Wracałam dzisiaj z pracy około 21. Zjeżdżałam z A4 w Katowicach zjazdem na ulicę Mikołowską, koło AWF-u. Nagle samochód przede mną dał po hamulcach, do stój. Ogólnie pisk opon, zamieszanie, dwa pasy aut stanęły. Nie do końca wiedziałam co się stało. No i go zobaczyłam. Podążający tropem węża, zapewne, student.
Na AWF-ie dzisiaj Juwenalia, tylko trochę się stadko rozeszło.
Usunięcie nieboraka z drogi trwało dobrych kilka minut. Zabierał się do wchodzenia na autostradę. Ściągnęłam go, z pomocą pana, który jechał za mną, z barierek. Nie wiem, czy na autostradzie miałby tyle szczęścia.
A pan policjant (czy dyspozytor?) nie był nawet zdziwiony kiedy zadzwoniłam. W sumie, po podaniu lokalizacji, sam zgadł z czym dzwonię. Ciekawe czy dlatego, że już ktoś zdążył zadzwonić, czy więcej imprezowiczów miało podobny pomysł.
autostrada juwenalia
Bo kiedyś studiowali Ci, co mieli coś w głowach i chcieli coś więcej osiągnąć w życiu. Nie każdy mógł też sobie pozwolić na studiowanie. Dziś to taka moda i presja otoczenia. Bo nie ważne, że murarz jest fachowcem, przyjmijmy do pracy magistra murarza z dwiema lewymi rękami i sianem we łbie. No i stąd się właśnie bierze tylu kretynów, posługujących się mianem studenta.
Odpowiedz@Iceman1973: W sumie trochę też w tym winy pracodawców, którzy wymagają wyższego wykształcenia na stanowisku, gdzie jest ono nie potrzebne. I najlepiej przy tym 10 lat doświadczenia w zawodzie, młodego wieku, angielskiego poziom C1 i za stawkę 1200.
Odpowiedz@Habiel: a jak się dostaniesz do takiej pracy- najczęściej okazuje się, że żadna z tych umiejętności nie jest Tobie do niczego potrzebna...:-)
Odpowiedz@MonikaTakaja: i żeby przypadkiem się nie okazało, że masz wyższe kwalifikacje niż szef!
OdpowiedzCzasem mi przez takich wstyd się gdzieś przyznać, że jestem studentem.
Odpowiedz