Myślałam, że nigdy nie przyjdzie ten moment, ale i ja w końcu dodam historię o piekielnym.
Parę dni ten wraz z lubym wracałam pociągiem z Warszawy do Białegostoku.
Umęczeni czekaniem na spóźniony prawie dwie godziny skład, zasiedliśmy w pojeździe.
Miejsce przy stoliku. Na przeciwko zaczytana dziewczyna oraz starszy pan.
Pociąg rusza. Z lubym włączamy film, zakładamy słuchawki i jedziemy.
Sielanka, nieprawdaż?
No nie...
Nasz spokój co chwila przerywany jest głośnym dźwiękiem nadchodzącego smsa bądź wiadomości Gadu-Gadu.
Rozglądamy się za winowajcą. Przy stoliku obok siedzi ON.
Facet koło 50 lat, typ starego playboya.
No nic, jakoś przeżyjemy te odgłosy, może się zreflektuje i ściszy.
Nic z tego, za to teraz rozbrzmiewa dźwięk połączenia Skype.
Rozłączył? Przerzucił się na słuchawki, bo może coś pilnego i musi odebrać?
Marzenia...
Facet odbiera, słychać kobiecy głos po drugiej stronie i zaczyna się dialog.
Zacytuje tylko najlepsze fragmenty.
"Marcheweczko, pokaż się, no włącz kamerę".
"Masz na sobie tą seksowną bluzeczkę, co ostatnio?" "Śniłaś mi się wczoraj marcheweczko, to był mokry sen. Chyba trzeba go urzeczywistnić, hehehe".
"Musisz zrobić mi masaż"
i najlepsze...
"Nie, nie przeszkadzasz mi. W pociągu jestem, mam trochę czasu. A tu taka cisza, więc idealnie do rozmowy".
Zerkam na lubego. Widzę jak mu żyłka skacze. Proszę żeby jednak nie reagował, może facet zaraz skończy. Jednak mój ukochany nie słucha i bardzo dobitnym tonem prosi faceta by skończył, bo nie jest tu sam.
Z mordem w oczach wyłączył komunikator, jednak po chwili przerzucił się na telefon. Na szczęście rozmawiał prawie szeptem.
Nienawidzę, gdy ludzie się tak zachowują. Sama wychodzę z założenia, że gdy jestem w komunikacji miejskiej, to telefonów nie odbieram, bo osoby wokół mnie wcale nie są zainteresowane moimi problemami i może to dla nich jedyna chwila odpoczynku po ciężkim dniu, bo w domu też czekają obowiązki. Rozumiem, gdy sprawa jest pilna, wtedy to co innego. Ale nie rozmowy o babci sraniu na pół pojazdu...
Trochę empatii!
komunikacja_miejska pociag rozmowy lowelas
Tutaj może Masz rację, że nie każdy chcę słuchać takich rzeczy. Ale nie możesz wymagac, by nikt nie rozmawiał przez telefon w komunikacji nawet jeśli rozmowa jest o kolorze jaj gotowanych.
Odpowiedz@escalon: Zgadzam się z Tobą. Rozmowa przez telefon może się odbywać na tych samych warunkach jak gdyby była prowadzona w normalny sposób. W autobusie raczej nie powinno się rozmawiać tematy mogące spowodować że ktoś inny poczuje się niekomfortowo, jak tutaj. Ale dlaczego nie miałbym rozmawiać np na temat wyjazdu weekendowego? Co za różnica czy przez telefon czy wprost.
Odpowiedz@MrSZ: Z tego, co się orientuję w niektórych miastach regulamin przejazdu w komunikacji miejskiej zawiera zapis informujący o zakazie rozmów przez telefon i innych czynności zakłócających spokój pasażerów. A przynajmniej w moim mieście taka wzmianka w regulaminie istnieje. Natomiast jako że korzystam dość często z usług PKP, pozwoliłam sobie zajrzeć do regulaminu przewozu- a tam istnieje tylko zapis dotyczący tzw stref ciszy: "W strefach ciszy niepożądane są rozmowy przez telefon komórkowy, dzwonki, słuchanie głośnej muzyki (również przez słuchawki) i inne czynności związane z generowaniem hałasu, które mogą powodować dyskomfort u innych podróżnych przebywających w strefie." O ile tolerancja w tym zakresie jest dość szeroka i większość ludzi przymyka oko na rozmowy telefoniczne i inne tego typu czynności, o tyle pan w pociągu, delikatnie mówiąc, przesadził. Nie każdego interesuje jego intymne pożycie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 czerwca 2016 o 21:30
@Marljena2: Tyle,że ciężko stwierdzić czy to była strefa ciszy(co najmniej z tego co zacytowałeś), bo nie podałeś gdzie takie obowiązują. Poza tym w samej historii też nie jest to wspomniane czy znajdują się w takiej strefie.
OdpowiedzLudzie rozmawiaja publicznie (tez przez telefon)i glosno o najimtymniejszych prywatnych detalach, albo duperelach, nie widzac, albo nie chcac widziec, albo im zwisa, ze otoczenie MUSI to sluchac, choc przeszkadza i (czasem) nikogo nie interesuje. Takie rozmowy sa prymitywne, niekulturalne, albo sa to jacys ekshibicjonisci werbalni. Chyba to jednak egocentryczni, samolubni debile, przekonani, ze wszystko im wolno. Istnieja tez bydleta, palace tyton publicznie w niedozwolonych miejscach - n.p. na dworcu, albo w pociagu, trujac otoczenie (jak siebie sami truje, to niewielka szkoda, bo bedzie mniej idiotow na swiecie).
OdpowiedzProsta zasada: coś ci przeszkadza - uprzejmie zwracasz uwagę od razu zamiast czekać na cud. U mnie zawsze skutkowało, a nawet jeśli mord w oczach przeszkadzacza się pojawia - nie ma się czym przejmować, ważne, że się przymknął. Niektórzy po prostu nie rozumieją, że coś może komuś przeszkadzać dopóki tego nie usłyszą od innych.
OdpowiedzMoże jestem nienormalna, ale trochę nie rozumiem wielkiego hejtu niektórych na rozmowy w komunikacji miejskiej. Jeżeli rozmawiam, nawet przez telefon, ale w miarę cicho, w sposób, który nie przeszkadza innym pasażerom i nie informuje całego świata o moich sprawach, to co w tym złego? Problemem nie są telefony komórkowe, ale brak kultury rozmowy. Dwójka szczeniaków wrzeszcząca na cały tramwaj każdego doprowadzi do granicy wytrzymałości, ale dlaczego ma mi przeszkadzać, gdy ktoś spokojnie rozmawia przez telefon, choćby i o tym, co ugotować na obiad?
OdpowiedzZgadzam się, ale to jednak rzadka sytuacja. Ze względu na to, że same autobusy i pociągi są głośne, dyktowanie listy zakupów często jest równe przekrzykiwaniu się z hałasem pojazdu. Czasem można nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, jak głośno się mówi. Sama odbieram telefon w tramwajach, ale rozmawiam możliwie cicho i przede wszystkim jak najkrócej.
Odpowiedz