Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Cyrki z cyklu... pisanie pracy magisterskiej. Nie wiem co mnie naszło, żeby…

Cyrki z cyklu... pisanie pracy magisterskiej.
Nie wiem co mnie naszło, żeby dalej kontynuować studia i tę nieszczęsną "magisterkę" robić. Stety, czy niestety, stało się. Z pisaniem pracy na początku nie było problemów. Kto chciał, ten pisał, kto nie chciał, nie pisał i jakoś się tam z promotorem dogadywał. Proste.

Schodki zaczęły się jakiś miesiąc temu, kiedy ludzie chcieli już prace oddawać. Panie w dziekanacie nigdy nie były chyba tak sumienne.

Mierzyły linijką co do milimetra marginesy, czepiały się nazewnictwa- zamiast standardowej "metryczki" ma być "oświadczenie", aneks w pracy nie ma być nazwany aneksem. Jak ma się w takim razie nazywać? Kto to wie. Student ma sobie sprawdzić na stronie internetowej. A że tam tego nie ma- nie ich problem. Promotorzy nie dostali żadnej informacji jak ma wyglądać praca wedle nowych wytycznych (jeden dzwonił do drugiego tak zgłupieli, w dziekanacie otrzymywali informację że wszystko jest po staremu). Według nich, mamy więc pisać po staremu. Tyle że wtedy prace nie są przyjmowane.

I wiecie co, to nie byłoby takie tragiczne, gdyby nie to, że te kochane panie z dziekanatu odrzucały prace z podpisami promotorów jako zaakceptowane i już oprawione.

Nie żeby to były pieniądze nie do przejścia, ale wiadomo, grosik do grosza. Wydrukuj, opraw i znowu źle. A konkretnych informacji ani widu ani słychu. Może to one powinny zająć miejsca promotorów, już nie wiem.

Studia

by Poziomeczka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Patinka924
11 11

A to panie z dziekanatu nie mają wytycznych od kogoś ponad nimi?

Odpowiedz
avatar Poziomeczka
6 6

@Patinka924: Najwidoczniej ich wytyczne to strona internetowa. ;) Bronią się rękami i nogami, jedyny argument to: sprawdzić sobie na stronie!

Odpowiedz
avatar Patinka924
4 4

A może nie wiedzą, że tam nic nie ma :D

Odpowiedz
avatar burninfire
2 2

@Patinka924: Często jest tak, że poza wytycznymi na stronie są jeszcze jakieś wewnętrzne rozporządzenia (o których wiedzą tylko pracownicy), chcą się zabezpieczyć ze wszystkich stron przed kontrolą szukana dziur w całym i wymyślają, już same nie wiedzą co. W takich sytuacjach idzie się do dziekana do spraw studenckich i wyjaśnia się sprawę, zamiast, w zasadzie to nawet nie wiem co to miało być. Dzwonienie promotorów po promotorach? Chyba jednak wykształcony człowiek powinien brać informacje ze źródła. A że mało który pracownik uczelni wie co się znajduje na stronie i w sylabusach to wiadomo nie od dziś ;)

Odpowiedz
avatar Litterka
17 17

No to może warto udać się z jakąś delegacją do dziekana? Nie może być, żeby panie z dziekanatu były ponad prawem.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
9 9

Stare porzekadło mówi: "Panie z dziekanatu zawsze mają rację, a jak nie to patrz punkt wyżej". A tak na marginesie, może wystarczy rozmowa z kierownikiem dziekanatu, a jak nie to z jakimś prodziekanem do spraw studentów, czy kto z o podobnych uprawnieniach. Nie mówię tu o jakiś skargach na kobiety z dziekanatu, ale jakaś prośba o jednoznaczne wytyczne w sprawie prac magisterskich. Kiedyś muszą przyjmować. A jak nic nie da to spróbować poprosić o wyjaśnienie przez jakiegoś przychylnego studentom promotora.

Odpowiedz
avatar emorojo
-4 20

"Dalej kontynuować" studia? Weź ty lepiej wróc z powrotem do podstawówki i tam kontunuuj dalej naukę, tylko uważaj, żeby nie spaść w dół.

Odpowiedz
avatar szafa
-4 6

@emorojo: Wiesz, może on sobie wziął kierunek sensowniejszy niż polonistyka i teraz nie siedzi na bezrobociu plując jadem w komentarzach.

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 2

@szafa: onA @emorojo: dokladnie. ciekawe czy w mrg takie "kwiatki"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 8

Aneks ma się zapewne nazywać "załącznik". Promotorzy nie są od tego, żeby wiedzieć jak ma praca wyglądać, tylko od sprawdzania merytorycznej poprawności pracy. Aktualne informacje rzeczywiście powinny być podane w formie pisemnej, a jeśli ich nie ma, to studenci - nie promotorzy - mają się zatroszczyć o to, żeby było. Sorry, dorośli ludzie, na oko 24-letni, prawie magistrowie, a zatroszczyć się o siebie nie umieją.

Odpowiedz
avatar archeoziele
2 2

@kratka: A to ciekawe, bo kiedy ja sie broniłam (2012, więc nie taka prahistoria) to pani z dziekanatu po prostu brała pracę. Nie obchodziło ją co jest w środku. Bo to była sprawa między mną a promotorem. I to promotor sprawdzał czy treść i forma są zgodne z wytycznymi (któe nie były jakieś absurdalne. Marginesów nikt nie mierzył).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 3

@archeoziele: Tak się składa, że jestem promotorem, więc raczej wiem, co sprawdzam

Odpowiedz
avatar CatGirl
6 6

Niedługo czeka mnie złożenie pracy licencjackiej, mam nadzieję, że bez takich cyrków. Przy okazji zaznaczę tylko, że wyrażenie "dalej kontynuować" to pleonazm, można kontynuować studia lub dalej studiować. :)

Odpowiedz
avatar Nikodem
3 3

Dziwna uczelnia. U mnie byłoby to nie do pomyślenia, żeby pani z dziekanatu odrzucała pracę. Poza tym mieliśmy o tyle lepiej, że wszystkie wytyczne co do formy pracy były na stronie internetowej. A jeśli coś nie zostało ujęte, to każdy robił jak chciał, czy też jak zażyczył sobie promotor :). Zresztą to jest czystej wody absurd, bo nie liczy się strona estetyczna pracy a jej treść.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

Zafascynowało mnie to "załatwiali sobie z promotorem" Tak bez pisania pracy sobie załatwiali? :>

Odpowiedz
avatar Johny102
2 2

Może do dziekanatu przyjęli kogoś, kto był urzędnikiem. Bo oni to najchętniej wprowadzają nowe przepisy, których nikt nie zna, nikt nie rozumie, nikt nie potrafi znaleźć, nikt nie potrafi zinterpretować. A cała zmiana przepisu to jedynie drobna kosmetyczna poprawka, która nawet nie dotyczy meritum sprawy. Ale po jej wprowadzeniu urzędnik czuje się BardzWażnymUrzędnikiem

Odpowiedz
Udostępnij