśmy się w odwiedziny do pewnej znajomej, która wtedy miała roczną córkę. I nie wiem, czy tak z rozpędu, czy specjalnie zaczęła dziubdziać do mojego syna. Z synem wystarczyła wymiana spojrzeń, wzrok mojego potomka mówił "co jej odwaliło?" i zaczęliśmy się obydwoje śmiać. Dla niego to była nowość, że ktoś tak mówi. Znajoma nie mogła pojąć naszej wesołości

Odpowiedz
avatar Dreadlak
2 2

moja kuzynka, na jakichś urodzinach czy czymś takim, zaczęła tak mówić do mojego siostrzeńca... Spojrzałem i stwierdziłem "on nie jest upośledzony, możesz mówić normalnie". Podziałało

Odpowiedz
avatar weronikarb
1 1

do mojego syna jak tak ktoś się odezwał to nie wiedział o co chodzi :D Oduczył ich sam pytając "ale o co chodzi, bo nie rozumiem?" Jakoś sama bym się czuła głupio tak dziumdziając - jak kretynka po prostu. Fakt, zdrabniałam :D

Odpowiedz
Udostępnij