Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O dokarmianiu obcych dzieci. Mam córkę, która jest uczulona na dość dużo…

O dokarmianiu obcych dzieci.
Mam córkę, która jest uczulona na dość dużo składników spożywczych - m.in. kakao, orzechy, wanilię - więc na składniki, które można spotkać w większości słodyczy. Dlatego słodkości nie zrobione w domu, poddawane są rzetelnej kontroli rodzicielskiej.

Teraz córka jest już sześcioletnią, rozumną młodą damą, która wie co może, jakie ma ograniczenia i jakie są konsekwencje złamania zasad, ale gdy była mniejsza, na widok "zakazanego owocu" rozbłyskały jej oczęta.

Dlatego też cholery dostawałam, gdy ludzie na ulicy (najczęściej starsze panie) raczyły moje dziecko słodkościami.
1. Spacerujemy sobie ścieżką w parku, córka (wtedy max. 2 lata) biegnie sobie kilka kroków przede mną. Zatrzymuje ją starsza pani i wręcza cukierka, a moje dzieciątko oczywiście siup od razu do buźki. Starsza pani mogłaby dodać wtedy historię na piekielnych o matce furiatce, która opieprzyła ją trzy pokolenia wstecz. Całe szczęście cukierek okazał się landrynką, która nie spowodowała reakcji alergicznej ani zakrztuszenia (dzieciak na takiego cukierka był jeszcze za mały).

2. Wizyta w sklepie. Córa trochę starsza prosi o lizaka, cukierka, cokolwiek słodkiego. Tłumaczę jej spokojnie, że w domu mamy obiad, a potem dostanie ciastko - żeby chwilę wytrzymała. Córa rozumie, choć smutna. No i wkracza "dobry dziadek", że on jej kupi. Dziękuję, ale odmawiam. Dziadek naciska, dziecko patrzy zdezorientowane. Próbuję spokojnie rozmawiać, ale pan zaciął się, że jak ja nie chce, to on kupi i już. Biorę dzieciaka na ręce i wychodzę.

3. Sporo starszych pań pyta czy może dać cukierka/ciasteczko. To nie byłoby piekielne (chociaż wolałabym żeby dzieciak w ogóle niczego od obcych nie brał, ale rozumiem, że to z dobrego serca), gdyby nie to, że gdy mówię, że dzieciak alergiczny i niestety nie, bo po prostu nie wiem co się w tej słodkości znajduje, zaczyna się pieprzenie o tym, że dawniej alergii nie było, że to nowoczesny wymysł, że zabieram dziecku dzieciństwo i radość. Jednej takiej pani już zirytowana powiedziałam, że jak córka zje tego orzecha od niej, to jej dzieciństwo naprawdę może się w jednej chwili skończyć - do tego razem z życiem. Poszła obrażona.

sklepy

by menevagoriel
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Draco
33 41

"dawniej alergii nie było, że to nowoczesny wymysł, że zabieram dziecku dzieciństwo i radość." To jest prawda i kłamstwo w jednym. Alergicy zawsze istnieli tylko dawniej szybko umierali w dzieciństwie. Tak więc te starsze osoby mogą po prostu nie kojarzyć osób które zmarły np. w wieku 3 lat, pośród swojej rodziny i znajomych. Przykładowo jakieś pospolite uczulenia na pyłki fruwające w powietrzu, które powoduje duszności. Dziecko na spacerze nagle zaczyna się powoli dusić. Umiera, a nikt nie wie co się mu stało. menevagoriel proponuje Ci na przyszłość użyć takiego argumentu na tego typu mądrości. Alergicy zawsze istnieli tylko kiedyś umierali szybko.

Odpowiedz
avatar Iras
17 43

@Draco: Nie do końca. Alergie są chorobą cywilizacyjną. Żeby układ odpornościowy działał jak należy musi dostawać też odpowiednią ilość bodźców. W dzisiejszych czasach jednak robi się wszystko by tch bodźców uniknąć. Dziecko podniesie coś z ziemi? dezynfekcja rąk "no bo zarazki" Weźmie coś z ziemi do ust to już zaraz OLABOGA, ZATRUJE SIĘ. Wymyślanie diet dla "ciężarówek" czy karmiących matek takich, że o dostarczaniu nawet drobnych ilości alergenów nie ma co marzyć (na drobnych dawkach alergenów właśnie polega odczulanie!). Układ odpornościowy nie ma zajęcia - to sam zaczyna "wymyślać sobie" wrogów. Im w bardziej sterylnych warunkach dziecko jest hodowane (inaczej się tego nazwać nie da) tym większe prawdopodobieństwo, że będzie miało alergię. Co do alergii na pyłki - co się dziwić jeśli zamiast normalnych warunków (czyt: natury) wokół znajduje się beton. Inną przyczyną coraz większej ilości alergików są leki, przegrzewanie się i klimatyzacja- dwie ostatnie rzeczy sprawiają, że niektórzy średnio co miesiąc/dwa się "przeziębiają", tacy najczęściej przy byle kichnięciu lecą do lekarza,a w rezultacie siedzą potem na antybiotykach, wspomagaczach odporności (no bo trzeba się leczyć!) itp. a ich własny układ odpornościowy leży odłogiem... To, co napisałeś tyczy się jak najbardziej chorób zakaźnych, nowotworów itp. - ale nie alergii.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 maja 2016 o 13:09

avatar Meliana
27 29

@Iras: Siostra mojego dziadka, niespełna 80 lat temu zmarła we wczesnym dzieciństwie - najprawdopodobniej właśnie w wyniku alergii wziewnej (kurz, trawa, pyłki), która nieleczona przekształciła się w ciężką astmę. Dziecko udusiło się po znachorskiej kuracji, tj. kąpieli w plewach zbożowych. Cóż, trudno się mówi, zostało jeszcze 7 innych dzieci. Także cywilizacyjność tej choroby to też jest taka pół-prawda. Fakt, obecnie jest tego wysyp, a co drugie dziecko to jakiś alergik - głównie z powodów, które wymieniłeś, niemniej nie jest to żaden "nowoczesny" wymysł.

Odpowiedz
avatar Draco
22 26

@Iras: Jesteś w dużym błędzie. To co piszesz nie ma odbicia w rzeczywistości. Nawet największy świr nie jest w stanie stworzyć dziecku sterylnych warunków. O ile przeczulona mamusia zabierze dziecku patyk podniesiony z ziemi, to to samo dziecko już np. w przedszkolu zje sobie radośnie kubek błota. Sam kiedyś myślałem o tym w sposób jaki prezentujesz, ale potem ogarnąłem się, że przecież nikt nie jest w stanie dzieciakowi zrobić "sterylnej kuli" no i poznałem kilkoro ludzi ze wsi uczulonych na kurz i pyłki. A oni od samego urodzenia z tymi alergenami mieli kontakt. Tak jak pisałem, chodzi głównie o umieralność alergików. Do tego mogą dojść kwestie dziedziczenia chorób. Brać też trzeba pod uwagę brak wojen w naszym regionie i znaczne polepszenie jakości życia, bo normalnie słabe i chorowite osoby umierały bardzo szybko. A to powodowało, że dostępne geny były silniejsze. Takie prawo natury, przeżywają tylko osobniki najsilniejsze i najlepiej przystosowane. Teraz medycyna i społeczeństwo ratuje życie wielu osobom, ale przez to pogarsza się odporność i żywotność ogółu. Wracając do samych alergii, dawniej alergicy: - umierali w dzieciństwie, - do końca życia zmagali się z objawami alergii np. silnym katarem o określonej porze roku. Identyczna sytuacja jest z nowotworami. Teraz przez zanieczyszczenia środowiska zjawisko to nieco się nasiliło, ale nowotwory istniały od zawsze. Tylko, że w dawnych czasach ludzie po prostu umierali. Nikt nie wiedział czemu, po prostu komuś się np. nagle pogarszał stan zdrowia i umierał. Tak samo jak z np. alergią pokarmową na orzechy. Dawniej np. dziecko zjadło orzechy, umarło i nikt sprawy dokładniej nie badał. Uznawano, że po prostu umarło. Trzeba też pamiętać o bardzo "wybiorczej pamięci" starszych osób. Czasem można usłyszeć takie pierdoły typu, że za moich czasów to wszyscy pływali w stawie na żwirowni i nikt nie utonął. A ilość utonięć w tym samym rejonie jest taka sama lub nawet obecnie niższa.

Odpowiedz
avatar menevagoriel
8 8

@Draco: masz rację co do umieralności, ale myślę też, że chemia obecna w naszym życiu ma duży wpływ na alergie. Ja przed alergią swojego dzieciaka nie zwracałam na to uwagi,teraz wykluczyłam (na ile się da) chemię z naszego życia - mieszkanie myje samą wodą, jedzenie naturalne bez wzmacniaczy czy konserwantów i naprawdę widzę różnicę. Cała rodzina przestała chorować, córka nie bierze też w ogóle leków przeciwalergicznych. Mimo że chodzi do przedszkola ostatni raz chorowała w ubiegłym roku (i szybko przeszło bez antybiotyków).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 maja 2016 o 13:52

avatar Iras
11 11

@Meliana: Po pierwsze - jestem baba. Ogolnie - nie powiedziałam, ze całkowicie Draco jest w błędzie - Alergia sama w sobie chorobą nie jest - chorobą tu jest wadliwy układ odpornościowy - którego objawem jest alergia. A w znacznej większości przypadków to właśnie "chronienie przed zarazkami" jest problemem. Inna sprawa, że poziom medycyny 80 lat temu był jaki był, więc tak naprawdę przyczyna śmierci siostry twojego dziadka pozostanie nieznana. Mogła to być alergia, która przekształciła się w astmę, mogło być zapalenie płuc, mukowiscydoza i tak naprawdę - praktycznie wszystko co wiąże się z układem oddechowym.

Odpowiedz
avatar Draco
10 10

@menevagoriel: nadmiar środków bazujących na tzw. "chemii" to też powód części chorób. Głównie chodzi o bardzo słaby poziom odporności. A metoda, żeby poprawić odporność jest dziecinnie prosta. Trzeba się najadać i wysypiać. ;) Taką "wiedzę tajemną" przekazał mi kiedyś znajomy student medycyny (teraz chyba już lekarz). Jakiś profesor im to przy okazji powiedział, jako oczywistość. Zacząłem też patrzeć na znajomych i krewnych. Zauważyłem, że wszyscy którzy z jakiegoś powodu jedli mniej niż powinni, albo jedli produkty dające mało energii (różne diety cud najczęściej) szybko zaliczali potem jakieś przewlekłe przeziębienia.

Odpowiedz
avatar nasturcja
10 12

@Iras: Ja tam jestem siódmym dzieckiem więc naprawdę nikt się ze mną nie cackał w sterylność a alergii mam kolekcje. I to jako jedyna z rodzeństwa więc albo Czarnobyl albo ogólne zanieczyszczenie środowiska albo to po prostu indywidualna sprawa.

Odpowiedz
avatar sutsirhc
9 9

Co do alergii to przez pierwsze 15 lat życia byłem zdrowym i żywym dzieckiem. Nastały czasy pełnych sklepów ludzie zachlysneli się reklamami proszkow i innych rzeczy i kupowali. Matka w tym czasie zakupiła pierwszy raz proszek Ariel wyprała firanki i poprosila mnie o powieszenie ich. Powiesiłem na 2 żabkach i jedyne co pamietam to podsufitkę sanitarki. Wyszła alergia na proszki jednej firmy. Jak miałem 21 lat powołano mnie do zaszczytnej służby wojskowej, po powrocie do cywila wyszła alergia na chrom i nikiel. Dziś mam 40 lat i unikam działów z chemia do prania (ciuchy piore w najtanszych proszkach na które nie jestem uczulony) pasek do spodni muszę mieć albo z plastiku albo ze stali nierdzewnej, inaczej koszulka w spodniach.

Odpowiedz
avatar inga
2 4

@nasturcja: Jesteśmy pewnie w podobnym wieku - też mam komplet alergii. Póki nie było odpowiedniej diagnostyki, byłam po prostu chorowitym dzieckiem z wiecznymi "śliwkami" pod oczami. Wychodziłam ze szpitala po zapaleniu płuc, szłam się zobaczyć z koleżanką, kolejne zapalenie płuc. Okazało się, że mam alergie na kota a koleżanka miała sierściucha. Miałam szczęście, bo wtedy zaczęły już do Polski docierać horrendalnie drogie, ale nowoczesne sterydy wziewne, więc astmę i alergię objawiającą się dusznościami dało się leczyć. Moja mama - dziecko, które w wakacje biegało boso po ściernisku u dziadków, ma nie tylko astmę, alergię, ale i arystokratyczną hemofilię.

Odpowiedz
avatar jedendwatrzy
4 4

@Iras: masz trochę racji, ale nie całą. znam kilka starszych osób, które dzieciństwo spędziło jak za starych, dobrych czasów - taplając się w błocie całą wiosnę i lato i jedząc owoce z ziemi, a mają np. alergię na pyłki. owszem, ta zmora cywilizacyjna ze sterylizowaniem wszystkiego jest obecna, ale to nie jedyna przyczyna alergii :)

Odpowiedz
avatar Kecaw
32 32

Ja nigdy nie rozumiałem ewenementu "dokarmiania" cudzych dzieci przez osoby trzecie. Czy tylko mi wydaje się to totalnie nie na miejscu?

Odpowiedz
avatar Tapionvirgo
19 19

Co innego będąc u kogoś w gości, ale obcej osobie na ulicy? Zgroza.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
19 19

@Kecaw: generalnie dziwny zwyczaj. Widzisz dziecko z rodzicami,którzy nie wyglądają na bardzo biednych,odmawiających kupienia słodycza SWOJEMU dziecku a mimo to chcesz kupić słodycz dla CUDZEGO dziecka bez zgody JEGO rodziców. Nikt właśnie nie pomyśli,że dziecko może mieć właśnie alergię lub inny drfekt... Chore to

Odpowiedz
avatar grupaorkow
11 13

@Day_Becomes_Night: nawet nie musi mieć alergii, wystarczy, że jest przed obiadem. Większość rodziców pilnuje, żeby dzieci jadły słodycze w rozsądnych ilościach i o rozsądnych porach i sabotowanie tego to naprawdę dziwny pomysł.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
5 5

@Kecaw: mi się wydaję, że ludzie starsi są samotni, nie mają własnych wnucząt i dla nich to frajda podarowanie dziedziakowi cuksa.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 20

A ja zawsze mam dylemat w takiej sytuacji: Jestem z dzieckiem np. na placu zabaw, zazwyczaj mamy ze sobą jakąś przekąskę typu paluszki czy ciasteczka. Podchodzi "obce" dziecko, chce się poczęstować, aja nie wiem, co mam robić, jeśli rodzica nie ma w zasięgu wzroku i nie mam się jak zapytać, czy dziecko może... Naprawdę głupio mi zabronić, a niech je na zdrowie, tylko że właśnie liczę się z sytuacją, że nie powinno może tego jeść, bo mu szkodzi albo po prostu za chwilę idzie do domu na obiad.

Odpowiedz
avatar menevagoriel
25 25

@Igielka: a ja proszę żeby pobiegło do mamy i spytało czy może. Biegną i wracają szczęśliwe :)

Odpowiedz
avatar KR0PK4
16 18

Takie dokarmianie jest piekielne samo w sobie. Przykre jest to, że często osoby, które same są z różnych powodów na dietach eliminacyjnych innym podtykają różne rzeczy. Wczoraj brałam udział w pewnym spotkaniu. Atmosfera luźna, szwedzki stół w okolicy. Poczestowalam córkę znajomej herbatnikami (wiedząc, że na żaden ze składników uczulona nie jest) którymi moja córcia akurat się zajadala. Owa znajoma poprosiła bym tego nie robiła bo mała jest w trakcie diety od... Costam. Zdrowe 2 letnie dziecko na diecie bezcukrowej, bezglutenowej i jakieś tam jeszcze... Jak dla mnie nie do końca normalne ale nie moja córka, nie wnikam, uszanowalam jedynie prośbę. Jak widać takie zachowanie działa w jedną stronę, ponieważ kobiecie tej nie przeszkadzało dokarmianie mojej córki truskawkami. Ogólnie spoko ale... No właśnie ALE. Od urodzenia walczymy u córki z różnymi dolegliwościami, głównie skornymi. Podając jej popularniejsze lub mniej alergeny jesteśmy bardzo ostrożni. I tak w obecności owej znajomej dałam córeczce 2/3 truskawki i na prośby córki o kolejne tłumaczę jej, że musimy poczekać czy będzie się dobrze po nich czuła i obiecując, że jeśli wszystko będzie w porządku dostanie więcej następnego dnia. Słyszała to znajoma, nie przeszkadzało to jej dokarmiac mojej córki tymi truskawkami gdy odeszłam umyć ręce.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 9

Pokaż mi te przemysłowe słodycze w których znajdziesz prawdziwą wanilię ;)

Odpowiedz
avatar xpert17
13 13

@Caron: alergia jest po prostu na 4-hydroksy-3-metoksybenzaldehyd niezależnie czy pochodzi on z rośliny czy z działania kwasem na ligninę.

Odpowiedz
avatar menevagoriel
6 6

@Caron: wystarczy wanilina, a nawet sam aromat waniliowy. Moja córka jest po prostu uczulona na balsam peruwiański, który jest skladnikiem właśnie wanilii, waniliny i cynamonu. Ciężko jej znaleźć "bezpieczne" słodycze.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@menevagoriel: wierzę, wierzę, tak mi się tylko za prawdziwą wanilią zatęskniło ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

bosz, jak ja nienawidze takich autorytarnych staruchow wpeptzajacych sie w cudze zycie bo sa starzy i im sie szacunek nalezy

Odpowiedz
avatar Mihrimah
1 1

Moja sąsiadka, starsza pani kiedy przychodzi do nas na kawę zawsze przynosi mojemu synowi (2 latka) stare ciastka, zazwyczaj są twarde. Kilka razy mówiłam że niepotrzebnie ponieważ staram się dać owoc zamiast pustych kalorii ale nie dociera. Dałam spokój, od jednego się nie otruje ;)

Odpowiedz
Udostępnij