Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam znajome, wielkie obrończynie i miłośniczki zwierząt. Ciągle spamują mi główną stronę…

Mam znajome, wielkie obrończynie i miłośniczki zwierząt. Ciągle spamują mi główną stronę na Facebooku, udostępniając jakieś wiadomości na temat znęcania się nad zwierzętami i ogłoszenia o adopcji, zapraszają do podpisywania petycji w sprawie obrony zwierząt itd. Wspomnę jeszcze, że prawie codziennie muszę oglądać zdjęcia psów z pourywanymi kończynami, odrąbanymi łbami, wydłubanymi oczami, poparzone, wygłodzone czy skrzywdzone w inny brutalny sposób, co nie jest przyjemne.

I niby z ich strony nic w tym piekielnego, gdyby nie to, że:
Jedna z nich zaadoptowała psa. Niedługo potem okazało się, że musi się przeprowadzić, a w nowym mieszkaniu zwierząt nie akceptują, więc co tu zrobić? A oddać psa i po problemie.
Za jakiś czas kolejna przeprowadzka i nowe mieszkanie. Tym razem właściciele byli tolerancyjni dla zwierząt, więc pojawił się kolejny pieseczek. Niestety nie na długo, bo coś z partnerem jej nie wyszło i musiała wrócić do rodzinnego domu, a tam już były 2 psy i znowu kłopot... Przygarnąć już nikt nie chciał, więc oddała do schroniska. I ponoć nie żałuje, bo "pies jej przypomniał o byłym".

Druga chciała mieć pieska. Koniecznie pięknego, najlepiej rasowego i oczywiście yorka lub inne słodkie maleństwo, któremu mogłaby robić kiteczki i kupować ubranka. Tylko nie było jej stać na psa z zarejestrowanej hodowli z rodowodem. Ze schroniska nie przygarnęła, bo jak mówiła "tam są stare, zapchlone, chore i brzydkie kundle". Kupiła więc psa(a raczej akcesoria do psa, bo w końcu zwierzętami bez rodowodu handlować nie można) po taniości, w typie danej rasy od Janusza z piwnicy.
A co najlepsze, gdy ktoś chce kupić psa z pewnego źródła, to przekonuje, że to zło i najlepiej jest przygarniać potrzebujące zwierzaczki od jakichś fundacji czy ze schronisk.

W rodzinie u jeszcze innej znajomej co roku pojawiały się kociaki. Pierwszy miot rozdany, drugi chyba też, z kolejnymi problem. Kotki wysterylizować nie chcieli, "bo to koszta i takie to złe". To co z kociakami? Do wora i do jeziora.

zwierzęta

by Stokrota100
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Madeline
28 28

"prawie codziennie muszę oglądać zdjęcia psów z pourywanymi kończynami, odrąbanymi łbami, wydłubanymi oczami, poparzone, wygłodzone czy skrzywdzone w inny brutalny sposób, co nie jest przyjemne." <-- Nie, nie musisz. Jest taka opcja na FB, która ogranicza, albo całkowicie eliminuje wyświetlanie postów konkretnych osób. Polecam skorzystać.

Odpowiedz
avatar katzschen
16 18

To po pierwsze, a po drugie trochę kuriozalnie brzmi takie wyjaśnienie... Ja też nie lubię oglądać takich zdjęć, ale nie dlatego, że ranią moje oczy, ale dlatego, że szkoda mi zwierzaków i przykro że się takie rzeczy dzieją.

Odpowiedz
avatar ynka
18 20

@katzschen: Problem głównie w tym, że te drastyczne zdjęcia nikomu nie pomagają. Nic dobrego nie wynika z patrzenia na zdeformowane lub okaleczone dzieci czy zwierzęta. To tylko wyjątkowo dziwaczny rodzaj spamu.

Odpowiedz
avatar moodlishka
0 8

@katzschen: Pewnie zbiorę minusy, ale ja po prostu nie lubię oglądać takich zdjęć. Sam los zwierząt jest mi obojętny. Uprzedzając pytania : nie miałm, nie mam i nie zamierzam mieć zwierząt. No ale wiadomo ktoś nie lubi i nie chce mieć dzieci, jest super. A jak ktoś nie lubi zwierzat, już jest be.

Odpowiedz
avatar Stokrota100
2 4

@Madeline: Nie ograniczam i nie blokuje, tylko od razu wyrzucam ze znajomych. Oglądanie takich skrzywdzonych zwierząt wywołuje u mnie wiele negatywnych emocji, które ciężko opisać - od obrzydzenia po smutek i żal. Poprzez powyższą historię chciałam tylko zwrócić uwagę na panującą hipokryzję. Ci wielcy miłośnicy zwierząt kreują się na osoby z wielkim sercem, wrażliwe i dobre, a w rzeczywistości... szkoda gadać. Chciałam też napisać o nienawiści do drugiego człowieka, którą można zauważyć w komentarzach pod postami, w których ktoś szuka nowego domu dla swojego pupila, ale wyszłoby za długo :)

Odpowiedz
avatar pringels
9 9

Szkoda, że trafiłaś na takie osoby. Uwierz mi na słowo, ogłaszanie psów do adopcji działa. Sama mam psa uratowanego od śmierci głodowej ( i prędzej pozbędę się faceta z domu niż psa). Uczestniczyłam i pomagałam w kilku adopcjach. Jeśli nie chcesz oglądać drastycznych zdjęć to zablokuj, ale trzeba ludzi uświadamiać, że zwierzętom dzieje się krzywda i nie należy przechodzić obok tego obojętnie.

Odpowiedz
avatar LuzMaria
-4 8

Nie mogę uwierzyć w to topienie kociąt. Mam nadzieję, że tak nie było, że coś źle zrozumiałaś , że ktoś kretyńsko zażartował czy coś takiego :( Na wszelki wypadek koniecznie opowiedz tym ludziom o akcji "miesiąc sterylizacji", niech sobie wygooglają, można wtedy to niedrogo załatwić

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 maja 2016 o 14:32

avatar bladaizlosniwa
3 5

Chcą dobrze a są zwyczajnie niedojrzałe. Już lepiej żeby nic nie robiły.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
8 8

@bladaizlosniwa: chca dobrze na ryjobuku. W zyciu bardziej szkodza to nie jest niedorzalosc, a zwykła głupota.

Odpowiedz
avatar Jorn
0 2

@krystalweedon: To ty nie wiesz, że ich przypadki są absolutnie wyjątkowe? Że one naprawdę chcą pomagać i robią to wymagając tego od innych, ale same absolutnie nie mogą, bo coś tam?

Odpowiedz
avatar marra
6 6

Cholerna obłuda, niestety znam też takie osobniki i pojąć nie mogę jaki to beton zacofany.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
2 4

Tak sobie przypomnialam, że kiedy mialam aktywnego ryjobuka to znajomy z liceum tez wrzucal pisaczki do adopcji, a doskonale pamietam jak jego matka za uszy ciagala go, aby poszedł po karme czy na spacer z wlasnym psem.

Odpowiedz
avatar nuclear82
-3 13

Ja kupiłem z hodowli, Goldena bez rodowodu (wtedy) za ok. 1000 zł. Miał być Beagle, ale Beagli już nie było i zaproponowali Goldena. No to wziąłem i tak przeżył u mnie 13 lat i 10 dni, jakieś 30% dłużej niż wynosi średnia długość życia tej razy. Nie lubię takiego mówienia ludziom co mają robic na siłę. Niech każdy bierze skąd chce, byle by o niego potem dbał jak należy. Ktoś koniecznie chce mieć rodowodowego za 5000? A proszę bardzo, jego sprawa.

Odpowiedz
avatar PanienkaUtena
4 6

No tak, najlepiej wziąć z pseudohodowli, gdzie suki traktowane są jak fabryki szczeniąt. Rozumiem, że nie każdy jest świadomy choćby co kryje się za pojęciem pseudohodowli, dlatego jeśli kogoś winić, to najprędzej władze, że nie są w stanie skutecznie ich likwidować.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
-1 3

Przypomniało mi się, jak ostatnio jechałam pociągiem. Na siedzeniu za mną siedziała jakaś dziewczyna, która praktycznie bez przerwy nawijała przez telefon, tak głośno, że chyba po drugiej stronie wagonu ją było słychać. No bez przerwy przez trzy godziny gadała. Umawiała się na imprezę, śmieszkowała z (chyba) koleżankami z roku na temat jakichś zabawnych wydarzeń na uczelni, dokładnie nie pamiętam. W którymś momencie znów dzwoni do niej telefon. Rozmowa (a raczej pół rozmowy ;)) wygląda tak: No cześć. Uhm, uhm, tak wiem... No przepraszam... nie odebrałam... No ale wiesz taka załamana jestem... A bo moja Kuleczka/Perełka (nie pamiętam imienia) nie żyyyje...! (tutaj długa, płaczliwa opowieść o chorobie psa, z mało smacznymi detalami na temat ropy gromadzącej się w jamie brzusznej, jak to śmierdziało itd.) No, i ja tą klinikę pozwę! Byłam u nich kilka dni wcześniej i nie wiedzieli co jej jest. Taka jestem przybita, to straszne etc. Na koniec dziewczyna prawie się popłakała. Chwilę później znów telefon. "No cześć Kaśka! A, tak tak, gadałam już z Olką, tak, dzisiaj wieczorem w 'popularny klub w mieście docelowym podróży', no to sobie pobalujemy! A tak, możesz mi wziąć jakieś piwko, żeby było na rano, hehe." Cały smutek i załamanie gdzieś zniknęło. A, wyjaśnienie: normalnie pewnie bym założyła słuchawki, bo nie lubię jak mi ktoś tak bez przerwy nadaje koło ucha, ale... sama jechałam z moim psiakiem, dla którego pociąg to nowość, więc przez większość czasu go zabawiałam i zagadywałam, bo trochę panikował. Dziwnie by mi było w słuchawkach ;) Wracając do historii - moralność Kalego się to nazywa. Nieodpowiedzialni ludzie, przez których cierpią zwierzęta to straszliwe potwory bez serca, ale JA przecież nie będę się martwić zwierzakiem, przecież MI wolno, JA nie robię nic złego oddając psa do schroniska. Tyle dobrego robię wrzucając zdjęcia na fejsika, nikt mnie nie może oceniać!

Odpowiedz
avatar PanienkaUtena
2 2

Cóż, podobnie jest z moją znajomą. Wielka wegetarianka, weganka, do Greenpeace'u się zapisze, czuje więź z naturą, oh ah. Tylko musiałam jej wytłumaczyć, że królikowi zmienia się ściółkę raczej częściej niż raz na 2 tygodnie (sic!). "A bo to nie śmierdzi", "A ja mam daleko zoologiczny, musiałabym dźwigać ten żwirek/wióry". Najbliższy zoologiczny jest tak z 15 minut spacerem od jej domu. Na dobrą sprawę można podjechać autobusem, wtedy miałaby 2 minuty. Mieszkam w innej części osiedla, więc mam trochę dalej od autobusu, z resztą idę zawsze na piechotę. Noszę z paczkomatu obok zoologicznego paczki, zazwyczaj po ok. 3 kg, czasami zdarzają się po nawet 8. W dodatku dość nieporęczne, bo po prostu kartony, które trudno dobrze złapać. I nie mam z tym problemu, no może to 8kg jest już nieco bardziej uciążliwe, ale 3 czy 5 jest do zniesienia. Taki żwirek raczej nie jest cięższy. Poza tym znajoma ma raczej silniejsze ręce niż ja, z racji uprawianego przez nią sportu. No ale dobra, o dziwactwach koleżanki można się wiele rozpisywać. Być może zagości ona kiedyś w jakiejś mojej historii.

Odpowiedz
avatar Sylwia_Cieszyn
2 2

Moja szwagierka wszystkim dookoła opowiada jaka to ona jest wrażliwa kocia i psia mama. Jak ona to kocha kotki i pieski i inne stworzonka. Jak się jej kotka okociła to nie widziała problemu w tym żeby kocięta utopić. I tak kilka razy w roku. Na moją sugestię żeby te cholerne koty wysterylizowała to burczy ze kotom krzywdy nie da zrobić. Ma suczkę. Jak raz dostała cieczki to dała nogę za ogrodzenie i wystawiła się pierwszemu lepszemu psu. Wynik?5 szczeniąt, 4 do utopienia,1 oddała. O sterylce psa nie chce słyszeć. Mnie krew zalewa kiedy rozmawiam z teściową i słyszę, że u szwagierki znowu się któraś kotka okociła...jak mi się kiedyś nawinie to całe to obrzydzenie do tej hipokryzji się ze mnie wyleje.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
0 0

@Sylwia_Cieszyn: to ile ona ma tych kotow? Jak chcesz być jeszcze wredna to zglos ja do TOZ. Zabiora koty i psa/y do kstracji.

Odpowiedz
avatar Sylwia_Cieszyn
0 0

@krystalweedon: Dwie kotki, kocura i sukę. I nawet nie muszę mówić co się dzieje kiedy kotki mają rujkę. Grają z kocurem w karty...

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
1 1

Hipokryzja, poziom expert...

Odpowiedz
Udostępnij