Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielni jesteśmy my wszyscy. Nie jestem święty, jestem programistą więc gapię się…

Piekielni jesteśmy my wszyscy.

Nie jestem święty, jestem programistą więc gapię się w monitor z 16 godzin na dobę i niedługo wypali mi oczy. Ale mam jeszcze mózg i zaczynam się zastanawiać dokąd to wszystko zmierza.

Pamiętam gdy nastąpił boom i nagle na rynku pojawiły się smartfony i tablety. Na początku drogie, traktowałem jak bajer dla zamożnych, aktualnie są dostępne praktycznie dla każdego. Dla dorosłych i dla dzieci.

Nikt chyba nie musi mówić, że dzieci to przyszłość? Oraz że technika idzie do przodu w takim tempie, że nie potrafimy sobie wyobrazić cudów na kiju, które będą za 5 lat. Natomiast niektórzy wiedzą już co będzie z naszą "przyszłością" za 5 lat. Z przerażeniem obserwuję na podwórku gromadki dzieci "bawiące" się smartfonami. Już teraz są to niesamowicie obyte z technologią półmózgi, niedorozwoje intelektualne, które ledwo umieją samodzielnie zjeść, i nie wiedzą co znaczy "zabawa".

Problem jest spory, i nie zdajemy sobie sprawy jak technologia pochłania umysły i radzenie sobie z egzystencją. Na własnym ciele (umyśle) poczułem, co to jest uzależnienie od technologii, gdyż przez dłuższy czas używałem nawigacji do jazdy po moim mieście, a gdy padła mi bateria poczułem się zagubiony. We własnym mieście. Gdy jeszcze 5 lat temu używałem książkowej mapy samochodowej i dawałem radę spokojnie dojechać do celu. Teraz jest to problem, bez nawigacji, Google Maps, dostępu do sieci. Jeśli taki stary pryk jak ja, który ma oczy, umie czytać znaki i używać map, w ciągu roku praktycznie uzależnił się od cyfrowego podpowiadacza trasy, to jak wasze dzieci, które nigdy nie doświadczyły "normalnego" robienia prostych rzeczy, i od samego początku używające smartfona lub tabletu, przeżyją gdy padnie im bateria?

Jak bez ręki? Nogi? Mózgu?

Na czym polega piekielność? Na tym że dajemy dzieciakowi ten sprzęt by się czymś zajął, nauczył, wyciszył i przestał przeszkadzać ;)

PS. Nie uważam, że należy odciąć kogokolwiek od technologii. Nie jestem za zabranianiem młodzieży używania urządzeń tego typu. Niech się uczą, niech będą lepsze niż ja kiedykolwiek mógłbym być. Ale niech mają też swój mózg, żeby umiały znaleźć rozwiązanie nie tylko w Google. Gdy zagubią się w lesie, lub w obcym kraju, lub ulegną wypadkowi, albo wydarzy się losowa sytuacja gdy nie będą miały dostępu do technologii żeby wiedziały co robić, a nie stały i tępo się gapiły.

technologia dzieci inteligencja wiedza

by kojot_pedziwiatr
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar fujative
2 10

@Issander: uderz w stol a nozyce sie odezwa

Odpowiedz
avatar magdalenaiz
8 20

Ale przecież tak jest łatwiej. Dać dzieciakowi tablet i mieć go w nosie, niech się zajmie sam sobą. A po co się martwic o to, co będzie kiedyś..

Odpowiedz
avatar ern
11 21

A kto to widział, żeby z dzieciakiem poszukać hobby, namówić do zabawy czy zorganizować mu rozrywkę? Tablet trzy stówki, a jaka oszczędność czasu i ile spokoju. Gówniarz nie wpadnie na pomysł kupna gitary i brzdękania cały dzień. Zamiast tego dzieci się wychowują na popkach i chwdp. ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 13

@ern: Jakie trzy stówki, ja dałam stówę! ;) Ale pilnuję, jak moje dziecko z niego korzysta - w pierwszej kolejności słucha piosenek, przy których śpiewa i tańczy (więc nie jest to siedzenie i wgapianie się w ekran), czasem też obejrzy jakąś bajkę. W dalszej kolejności już nie ma nic, bo kończy się limit czasu "tabletowego".

Odpowiedz
avatar Iras
4 22

No cóż.. stopniowy wzrost ogólnej tępoty społeczeństwa widać chociażby po napisach na opakowaniach - jak chociażby na fistaszkach "uwaga zawiera orzeszki" czy w instrukcji obsługi mikrofalówki, że nie nadaje się do suszenia zwierząt.... A za parę lat... nastąpi "nagły" wzrost ilości osób uważanych za geniuszy - gdzie będą to osoby potrafiące zagotować wodę bez instrukcji obsługi... Pozostaje się tylko cieszyć, że się urodziło w czasach gdy o komórkach nikt nie słyszał, a pierwszy komputer, kupiony już za własne zarobione (ciężkie) pieniądze miał zawrotne parametry typu 100ghz i 4 ramu...

Odpowiedz
avatar catslover
3 15

@Iras: akurat info o orzeszkach to nie jest "tępota społeczeństwa", tylko wymóg sanitarny

Odpowiedz
avatar kudlata111
11 21

@catslover: Wymóg sanitarny jest powodowany tępotą społeczeństawa. Bo jak to? orzeszki w orzeszkach, no skandal. A już zupełnie karygodnym jest, ze gorąca kawa jest ... goraca! Podam przykład: Wiele nowoczesnych samochodów ma otwierany bagażnik elektrycznie podnoszoną klapą. A teraz wyobraź sobie młodego w garniturku stojącego kilka minut i klikającego w pilota i przeklinającego na czym świat stoi, "to je..ne ustrojstwo co się popsuło". I wiecie co? Biedny musiał włożyć całą torbę z kijami do golfa.... na tylne siedzenie bo "Bagażnik się popsuł" Jemu nawet do głowy nie przyszło że można otworzyć ręcznie. Nie, to nie żart. Autentyk. Przykre, ale prawdziwe.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
5 5

@Iras: 100 ghz :) Chiałbym taki nawet teraz. 4 ramu? Echhh wiem, pisane na szybko, domyślić się idzie o co chodziło... No właśnie nie do końca da się domyślić.

Odpowiedz
avatar rzeczony
-4 14

Kudlata, jeśli coś świadczy o tepocie społeczeństwa, to ty I głupoty które powtarzasz. "gorąca kawa jest... goraca" jest na to dowodem. Bo kobieta pod osiemdziesiatke, która miała poparzenia trzeciego stopnia na 6% ciała I drugiego stopnia na 16%, I leczyla się dwa lata po wypadku bo McDonald's złamał przepisy bhp I serwowal kawę w temperaturze bliskiej wrzenia dowodem na głupotę nie jest. Poza tym co. Jest przepis, by podawać informacje dla alergików, że zawiera orzeszki. Twoim zdaniem batonik powinien mieć ostrzeżenie, ale paczka bakalii już nie? To byłoby madrzejsze twoim zdaniem?

Odpowiedz
avatar magdalenaiz
3 11

@rzeczony: ale chyba normalne jest, że kawę/herbatę robi się z wrzątku, prawda? no chyba, że zamówiła mrożoną, to może bym zrozumiała. a alergik kupując paczkę orzeszków albo tort orzechowy chyba ma świadomość, że orzeszki zawierają orzeszki. ludzie chyba sami chcą być traktowani jak imbecyle..

Odpowiedz
avatar sla
4 4

@magdalenaiz: Tort orzechowy w dzisiejszych czasach może nie zawierać nawet grama orzechów.

Odpowiedz
avatar Iras
1 7

@rzeczony: Zacznijmy od tego, że żeby zaparzyć sypaną kawę to trzeba zalać ją wrzątkiem - i taką się też podaje. 6% ciała to raptem palce i kawałek dłoni. Jeśli zaś chodzi o stopień poparzeń - drugiego stopnia są możliwe (bąble z płynem - standard) - chociaż w przypadku kawy - już mało prawdopodobne. 3 stopnia w przypadku kawy - to baba musiałaby wsadzić łapę we wrzątek w trakcie gotowania - i ją tam przez chwilę trzymać, bo zalanie się - nawet wodą w trakcie wrzenia - do takich oparzeń nie doprowadzi. Co do owych dwóch lat leczenia się - ściema dla ubezpieczyciela. Nie wierz we wszystko co piszą w necie.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
4 4

@Iras: Weź przeczytaj jeszcze raz co napisałeś. Obecnie w domowych komputerach CPU pracują z częstotliwością ~ 3 GHz a Ty już lata temu miałeś ich 100, a co do ramu to tak, wiem, że o RAM chodzi ale ile? 4 bajty ramu?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 maja 2016 o 10:35

avatar LupoMannaro
2 2

@Iras: Oblała się kawą w miejscu intymnym.

Odpowiedz
avatar slothqueen
1 1

@magdalenaiz: to jest po prostu ujednolicenie zasad opisywania produktów zawerających alergeny. każdy produkt, który je zawiera, musi mieć opis, jakie tego typu substancje się w nim znajdują, i nie ma się co bawić w zastanawianie się, czy obecność alergenu jest już oczywista, czy nie. wyobraź sobie paczkę mieszanki studenckiej z ostrzeżeniem, że zawiera orzechy - dla większości osób jest oczywiste, że mieszanka studencka to właśnie są orzechy i rodzynki, ale potrafię wyobrazić sobie jakąś starszą babcię albo cudzoziemca, który nie jest pewien, co to za przekąska (na opakowaniu nie musi być widać zawartości). czy wtedy takie ostrzeżenie nadal jest głupie, czy już nie?

Odpowiedz
avatar mrkjad
5 29

Albo ten prąd! Kiedyś nie mieliśmy prądu i sobie radziliśmy! Albo prasa drukarska! Albo samochody! Demonizowanie technologii dla samego demonizowania jest bez sensu. To wspaniałe narzędzia, które używane mądrze i pod nadzorem rodziców dają dzieciom ogromne możliwości rozwoju. Brak zainteresowania tym, czym zajmuje się dziecko jest szkodliwy niezaleznie od tego czym się ono zajmuje. A całkowite odcinanie dziecka od technologii też jest bez sensu: nie tylko staje się ona zakazanym owocem, który wydaje się bardzo atrakcyjny ale też ogranicza dziecku rozwój umiejętności, które we współczesnym świecie będą mu bardzo potrzebne - od umiejętności używania Dropboxa aż po sprawne wyszukiwanie i selekcję informacji.

Odpowiedz
avatar Iras
9 13

@mrkjad: Narzędzia używane mądrze - słowo klucz. Problem w tym, że nie są używane mądrze - i nie jest to kwestia przypuszczeń, tylko fakt - to już się dzieje. I faktem jest również to, że nic nie sprawi, iż inteligentni inaczej rodzice zmienią swoje podejście. Polecam obejrzeć sobie Wally'ego - bo wszystko idzie właśnie w takim kierunku...

Odpowiedz
avatar mrkjad
16 18

@Iras: Problem zatem leży nie w technologii a w rodzicach.

Odpowiedz
avatar kojot_pedziwiatr
1 5

@mrkjad: Przeczytaj pierwszą oraz ostatnią linijkę w mojej historii...

Odpowiedz
avatar ElleS
3 3

@mrkjad: Nie rozumiem tych minusów, pod chyba najsensowniejszym komentarzem pod tą historią. Jak ktoś dziecka nie umie wychować to i odcinając go od strasznej, szkodliwej technologii tego nie zrobi. Ta taki tablet można wgrać np. aplikacje edukacyjne. A nawet, jeśli dziecko na tablecie będzie się wyłącznie bawić to i tak nie ma w tym nic złego, pod warunkiem, że robi to w UMIARZE, czyli np. godzina "tabletowania" dziennie, a pozostały czas wykorzystany na rozrywki offline.

Odpowiedz
avatar Nikodem
3 3

@Iras: Tytuł to WALL-E i akurat w tym przypadku, przekręcanie jest wyjątkowo nie na miejscu. Poza tym zgadzam się z mrkjad - nie technologia jest problemem, a rodzice. Jak rodzic jest głupi to i dziecko będzie głupie, choćby nie miało dostępu do całej tej technologii. Poza tym, technologia ma służyć upraszczaniu życia, nie rozumiem tej egzaltacji nad głupio pojmowaną "samodzielnością". Tak demonizowany w historii GPS, ma jedną podstawową zaletę - gdziekolwiek nie wyjadę - nie zgubię się i trafię tam, gdzie chcę. Czy to samochodem, czy to dzięki aplikacjom typu jakdojade. Dzięki nim poznawanie nowych miejsc jest znacznie prostsze. Za pierwszym razem z ich pomocą znajdę trasę i potem już ją pamiętam. Jeśli ktoś po roku używania GPSa gubi się bez niego, to nie jest to wina technologii a jego samego. Inny przykład: przez 12 lat nauki nie potrafiłem wbić sobie do głowy ortografii. Nie byłem dysortografikiem, aż tak źle nie było, ale byki waliłem. Dopiero gdy zacząłem częściej korzystać z edytorów tekstów, czy przeglądarek z autokorektą, wtedy wreszcie jakimś cudem ortografia zaczynała mi wchodzić do głowy, tak że teraz problem już właściwie nie istnieje.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 czerwca 2016 o 19:19

avatar slothqueen
0 0

@mrkjad: problem rzeczywiście leży głównie w zaniedbywaniu dzieci, a nie w technologii per se, ale technologia ma aspekty szkodliwe nawet przy najbardziej przemyślanym korzystaniu z niej. po pierwsze, jest to ilość czasu poświęcanego na kontakt ze smartfonem, a nie ze światem, i sądzę że w przypadku dzieci to jest program kluczowy. ofc dziecko nie musi tylko pykać w przygłupie gierki - może oglądać jakieś programy przyrodnicze i edukacyjne, uczyć się czytać, liczyć, przyswajać obce języki... ale dziecko, szczególnie małe, efektywniej i bardziej wszechstronnie uczy się mając kontakt z innymi ludźmi i "naturalnymi bodźcami" (np. rozmowa z native speakerem w obcym języku, a nie słówka na telefonie), niż z urządzeniem elektronicznym. bardziej wszechstronnie, bo mając kontakt przede wszystkim z telefonem nie ćwiczy miękkich umiejętności społecznych, nie nabywa pewności siebie w kontakcie z innymi, nie uczy się zasad nawiązywania relacji. zmyślam? spójrzmy na rosnący poziom fobii społecznych i istnienia tzw. "introwertyków" (czyli ludzi źle czujących się z innymi ludźmi, których kontakty społeczne bardziej męczą niż cieszą) wśród społeczeństw wysoko rozwiniętych, jak Japonia i Stany Zjednoczone, oraz na sytuację w kraju. podpytajmy rodziców i młodsze rodzeństwo - dzieciństwo przed komputerem naprawdę zwiększa ryzyko wystąpienia tego typu zaburzeń. druga sprawa to ograniczenie aktywności fizycznej - kiedyś normalne było, że prawie każda zabawa dzieci polegała na bieganiu, wspinaniu się i rzucaniu piłką. dzięki telefonom dzieci mogą cały bity dzień siedzieć w bezruchu i bawić się tak samo dobrze, co nie jest dla nich szczególnie zdrowe w tym wieku. kolejna sprawa - gry i zabawy na tabletach i smartfonach to gotowe rozgrywki, w których dziecko robi to, co przewidzieli twórcy gry. zabawy na podwórkach i w grupie rówieśniczej są - w mniejszym lub większym stopniu - tylko kwestią wyobraźni i umowy między dziećmi. dzięki temu kształtują się podstawy twórczego i logicznego myślenia (stworzenie zasad do gry które nie będą ani niewykonalne, ani banalnie proste to wyzwanie dla małego dziecka) oraz umiejętności podejmowania decyzji. tego też zaczyna widocznie brakować u dzieci nadużywających technologii.

Odpowiedz
avatar catslover
9 21

No i zaczęło się marudzenie, że bachory nic tylko tablety i komórki. Najwięcej narzekają ci, którzy grali na gameboyach, amigach, commodore'ach lub zasypiali przed tibią. Czasy się zmieniają, a dzieciaki najlepiej ogarniają wszystkie świeżynki technologiczne i dobrze, w przyszłości będą dzięki nim lepiej przystosowane do dzisiejszego społeczeństwa. Ile z was drodzy krytycy rozpali ognisko, wykopie korzonki które można zjeść i upoluje zwierzynę na obiad? Raczej korzystacie z technologicznego ułatwienia w postaci kiełbachy z supermarketu i grilla ;) nie wiem gdzie mieszkacie, ale u mnie na osiedlu trzepak jest oblegany, dzieciaki ganiają się z plastikowymi mieczami i bawią się w orków. Ale zawsze lepiej narzekać na dzieciaki, bo nie muszą walić w stare playstastion albo oszczędzać na tamagochi tylko po prostu wezmą tablet.

Odpowiedz
avatar sixton
7 11

@catslover: Popieram. Wiele z tego brzmi jak typowe narzekanie i niezrozumienie starego pokolenia z nowym pokoleniem. Oczywiście wiele z tego co obserwuję nie podoba mi się, ale nie będę robił wyrzutu współczesnym dzieciakom (ich rodzicom), że te godzinami siedzą w smartfonach/tabletach, kiedy sam mnóstwo godzin spędzałem przed monitorem. To nie technologia ogłupia. Ona może być tylko narzędziem ogłupiania. Bez względu na środek przekazu - czy to prasa, radio, telewizja czy internet.

Odpowiedz
avatar z_lasu
-3 15

Popieram w całości i dorzucę coś jeszcze. Niedawno rozmawialiśmy w gronie pracodawców. Wydawać by się mogło, że w dobie wszechobecnych komputerów, tabletów i smartfonów, w czasie gdy od podstawówki jest przedmiot "informatyka" znajomość komputera i łatwość poruszania się po PODSTAWOWYCH aplikacjach użytkowych to "bułka z masłem". Więc skąd takie kwiatki: Praca w sekretariacie. Wymagania: znajomość pakietu office. I co? 80 % kandydatek nie potrafi sformatować tekstu w wordzie (wyjustować, pogrubić, dodać nagłówek, stopkę, zmienić format drukowania). Zsumowanie kolumny w excelu to czarna magia i popłoch w oczach. O "bardziej zaawansowanych formułach strach wspominać, żeby nie być oskarżonym o mobbing. Sytuacja druga: Praca w sklepie (sieciówka w ajencji). Raportuje się do centrali w formie tabel w excelu zapisywanych jako osobne pliki co tydzień. Pracownice - młode studentki. Kierowniczka - właścicielka na urlopie. Należy tylko uzupełnić tabelę. Formuły wpisane, "samo się policzy". Ktoś przez przypadek wykasował formułę liczącą średnią wartość paragonu. I tragedia się stała. Nikt nie wie, nie potrafi, nie umie sprawdzić ani policzyć "na piechotę". Sytuacja trzecia. Firma handlowa. Zamówienia wpływają na jeden firmowy mail skonfigurowany w outlooku. Praca z przesuniętymi zmianami 7-15, 8-16, 9-17. Dziewczyna po miesiącu pracy na środkowej zmianie dostaje samodzielną ranną. Właścicielka przychodzi na 8 i pyta, czy odebrała maila, i czy dużo zamówień do realizacji. Pracownica nie odebrała, nie wie co z zamówieniami, bo... nikt jej nie powiedział jak odbiera się pocztę. Żeby nie było: w firmie, po jakiejś wyjątkowo upierdliwej kontroli PIP oprócz szczegółowego zakresu obowiązków jest dokładnie rozpisany plan - co która zmiana ma zrobić (pierwsza odebrać zamówienia i wstępnie obrobić, ostatnia posprzątać, wyłączyć komputery i zgasić światło we wszystkich pomieszczeniach). I pominąwszy to, że trzeba być kompletnym idiotą, żeby nie spróbować kliknąć w ikonkę z kopertą na środku pulpitu, to co trzeba mieć w głowie, żeby nie zapytać jak się czegoś nie wie?

Odpowiedz
avatar Quaraliel
1 1

@z_lasu: Mimo iż jestem już studentką, wciąż na facebooku jestem zapisana do grup maturalnych, które "specjalizują się" w przedmiotach, które są wymagane do rekrutacji na m.in. mój kierunek (który jest dosyć popularny). Siedzę tam od lat już trzech, bo zawsze się znajdzie ktoś, kto chce popytać na temat studiów, a pamiętam jak sama ceniłam różne rady gdy się rekrutowałam (wszak nie było to tak dawno temu). I mam wrażenie że z roku na rok ludzie robią się coraz głupsi. Już nie pytają o rzeczy, które ciężko znaleźć. Codziennie przynajmniej kilka razy pojawia się pytanie o zestawienie terminów rekrutacji na różnych uczelniach w różnych miastach z pewnego popularnego kierunku. A wystarczy wpisać w google "terminy rekrutacji X" gdzie X to ów kierunek i wyskakuje co najmniej kilka wyników. Ostatnio nawet zdarzają się pytania czy można wziąć udział w rekrutacji, jeśli termin rejestracji minął... 10 dni temu. Albo pytanie, które moim zdaniem było hitem ostatniego tygodnia: "czy mogę zapłacić za rekrutację z konta rodziców czy muszę lecieć na pocztę?" bo przecież konto rodziców ma inne dane osobowe wpisane. Co z tego, że każdy kandydat ma przydzielane własne konto na wpłaty, a w tytule przelewu wpisuje się imię i nazwisko czy numer kandydata przydzielany przez system... Ludzie przestają już myśleć i wszelkie rozbieżności od podanych instrukcji ich przerastają. W internecie muszą mieć podaną jasną instrukcję, inaczej nie są w stanie sobie z niczym poradzić. Ba, już nawet się spotkałam z sytuacją, gdzie ludzie nie potrafili sobie poradzić ze stronką "Let me google that for you", która po kliknięciu w wygenerowany link pokazuje animację wpisywania odpowiedniej frazy w google i wyskakują wyniki tegoż wyszukiwania. Wystarczy tylko kliknąć w pierwszy z brzegu link.

Odpowiedz
avatar Jorn
11 11

Rzeczywiście było z tobą nie najlepiej. Też do jazdy samochodem używam nawigacji, także we własnym mieście, bo tak jest wygodniej. Gdy jednak trafiłem kilka lat temu do kraju nieobjętego mapami do mojego nawigatora (a smartfona jeszcze nie miałem) bez najmniejszego problemu przeprosiłem się z papierową mapą.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 7

No bo tak jest, ale rodzice sami doprowadzają swoje dzieci do uzależnienia od technologii. Jak byłam dzieckiem (końcówka lat 90., początek dwutysięcznych) swój czas wolny spędzałam 1) ganiając po polach otaczających osiedle, na którym mieszkałam 2) bawiąc się na zmianę na którymś z kilku placów zabaw (osiedle spore) 3) wybierając się z tatą na rower/basen/kosza/siatkówkę/czasem tenisa 4) czytając Komputer pojawił się w domu dość wcześnie (ze względu na charakter pracy taty), ale ja miałam do niego bardzo ograniczony dostęp, nie mówiąc już o Internecie, który został podłączony jak już chodziłam do podstawówki - osiedle nowe, telefony podłączyli parę lat później, wcześniej szło się do budki (ciekawe czy dzieciaki urodzone teraz w ogóle będą wiedziały co to za twór :p). A teraz dzieciaków w ogóle nie widuję. A jak już to z nosami w telefonach. Albo takie bardziej patologiczne, co używają qrwy jako przecinka i zwyzwają starszą od siebie osobę (pełnoletnia już od paru lat jestem) od pań lekkich obyczajów za nie podzielenie się szlugiem (gdy jeszcze paliłam). Żeby nie było! Sama lubię spędzać czas przed kompem - grać, oglądać filmy, przeglądać media społecznościowe, ale przy okazji potrafię zachować równowagę :) A jak widzę moją kuzynkę, która przez cały dzień nie rozstaje się z tabletem (koniecznie ipad, inne są passe) to aż się przykro robi...

Odpowiedz
avatar kojot_pedziwiatr
3 3

U mnie komputer pojawił się w okolicach roku 1995, kiedy byłem jeszcze w podstawówce. Mój Pentium 100 MHz z 8 MB RAM bez karty muzycznej (tylko speaker) i z monochromatycznym monitorem, budziłem jednocześnie respekt przed tymi którzy jeszcze nie mieli swojego blaszaka jak i postrach wśród tych jak ja daję radę grać bez kolorów :D Wciągnęło mnie. Bardzo. Byłem uzależniony od gier. Może nie jakoś strasznie, ale i tak rodzice przez pewien czas (tak mniej więcej do końca szkoły średniej) próbowali mi go ograniczać, bez większych sukcesów. Potem nagle mi się znudziło. W sensie gry, z rzadka wydadzą jakąś pociągającą mnie gierkę, w której tonę na dwa tygodnie a potem znów posucha. Tak poza tym jestem programistą. Pracuję na komputerze. Komputery w trochę innej formie, czyli tablety, podstępnie wciągnęły mnie na mieliznę w kreatywności. Na szczęście się zorientowałem i aktualnie po prostu z nich korzystam, nie oddaję im swojego życia.

Odpowiedz
avatar MyCha
7 7

Z drugiej strony jak byłam ostatnio na spływie kajakowym to wielu rodziców zabrało ze sobą swoje dzieci. W rożnym wieku. Na spływie jak to na spływie prądu nie uświadczysz. Tablety, smartfony itp. się rozładowały to dzieciaki zaczęły się ganiać, bawić w chowanego. Ogólnie kupa śmiechu i radości, i nie widziałam aby któremuś brakowało technologicznych nowinek. Także myślę, że autorze przesadzasz obserwując jedynie tylko mały wycinek współczesnych dzieciaków.

Odpowiedz
avatar kojot_pedziwiatr
-3 5

@MyCha: to musiały być jakieś maluchy, które krótko uświadczyły wysysania woli ;)

Odpowiedz
avatar magdalenaiz
0 4

@MyCha: ale w domu odcięte od prądu nie są ;)cały czas chodzi o to, żeby rodzice im to ograniczyli- wówczas choćby z nudów zajmą się tym, czym dzieci zająć się powinny :)

Odpowiedz
avatar rzeczony
4 8

No tak, skoro jesteś informatykiem to możesz w 100% trafnie przewidzieć upadek naszej cywilizacji za sprawą tabletu. Zdajesz sobie sprawę, że dokładnie tak samo narzekano, gdy pierwszy raz pojawiły się książki po angielsku w Wielkiej Brytanii? Że młodzież zwariuje od czytania głupot, że będą szukać po encyklopediach I nie myslec. Jak to widzisz. ze ktoś mając gpsa będzie jeździł z planem po Krakowie, by nie wyjść z wprawy? ty tak na poważnie? Młodzież będzie taka jaka będzie, czyli jak zawsze przeciętna. Bardziej obawiam się starych prykow stygmatyzujacych postęp.

Odpowiedz
avatar eluszka
6 8

Biadolenie jak u starej baby, matuchno...

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
7 7

A n.p. suwak logarytmowy uzywac potraficie jeszcze? Nie? Bo i po co? Przeciez mozna to blyskawicznie wygooglowac i gotowe. Ja uwazam komputery i nowe technologie, za wspaniale i rewolucyjne i wielce pomocne, oraz ulatwiajace zycie na kazdym kroku. Potepianie i odcinanie mlodych od tego, jest krotkowzroczne i tak glupie, jak n.p. odzywianie dzieci jakas weganska dieta, czy nie szczepienie ich przeciw niebezpiecznym chorobom przez poglady i przekonania rodzica, przekonanego swiecie o nieomylnosci wlasnych dzikich zapatrywan. Postepu nie zatrzymaja jednak, nawet, gdy posraja sie w portki.

Odpowiedz
avatar z_lasu
0 2

@ZaglobaOnufry: Widzisz, postęp oparty tylko na technologi bardzo łatwo wywrócić jak ludzie nie mają nic w głowie. Fajnie, że program komputerowy przeliczy obciążenia stropów, ale gdyby z jakiegoś powodu (katastrofa energetyczna, wirus, który zniszczy sieć i oprogramowanie) nie byłoby to możliwe dobrze gdyby jednak kilku inżynierów wiedziało jak to się robi za pomocą prostszych narzędzi. Do brzmi bardzo katastroficznie i głupio, ale tak na chłopski rozum nie jest niemożliwe. I co? jak nam zabiorą maszynki to cofamy się o 200 lat i uczymy wszystkiego od nowa? W zasadzie, dopóki jeszcze drukuje się książki jest szansa, że do obecnego rozwoju cywilizacyjnego doszlibyśmy szybciej. Ale w momencie, gdy większość nowoczesnej wiedzy będzie głównie w sieci - będzie trudno. Tak, potrafię użyć liczydła i suwaka logarytmicznego.

Odpowiedz
avatar notaras
3 3

@z_lasu: Jeżeli nagle z jakiegokolwiek powodu trwale stracimy dostęp do zasobów sieci i komputerów, to policzenie obciążeń stropu będzie naszym najmniejszym problemem. Taka katastrofa musiałaby w sposób trwały odciąć dostęp do sieci i komputerów na całym świecie (wliczając w to łącza satelitarne). Wydarzenie takie położyłoby całą światową energetykę, transport i bankowość. "Do brzmi bardzo katastroficznie i głupio, ale tak na chłopski rozum nie jest niemożliwe." Mi do głowy nie przychodzi żaden kataklizm który pozostawiłby dużo ludzi przy życiu i zniszczył sieć oraz komputery. "jak nam zabiorą maszynki to cofamy się o 200 lat i uczymy wszystkiego od nowa?" Jak nam zabiorą maszynki, to leży cały transport na kuli ziemskiej. Cofa nas to o jakieś 3000 - 4000 lat, jeśli nie więcej. I wtedy liczenie czegokolwiek staje się małym problemem w porównaniu z brakiem jedzenia i wody pitnej. Ogólnie cały świat polega bardzo dużo na komputerach, ale żeby ważne usługi naprawdę przestały działać (a nie miały ośmiogodzinną przerwę) musiałby wystąpić ogólnoświatowy kataklizm (wojna atomowa, uderzenie asteroidy), którego ludzie raczej nie przetrwają. Biorąc pod uwagę, że istnieją datacenter zabezpieczone lepiej niż NORAD, to jest bardziej prawdopodobne, że ludzie wyginą, niż że padną komputery i sieć.

Odpowiedz
avatar kojot_pedziwiatr
-1 3

Nigdy, nigdzie nie zasugerowałem że należy odciąć kogokolwiek od technologii. Nie jestem za zabranianiem młodzieży używania urządzeń tego typu. Niech się uczą, niech będą lepsze niż ja kiedykolwiek mógłbym być. Ale niech mają też swój mózg, żeby umiały znaleźć rozwiązanie nie tylko w Google. Gdy zagubią się w lesie, lub w obcym kraju, lub ulegną wypadkowi, albo wydarzy się losowa sytuacja gdy nie będą miały dostępu do technologii żeby wiedziały co robić a nie stały i tępo się gapiły. Dotarło?

Odpowiedz
avatar LupoMannaro
0 2

Pracuję od niedawna w restauracji i zaobserwowałam coś podobnego. Najlepiej dać dziecku tablet lub telefon i można spokojnie zjeść ten obiad. A córka mojej szefowej? W weekendy przychodzi z chłopakiem, i co robią? Jedno wpatrzone w swój telefon, drugie w swój, i tak siedzą obok siebie. Ponad dziesięć godzin. Lubię nowości technologiczne, ale to, co się teraz dzieje, to jakiś obłęd.

Odpowiedz
avatar bubon
-2 2

Jestem lekko przerażona komentarzami i minusowaniem wypowiedzi, które są po linii autora. Nie wiem w jakim wieku są osoby wypowiadające się w komentarzach, ale jako babeczka dobrze po 30-tce, a do tego nauczyciel stwierdzam, że jestem nieco zaniepokojona. Część z komentarzy uderza w autora, ponieważ nie zrozumieli intencji zawartej w wypowiedzi. Autor nie chce zabraniać korzystania z tabletów, raczej przestrzega przed nadmiernym posiłkowaniem się nowinkami technologicznymi (przynajmniej takie odnoszę wrażenie). Poza tym wielokrotnie spotkałam się z sytuacją, kiedy rodzice byli zbulwersowani niską oceną z informatyki ich pociechy. "Jak Martinek/Dżesika (pisownia prawdziwa) może mieć 3 z informatyki skoro on/ona tak świetnie sobie radzi z nowinkami?!". Niestety sobie nie radzi. Jeden z drugim potrafi jedynie włączyć komputer i uruchomić facebook'a lub youtube'a w przeglądarce. Gdzie te czasy, gdy samemu składało się komputer :) czy crackowało gry. A co do jazdy z gps-em, cóż, jest równie zawodny co człowiek. Pozdrawiam wszystkich

Odpowiedz
avatar anonimowa94
-1 1

Zgadzam się z tb w 100%. Ja jestem po 20. Jak za dzieciaka miałam do odrobienia pracę domową - szukałam haseł itp w słownikach, encyklopediach... Książek mieliśmy naprawdę baaaaardzo dużo. Moim bracia są teraz w wieku szkolnym i nie wiedzą w którym słowniku czego szukać, bo w Internecie to w googlach wystarczy wpisać. Totalna porażka.

Odpowiedz
avatar ElleS
0 0

Totalną porażką to jest pisanie "tb".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Oj, ludzie, czepiliście sie autora, a nie zastanowiliście nad jednym, że w historii może chodzić o to żeby techniką nie zabijać umiejętności MYŚLENIA? Są ludzie którzy kompletnie nie dadzą sobie rady gdy nagle wysiądzie im nawigacja samochodowa, nie mają wtedy w ogóle pojęcia w jakiej części miasta się znajdują i w jakim mniej więcej kierunku należy jechać. GPS/telefon/komputer włączony, więc można wyłączyć mózg. Każda technika jest zawodna i o ile ludzie wychowani w czasach gdy nie była ona tak powszechna jeszcze dadzą sobie radę w razie jej awarii, to młode pokolenie usiądzie z rozłożonymi rękami. Nie należy całkowicie ufać nowoczesnej technice, warto zawsze mieć plan B.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

nie mam smartfona i nei bed emiec poki to tylko mozliwe wkurzaja mnei uradzenia dotykowe zreszta nie po to jade do kogos godzine czy godzin kilka by potem siedziec kazde w swojej komorce jestem analogowa

Odpowiedz
avatar dziqs1987
0 0

ostatnimi czasy programiści są jak studenci prawa, wszędzie podkreślają ze programują :)

Odpowiedz
Udostępnij