Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czytając historię #72911 miałam wrażenie, jakbym czytała historię o swoim chłopaku i…

Czytając historię #72911 miałam wrażenie, jakbym czytała historię o swoim chłopaku i jego kochanym braciszku. Na szczęście nasza skończyła się odrobinę lepiej.

Słowem wstępu: Mój chłopak od 16 roku życia utrzymuje się właściwie sam. Rodzice nie dawali ani nie dają mu ani złotówki. Po skończeniu 18 lat nawet za mieszkanie w domu rodzinnym musiał płacić jak za wynajem pokoju u obcych. I nie chodzi mi o to, że musiał się dokładać do rachunków. On musiał płacić normalnie "czynsz" + rachunki za mieszkanie w domu rodzinnym. Jego braciszek oczywiście również usłyszał takie żądanie, ale miał je głęboko gdzieś.

Kochany braciszek niby pracował, ale zawsze na czarno i nikt nigdy tak naprawdę nie wiedział, ile i kiedy zarobił. A on radośnie wszystko przepijał i przepalał z kumplami na ławeczce pod blokiem.
Braciszek systematycznie pożyczał też kasę u mojego chłopaka a swojego brata na tak zwane "wieczne nieoddanie".

Sytuacja zmieniła się nieco, kiedy na scenie pojawiłam się ja.
Wiadomo, jak ma się dziewczynę, to facet też chce dobrze wyglądać, ubrać się ładnie i zaprosić ukochaną od czasu do czasu do kina czy na przysłowiową kawę. A na takie przyjemności potrzebne są fundusze. Chłopak ciężko pracował, odkładał co mógł, a jak miał więcej, to od czasu do czasu z dobrego miękkiego serca pożyczał temu nierobowi 20-50 zł. Po kilku latach zdecydowaliśmy się zamieszkać razem i sytuacja ponownie się zmieniła. Chłopak poszedł na studia, więc pracuje tylko dorywczo, ale jakoś sobie radzimy. Od pierwszego do pierwszego.

W styczniu tego roku dopadła nas jednak czarna seria. Grypa zmogła i mnie, i chłopaka, dodatkowo moje zęby stwierdziły, że chyba czas na sztuczną szczękę i dentystę odwiedzałam chyba z 5 razy w ciągu miesiąca. Nasze wypłaty rozpłynęły się praktycznie z dnia na dzień. Chłopak postanowił pogadać z bratem o spłacie chociaż części zadłużenia w trybie natychmiastowym (tamten akurat pracował i zarabiał, czym bardzo się przed wszystkimi chwalił, więc kasę miał). Co usłyszał w odpowiedzi? Prychnięcie, chamski śmiech i tekst "Przecież ja od ciebie nic nie pożyczałem, jeleniu, to były twoje dobrowolne datki".
Cóż, chłopakowi nerwy puściły i skończyło się na mordobiciu małego pasożyta.

Drugą opcją było zwrócenie się do rodziców z prośbą o pożyczkę. Ja do swoich, chłopak do swoich. Moi rodzice oczywiście się zgodzili i jak zwykle nawet nie pożyczyli, a dali nam te kilka złotych, bo wiedzieli, że to nie na głupoty, tylko jest to dla nas trudny okres. A rodzice chłopaka? Zaznaczę jeszcze, że oboje pracują na pełen etat i wcale nie za minimalną. Nawet go nie wysłuchali, tylko powiedzieli, że oni nie mają i nie pożyczą. Koniec. Dwa dni później pojechali na weekend na wycieczkę.

Mało piekielne? Miesiąc później, jakoś 2 dni po wypłacie, chłopak odebrał dwa telefony: pierwszy od brata, drugi od rodziców, z prośbą o pożyczenie pieniędzy, bo oni biedni i nie mają.

Od tego czasu minęło już kilka miesięcy. Chłopak rodziców odwiedził raz. Z bratem nie rozmawia wcale. Czasami go namawiam na odwiedziny w domu, ale nie chce, więc zmuszać go też nie będę. Chyba w końcu zobaczył, jak piekielną ma rodzinę...

rodzina brat pieniądze

by PannaMi
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
12 12

Ja bym się ucieszyła gdyby mój chłopak w końcu ostrzej potraktował "kochanego" braciszka, ale niestety cacka się z nim jak z 4-latkiem i w efekcie smarkacz robi co chce.

Odpowiedz
avatar niedotykalska
21 21

Poekielna rodzinka... znam podobną sytuację z autopsji - pierwszą, dorywczą pracę znalazłam mając 13 lat, od 16 pracowałam już normalnie, ubierałam się sama, później żywiłam się również. Moja matka, pracując na półtora etatu i odbierając moją rentę po ojcu, przebalowywała wszystko ze swoimi tymczasowymi facetami, od czasu do czasu dzucając mi ochłapy. Gdy niedługo po osiągnięciu pełnoletności wyprowadziłam się, usłyszałam, że jestem niewdzięczna, bo "nigdy nie byłam głodna". No tak, jak sobie kupiłam coś do jedzenia, to nie. Za to jak byłam w podstawówce i poszła w tango na dwa dni, zostawiając w lodówce 4 jajka i tygodniowy chleb w chlebaku, za to żadnego namiaru na siebie, to już nie pamięta.

Odpowiedz
avatar PannaMi
1 3

@mokry42: Bardzo chciałabym, żeby to była bajka. Naprawdę. Niestety to tylko moja i mojego chłopaka codzienność.

Odpowiedz
avatar niedotykalska
1 3

@PannaMi: Myślę, że chodziło o mnie, nie o Ciebie. Mokry42, chciałabym, żebyś miał rację. I nie, nie miałam najgorzej, znałam ludzi z gorszymi przeżyciami, ale myślę, że wiem co znaczy być zdanym na siebie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@niedotykalska: Myślę, że @mokry42 jednak mówił o autorce historii. Z ciekawości przeczytałam teraz wszystkie jej historie po kolei, no i niestety muszę mu przyznać rację.

Odpowiedz
avatar PannaMi
1 3

@Igielka: Hahaha wychdzi na to, że mam ciekawe i piekielne życie. A że historie przypominają mi się często po przeczytaniu czegoś to już nie moja wina. Najśmieszniejsze jest to, że ja bardzo chciałabym zachować anonimowość dlatego staram się nie podawać zbyt wielu znaczących detali i czasami nawet martwię się, że napisałam za dużo i bohaterowie historii bez problemu się w nich rozpoznają. A tu przychodzi jeden z drugim i mówi, że zmyślam. No ok takie wasze zdanie. Macie do tego prawo.

Odpowiedz
avatar mokry42
1 1

@Igielka: a dlaczego niestety?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@mokry42: Bo niektóre historie fajnie się czytało. I potem, jak się okazuje że to jedna wielka ściema, to tak jakoś człowiek czuje się... nie wiem... oszukany?

Odpowiedz
avatar mokry42
1 1

@Igielka: ano fakt. Głupio tak jakoś

Odpowiedz
avatar mokry42
0 2

@Igielka: ano fakt. Głupio tak jakoś. I przykro się robi jak pomyslisz ilu naiwnych uwierzy i nijak nie przetłumaczysz że może być inaczej. Nie dziwię się skąd tyle historii jak to ktoś kogoś oszukał

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 maja 2016 o 21:53

avatar bazienka
0 0

@mokry42: sama znam dziewczyne, ktora miala powiedziane ze po 18stce i skonczeniu szkoly ma wypiertalac z domu

Odpowiedz
avatar CatGirl
3 5

Mój facet też miał ostatnio trudniejszy okres, staram się pomagać, ale ja mało pracuję i głównie studiuję. Zapytał swoją mamusię czy by go wspomogła, też miał problem z zębami, ból okrutny. Usłyszał, że to nie jej zęby i niech radzi sobie sam, ona musi odkładać na remont mieszkania...i tak tylko smutno, bo ja np. wiem, że w każdej sytuacji mogłabym liczyć na pomoc rodziców - jeśli nie mieliby pieniędzy, żeby mi po prostu dać, to pożyczyliby mi, zrobili zakupy, cokolwiek, żeby trochę ulżyć. I tak się czasem zastanawiam, po co, niektórym ludziom dzieci.

Odpowiedz
avatar Moby04
2 2

@CatGirl: Jak to po co? Latka mijają, przyjdzie emerytura albo renta, na wszystko brakuje to w te pędy po kasę do kochanych dzieci. A jak nie będą chciały dać to się pozwie o alimenty...

Odpowiedz
avatar iks
0 0

Na przyszłość w takich momentach pomaga kwestia: Mamo, tato to weżcie z tej kasy co planowaliście mi pożyczyć.

Odpowiedz
Udostępnij