Cyrki z cyklu... pisanie pracy magisterskiej.
Nie wiem co mnie naszło, żeby dalej kontynuować studia i tę nieszczęsną "magisterkę" robić. Stety, czy niestety, stało się. Z pisaniem pracy na początku nie było problemów. Kto chciał, ten pisał, kto nie chciał, nie pisał i jakoś się tam z promotorem dogadywał. Proste.
Schodki zaczęły się jakiś miesiąc temu, kiedy ludzie chcieli już prace oddawać. Panie w dziekanacie nigdy nie były chyba tak sumienne.
Mierzyły linijką co do milimetra marginesy, czepiały się nazewnictwa- zamiast standardowej "metryczki" ma być "oświadczenie", aneks w pracy nie ma być nazwany aneksem. Jak ma się w takim razie nazywać? Kto to wie. Student ma sobie sprawdzić na stronie internetowej. A że tam tego nie ma- nie ich problem. Promotorzy nie dostali żadnej informacji jak ma wyglądać praca wedle nowych wytycznych (jeden dzwonił do drugiego tak zgłupieli, w dziekanacie otrzymywali informację że wszystko jest po staremu). Według nich, mamy więc pisać po staremu. Tyle że wtedy prace nie są przyjmowane.
I wiecie co, to nie byłoby takie tragiczne, gdyby nie to, że te kochane panie z dziekanatu odrzucały prace z podpisami promotorów jako zaakceptowane i już oprawione.
Nie żeby to były pieniądze nie do przejścia, ale wiadomo, grosik do grosza. Wydrukuj, opraw i znowu źle. A konkretnych informacji ani widu ani słychu. Może to one powinny zająć miejsca promotorów, już nie wiem.
Studia
A to panie z dziekanatu nie mają wytycznych od kogoś ponad nimi?
Odpowiedz@Patinka924: Najwidoczniej ich wytyczne to strona internetowa. ;) Bronią się rękami i nogami, jedyny argument to: sprawdzić sobie na stronie!
OdpowiedzA może nie wiedzą, że tam nic nie ma :D
Odpowiedz@Patinka924: Często jest tak, że poza wytycznymi na stronie są jeszcze jakieś wewnętrzne rozporządzenia (o których wiedzą tylko pracownicy), chcą się zabezpieczyć ze wszystkich stron przed kontrolą szukana dziur w całym i wymyślają, już same nie wiedzą co. W takich sytuacjach idzie się do dziekana do spraw studenckich i wyjaśnia się sprawę, zamiast, w zasadzie to nawet nie wiem co to miało być. Dzwonienie promotorów po promotorach? Chyba jednak wykształcony człowiek powinien brać informacje ze źródła. A że mało który pracownik uczelni wie co się znajduje na stronie i w sylabusach to wiadomo nie od dziś ;)
OdpowiedzNo to może warto udać się z jakąś delegacją do dziekana? Nie może być, żeby panie z dziekanatu były ponad prawem.
OdpowiedzStare porzekadło mówi: "Panie z dziekanatu zawsze mają rację, a jak nie to patrz punkt wyżej". A tak na marginesie, może wystarczy rozmowa z kierownikiem dziekanatu, a jak nie to z jakimś prodziekanem do spraw studentów, czy kto z o podobnych uprawnieniach. Nie mówię tu o jakiś skargach na kobiety z dziekanatu, ale jakaś prośba o jednoznaczne wytyczne w sprawie prac magisterskich. Kiedyś muszą przyjmować. A jak nic nie da to spróbować poprosić o wyjaśnienie przez jakiegoś przychylnego studentom promotora.
Odpowiedz"Dalej kontynuować" studia? Weź ty lepiej wróc z powrotem do podstawówki i tam kontunuuj dalej naukę, tylko uważaj, żeby nie spaść w dół.
Odpowiedz@emorojo: Wiesz, może on sobie wziął kierunek sensowniejszy niż polonistyka i teraz nie siedzi na bezrobociu plując jadem w komentarzach.
Odpowiedz@szafa: onA @emorojo: dokladnie. ciekawe czy w mrg takie "kwiatki"
OdpowiedzAneks ma się zapewne nazywać "załącznik". Promotorzy nie są od tego, żeby wiedzieć jak ma praca wyglądać, tylko od sprawdzania merytorycznej poprawności pracy. Aktualne informacje rzeczywiście powinny być podane w formie pisemnej, a jeśli ich nie ma, to studenci - nie promotorzy - mają się zatroszczyć o to, żeby było. Sorry, dorośli ludzie, na oko 24-letni, prawie magistrowie, a zatroszczyć się o siebie nie umieją.
Odpowiedz@kratka: A to ciekawe, bo kiedy ja sie broniłam (2012, więc nie taka prahistoria) to pani z dziekanatu po prostu brała pracę. Nie obchodziło ją co jest w środku. Bo to była sprawa między mną a promotorem. I to promotor sprawdzał czy treść i forma są zgodne z wytycznymi (któe nie były jakieś absurdalne. Marginesów nikt nie mierzył).
Odpowiedz@archeoziele: Tak się składa, że jestem promotorem, więc raczej wiem, co sprawdzam
OdpowiedzNiedługo czeka mnie złożenie pracy licencjackiej, mam nadzieję, że bez takich cyrków. Przy okazji zaznaczę tylko, że wyrażenie "dalej kontynuować" to pleonazm, można kontynuować studia lub dalej studiować. :)
OdpowiedzDziwna uczelnia. U mnie byłoby to nie do pomyślenia, żeby pani z dziekanatu odrzucała pracę. Poza tym mieliśmy o tyle lepiej, że wszystkie wytyczne co do formy pracy były na stronie internetowej. A jeśli coś nie zostało ujęte, to każdy robił jak chciał, czy też jak zażyczył sobie promotor :). Zresztą to jest czystej wody absurd, bo nie liczy się strona estetyczna pracy a jej treść.
OdpowiedzZafascynowało mnie to "załatwiali sobie z promotorem" Tak bez pisania pracy sobie załatwiali? :>
OdpowiedzMoże do dziekanatu przyjęli kogoś, kto był urzędnikiem. Bo oni to najchętniej wprowadzają nowe przepisy, których nikt nie zna, nikt nie rozumie, nikt nie potrafi znaleźć, nikt nie potrafi zinterpretować. A cała zmiana przepisu to jedynie drobna kosmetyczna poprawka, która nawet nie dotyczy meritum sprawy. Ale po jej wprowadzeniu urzędnik czuje się BardzWażnymUrzędnikiem
Odpowiedz