Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja mama jest nauczycielką w przedszkolu. Jakiś czas temu miałam zaplanowany zabieg…

Moja mama jest nauczycielką w przedszkolu. Jakiś czas temu miałam zaplanowany zabieg na oczy. Termin ustalony z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Dwa tygodnie przed zachorowała. Zwykła wirusówka, jednak przez tydzień musiała brać antybiotyk, który mógł mieć wpływ na badania wykonane przez zabiegiem. Skąd pojawiła się ta wirusówka? Z przedszkola. Przez tydzień połowa dzieci chodziła do przedszkola, ciągała nosem, kaszlała. Dzisiaj musiała odwiedzić swoją pracę. Dowiedziała się, ze tym razem w przedszkolu panuje ospa. Co w tym piekielnego? Dzieci przecież szybko mogą się zarazić.

Jednak część rodziców w momencie gdy widzą, że dzieci są chore i tak i tak prowadzą ich do przedszkola. Nauczycielki już gdy tylko widzą chore dziecko, karzą rodzicom je zabrać. Całkowicie rozumiem, że nie zawsze jest sposób, aby zostawić dziecko w domu, rodzice pracują, dziadków nie ma. Jednak dziecko w przedszkolu w czasie choroby męczy się dodatkowo. Przez taki jeden dzień jego choroba może przeciągnąć się o tydzień. Dodatkowo zaraża inne dzieci, oraz nauczycielki, które później choroby przynoszą do domu.

przedszkole

by misguided
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
-2 18

Zakładamy, że masz 5 lat, chodzisz do przedszkola innego niż pracuje twoja mama, rano jesteś zakatarzona, mama nie idzie do pracy, tak się złożyło, że jeszcze jedna przedszkolanka nie przyszła, co zrobić z dziećmi, które przyprowadzili rodzice?

Odpowiedz
avatar InessaMaximova
-1 1

No cóż... gdy ja chodziłam do przedszkola (jakieś 12-13 lat temu) była "na składzie" tylko jedna przedszkolanka. I nie było grup młodszych niż 6 lat.

Odpowiedz
avatar myszolow
17 21

Nie zlinczujcie mnie za to pytanie, pytam z ciekawości (nie mam za dużej styczności z dziećmi). Jeżeli matka, na przykład samotna i bez dziadków na miejscu, pracuje gdzieś na umowe śmieciową, czyli nie może nie przyjść sobie do pracy z powodu chorego dziecka bo ją wyrzucą, to co robi? Czy hipotetyczne opiekunki do dzieci zgadzają się przychodzić do chorych dzieci ( nie mówię o poważnym zagrożeniu życia dziecka tylko np przeziębienie, angina itp). Ja, gdybym była opiekunką, chyba nie wzięłabym opieki nad chorym dzieckiem bo bałąbym się że się zaraże... Nie popieram w ogóle podrzucania chorych dzieci do przedszkola, tylko zastanawiam się jak rodzice "załatwiają" taką sprawę - nie wszyscy pracują sobie wygodnie na etacie i mogą wziąć wolne "na dziecko"...

Odpowiedz
avatar Zlodziej_Fistaszka
11 11

@myszolow: Długo dorabiałam jako opiekunka do dzieci i nie widziałam przeciwskazań, żeby zająć się chorym dzieckiem. Rzadko łapię choroby. Zależy więc od opiekunki. Rozumiem autorkę, pracowałam w przedszkolu i widziałam jaki przesiew może zrobić kilkoro chorych przedszkolaków.

Odpowiedz
avatar mesing
-1 5

@myszolow: Własnie na umowie "śmieciowej" czyli zlecenie lub dzieło może sobie nie przyjść i to bez żadnego tłumaczenia. Może co najwyżej poinformować zleceniodawcę, że dziś jej nie będzie bo ma ważniejsze sprawy do załatwienia. Umowa zlecenie czy dzieło to miecz obosieczny, który nie tylko uderza w zleceniobiorcę ale także w zleceniodawcę. Zwolnić takiej matki nie można bo nigdy się jej nie zatrudniło. A najlepsze w tym jest, że jeszcze taka matka może pójść do sądu pracy i wywalczyć sobie umowę o pracę jeśli zlecenie było wykonywane w miejscu i czasie wyznaczonym przez zleceniodawcę, w określonych godzinach, na jego sprzęcie i pod jego nadzorem gdyż wyczerpuje to wszystkie znamiona umowy o pracę.

Odpowiedz
avatar imhotep
3 5

@mesing: Tylko umowy śmieciowe przeważnie są na miesiąc. Czyli zwolnić jej nie może, ale ma prawie jak w banku, że następnej umowy nie zobaczy na oczy i dowie się o tym następnego dnia, po wygaśnięciu starej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
34 36

"Zwykła wirusówka, jednak przez tydzień musiała brać antybiotyk" - no to albo nie była to zwykła wirusówka, albo ten antybiotyk był niepotrzebny. Antybiotyki nie działają na wirusy, stąd też są nieskuteczne np. w przeziębieniu i grypie.

Odpowiedz
avatar sussana
27 27

Kto miał mieć zabieg? Mama? Bo napisałaś, że Ty. I każą a nie karzą. Każą od rozkazywać, karzą od karać.

Odpowiedz
avatar kruxszynka
16 16

@sussana: no i jeszcze "prowadzą ich". Kogo? Tych dzieciów?

Odpowiedz
avatar menevagoriel
19 19

Po piewsze na wirusowkę nie bierze się antybiotyków. Po drugie akurat ospa zaraża jeszcze przed wystapieniem jakichkolwiek objawów.

Odpowiedz
avatar imhotep
1 3

Równie piekielni są rodzice, których dzieci roznoszą wszy...

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-2 8

"Nauczycielka" w przedszkolu uczy czegos? Laciny, czy angielskiego moze? Czy w tym celu potrzebne jest studium pedagogiki? Czy sa w Polsce moze tez "nauczycielki" w zlobkach? W przedszkolu na pewno nie panowala OSPA (variola vera), tylko ospa wietrzna (varicella). Jak przedstawiacie cos fachowo-medycznego, to wiedzcie chociaz, co piszecie, inaczej - kon by sie usmial (jak n.p. "wirusowka = antybiotyki). Jak laik nie ma pojecia o czyms, to niech lepiej milczy!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@ZaglobaOnufry: "Nauczycielka" w przedszkolu uczy czegos? Laciny, czy angielskiego moze? Czy w tym celu potrzebne jest studium pedagogiki?..." no właśnie jak laik nie wie to niech się nie wypowiada :) w Przedszkolach Samorządowych pracują nauczyciele wychowania przedszkolnego, pomoce nauczyciela lub też woźne oddziałowe.

Odpowiedz
avatar MrSZ
2 8

To jest chyba plaga każdego przedszkola. Piekielni rodzice którzy puszczają chore dzieci do przedszkola. Oczywiście jeżeli przedszkolanki są asertywne to go nie przyjmą i wróci z rodzicem do domu. A rodzić wróci na następny dzień z kupionym zaświadczeniem od lekarza prywatnego że dziecko jest zdrowe. Co ma powinien zrobić rodzic w przypadku gdy jego dziecko zachoruje a ma umowę śmieciową i brak kasy na opiekunkę? Nie wiem, bo to jego zasrany interes żeby sobie z tym poradzić. Dziecko to nie tylko słodkie spacerki w niedzielę w parku, ale przede wszystkim obowiązki. A posyłając dziecko chore do przedszkola, narażasz moją pociechę i pozostałą setkę będących w przedszkolu na złapanie choroby. Ludzie mają po 30 lat, posiadają dzieci, uważają się za dorosłych a nie potrafią wykazać się odrobiną odpowiedzialności za coś więcej niż parę osób z najbliższego otocznia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

Jakby to tak działało, to nie byłoby pielęgniarek na pediatrii ogólnej, bo każde dziecko by je na zwolnienie chorobowe wysyłało :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Sprawa piekielna, ale chyba chodziło Ci o "każą" (od kazać), nie o "karzą" (od karać).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Przedszkole poza kwestiami oczywistymi jako zapychacz czasu i "wstęp" do szkoły, ma też inne bardzo ważne zadanie. Właśnie w przedszkolu dzieci mają się zarażać chorobami. Właśnie, w tym wieku ich organizm uczy się wytwarzać przeciwciała i dlatego rodzice tak często decydują się wysyłać chore dzieci do tych placówek. Dla większego dobra. Wyobraź sobie, że są choroby, które zazwyczaj przechodzi się za dzieciaka (np. różyczka). Natomiast ta sama choroba może być bardzo niebezpieczna, wręcz śmiertelna dla dorosłego. Podobnie z resztą jest ze szczepionkami. One są dla większego dobra i są konieczne. Jak się dużo osób nie szczepi to może wybuchnąć epidemia. Ale głupi polak wierzy w teorie spiskowe firm farmaceutycznych (tak wiemy, że w szczepionkach są małe dawki chorób, właśnie tak to działa, daje się chorobę na którą ciało samo wytwarza przeciwdziała.)

Odpowiedz
Udostępnij