Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja dobra znajoma (załóżmy Kasia) należy do grupy wspomagającej funkcjonowanie naszej parafii.…

Moja dobra znajoma (załóżmy Kasia) należy do grupy wspomagającej funkcjonowanie naszej parafii. Organizują oni zajęcia w świetlicach, wspomagają księży w przygotowaniach młodzieży do bierzmowania etc.
Owa grupa zdecydowała się na zbiórkę pięniedzy dla chłopca na operację guza mózgu. Skonsultowali się z proboszczem, na następny dzień upiekli ciasta.

Niedziela, godzina osiemnasta, dzwoni do mnie Kasia, że koleżanka z grupy rozchorowała się i nie ma kto jej pomóc ze sprzedażą ciast. Do kościoła mam blisko, przyszłam, rozłożyłyśmy manatki i do pracy. Dla każdej osoby kawałek ciasta za "co łaskę". Przed puszką wyraźnie napisane, na co zbieramy.

Główna bohaterka - bezczelny berecik - z głodnym wrażeń i ciasta wzrokiem bez "zbędnych" pytań sięgnęła po - uwaga - nie kawałek, a cały talerz z ciastem, na szczęście Kasia zdążyła ją powstrzymać z propozycją, że ona poda z serwetką.
Berecik trochę zaskoczony i okazuje się, że jednak potrafi mówić:
- Bo w końcu ile za to ciasto?
- Tak jak wcześniej wspomniałam, "co łaska".

Wow! Błysk w oku. Berecik uradowany.

- To ja poproszę to! - wskazując swoim napuchniętym paluszkiem na najbardziej zapełniony talerz, ruchem okrężnym, oznaczającym "TAK, CAŁĄ JEGO ZAWARTOŚĆ!"
Kasia podaje, dała całą reklamówkę, bo na serwetce się nie zmieści, chyba z cichą nadzieją, że berecik rzuci jakimś banknotem. Zresztą ja też miałam takie przeczucia.
Skądże!
Berecik w pełni szczęścia ze swoją zdobyczą, wyjmuje portfel.
I uwaga! Wrzuca do puszki... złotóweczkę!
- Do widzenia! - rzuca na odchodne, poprawiając antenkę. Chyba nie zdążyłyśmy zareagować.

...No tak! Bóg zapłać! Bóg, zapłać za operację! Bo nie mamy już prawie ciasta. Co za zachłanność. Do widzenia!

bezczelne berety

by atencjuszka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar atencjuszka
13 33

Och oczywiście, pierwsze co zrobiłam jak przybiegłam do niej pomóc to z pytaniem czy zbiórka została zgłoszona "odpowiednim władzom"

Odpowiedz
avatar chyceb909
8 18

Proszę poczytać na temat zbiórek na terenie Kościoła, bo idąc tą logiką to duchowni musieliby zgłaszać każdą "tacę" do "odpowiednich władz".

Odpowiedz
avatar Iceman1973
12 26

@Fomalhaut: spełnij swój dobrze pojęty w Twym mniemaniu obywatelski obowiązek i zgłoś ich do skarbówki. P.S. Znajdź sobie dobrego psychiatrę. Na psychologa już nieco za późno.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 14

@Fomalhaut: Nadzieja to jest matka... Twoja.

Odpowiedz
avatar Morog
-2 22

Katofobia to choroba z pogranicza fobii, obsesji i depresji. Chorzy bardo cierpią, niema co się śmiać.

Odpowiedz
avatar Rak77
24 32

#Chytra baba ? Jak widać często okazuje się ze jednak warto określić minimalny datek. Tyle żeby pokryć choć koszty. Ci co mieli by dać i tak by dali a stanowiło by to zaporę przed takimi osobnikami.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 15

@Rak77: dokładnie. "co łaska" to tylko takie chytre baby przyciąga,

Odpowiedz
avatar Aki
9 13

@Rak77: To wcale nie jest idealny pomysł. Owszem, usuwa ryzyko ale gdy jest podana minimalna cena, ludzie zazwyczaj trzymają się jej. Ktoś kto bez niej wrzucił by znacznie więcej czesto daje dokładnie tyle, ile wynosi minimalna bo wtedy zaczyna się ma to patrzeć trochę bardziej jak na typową cenę.

Odpowiedz
avatar digi51
12 14

@Aki: Nie zgodzę się. Pisałam już wyżej, że kiedyś ze znajomymi organizowaliśmy festyn dobroczynny. Wiadomo było, że cały dochód z jedzenia i zabaw idzie na szczytny cel (ratowanie koni), ale ustaliliśmy stałe ceny zarówno za jedzenie, jak i usługi. To chciał to i tak dawał więcej (często zamiast 3zł za kawałek ciasta dawali 10 czy 20), a kto nie chciał ten łaził i marudził, że "wszystko takie drogie".

Odpowiedz
avatar jonaszewski
1 1

@Rak77: Cena minimalna może nie, ale minimalna ilość już tak. Jeden kawałek na osobę. To jak cegiełki na budowę szkoły; nie kupujesz ich, żeby mieć karteczki do notowania, tylko jako symbol wsparcia dla idei.

Odpowiedz
avatar domi25
-4 10

Brawo Wy.....

Odpowiedz
avatar Starrk4ever
41 41

Miałem podobną akcję jak w harcerstwie sprzedawaliśmy znicze za "co łaska". Zainwestowaliśmy część pieniędzy drużyny w towar, aby go rozmnożyć. Aby wykorzystać m.in. na nowe mundury, sprzęt obozowy itp. No więc sobie jesteśmy przed cmentarzami po dwie osoby (zmienialiśmy się co parę godzin, jedni domu, drudzy stali), jedni rzucali więcej, drudzy mniej. Jak to co łaska. Ale zazwyczaj było że jak brał 3-4 znicze to nie rzucał mniej jak dychę. Pod koniec dnia, jak już powoli się zbieramy, podchodzi jakaś mała dziewczynka i pyta ile za znicze. My na to, że "co łaska". Zatem wrzuca do puszki 2 zł (słownie 2 złote) i bierze całą zgrzewkę (6 szt. wartą w normalnych warunkach ok.12-15 zł). Ale co poradzić. Wzięła, poszła. Mija może 5 minut i wraca. Wrzuca kolejne 2 zł i bierze kolejną zgrzewkę. My z kolegą patrzymy po sobie z głupimi minami, ale cóż. Za chwilę podejście nr 3. Już miałem w uprzejmy sposób odmówić, ale kolega mówi "czekaj". Mała wzięła trzecią zgrzewkę, a kumpel poszedł za nią. Wraca po jakiś 10 minutach razem z naszymi zniczami. Co się okazało? Pewna przedsiębiorcza paniusia widząc że u nas co łaska, postanowiła się zaopatrzyć w znicze tanim kosztem i sprzedać na swoim stoisku. Kolega jej dobitnie uświadomił co o niej myśli, sąsiedni sprzedawcy mu wtórowali, a jakiś dziadek rzucił tylko w jej stronę smutne "Jak pani nie wstyd? Jeszcze dziecko w to miesza..." Kolega oddał jej 6 zł i wrócił ze zniczami do nas. Stoiska były na tyle daleko od siebie, że my uziemieni przy swoim nie skumaliśmy na początku co się dzieje. P.S. Dwa razy próbowaliśmy w ten sposób rozmnożyć fundusz drużyny. Dwa razy ledwo wyszliśmy na 0. Sprzedaż zniczy wymyślił drużynowy, a nie my Zapomniałem dodać że to było w święto zmarłych. Stąd duża ilość stoisk oraz ogólne zamieszanie spowodowane tłumem ludzi

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 maja 2016 o 23:54

avatar digi51
11 15

Pamiętam, że wrzuciłam tu kiedyś historię o festynie dobroczynnym, który organizowali moi znajomi, a ja pomagałam trochę przy organizacji. Sprzedawaliśmy grillowane mięso, sałatki i ciasta po stałych cenach po cenach porównywalnych niedrogim barem. Przeczytałam pod tą historią komentarze, że to bezczelność sprzedać NIE PO KOSZTACH, bo przecież to festyn dobroczynny. Ta pani chyba też wyszła z założenia, że ona też ma prawo być beneficjentką tej akcji dobroczynnej ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 27

Och, wy... to nie wiecie, że raka się modlitwą leczy?

Odpowiedz
avatar Gbursson
7 13

@ZimnaBlondyna: i ciastem

Odpowiedz
avatar KrowaNiebianska
14 18

Następnym razem wystawcie kawałek ciasta za 2 zł + puszkę "co łaska ". Szkoda w tym przypadku, bo ktoś zaangażował się w pieczenie (na swój koszt zapewne) a pani Berecik zorganizowała dobie darmo we ciasto na niedzielę.

Odpowiedz
avatar Morog
2 18

@Zlotowa85: Po czym poznać katofoba? Sam ci o tym zaraz powie....

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
4 10

@Morog: Katofob to taki, co katow nie lubi. Katow coraz mniej, jak zniesiono kare smierci, przynajmniej w Europie ze swieca szukac. Lepszy katofob od islamisty, przynajmniej nie chce wysadzac w powietrze, ani nie przywali za kalacha. Co wam zawinil jakis beret, czyzby jego kolorek nie podobal sie? Jak jest - co laska, to jednak nie ma co pyskowac, jesli ktos ma inne zapatrywanie na jej wysokosc. Trzeba bylo ustalac konkretne ceny, bo w czlowieka jednak duzo wejdzie, jak jest za fryko.

Odpowiedz
avatar clubber84
12 14

W waszej odpowiedzi na zadane przez babę pytanie, zabrakło najważniejszego słowa: "kawałek"! Gdyby usłyszała: "- Co łaska za KAWAŁEK ciasta" nie byłoby problemu i miałybyście jeszcze ciasto dla innych. Pozdrawiam

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 maja 2016 o 17:24

avatar Johanna
0 2

Przykre. Jednak również lekcja na przyszłość "co łaska, ale nie mniej niż 500"- jako beret powinna byc przyzywyczajona do takich widełek cenowych.

Odpowiedz
Udostępnij