Jakiś czas temu czytałam historię o świrniętym aptekarzu, który odmówił sprzedaży prezerwatyw, a także tabletek antykoncepcyjnych.
Mieszkam w dużym mieście,gdzie takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, ale....
No właśnie... W centrum Gdyni, na ulicy Świętojańskiej znajduje się apteka świętego Alberta. Wczoraj odmówiono mi tam sprzedaży tabletek.
Pani stojąca za ladą - prawdopodobnie właścicielka, po wnikliwym obejrzeniu recepty, zmierzyła mnie bazyliszkowym spojrzeniem od góry do dołu.
Powiedziała:
- Nie sprzedam. Nie powinno się brać TEGO CZEGOŚ! To niszczenie organizmu! Jak tak można?! To biorą tylko latawice!!
Zdębiałam. Spytałam panią zimnym tonem głosu czy już skończyła swoje świętoje*liwe pouczania, bo chcę zrealizować receptę, oraz czy zna paragraf 135 kodeksu wykroczeń.
A jeżeli przeszkadza jej to, że musi prowadzić aptekę i realizować recepty, niech najlepiej zamknie działalność, bo to bez sensu.
Niestety, przysłowiowy kubeł zimnej wody wylany na głowę farmaceutki, nie zadziałał. Nadal szła w zaparte, że nie sprzeda, więc zgarnęłam cenny świstek papieru i otrzymałam leki po drugiej stronie ulicy, w aptece sieci DOZ.
XDD
Odpowiedz@blaszka: To takie zabawne? Co jakiejś świrniętej pipie do tego,że biorę tabletki...
Odpowiedz"[...] czy zna paragraf 135 kodeksu cywilnego". No pobiłaś już samą siebie.
Odpowiedz@blaszka: Gdzie masz kodeks cywilny, wyraźnie napisałam - KODEKS WYKROCZEŃ. i łaskawie odjeb się ode mnie.
Odpowiedz@NotableQ: A guzik, moja droga, edytować historię to każdy potrafi ;) http://i.imgur.com/n3pvtDu.png
Odpowiedz@Deffie: Miałam wklejać. Dzięki.
Odpowiedz@NotableQ: Rozumiem, że riposta miała być celna i obezwładniająca, ale nie kłam proszę. W pierwotnej wersji (która w tym momencie ciągle jest widoczna w poczekalni - aktualizacja chwilę zajmuje) napisałaś o kodeksie cywilnym.
Odpowiedz@blaszka: Przy tak bujnej wyobraźni to ja bym się wcale nie zdziwiła, jakby aptekarka powiedziała NorableQ: "Nie mamy akurat tych tabletek", a ona dopowiedziała sobie resztę.
OdpowiedzI jak coś to artykuł, nie paragraf. Ale wizja Twojego rzekomego rzucenia prawniczym żargonem srogo mnie rozbawiła,Notable XDD @Fisstech, bardziej niż pewne :P
Odpowiedz@NotableQ: O to chodziło: Kodeks Wykroczeń art 150 Art. 135. Kto, zajmując się sprzedażą towarów w przedsiębiorstwie handlu detalicznego lub w przedsiębiorstwie gastronomicznym, ukrywa przed nabywcą towar przeznaczony do sprzedaży lub umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży takiego towaru,podlega karze grzywny. Wystarczy by nie mieli tego na stanie i można sobie tym artykułem nos wytrzeć
Odpowiedz@blaszka: No i znowu zamknęła konto. Który to już raz? :)
Odpowiedz@Mistraali: Ale ma uzasadnioną przyczyne, klauzula sumienia.
Odpowiedz@NotableQ: cierpiący na katofobie są tęż często strasznymi prostakami.
Odpowiedz@SirVimes: Nie dotyczy ona aptekarzy. Apteka ma także obowiązek sprowadzić leki na życzenie pacjenta, to nie sklep spożywczy.
Odpowiedz@Mistraali: Pogubiłam się w liczeniu :D
Odpowiedz@maat_: ale zrozum, że co innego jak nie sprzedają, bo nie mają a co innego jak nie sprzedają ,,bo nie".
Odpowiedz@Mistraali: chwila odpoczynku of codziennych plot z życia NotableQ <3
Odpowiedz@Mistraali: Przynajmniej trzeci. Poprzednio była Nemezis i jeszcze laską Wadusia- kierowcy autobusu (niestety nicku nie pamiętam).
Odpowiedz@blaszka: A jak jeszcze coś to : SROGO to NIE BARDZO, albo MOCNO.
OdpowiedzKażde twoje wyjście z domu jest piekielne... dla wszystkich innych
Odpowiedz@monikasro: Nie każde. A takie święto...bliwe poglądy farmaceutów powinno być tępione, najlepiej jakąś solidną karą pieniężną.
Odpowiedz@NotableQ: ty możesz mieć poglądy, a aptekarz już nie?
Odpowiedz@monikasro: Aptekarz może sobie mieć poglądy - prywatnie i poza granicami apteki. A w aptece ma obowiązek sprzedawać wszystko, o co klient poprosi, tym bardziej, jeśli ma na to receptę. Jeśli mu sumienie nie pozwala, niech nie zostaje aptekarzem.
Odpowiedz@monikasro: aptekarz swoje poglądy, podobnie jak lekarz, przykrywa w pracy białym fartuchem.
Odpowiedz@monikasro: To niech prowadzi kwiaciarnie, jeżeli sprzedaż leków mu nie odpowiada. Św.Jechowy powoując się na klauzulę sumienia powinni ci nie sprzedać leków krwiopochodnych.
OdpowiedzO, siema Nemesis.
OdpowiedzJej biznes, jej asortyment, i tyle, każdy właściciel punktu handlowego czy usługowego ma prawo czy raczej konieczność decydowania o tym co będzie sprzedawał i jakie usługi świadczył. A czy wynika to z decyzji podyktowanych popytem czy ze światopoglądu to już jej sprawa. ostatnio próbowałam zrealizować receptę na Klacid musiałam pójść do trzech aptek. nie chciałam zamiennika, wszędzie zapewniano mnie, ze jest tańszy i dlatego go mają a oryginału nie. Dopiero w czwartej dostałam i to 5 a nie 7 tabletek. I nie mam pretensji ich biznes ich sprawa.
Odpowiedz@maat_: Co do zamienników. Klacid to tylko nazwa handlowa leku. Nazwa substancji czynnej to klarytromycyna. To tak samo jak z aspiryną, polopiryną, acardem i całą masą innych leków. Za każdym razem to kwas acetylosalicylowy tylko z inną nazwą handlową.
Odpowiedz@mesing: Wiem to wszystko, jednakże po klacid Uno mam sraczkę tak nieprzeciętną, że ma ona wpływ na zmiany klimatyczne na ziemi do tego drastycznie zwiększa się zużycie wody i obniża się poziom wód gruntowych. Dlatego moja zawziętość na upolowanie oryginału ma sens. Zresztą nawet gdyby to była tylko moja fanaberia to też jest to mój problem a nie aptekarza, któy decyduje co będzie sprzedawał a czego nie będzie miał w swym asortymencie.
Odpowiedz@maat_: Nie nie ma prawa - patrz wspomniane wcześniej artykuły 135 i 150 . Chyba że inny artykuł zabrania sprzedaży określonych towarów określonym osobom np. sprzedaż papierosów i alkoholu osobom nieletnim . Wciskanie na siłę zamiennika leku czy innego produktu to co innego . Także brak danego produktu na stanie + poinformowanie o tym klienta to inna sytuacja .
Odpowiedz@reyden: W żadnej aptece nie masz wszystkich leków na receptę, może nie mieć tego w asortymencie i zwyczajnie wtedy nie ukrywa tego przed kupującym, nie da się ukryć rzeczy której nie ma
Odpowiedz@maat_: Litości... co innego usłyszeć "przykro mi, nie mamy na stanie tego typu leków", a co innego "nie sprzedam ci, bo będziesz dupy po kątach dawała!" albo "nie sprzedam, bo mi sumienie zabrania", mając prezerwatywy na wystawce 30cm od okienka... Jasne, że każdy ma prawo prowadzić biznes według własnego widzimisię, bo to rynek go zweryfikuje, ale raz - ultraortodoksyjny katolik nie musi być ginekologiem ani aptekarzem, świadek Jehowy chirurgiem, a weganin rzeźnikiem, a dwa - jeśli już muszą, bo się uduszą, to powinni mieć tą informację wywieszoną na drzwiach, żeby potencjalni klienci wiedzieli czego się spodziewać.
Odpowiedz@maat_: sprobuj klabaxu.
OdpowiedzNie ma obowiązku wywieszania informacji o światopoglądzie, jesli by była to musiałaby dotyczyć każdego swiatopogladu, wyobrażasz sobie jak by to miało funkcjonować? Ankiety jakieś czy jak? :D
Odpowiedz@maat_: Apteka ma obowiązek zamówić lek z hurtowni, zwykle trwa to około jednego dnia. Dopiero gdy w hurtowni leku nie ma można danego środka nie sprzedać.
Odpowiedz@maat_: Szukasz dziury w całym, czy naprawdę nie rozumiesz, co mam na myśli? :) Jakie ankiety? Po co? Jak właściciel apteki nie chce sprzedawać antykoncepcji, to wywiesza "nie prowadzimy sprzedaży środków antykoncepcyjnych". Jak weganin nie chce mieć w sklepie produktów odzwierzęcych, to wiesza kartkę "sklep wegański - warzywa i owoce" a nie "ogólnospożywczy", żeby się z co drugim klientem wykłócać, że jajka to wyzysk biednych ptaków. Idąc Twoim tokiem myślenia, możemy dojść do absurdu z drugiej strony - jak rzeczony weganin w sklepie mięsnym, odmawiający sprzedaży czegokolwiek, czy muzułmanin w monopolowym, któremu wiara nie pozwala sprzedać niczego, poza gumą do żucia. Albo, decydując się na wykonywanie konkretnej pracy, światopoglądy zostawiamy w domu, albo wybieramy branżę niekolidującą z w/w, albo wywieszamy kartkę informacyjną na drzwiach w przypadku prowadzenia własnego biznesu. I wszyscy są zadowoleni, bez jakichś tam bzdurnych ankiet. Trochę myślenia starczy, ale takiego sięgającego nieco dalej, niż koniec własnego nosa ^^
Odpowiedz@mesing: Swego czasu brałam anty, Logest jak mi się wydaje. Byly cudowne! Świetnie sie po nich czułam. Lekarz przy któres wizycie zaproponował zamiennik, bo skład ten sam a tabsy o polowe tańsze. Zachwycona pognalam z recepta do apteki. Juz po pierwszym miesiącu zauwazylam różnice. Drazliwosc, brak ochoty na seks, suchość pochwy. Podobnie bylo jak brałam bodajże Yasminelle. Dopóki produkowała to firma niemiecka byl cud, miód i orzeszek. Potem nie szlo dostać niemieckiego, byly te same tabletki wyprodukowane na Węgrzech albo w Rosji. Tez odczulam roznice, mimo ze to ciągle ten sam lek. Rozumiem wiec, ze ktos może nie chcieć zamienników.
Odpowiedz@Meliana: tu raczej chodzi o Prawo Farmacutyczne, ktore nie zezwala na odmówienie sprzedania (wydania) jakiegokolwiek leku ze względu na światopogląd. Problem polega na tym, ze apteki to nie warzywniaki i mają "swoje" prawo, ktore owszem przewiduje możliwość odmowy sprzedaży leku, ale w konkretnych przypadkach. Swego czasu farmaceuci zrobili aferę, ze nie maja czegoś takie jak lekarze czyli nie maja "klauzuli sumienia". Widzisz różnice czy mam tłumaczyć dalej? ;)
Odpowiedz@sussana: Cholera, może się czepiam, ale nie każdy ma tu ochotę czytać o twojej suchej pochwie...
Odpowiedz@Rammsteinowa: jeden pisze o ostrym sraniu, druga o suchej pochwie, aż boję się myśleć jakie jeszcze zwierzenia wypłyną :D
Odpowiedz@Caron: Próbowałam i niestety to samo, ale dziękuję za radę. @sussana Cieszę się, że możesz potwiedzić, że nie jestem szurnięta. Zamiennik to nie to samo co oryginał. Np moge brać tylko aspirynę z witaminą C firmy Bayern i to tylko rozpuszczalną po innych wymiotuję. nawet po Bayernowskich ale w tabletkach
Odpowiedz@maat_: tak zwłaszcza po aspirynie Bayernu ;) he he BAYER jak juz ;)
OdpowiedzKiedyś brałam slynne Diana35 ze względu na guzy na jajniki oraz na owlosienie typu małpa. Zapisane miałam 4opakowania a pani technik farmaceutyczny oznajmiła, że "tej trucizny nie bierze się dłużej niż trzy miesiące" i jej przepisy zabraniają dać 4 a właściwie to ona mi nie da nawet opakowania. W innej aptece już nie znali takich przepisów.
Odpowiedz@laurakapelewska: a czego ty sie spodziewasz po panienkach (techniczkach) ktore skończyły jedyne 2 letnie studium a nie studia ;)
Odpowiedz@redhot: z drugiej strony to smutne, żeby farmaceuta po długich i trudnych studiach był redukowany do roli sprzedawcy-kasjera okazjonalnie udzielającego porad.
Odpowiedz@marcinn: Taki mały troll :) To trochę smutne gdy absolwent SGH pracuje jako kasjer sprzedawca w żabce czy Biedronce. Koniec małego trolla. Człowiek, który ukończył farmację jest w pełni przygotowany do pracy w zawodzie jaki sobie wybrał czyli aptekarz - farmaceuta. Jako, że w aptekach coraz rzadziej przygotowuje się środki lecznicze na zlecenie wg. konkretnej receptury to jego praca sprowadza się do tego samego co kasjera w Żabce czy Biedronce. W dzisiejszych czasach apteka jest już tylko wysoko wyspecjalizowanym sklepem i nic ponadto. Etos aptekarza odchodzi w niepamięć. Jego praca polega na sprzedawaniu i nie dyskutowaniu z klientem, który przynosi pieniądze dzięki czemu on ma wypłatę.
OdpowiedzJeżeli farmaceuta może wybierać sobie klientów, i tych, którzy chcą kupić coś co nie jest zgodne z ich światopoglądem nie obsługiwać to ktoś wywiesi kartkę "Czarnych nie obsługujemy" lub "nur für deutsche"
OdpowiedzJa tu wpadam od czasu do czasu i prosiłbym o oświecenie. Widząc prowokacyjne wybranie apteki św. Alberta mając naprzeciwko DOZ, to czy autorka popełniała już równie awanturnicze wpisy? Coś w stylu zadyma u Turka, dlaczego nie ma kebaba z wieprzowiny?
OdpowiedzRaz jej ksiądz próbował wejść do mieszkania razem z drzwiami. Reszty nie pamiętam, ale były równie dramatyczne.
OdpowiedzAha na szczęście tuż za drzwiami stał kierowca autobusu... Tak się składa, że znam i aptekę i właścicielkę: 1. Nie apteka nie prowadzi środków antykoncepcyjnych (nawet prezerwatyw), 2. Właścicielka jest zawsze bardzo miła, grzeczna i cierpliwa. W Pomorskim jest największe zagęszczenie aptek w Polsce - trójmiasto szczególnie w okolicy o której piszesz są przynajmniej 4 (okolica czyt. w promieniu max 5 minut piechotą) - wybór akurat tej ze Świętym w nazwie - albo nie pomyślałaś albo celowo dążyłaś do konfrontacji.
OdpowiedzDaj adres. A paragraf 135 kodeksu wykroczeń, a nie cywilnego.
Odpowiedz