Będzie krótko i obrzydliwie.
Komunikacja miejska i jej pasażerowie. Z rodzaju tych pachnących.
Na przystanku do tramwaju pakuje się jeden z takich jegomości. Wokół siebie roztaczał woń świeżych ekskrementów. I nic dziwnego, bo z tyłu, wzdłuż dziurawej nogawki spodni spływała brązowa struga... wiadomo czego. Żul usiadł, sprawiając że tramwaj na następnym przystanku stracił wszystkich pasażerów.
I teraz powiem co mi w duszy gra. Smutek. Bo smutne jest to, że ktoś prędzej czy później, w pełnej nieświadomości na tym miejscu usiądzie, paskudząc sobie spodnie.
Smutne jest to że ktoś taki, mając w pełnym poważaniu zdanie innych sprawia że żyć się odechciewa samą swoją obecnością.
I smutne jest to że takiemu człowiekowi nic zrobić nie można. Wystawić mandat? Jak spłaci i z czego ściągnie należność komornik?
Wyrzucić z tramwaju? Wsiądzie w następny.
Zabrać na wytrzeźwiałkę? Dostanie nowe ciuchy, posiłek i kwaterę. Na koszt społeczeństwa.
Aż się marzy nie powiem co...
komunikacja miejska i jej pasażerowie
Dlatego właśnie powinno działać coś, co przez obrońców praw człowieka zostanie nazwane "obozem pracy", a z mojego punktu widzenia, byłoby rozsądnym rozwiązaniem. Więźniowie- pracują sami na siebie. Pralnia, szwalnia, zmywalnia - byle tylko nie z podatków. Jedziesz autobusem i robisz pod siebie? Fajnie...3 razy i zostajesz ubezwłasnowolniony, ląduesz na odwyku, a jak już przejdą Ci dreszcze i delirium, to pranie, prasowanie, szycie... Tak długo, aż lekarz nie uzna, że możesz wrócić do społeczeństwa. A na "recydywie", za "pierwszy raz na bani" pranie, prasowanie, szycie. Przez kolejny rok, aż lekarz nie uzna.... To tak zamiast kompociku, żarcia i nowych ciuchów...Ale nie, bo prawa człowieka....
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 maja 2016 o 22:10
@PaniFilifionka: Jakbyś czytała w moich myślach.
Odpowiedz@PaniFilifionka: W pełni się zgadzam, przypominam też, że co jakiś czas pojawiają się dziwne pomysły tego czy innego rządu, jak przekopanie Mierzei Wiślanej czy budowa kanału Odra-Wisła. Miliony ton ziemi do przekopania, paliwo do maszyn drogie, a tyle siły roboczej w postaci młodych, zdrowych i silnych mężczyzn marnuje się na wczasch za kratami - za nasze pieniądze. A wystarczyłoby 10 strażników z ostrą bronią i hurtowy zakup szpadli, łopat, kilofów i taczek. A w pierwszej kolejności, jeszcze przed obsranymi degeneratami, powinni na takie budowy trafiać cierpiący na nadmiar siły kibole (bo jednak trochę energii potrzeba na zdemolowanie stadionu czy bójkę z policją lub innymi kibolami) oraz sprawcy przemocy domowej. Mieliby okazję się wyżyć.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 maja 2016 o 0:03
@timo: O! W sedno. A zakłady karne i odwykowe powinny zarabiać same na siebie. Nie chodzi tu tylko o pieniądze, ale również o obudzenie w człowieku potrzeby bycia przydatnym. Nie robiąc nic - gnuśniejesz. I choćby miały to być najprostrze prace - dadzą wrażenie bycia przydatnym członkiem społeczeństwa. A jeśli nie chcesz pracować - nie ma michy. Po 3 dniach każdy kozak pobiegnie kopać, prasować, prać ;)
Odpowiedz@PaniFilifionka: W punkt. Ogólnie uważam, że za pewne rzeczy nie powinno się wsadzać do więzienia. Jeżeli człowiek nikogo ie zabił, nie zgwałcił, ogólnie nie stanowi zagrożenia, niech zapiernicza z łopatą, albo w jakiś inny pożyteczny sposób. Jaki mamy pożytek z alimenciarzy czy zalegających inaczej finansowo w więzieniu? Czy właśnie z takich żulików, którzy będą za pieniądze podatników siedzieć w celi, a po wyjściu na wolność nie mieć nic?
Odpowiedz@urbandecay: Prawa człowieka. Śliczny slogan. Szkoda, że wszyscy mają w dupie to, że kilkunastu/dziesięciu pasażerów zostało ich pozbawionych. Żałosna hipokryzja drących japę "obrońcuf".
Odpowiedz@PaniFilifionka: głosowałbym na Ciebie gdybyś z takimi postulatami startowała na prezydentkę :)
Odpowiedz@timo: ,,biedni uchodźcy" też by się przydali
Odpowiedz@PaniFilifionka: pomysł może i niezły. Tyle, że jest pewien problem. Otóż taki stopień degeneracji, gdzie gość w miejscu publicznym potrafi zrobić pod siebie to nie jest stan łatwy do odwrócenia. W wielu przypadkach beznadziejny. I nie mówię tu o kwestiach społecznych, bo faktycznie, zapewnienie pracy, a wraz z nią poczucia, że jest się potrzebnym niejednego wyciągnęło z bagna. Chodzi mi raczej o kwestie medyczne. Taki gość to chodzący katalog wszelkich chorób. Zarówno wywołanych wieloletnim ostrym piciem, nierzadko czegoś, co "alkoholem" jest jedynie pod względem chemicznym, jak i życiem na ulicy - nieleczonymi urazami, infekcjami itp. Do tego dochodzą przeróżne cuda z psychiką - po części przez wyniszczony alkoholem mózg, a po części przez to, co takiego człowieka "wyprowadziło" na ulicę. Od momentu umieszczenia takiego gościa w "obozie" do momentu, w którym stanie się on (jako tako) przydatny jako pracownik mijałoby zbyt wiele czasu. Jeśli zaś chodzi o pracę więźniów - w większości dużych zakładów karnych więźniowie pracują na rzecz zakładu. Podobnie z zakładami półotwartymi i otwartymi. Tyle, że praca w więzieniu to rodzaj przywileju, nagrody, nie obowiązku. I co ciekawe, chętnych jest bardzo wielu. Gorzej z ilością miejsc, na których mogliby zostać obsadzeni.
OdpowiedzTaki czlowiek PACHNACY to tez czlowiek i nie wiesz dlaczego jest bezdomny. Jedni to ludzie ktorzy przepili czy przecpali wszystko co mieli, inni to ofiary oszustw najblizszych. Kiedy ojciec przepisuje mieszkanie na dzieci a one go wywalaja na bruk zaczyna pic by ugasic ten bol upokorzenia jaki zafundowaly mu jego dzieci. Ci ludzie tez maja uczucia i tez odczuwaja zmiany temperatur. Ja bardziej obawiam sie znieczulicy ludzi ktorzy potrafia osadzic innego czlowieka tylko po tym jak wyglada czy pachnie. Dopoki sami nie doswiadczymy czegos jestesmy bardzo ograniczeni na krzywde drugiego czlowieka.
Odpowiedz@celica: Rozumiem, że z racji tego, że taki jegomość może mieć problem, cały autobus ma wąchać jego smród i znosić uciążliwą obecność? Jeżeli tak ci szkoda wszelkiej maści meneli, zaproś ich do domu, wykąp, nakarm. Nikt nie zabrania.
Odpowiedz@celica: Gdyby chciał to znalazłby miejsce gdzie można coś zjeść, umyć się i uprać ciuchy, nie musi robić pod siebie. Nie każdy bezdomny ma totalnie w 4 literach swój stan. Moja mama pracuje w małym sklepie z ciuchami używanymi i zdarza się że przychodzą panowie którzy pytają o jakieś czyste ubrania czy coś do jedzenia. Nie śmierdzą, nie są pijani, po prostu mieli w życiu pecha ale nie poddają się i zawsze są wdzięczni za pomoc. Takim ludziom mogę pomóc i jest mi ich żal. Nie jest mi żal obsranego menela śmierdzącego w tramwaju.
Odpowiedz@celica: A słyszałaś może o takim czymś jak schronisko dla bezdomnych? Tam jakoś są czyści i kupka im po nodze nie spływa. Tam mają ciepło, lóżko. To czemu wielu woli kanał, klatkę schodową albo ławkę? Bo w schronisku się nie pije.
Odpowiedz@celica: No okej, ale normalny człowiek nie sra w gacie.
Odpowiedz@celica: Elementy tego typu należy wyłapywać z ulic i posyłać na roboty do firmy z którą państwo podpisuje kontrakt. Powiedzmy, każdorazowo na 3 miesiące. I teraz załóżmy że taki delikwent dostawałby od pracodawcy miejsce w hotelu (blaszak z kontenerów) w pokoju razem 3 "kolegami". Każdy z nich co miesiąc, z otrzymanych pieniędzy (połowa minimalnej krajowej netto) opłaca sobie miejsce w kontenerowcu oraz wyżywienie (stołówka zakładowa). Reszta pieniędzy dla nich do wykorzystania w czasie wolnym (wychodzą na spacer na miasto na 2 godziny w eskorcie strażników). Czyli de facto takich koleżków na 3 miechy wysyła się do aresztu "roboczego" o złagodzonym rygorze że tak to nazwę. Po 3 miesiącach dostaje wilczy bilet i skierowanie do urzędu pracy. Jeśli odmówi przyjęcia pierwszej oferty, wraz z wilczym biletem, pod eskortą wezwanych strażników jest odsyłany do zwykłego zakładu karnego na 6 miesięcy. I tam już zwykłym torem, czyli przystosowanie do jakiegoś zawodu, w międzyczasie obowiązkowe roboty społeczne. I taki delikwent po wyjściu z więzienia miałby jakieś szansę na nowy start, w zakładzie pracy w którym robił jako więzień mógłby dostać umowę, wynająć sobie miejscówkę w firmowym blaszaku i zacząć układać sobie życie. Ale po co. Lepiej dawać zasiłek bo kiedyś tam odpracował 5 lat i się nie przejmować. A współobywatele niech cierpią nadal.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 maja 2016 o 15:54
@celica: Wiesz istnieją takie twory jak schroniska dla osób bezdomnych. Stawiają tylko, albo aż jeden warunek, mianowicie człowiek musi być trzeźwy. Dla wielu jest to coś, wręcz niemożliwego do osiągnięcia. Jeśli ktoś chce zmiany w swoim życiu, to robi wszystko żeby zmienić swój los. Jednak ten, dla którego sensem istnienia jest codzienne spicie się, niestety zapije się na śmierć.
Odpowiedz@celica: Często spotykam w autobusie bezdomnych, ale kiedyś o tym, że właśnie bezdomnego mam za sąsiada przekonałam się dopiero podsłuchując jego rozmowę ze znajomym, bo mimo niewielkiej odległości żadne węchowe bodźce o tym nie informowały. Opowiadał o tym, że znalazł fajną instytucję, w której za drobne prace "złotorączkowskie" można przezimować, a i w lecie "wys*ać się dadzą, umyć się dadzą" (historię zapamiętałam właśnie przez to zdanie). Drobne na automatyczną pralnię miał ze zbierania puszek, "bo tak rozkminiłem, że niby dużo, ale w sumie tyle, co dwa wina, to nie aż tak dużo". Da się? Da się.
Odpowiedz@celica: Zgadzam się, że bezdomnym można zostać nie z własnej winy. Ale obszczanym żulem zawsze jest się na własne życzenie.
OdpowiedzJakiś czas temu jechałam autobusem, na siedzeniu niedaleko widać było ogromne zacieki od "wiadomo czego", gdyby nie moje ostrzeżenie jakaś babka by na tym usiadla, od tak, z nieuwagi.
OdpowiedzMinusy pewnie od obrońców menelstwa. Jak chcecie, możecie ich brać do siebie - wolny kraj.
Odpowiedzmoim zdaniem między innymi dlatego powinny być plastikowe siedzenia w autobusach/tramwajach
Odpowiedzja to jestem za lekka kara...
Odpowiedz