Jakiś czas temu wracałam do domu autobusem. Podczas postoju na przystanku początkowym miały miejsce dwie, lekko piekielne (dla kierowcy) sytuacje.
1) Do pierwszy drzwi podchodzi starsza kobieta [S] i zaczyna rozmowę z kierowcą [K].
[S] Czy ten autobus jedzie do X?
[K] Nie, jedzie do Y.
[S] Ale przecież wszystkie autobusy jadące do Y, przejeżdżają przez X!
[S] Ten nie jedzie...
[S] A który jedzie?
[K] Nie wiem.
[S] Ale jak to tak! Żeby kierowca nie znał rozkładu jazdy!
2) Kolejna starsza kobieta, wchodzi i pyta pasażerów czy autobus jedzie do Y. Po uzyskaniu twierdzącej odpowiedzi podchodzi do kierowcy.
[S2] Czy ten autobus zatrzymuje się przy Sklepie XYZ?
[K] Nie...
[S2] A czy autobus nr A się zatrzymuje?
[K] Tak.
[S2] A o której jedzie?
[K] Nie wiem, musi sprawdzić pani na rozkładzie.
[S2] No wie pan!
Mój przewoźnik posiada ponad 350 linii autobusowych i tramwajowych oraz ponad 20 nocnych - jak wiadomo o innym rozkładzie niż ich dzienne odpowiedniki. Tak więc nie rozumiem wymagania od kierowcy by znał rozkład innej linii niż ta, którą sam jeździ.
autobusy
Cholera, to co obydwie panie miały po 200 lat że nie wiedzą że jest coś takiego jak tablica z rozkładem jazdy? Praktycznie na każdym przystanku i stacji mamy takie fikuśne coś.
Odpowiedz@Kecaw: raczej koło 60 :) choć mentalnie te 200 lat mogły mieć :)
OdpowiedzA to nie jest tak, że do kierowcy przypisany jest autobus jako maszyna, natomiast trasy są ruchome (np w ramach danego przystanku początkowego)? Pytam bo nie wiem, a kiedyś coś takiego mi się obiło o uszy :)
OdpowiedzZastanawiam się, w jaki sposób tacy ludzie przetrwali PRL - przecież tam nikt nic nie wiedział...
Odpowiedzkierowcy musza tez miec czasami cierpliwosc :D
Odpowiedz350 linii? Wątpię czy nawet w Londynie tyle się uzbiera. Może 35?
Odpowiedz@Graviter: jak policzysz wszystko, co ma KZK GOP to się tyle uzbiera :) sama nie wiedziałam, dopóki nie policzyłam :P
Odpowiedz@Graviter: gdańsk ma spokojnie ponad sto.
Odpowiedz