Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Komunikacja miejska, kierowcy o wiele milsi niż kilka, kilkanaście lat temu. Często…

Komunikacja miejska, kierowcy o wiele milsi niż kilka, kilkanaście lat temu. Często poczekają na biegnącego spóźnionego. Tym większym szokiem jest niegrzeczne zachowanie się, złamanie regulaminu pracy.

Obowiązkiem kierowcy autobusu jest zatrzymanie się na przystanku na żądanie na... żądanie pasażera. Wątpliwości może budzić sposób zatrzymywania. Kierujący może nie zauważyć żądającego. Niedawno zmieniono zasady, teraz należy zatrzymywać autobus do czasu, aż kierujący włączy migacz sygnalizujący zjazd na przystanek. Jest pewność, że kierujący widzi pasażera, pasażer może przestać machać. Tyle zasady.

Jadę do pracy. Na zakupy zawsze można dojechać kilkanaście minut później, do pracy z wiadomych powodów nie należy tego robić. Czas się liczy. Widzę autobus z kilkuset metrów. Wyciągam rękę. Lepiej wcześniej, lepiej niżby mnie zaczęła boleć od zbyt długiego trzymania, niż miałby autobus odjechać beze mnie. Czekam. Autobus zamiast zwalniać przyśpiesza. Nie widzi mnie? Niemożliwe. A jednak. Przejeżdża obok. Dlaczego? Szok, rozgoryczenie, patrzę na zegarek. Łapiąc następny trafię do pracy "na styk". Warunkiem jest, że następny przyjedzie punktualnie i zatrzyma się. Zawsze tak robił. Zawsze do teraz. Myślę, liczę. Kątem oka widzę zatrzymujący się samochód osobowy. Widzę kierowcę, uśmiecha się. Podchodzę do niego, pewnie zapyta o drogę. To, że ktoś zachował się chamsko w stosunku do mnie nie znaczy, że ja mam nie pomóc komuś innemu. Wsiadaj pan, dogonimy autobus. Mężczyzna około sześćdziesiątki, sympatyczna twarz. Widziałem jak pana potraktował, pomogę. Wsiadam.

Po kilkudziesięciu sekundach dojeżdżamy do następnego przystanku, zatrzymujemy się wraz z autobusem. Zanim zdążyłem podziękować pomocnemu kierowcy, słyszę jego "nie ma za co". Miło. Wsiadam do autobusu. Do pracy zdążę, wiara w ludzi wraca. Podchodzę do kierowcy autobusu. Grzecznie dziękuję mu, że mnie olał. Spodziewam się usłyszeć "nie widziałem pana, jestem spóźniony, ewentualnie przepraszam". Co słyszę? "Myślałem, że macha pan na taksówkę". Na przystanku, gdzie jeździ autobus, macham na taksówkę. Teoretycznie możliwe. Cofam obrazy z ostatnich minut, żadna taksówka tam nie jechała.

Nigdy nie piszę skarg. Szkoda innych ludzi, różne mogą mieć powody, różne mogą być okoliczności. Tym razem przełamałem się, wysmarowałem skargę. Czy dobrze zrobiłem? Kierowca autobusu, gdyby był zły, mógłby nie otworzyć mi drzwi i na następnym przystanku. Mógłby mnie nie zabrać...

komunikacja_miejska

by ~Stan07
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Tapionvirgo
2 2

Są jeszcze ludzie, którzy pomagają dla samego pomagania :)

Odpowiedz
avatar Demolka
0 0

Nie miałby prawa cię nie zabrać czy nie otworzyć ci drzwi, zakładając że byłeś na przystanku o czasie. Nie czuj się winny z powodu napisania skargi. Poza tym, co za durne tłumaczenie kierowcy... nawet gdyby się zdarzyło, że machałeś na taksówkę (co jest tak mało prawdopodobne, że aż absurdalne), to stałeś na przystanku i jego psim obowiązkiem było się zatrzymać.

Odpowiedz
avatar sharpy
0 0

Nic tylko pisać skargę.

Odpowiedz
Udostępnij