Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dzieci sąsiadki od dawna mnie irytowały, ale ostatnio przekroczyły granicę. Mieszkam na…

Dzieci sąsiadki od dawna mnie irytowały, ale ostatnio przekroczyły granicę. Mieszkam na 6 piętrze, a piętro wyżej zamieszkuje matka z dwójką, czy trójką potomstwa. Dzieci od dawna mnie irytowały, gdyż zdarzyło im się wyrzucać przez balkon patyczki, papierki, czy inne śmieci - nigdy w ilości hurtowej, jednak zdarzyło się, że pestki owocowe wylądowały na moim świeżo umytym parapecie. Jednak parę dni temu, przeszły same siebie...

Jakieś 2 - 3 tygodnie temu miałam zabezpieczony balkon i okno balkonowe w salonie - dzięki czemu mój kot może wreszcie radośnie wybiegać na balkon. Mruczek jest wręcz zachwycony nowymi możliwościami, zwłaszcza, że pogoda sprzyja, więc dużo czasu spędza na balkonie, wspinając się po siatce i obserwując ptaszki.

Parę dni temu, gdy kot siedział na balkonie, a ja byłam w kuchni, usłyszałam nagły huk, któremu towarzyszył sprint mojego kota z balkonu, przez salon, na korytarz do szafki - generalnie miejsca, gdzie chowa się, gdy czuje się zagrożony.

Podeszłam do balkonu, ogłuszona przez kolejny huk, tym razem zidentyfikowanej jako petardy. Z dudniącą głową, wyszłam na balkon, żeby zobaczyć chowające się dzieciaki sąsiadów. Tak, młokosy zrzucały petardy na mój balkon, które Bogu dzięki nie zrobiły krzywdy kotu i nie uszkodziły zabezpieczenia, które kosztowało kilkaset złotych.

Jak nigdy wpadłam w niesamowitą wściekłość, wyskoczyłam z mieszkania i wparowałam do sąsiadki. Walenie w jej drzwi słyszał chyba cały wieżowiec, ale kobiety nie było w domu, a jej dzieci nie otworzyły drzwi. Sąsiadkę dorwałam parę godzin później, gdy byłam już trochę mniej wściekła, dalej jednak mną trzęsło. Kobieta mnie przepraszała, obiecała że dzieci zostaną ukarane. Do dziś nie mam żadnych niespodzianek na balkonie, kot sobie spokojnie grasuje, a dziś od sąsiadki dostałam w ramach przeprosin przysmaczki dla kota. Ciągle jednak boję się wypuszczać zwierzaka na balkon.

Dzieci sąsiadów

by Gaja_Z_czekolady
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
42 44

Czyli wychodzi na to, ze kobieta chce dobrze i stara się wychować dzieci, ale nie do końca ogarnia, czemu trudno się dziwić, jeśli jest samotną matką trójki. Dobrze, że zwróciłaś uwagę, bo matka mogła być nawet nieświadoma, jak sobie dziatwa poczyna podczas jej nieobecności. Skoro problem ustał, to może dzieci są wychowywalne. ;)

Odpowiedz
avatar Gaja_Z_czekolady
28 32

@JaNina: Z tego, co mówiły to nie wiedziały, że kot był na balkonie - więcej, nawet że mam kota. Dziewczynki się nawet popłakały, więc może rzeczywiście zakopię topór wojenny, myślę nawet czy dzieciom kota nie "przedstawić". Mruczek lubi dzieci. Wydaje mi się, że kobieta jest samotną matką - sąsiada/ojca nigdy nie widziałam, a ona codziennie rano wychodzi do pracy i wraca sama z zakupami.

Odpowiedz
avatar qulqa
27 29

@Gaja_Z_czekolady: Bardzo mi się podoba próba rozwiązania problemu przez ciebie :) Dzieci iście piekielne, ale ... też mieliśmy piekielne pomysły w dzieciństwie (a już na pewno ja). Może jak poznają Pana Mruczka, poczują się bardziej odpowiedzialne za jego dobrostan i nie będą już śmiecić z balkonu.

Odpowiedz
avatar psychomachia
4 22

@Gaja_Z_czekolady: Nie obchodziłoby mnie tłumaczenie, że nie wiedziały o kocie. Nawet w "bezkotny" balkon petardami rzucać nie wolno.

Odpowiedz
avatar Gaja_Z_czekolady
22 22

@qulqa: Wiem, sama byłam dzieckiem i różne rzeczy się robiło. Dziś zapukałam do sąsiadki i zaprosiłam wszystkich do siebie. Dzieci szły niechętnie, ale było zachwycone Mruczkiem, który dawał się nosić na rękach, głaskać i karmić przysmaczkami (a niech mu będzie). Zostałam nawet spytana przez dzieci, czy mogą któregoś dnia wpaść do kotka i ponownie przeproszona. Więc to chyba jedna z nielicznych piekielności zakończona pozytywnie :)

Odpowiedz
avatar qulqa
2 4

@Gaja_Z_czekolady: Wiesz co, bardzo przyjemne jest to co opowiedziałaś. Obyśmy tak zawsze potrafili rozwiązywać piekielne problemy :) Pozdrawiam :)

Odpowiedz
avatar plotka7
1 1

@Gaja_Z_czekolady: jednym słowem koty łagodzą obyczaje :) super zakończenie!

Odpowiedz
avatar urbandecay
28 28

Jestem mile zaskoczona, że nie skończyło się na odpowiedzi "przecież to tylko dziecko".

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@urbandecay: taiej bym odpowiedziala ze jesli to 'tylko dziecko' wyrzadzi mi jakiekolwiek szkody materialne albo krzywde mojremu zwierzakowi to nie omieszkam obciazyc jej ewentualnymi kosztami

Odpowiedz
avatar Kapitan_Nemo
0 2

@urbandecay: Ale odpowiedz, że to tylko dzieci, jest jak najbardziej poprawną odpowiedzią w takiej sytuacji. Odpowiedzialny rodzic uzupełni to jeszcze przeprosinami i wyciągnięciem konsekwencji (jak w tym przypadku. Problem zaczyna się wtedy gdy rodzic/rodzice stwierdzają, że to tylko dzieci i olewają temat.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
0 0

@Zlodziej_Fistaszka: A to taki problem je zdobyć?

Odpowiedz
avatar Zlodziej_Fistaszka
2 2

@Iceman1973: Powinien być wielki. Sprzedawców, którzy przedają je dzieciakom powinno się bardzo surowo karać.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@Zlodziej_Fistaszka: oj tam dadza jakiemus zulowi 20 zl z kieszonkowego z tekstem moze pan zatrzymac reszte i po klopocie niestety rowniez ubolewam

Odpowiedz
avatar Psychodelia
-3 7

Przepraszam za słownictwo, ale zaj*bałabym takie bezmyślne bachory!

Odpowiedz
avatar enron
0 2

Objawy choroby już bardzo widac,czy jeszcze możesz je ukrywać?

Odpowiedz
avatar Destrukcyjna666
1 1

Małe diabły. Też nas mama chowała bez ojca ale w życiu by mi do głowy nie przyszło męczyć zwierząt. To nie kwestia wychowania a empatii.

Odpowiedz
avatar zojka
1 1

Oburzenie na petardy rozumiem, ale pestki czy papierki - serio? To równie dobrze mogło przywiać z innego balkonu, skoro zdarzało się sporadycznie to wiadomo, że nikt nie robił tego specjalnie. Mi kiedyś dziecko wyrzuciło klamerkę do sąsiadów, sama znalazłam w ogródku czyjeś pranie - zdarza się. Nikt się nie irytował i nie robił awantur, po prostu odnosił zgubę właścicielom.

Odpowiedz
Udostępnij