Historia będzie krótka.
Jakiś czas temu jechaliśmy samochodem z moim ślubnym. Droga nie była może jedną z najbardziej uczęszczanych w Warszawie, ale też nie była to osiedlówka. Ograniczenie do 50, samochody poruszają się płynnie z tą lub minimalnie większą prędkością.
Jedziemy, jedziemy i w oddali zaczynamy widzieć dziewczę NA ROLKACH jadące ŚRODKIEM naszego pasa. Podjeżdżamy trochę bliżej, dziewczę:
- jedzie na rolkach
- ze słuchawkami w uszach
- bez kasku, ochraniaczy
- zygzakuje po pasie bez oglądania się żeby ominąć kilka gorzej zaparkowanych samochodów
- w akcie desperacji ślubny naciska na klakson, ale chyba muzyczka w słuchawkach za głośna, bo dziewczę nie reaguje
Obok tej drogi jest bardzo szeroki chodnik...
Bonus: dziewczę minęło bez zatrzymania skrzyżowanie równorzędne z wlotem ulicy po prawej z której miał wyjeżdżać samochód (na szczęście kierowca zobaczył ją dość wcześnie i zatrzymał się przed skrzyżowaniem).
No po prostu ręce opadają...
Ostatnio: 18 grudnia 2016 - 9:32
OdpowiedzI żadne z Was nie zadzwoniło na policję?
OdpowiedzNa jezdni takie zachowanie jeszcze szokuje, na drodze rowerowej niestety stało się normą. Co i rusz można spotkać rolkarzy, którzy w nosie mają innych uczestników ruchu. Jedzie taki od krawędzi do krawędzi, a sygnalizowanie dzwonkiem jest bezskuteczne z powodu rzeczonych słuchawek w uszach.
OdpowiedzJak ktoś rozjedzie taką dziunię, to powinno być kwalifikowane domyślnie jako samobójstwo.
Odpowiedz