Będąc służbowo w Warszawie byliśmy zmuszeni zostawić służbowego dostawczaka na parkingu przy ulicy.
Rano okazało się, że ktoś włamał nam się na pakę i przywłaszczył sobie parę rzeczy. Każda kradzież jest piekielna, ale ta konkretna była tak absurdalna, że ciężko nam było w nią uwierzyć. I w sumie bardziej nas rozbawiła niż zezłościła.
Otóż łupem włamywaczy padła:
- skrzynka bananów
- skrzynka jabłek
- worek ogórków (drugi nam zostawili :P)
- rolkę worków na śmieci
- mały ale cholernie ciężki rozkładany stolik z szufladami
Jak widać ktoś w nocy kogoś naszła ochota na sałatkę owocową.
Żeby było ciekawiej na samochodzie znajdowało się kilka zdecydowanie bardziej „chodliwych” towarów jak choćby walizka z wkrętarką akumulatorowa, duży i względnie lekki składany stół cateringowy, czy pewne metalowe urządzenie robione na zamówienie.
Warszawa - piękne miasto
W majówkę włamali nam się do domku letniskowego na Mazurach. Ukradli m.in. klapki, Redbull'a i Desperadosa...
Odpowiedz@szujcia: Desperadosa sama bym chętnie wzięła ;)
Odpowiedz@szujcia: z tego wynikają dwie ważne poszlaki: złodzieje byli boso i spragnieni :P
Odpowiedz@szujcia: Szkoda, że nie ukradli ci apostrof'u.
OdpowiedzNa co mi jakaś tam wkrętarka? Za to sałatkę z chęcią bym sobie zjadła :D
OdpowiedzRozwiązałem sprawę! Włamania dokonało lokalne koło feministek! Zachowały się jak prawdziwi faceci - włamanie, ukradły to co potrzebowały - banany i ogórki :)
Odpowiedz@thebill: Ze śmiechu nie mogłam w plusa trafić :D
OdpowiedzStar Wars - Atak Weganów
OdpowiedzNo o co chodzi? Uczciwych złodziei trafiliście! Nie chcieli oni was ograbić z dóbr, jedynie sobie podjeść, bo pewnie głodni byli. Stolik - to już konsekwencja przywłaszczenia żywności, bo przecież nadmiar papu schować gdzieś trzeba (szuflady), a i posilać się należy kulturalnie, na stole. A i tak przecież wzięli ten gorszy. Do tego zadbali o porządek, obierki i skórki pakując do worków śmieciowych. Pełna kultura!
OdpowiedzJanusze złodziejstwa.
OdpowiedzW Warszawie nie zostawiamy rzeczy w samochodzie
OdpowiedzCóż, może to były biedne osoby albo bezdomni któży byli głodni no bo kto inny, kazdy raczej by się połakomił na sprzęt a nie jedzenie
OdpowiedzMieszkam w W-wie i już nie raz miałam włamanie do auta. Najbardziej zadziwiało mnie to, że część złodziei jest na tyle "kulturalna", że zostawiali wyłamany zamek, co by nowego nie trzeba było kupować ;) Mój mąż zaś kilkanaście lat temu miał Malucha, którego w ogóle na noc nie zamykał bo nie było sensu - okoliczni menelkowie nic nie kradli - po prostu potrzebowali wygodnej miejscówki do spożywania alko.
Odpowiedz