Krótka historia warsztatowa.
Okazało się, że żeby mi samochód przeszedł przegląd, trzeba wymienić belkę tylnego zawieszenia - zgniło jej się, nie wiedziałem o tym. No OK, wymieniona. Niestety, warsztat, który ją wymieniał, nie ma sprzętu do ustawiania zbieżności, więc zrobili "na oko", toteż na stacji kontroli pojazdów połączonej z warsztatem umówiłem się na sobotę rano, że najpierw mi tę geometrię zawieszenia ustawią, a potem zrobią przegląd. Nawet nie pytałem o koszty - po prostu umówiłem się najbliżej jak się da (jakieś 200 m od domu).
Przyjeżdżam na umówioną godzinę, wchodzę do części warsztatowej - panowie zdziwieni, nic nie wiedzą o żadnej zbieżności, szefa nie ma, pojechał po części. Aha.
Wchodzę do części diagnostycznej - facet mówi, żebym po aktualnym kliencie wjechał, on zrobi przegląd i już wklepie w dowód, a ja sobie zbieżność załatwię za chwilę. OK. Po skończeniu przeglądu okazało się, że nie mają terminala, więc pojechałem szybko do bankomatu i z powrotem. Gość przyklepał, w międzyczasie wrócił szef.
"No fakt, miał pan być rano... to wie pan, zjedzie ten samochód z diagnostyki i panu zrobimy".
Pokręciłem się nieco i przyszło mi do głowy zapytać, ile ta zbieżność kosztuje, bo niby wziąłem pieniądze z tego bankomatu, ale może za mało? Odpowiedź udzielona tonem absolutnej wyższości brzmiała: "Stówka. Nie mam ambicji być najtańszym mechanikiem w okolicy". Drugi zgrzyt. Nie pytałem, bo liczę każdą złotówkę na bułki w spożywczaku, tylko żeby wiedzieć, czy mi gotówki starczy. No ale OK.
I w tym momencie facet przywalił trzecim zgrzytem. Zerknął za okno i mówi mi: "O, kolejny na diagnostykę czeka. No to pan sobie poczeka po nim, bo diagnostyka ma pierwszeństwo u nas". Czyli gość umówił się na 9.30, o 10.20 był z powrotem, kazał mi czekać aż skończą aktualnego klienta, a potem mnie sobie radośnie zepchnął w kolejności za kogoś, kto wszedł z ulicy. Wkurzony zadzwoniłem do sprawdzonego warsztatu kilkanaście kilometrów dalej i umówiłem się na tę samą usługę 2 dychy taniej. Zrobione bez problemu w umówionym terminie.
mechanik
Ja kiedyś za to, że się dowiedziałem, że nie da się u mnie ustawić zbieżności "beknąłem" 60 zł. Innym razem przyjechałem szybciej na przegląd niż byłem umówiony, było pusto. Nie przyjęto mnie mimo, że osoba która była umówiona przede mną nie przyjechała. Powiedziałem, że w takim razie nie przeszkadzam, słodkich snów.
OdpowiedzPierwsze co trzeba zrobić wchodząc do mechanika to obadać ściany czy wisi plakat albo kalendarz z babą całkiem gołą albo topless. Widać że wtedy swój chłop i nie bekniesz jak w tych niby nowomodnych warsztatach dla hipsterów co to jak pęknie plastik od migacza to trza całe auto nowe kupować bo już kompatybilnych części nie robią w tym sezonie. U nas na wsi jest pan Tadek co robi na czarno za to dobrze i diagnozuje bez komputra, ułamie patyka przyłoży do silnika i na podstawie amplitudy drgań ze słuchu wie gdzie młotkiem klupnąć żeby malan albo kanciok dalej jeździł. Jak nie masz twardej waluty to litra dajesz albo pół i też styknie. Ino porządne auto trzeba mieć a nie z elektroniką co się normalny chop na tym nie wyzna.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Doceniam kunszt posta i w zasadzie zgadzam się z treścią, z jednym ale: uczyłem kiedyś pannę, której ojciec miał licencjonowany warsztat francuskiej marki. Właśnie taki ładny, wychuchany, ze zdjęciami samochodów zamiast cycków na ścianie, i nie dość, że mi palącego się checka zdiagnozował pod domem, wieczorem, z piwem w łapie, to jeszcze w ramach usługi za usługę wymienił następnego dnia u siebie w warsztacie szwankującą czujkę ;)
OdpowiedzStówka za zbieżność? Ładnie sobie liczy.
Odpowiedz@Morog: No, w końcu, jak to ujął, nie ma ambicji być najtańszym mechanikiem w okolicy. Jego prawo, klientów, mimo wszystko, faktycznie ma, choć dokładnie vis a vis jest drugi, też niezły, warsztat. Równie drogi, dodajmy. Poza tym ja nawet nie miałem pretensji do tej ceny - mi przeszkadzało tylko to, jak zostałem potraktowany ;)
Odpowiedz@Morog: jakbyś czytał dokładnie, tobyś wiedział, że chodzi o całą geometrię. Jeśli dla Ciebie 100 za tak usługę to drogo, to polecam dalej jeździć do Józka do stodoły, żeby zrobił to za flaszkę (i po flaszce), to akurat te zaoszczędzone 75 zł będziesz miał na jakąś 1/5 pary opon, które zajedziesz przez źle zrobioną geometrię.
OdpowiedzDodam historie z ASO Renault. Pojawiła się okazja po promocyjnej cenie wymienić w kangurze olej, filtry, rozrząd i klocki. Stwierdzilem pojadę i niech robią. Pierwszą rzeczą to było podpięcie pod kompa i diagnoza: wywalona poducha i walnięta pompa wspomagania, koszt pompy synek po sprawdzeniu w systemie wycenił na 2500pln. Stwierdzilem, jak z ciebie taki mechanik to ok, i powiedziałem niech pokaże mi tą pompe. Dalej synek nie chciał slyszec z czym do nich przyjechałem i tłumaczy czym się pompy różnych producentów różnią, doslownie komentator piłkarski. Jakie bylo jego zdziwienie, jak ten model kangura fabrycznie był bez wspomagania. A co do poduszki to wystarczyło kostke od napinacza pasów docisnąć. Za wymiane tego co chciałem zarobił przysłowiowy Pan Miecio. Jak najdalej od ASO.
OdpowiedzTylko najlepsze było jak próbował klape silnika otworzyć od przodu, myslalem ze jeszcze na jego koszt ją wymienię (w kangurze klape się otwiera jak w Fiacie 125p od podszybia).
OdpowiedzKochani ! Życie nie je bajka i dlatego w życiu trzeba mieć zaprzyjaźnionego lekarza i mechanika. Inaczej szybciej się na tamten świat przejedziesz.
Odpowiedz@katem: Mam absolutnie najlepszego elektro- i ogólnomechanika na świecie, tylko nie ma chłop sprzętu do ustawiania geo :) Ale ci, którzy mi ostatecznie zrobili, też już kilka razy byli wypróbowani, nie partaczą, a nawet temu 'mojemu' czasem coś podeślą, jak się nie wyrabiają ze zleceniami ;)
Odpowiedz@katem: Zaprzyjaźnionego mechanika masz zwykle na miejscu w promieniu do kilkunastu kilometrów. A co wtedy gdy w obcym dalekim mieście spotka ciebie awaria samochodu? Ja powiem tak: staram się znaleźć mechanika będącego Świadkiem Jehowy, ponieważ wiem, że zrobi solidnie i nie zedrze.
Odpowiedz@plokijuty: A po czym takiego rozpoznajesz?
Odpowiedz@avtandil: Wystarczy zasięgnąć języka i np. nie wstydzić się podejść, ponieważ w wielu miastach w kluczowych miejscach mają porozstawiane stojaki ze swoimi publikacjami.
Odpowiedz@plokijuty: Znam jednego ŚJ z mojej poprzedniej branży - nie wiem, czy zdziera, ale fachowiec z niego żaden. Inny, ŚJ miał problem z płaceniem - ludzie jak ludzie; trafiają się normalni, trafiają się łajzy.
OdpowiedzNormalna stawka w małym miasteczku to 80 zł za oś za pełną geometrię 3D i około 50-60 zł za bardziej tradycyjne, nawet analogowe, metody. Swoją drogą: w autach, gdzie wymienia się tylną BELKĘ (czyli są dwie opcje: belka skrętna lub belka z drążkami skrętnymi) NIE USTAWIA SIĘ ZBIEŻNOŚCI. Można jedynie ustawić belkę względem reszty pojazdu, tzn. sprawić, aby oś tylnych kół była dokładnie prostopadła do podłużnej osi pojazdu.
Odpowiedz@timo: Chodzi o belkę, do której przytwierdzone są wahacze poprzeczne ;) Zawieszenie jest typu multi-link ;) O, takie ustrojstwo: http://img2.sprzedajemy.pl/540x405_hyundai-coupe-9602-kolyska-belka-zawieszenia-tyl-osobowe-malopolskie-krakow-60292942.jpg
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 maja 2016 o 8:29
@Grav: nazywanie tego elementu "belką" dalekie jest od technicznej poprawności. W przypadku zawieszenia wielowahaczowego 100 zł za pełną geometrię to całkiem normalna i rozsądna cena. Gościu miał całkowitą rację mówiąc, że "nie ma ambicji być najtańszym mechanikiem w okolicy". Poprawne ustawienie geometrii zawieszenia, tym bardziej wielowahaczowego, wymaga określonej wiedzy i umiejętności oraz nakładu pracy (czasu), więc trudno oczekiwać, że potrafiąca to osoba będzie pracować za stawkę operatora szpadla. Jeśli pracownik ma być godnie wynagrodzony, właściciel mieć z tego zarobek, urządzenia nie być sprzed 30 lat (nawiasem mówiąc sprzęt do geometrii 3D wymaga okresowej kalibracji, która tania nie jest - oczywiście można ją pominąć, ale dokładność z czasem idzie się paść), a warsztat ma jako tako wyglądać, to cena robi się właśnie taka. Oczywiście pozostałe aspekty zachowania "szefa" poniżej krytyki, ale akurat w kwestii ceny kompletnie nie ma się czego czepić.
Odpowiedz@timo: Jak pisałem - nie czepiam się ceny, czepiam się sposobu, w jaki to do mnie powiedział, bo zachował się jak kompletny buc :) A te 2 dychy taniej w drugim warsztacie wynikały głównie z tego, że jako stały klient mam tam zniżki ;)
OdpowiedzŚrednio porywająca historia. Każdy z nas przerabiał o ile nie taką samą to z pewnością bardzo zbliżoną sytuację. Przed zleceniem koniecznie należy rozpoznać koszty, bez tego koszt usługi na 100% mnożony jest przez współczynnik utajenia oraz kwadrat sumy wieku i zajebistości mechanika.
Odpowiedz