Może historia nie jest jakaś super piekielna, ale nadal zastanawia mnie, po co sklepy mają w swojej ofercie coś, czego nie mogą sprzedać...
Byłam jakiś czas temu na zakupach w centrum handlowym, gdy dopadł mnie straszny ból brzucha spowodowany okresem, kobiety wiedzą jak to jest. Nie było po drodze żadnej zwykłej apteki, więc poszłam do pewnej drogerii na S, która również jest apteką. Jak ktoś nigdy nie był to, przynajmniej w moim mieście, żeby wejść do drogerii trzeba najpierw wejść do apteki, a potem przejść do drogerii "właściwej". Ból coraz mocniejszy, a w części z apteką tłum ludzi, wiec idę do drugiej części licząc, że tam też coś mają. Mieli, akurat przy kasie cały regał środków przeciwbólowych.
Wzięłam coś mocniejszego typu max, forte, czy extra, myśląc że za chwilę moje męczarnie się skończą, ale wtedy nie było by historii. Kasjerka bierze lek do ręki i mówi: "Przepraszam, ale niestety nie mogę sprzedać Pani tych tabletek, gdyż są za mocne i można je kupić tylko w aptece". Ja taka oniemiała patrzę na ten regał, może ktoś te tabletki tam położył bo zrezygnował, ale nie. Na półce cały rząd tych samych leków, a przed nimi karteczka z nazwą i ceną. Z bólu nawet nie chciało mi się jej pytać po co to tam leży, skoro nie można tego kupić, wzięłam coś słabszego i wyszłam.
Wczoraj będąc na zakupach, wstąpiłam do tej drogerii na zakupy i co widzę? Cała półka tych samych mocnych leków, których wtedy mi nie chciano sprzedać, wzięłam z ciekawości pudełeczko i poszłam do kasy. Oczywiście mogłam kupić wszystko co wzięłam oprócz tych tabletek, które są za mocne, żeby sprzedawać je w drogerii.
Od razu dodam, jakby ktoś przeoczył informację, to te leki są przy kasach w drogerii, nie w części z apteka, a klientom raczej nie chce się iść przez cały sklep do apteki, żeby zapłacić za jedną rzecz...
Drogeria na S
W zwykłej żabce czy innym sklepie kupowałam mocne środki niemal hurtowo. Przy bólu zęba brałam wszystko co Max, forte itp. A w drogerii jakieś dziwne wymysły mają. Dowiedziałeś się w końcu dlaczego te tabletki są przy kasie mimo że ona nie może ich sprzedać?
Odpowiedz@mlodaMama23: Za drugim razem jak byłam zapytałam dlaczego tu są, jak nie można ich kupić, to powiedziała, że tutaj mają miejsce na leki, jak spytałam dlaczego te tutaj leżą, chociaż nie można ich kupić to powiedziała, że mają takie na sklepie, ale nie może ich sprzedać, bo są za mocne. Nie wiem czy to jakoś błąd w systemie, chora polityka firmy, czy sprzedawczyni coś brała przed pracą...
OdpowiedzNie sprzedają mocnych leków przeciwbólowych bez recepty, kasjerka majaczy :D
Odpowiedz@Caron: Nie bylo mowy o recepcie tylko o zakupie w aptece przy drogerii.
Odpowiedz@Caron: Przecież nie brała ketonalu tylko coś "max forte", więc pewnie ibuprom. Serio, ibuprom na receptę?
Odpowiedz@laurakapelewska: chodzi mi o to, że nie jest silny, nawet podwójna dawka :) "mocne" leki są trochę wyżej na tzw drabinie analgetycznej, a takie o jakich tu mowa, to najniższy szczebelek, więc nie nazywajmy prostych nlpz-tów mocnymi, no ludzie... :D https://pl.wikipedia.org/wiki/Drabina_analgetyczna
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 maja 2016 o 23:17
@laurakapelewska: Nie na receptę, ale według prawa farmaceutycznego w sklepie ogólnodostępnym można kupić tylko ibuprofen do 200 mg, a ten max ma już 400 mg.
Odpowiedz@lazy_lizard: Dziwne w moim miescie w marketach nie mam problemu z kupieniem 400 mg ibuprofenu
OdpowiedzCo zaś pełen zrobić sobie ibuprofen 400mg biorąc 2 tabletki lub nawet więcej? Przykładowo tabletki 200mg w opakowaniu sztuk 20 razem 4000mg ibuprofenu i mamy ibuprofen super duper hurrra extra max. Ograniczenia w sprzedaży powinny być na dany środek, nie na zawartość w tabletce.
OdpowiedzZamiast kupować coś słabszego, trzeba było zapytać kasjerki co ona bierze i się w to zaopatrzyć, bo to chyba mocne ;)
OdpowiedzJeśli coś jest wystawione, sprzedawca nie ma prawa ci odmówić sprzedaży.
Odpowiedz@Morog: jasne, że nie. ma prawo odmówić ci sprzedaży produktu, co do którego ma jakąś subiektywną, ale uzasadnioną opinię, że ci zaszkodzi. np. jeżeli chcesz kupić pół litra, a pod sklepem widział, że dostajesz pieniądze od grupki dzieciaków. albo zachowujesz się dziwnie lub wyglądasz na pijanego. serio, oni nie mają alkomatów, tylko w razie wątpliwości nie sprzedają.
OdpowiedzNegatyw. Nie polecam użytkowniczki Bonia. Zamiast założyć bloga albo pisać dziennik, wypisuje wszystkie swoje anemiczne przygódki na pieklielnych jakby cały świat interesował się jej psem, przyjaciółkami i zakupami. Poza tym kontakt to mordęga. Telefon nie istnieje, a na maile odpisuje po dwóch tygodniach, nazywając mnie "mizoginem".
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 maja 2016 o 20:19
A, ta herbata to z prądem była?
OdpowiedzSprzedawca ma prawo odmówić sprzedaży, jeżeli kupujący np. wygląda jak ćpun
Odpowiedz@thebill: Jak się narkotyzuje paracetamolem? W lufce się pali, w dziąsło proszek wciera? Tylko mam nadzieję, że nie iv, bo boję się igieł. Muszę kiedyś spróbować;)
OdpowiedzKiedyś w starych dobrych czasach można było kupić. Teraz tylko pomarzyć, bo władza w trosce o obywatela pilnuje wszystkich, aby nie zjedli czegoś niestosownego. Aż się dziwię, że w markecie budowlanym mogę kupić terpentynę i rozpuszczalnik - tym to naprawdę mogę się zatruć.
OdpowiedzTa drogeria+apteka to sieciówka a sieciówki mają to do siebie że podlegają wytycznym i być może takie właśnie były wytyczne z góry że tan produkt ma być wystawiony na widoczność w takim i w takim miejscu a ze względu na zasobność takiego i takiego składnika lub jego gramatury może być jedynie sprzedawany w aptece. Osoby pracujące w sieciówkach czy ajenci muszą się podporządkowywać, nie ma tak że mogą robić co im się podoba i jak sobie życzy klient który jest często roszczeniowy i uważa że to on jest królem i on będzie decydował jak ma być bo on przyszedł na zakupy.
Odpowiedz