Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dziś będzie o moim piekielnym pracodawcy i karmie, która mam nadzieję już…

Dziś będzie o moim piekielnym pracodawcy i karmie, która mam nadzieję już niebawem kopnie go w jaja.

Około miesiąc temu podczas zebrania zarządu mojej firmy, dowiedziałam się się, że jestem zbędnym meblem.
Dokładnie tak mi powiedziano, nie do końca w twarz, bo pomimo tego, że siedziałam w tym samym pomieszczeniu, wszyscy łącznie z przemawiającym jakoś tak bardzo mocno starali się udawać, że mnie tam nie ma.

Dorośli ludzie na stanowiskach rozmawiali o mnie przy mnie, nie dając mi dojść do słowa, jakby faktycznie mnie tam nie było. W pewnym momencie komizm i abstrakcyjność tej sytuacji dobiły mnie tak, że przestałam próbować nawet dojść do głosu.
Dzięki temu dowiedziałam się, że:

- w pracy nic nie robię, tylko piję kawę
- nawet jeśli coś robię, to ich to nie interesuje, bo dla nich jestem tylko kosztem w tabelce (kwota zawrotna zdecydowanie poniżej 2k)
- oni nie chcą słuchać tego co mam do powiedzenia, bo patrz wyżej, no i oni przecież wiedzą
- zawsze na moje miejsce można zatrudnić studentkę i nie dość, że obniżyć pensję, to jeszcze nie płacić za nią jak za mnie wszystkich składek
- to oczywiście nie jest skierowane do mnie personalnie, wszak jestem tylko meblem/cyferką na kartce
- niebawem na pewno zostanę zwolniona bo cyferkę, którą jestem, trzeba zmniejszyć
- wszystko co ja robię, każdy inny może zrobić w ramach połowy etatu (Państwo co prawda nie wiedzą co dokładnie robię, pomimo wysyłania raz na kwartał dokładnego zakresu obowiązków, ale tu cytat "kto by to tam czytał takie duperele").

Podobnie do mnie potraktowane zostały dwie moje koleżanki na innych stanowiskach. Tydzień później na kolejnym zebraniu wszystkie trzy złożyłyśmy wypowiedzenia. Jedna od razu uciekła na l4 i zostawiła swoje wszystkie obowiązki, którymi nie ma się kto zająć, bo nikt inny nie był nigdy szkolony na to stanowisko. Co robi szefostwo? Ignoruje sprawę. Położyło się niech leży!

Druga jest dobrze sytuowana i pracę w tej wspaniałej instytucji traktowała raczej jako zabicie czasu, zrobienie coś dla siebie, więc nie martwi się o swoje finanse, a jedynie jest bardzo zła za to jak ją potraktowano. Pracuje nadal, ale już na wypowiedzeniu. Czy kogoś szkoli na swoje miejsce? Jeszcze nie. Będzie to robić, ale o tym zaraz.

No i na końcu ja. W trybie ekspresowym udało mi się dostać pracę na podobnym stanowisku z lepszą umową, pensją i całym zapleczem socjalnym. Jak zareagowało szefostwo na nasze wypowiedzenia? Nijak. Wpadli na cudowny pomysł połączenia 3 pełnowymiarowych stanowisk w jedno. Kiedy osoba będzie szkolona? Na 5 dni przed końcem naszych okresów wypowiedzenia. Tak ktoś w 5 dni będzie musiał w pełni opanować 3 stanowiska z czego na jednym nie ma nikogo kto mógłby tą osobę przeszkolić.

Smaczek: nową osobą jest znajomy szefa, który będzie pracował uwaga uwaga za 2000zł netto.

Dziś przyszedł do mnie szef i tak zagaił, że może zostałabym jeszcze z miesiąc, dwa, bo on sobie zdał sprawę właśnie, że ja chyba jednak coś w tej firmie robię. Obie koleżanki wyśmiały podobne prośby już wcześniej tego samego dnia.

Teraz z niecierpliwością czekamy na wieść o upadku szanownej instytucji, bo wiecie co? Tak zwyczajnie po ludzku jedna osoba po prostu nie podoła. Choćby miała spać w firmie i pracować po 20 godzin na dobę.

szef praca

by PannaMi
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar kojot_pedziwiatr
36 38

Po prostu uwielbiam gdy takie jaśnie panujące szefostwo obrywa po swoim jaśnie szanownym zadzie. Brawo!

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
13 35

Jak ten jeden znajomy szefa będzie musiał wypić tyle kawy, co trzy baby, to rzeczywiście może nie podołać.

Odpowiedz
avatar Draco
20 22

Niestety muszę Cię zasmucić. Tacy pracodawcy mają dość dużą odporność na brak odpowiednich pracowników. Prawda jest taka, że bardzo często zarządy spółek i właściciele firm, żyją w oderwaniu od realnego działania firmy. To skutkuje głupimi decyzjami powodującymi straty dla firmy. Najczęściej normą jest, że chcą zwalniać pracowników nie wiedząc co oni właściwie robią. Celem firmy powinno być zarabianie i zapewnienie swoim pracownikom dobrych warunków pracy i płacy. Dobrze opłacany i dobrze traktowany pracownik pracuje wydajniej i skuteczniej. Tyle teorii. W praktyce wielu idiotów którzy w jakichś niewytłumaczalny sposób posiada własne firmy jest w stanie wyzyskiwać pracowników i zwalniać ich bez wyraźnych powodów byle tylko uzyskać "oszczędność". Jednak co ciekawe i zastanawiające nie przejmują się zupełnie tym, że spada produktywność na tych stanowiskach, albo spada zysk całej firmy. Z tego co zaobserwowałem w wielu firmach wielu "biznesmenów" jest gotowych na poniesienie strat, lub wychodzenie na "zero", byle tylko zrobić jakieś "oszczędności" i podjąć jakieś decyzje. Podsumowując, żadna "karma" im nie straszna. Jeżeli nie spełniałyście super-ekstra kluczowych funkcji w firmie, to poradzą sobie bez Was. Będzie gorzej i będą trudności. Pewnie kilka miesięcy minie nim nowy pracownik ogarnie swoje obowiązki. Najwyżej zatrudnią mu dwójkę studentów jako asystentów.

Odpowiedz
avatar PannaMi
11 13

@Draco: Moje stanowisko jest bardzo istotne chociaż nie kluczowe tak jak koleżanki od l4. Co do zatrudniania studentów to nie chcę się tu zagłębiać w szczegóły ale powiem tak: z technicznego punktu widzenia student na to stanowisko się nie nadaje. Ma szkołę, nawet jeśli "tylko" zaoczną to już nie spełnia jakichś 30% obowiązków na tym stanowisku. Szefostwo tego nie wie bo gdzieś ma nasz zakres obowiązków.

Odpowiedz
avatar Xirdus
6 6

@Draco: wytłumaczenie jest proste. W interesie szeregowego pracownika megakorpo jest to, by jak najmniej pracować i jak najwięcej wypić darmowej kawy - co stoi w sprzeczności z interesem firmy. Chyba zgodzisz się, że to podejście jest w pełni zdroworozsądkowe - patrząc na gołe liczby? No właśnie - i dokładnie to samo tyczy się najwyższych szczebli hierarchii firmy. Prywatne interesy poszczególnych osób są dla nich ważniejsze niż dobro całej firmy. Powiedzmy, że ma dostać premię w wysokości równej miesięcznym oszczędnościom, jakie uda mu się wprowadzić. Rachunek prosty - zwolnienie 4 ludzi da mi 5-10 tys., a że w dłuższym okresie przyniesie to firmie straty - kto by się tam przejmował?

Odpowiedz
avatar Draco
1 1

@PannaMi: nie wiem jak u Ciebie w miejscowości, ale w Warszawie jest pełno ludzi ze "statusem studenta". Ludzie idą na byle jaki kierunek zaoczny, byle był tani.

Odpowiedz
avatar AndrzejN
4 4

@Draco: To są tacy szefowie, którzy przedsiębiorczości uczyli się na kursach marksizmu-leninizmu. Wg tych teorii: - kapitalista to gruby facet z cygarem w gębie, który jest właścicielem i pogania karbowego; - karbowy to średni szczebel kierownictwa, który ma z pracownika, jak z cytryny, wycisnąć co się da (a nawet więcej; - pracownik to chudopachołek, który ma być oszukany i ma obowiązek otrzymać górę, zakład i dać jeszcze zysk. Nie dziwię się więc, że ludzie z taką mentalnością podejmują kretyńskie decyzje.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 20

Wszelkie korporacje, duże firmy są całkowicie zdehumanizowane. Pracuje w nich ogromna ilość matołów, których jedyną umiejętnością jest biegłe całowanie odpowiedniego zadu. Sam zatrudniam łącznie osiem osób, plus dwóch - czterech współpracujących wolnych strzelców, na wypomóżki. Nie wyobrażam sobie, by ludzi traktować nie fair, niczym robociki. Oczywiście - czasem towarzystwo trzeba z domu wyciągać do roboty, czasem tkwić w pracy od 4.00 do 22.00, tyle że za solidny pieniądz oraz wspólną harówkę. Wraz ze wspólnikiem często tyramy razem z ludźmi, dzięki czemu chłopacy pracują ostro, widząc iż pracodawca także zapieprza jak mały parowozik. Strata dobrego pracownika to dla każdej firmy duży problem prędzej czy później. Obojętnie, czy sprawnego kopidoła, czy inżyniera z doktoratem - to wyłącznie kwestia skali.

Odpowiedz
avatar PannaMi
12 12

@Bestatter: Nie pracuję w korporacji a raczej w lokalnej firmie średnich rozmiarów. Znam swoje miejsce pracy od środka dlatego wiem, że raczej prędzej niż później odczują nasz brak.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
4 8

@Bestatter: " Wraz ze wspólnikiem często tyramy razem z ludźmi, dzięki czemu chłopacy pracują ostro, widząc iż pracodawca także zapieprza jak mały parowozik." To też, ale na ich pracowitość ma wpływ przede wszystkim fakt, że szef przez cały czas patrzy im na ręce.

Odpowiedz
avatar Maszin84
5 5

@Fomalhaut: Jak to mówią "Pańskie oko konia tuczy". Często pracuję z podwykonawcami i najlepiej wychodzą na tym tacy, którzy siedzą w koparce i robią razem z ludźmi. Jeżeli ktoś ma większą firmę i kilka ekip to znam przypadek, gdzie brygadzista będąc wujkiem właściciela naraził go na duże koszty. Dwie koparki robiły dwa razy mniejszy zakres, niż ekipy z jedną koparką. Czyli koparka nieobecnego właściciela miała wydajność 1/4 innych koparek z budowy.

Odpowiedz
avatar Maszin84
12 14

Niestety życie pokazało mi, że jeżeli pracodawca twierdzi że znajdzie kogoś tańszego i wydajniejszego na Wasze miejsca to najprawdopodobniej ma rację. Też kilka razy wydawało mi się, że przez to że wkładam całą swoją energię i serce w pracę to będę nie do zastąpienia. Życie zweryfikowało. Ale nic straconego, tak samo jak Ty trafiłem lepiej i należy tylko się z tego cieszyć.

Odpowiedz
avatar PannaMi
8 8

@Maszin84: Ależ ja się nawet sama zaoferowałam, że jak szybko zatrudnią jakąś studentkę to zdążę ją przeszkolić nie tylko z moich obowiązków ale ogólnie ze wszystkiego co wiem, żeby jakoś sobie dziewczyna dała radę. Sęk w tym, że nikt się do zatrudniania jakiegokolwiek zastępstwa nie kwapi. Ustalenia z kolegą Pana szefa są póki co "na gębę" więc może być i tak, że się facet wycofa z tej jakże intratnej propozycji. W firmie panuje chaos, którym przejmują się chyba wszyscy oprócz zarządzających. I już samo to mówi wiele o tym miejscu pracy.

Odpowiedz
avatar Maszin84
11 11

@PannaMi: Po takim potraktowaniu bez sensu jest wychodzenie z jakąkolwiek inicjatywą. Odbębnić sumiennie swoje, ale nigdy nie pchać się przed szereg. Może zaczną trochę poważniej traktować zarządzanie zasobami ludzkimi. Niemniej jednak uważam że cała sytuacja tylko lekko zachwieje stabilnością firmy. Ale daj znać jeżeli dowiesz się o zwinięciu interesu. Być może się mylę.

Odpowiedz
avatar Rollem
-3 7

Nie liczylbym na to, ze firma upadnie. Wiesz dlaczego? Bo ci ludzie, dla ciebie moze podejmujacy idiotyczne decyzje, maja poglad na konkurencje, na to jak to dziala od gory i na to jak to dzialalo - oni ten biznes tworza, a nie dla niego pracuja. Moga zwolnic wiecej osob, ot tak, a i tak nie upadna. Ty widzisz zerowe zyski i tlumaczysz je tym, ze podejmuja zle decyzje - oni widza mniejszy przychod, ale upadek konkurencji. Moze i smutne, ale fakty sa proste - ci, ktorzy to tworza lepiej wiedza jak zrobic, zeby miec z tego wiecej. Patrzenie na zyski krotkoterminowo czyni z ciebie kolejnego etatowca ponziej sredniej krajowej, a oni patrza na dalszy czas.

Odpowiedz
avatar Draco
6 6

@Rollem: W jakim ty Świecie żyjesz? Większość firm prowadzą idioci. To dlatego 3/4 firm pada po roku działania. Zakładają działalność i dawaj kredyt za kredytem. A potem inwestują... w nowy samochód i remont domu. Złote klamki też się przydadzą. W sumie złoty sedes też. A te firmy które działają to albo są prowadzone przez normalnych ludzi, albo ćwoki zatrudniły kilku ogarniętych pracowników jako swoich "dyrektorów" i oni prowadzą firmę. Widziałem to bardzo często na własne oczy. W kilku takich firmach pracowałem. Kilka razy widziałem sytuację w których firma robiła +100% zysku gdy właściciel był na urlopie, albo pił przez miesiąc. Natomiast, gdy "łapał za stery" to normą były ryzykowne umowy, podejmowanie się przetargów o których wiadomo, że nie damy rady wykonać ich na czas czyli będą kary, czy obiecywanie klientom rzeczy które chcą, a których zrealizować po prostu nie można.

Odpowiedz
avatar Rollem
0 0

@Draco: Rozroznilbym kolejna dzialalnosc gospodarcza od korporacji czy minikorporacji.Oczywiscie, wiekszosc upada - ale to juz inna sprawa. Fakty sa jednak takie, ze korporacja moze sobie poradzic bez kilku szeregowych pracownikow. Jak to mowia: Lepsza jest banda baranów dowodzona przez wilka niż armia wilków prowadzona przez barana. Nawet gdyby mieli straty z powodu zwolnienia 1 pracownika (czy nawet 5-10) to wciąż daleko temu do zniszczenia korporacji. Co do ryzykownych inwestycji - to jedna rzecz, ale to z reguly ludzie, ktorzy dorobili sie tylko dzieki interesowi prowadzonemu wspolnie z kims innym, a raczej przez tego wspolnika, potem tamten odchodzi czy odpuszcza na jakis czas, a ten ma czas na zniszczenie postepow, bo "wielki pan, bogaty pan".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 15

Ech. Kolejny pracownik który uważa, że bez niego firma upadnie. W ciągu mojej całej kariery przeżyłem wywalenie/odejście chyba z tuzina takich niezastąpionych a firmy dalej sobie spokojnie istniały. Często się okazywało, że właśnie odejście tych niezastąpionych i reorganizacja powodowały szybki wzrost wydajności i zysków. Więc życzę powodzenia w nowej pracy, ale trochę powietrza spuść z tego balonika swojej zajeb*stości.

Odpowiedz
avatar PannaMi
9 11

@Sharp_one: nie twierdzę, że firma upadnie bo 3 pracowników zdecydowało się odejść.Twierdzę, że jest koszmarnie źle zarządzana przez człowieka, który guzik wie o własnym biznesie i sam sobie przez to zgotuje koniec. W głowie mi się nie mieści, że on nie ma pojęcia czym zajmują się jego pracownicy. Dodatkowo wszystkie absolutnie wszystkie propozycje pracowników ma za nic. Dusi je w zarodku bo jest Panem i władcą i wie najlepiej. Dodatkowo jeśli ktoś nie doczytał to Pan właściciel wyjątkowo szybko próbował się wymiksować z całej sytuacji. Nie wiem czy w ogóle chciał nas zwalniać czy może tak tylko gadał, żeby później łaskawie zostawić nas na stanowiskach ale np zmniejszyć nam pensie.Teraz mogę sobie już tylko gdybać. I na koniec sprostowanie. W cale nie uważam siebie za niezastąpioną. Każdy jest do zastąpienia ale odejście 3 pracowników z nomen omen istotnych stanowisk bez przeszkolenia kogokolwiek nie wróży dobrze. PS. Spróbujcie sobie wyobrazić średnich rozmiarów restaurację, w której jedna osoba jest kelnerem, barmanem i kucharzem. Bez przeszkolenia, bez dokładnego przekazania obowiązków. Chodź i pracuj. Życzę nowej osobie powodzenia, będzie jej potrzebne.

Odpowiedz
avatar cynthiane
1 5

@PannaMi: chyba nie znasz znaczenia zwrotu "nomen omen"...

Odpowiedz
avatar Draco
5 7

@Sharp_one: PannaMi akurat opisała dość powszechną sytuację występującą w małych i średnich firmach. Tam naprawdę są pracownicy "niezastąpieni", ale czasem szefu uznaje, że poradzi sobie bez nich i ich "działka" pracy może leżeć odłogiem. Często też szef nie ma pojęcia co robią jego ludzie, bo musiałby np. przeczytać ich raporty, albo zakresy obowiązków, a większość ma to w głębokim poważaniu. Podam przykład z mojej byłej firmy. Co miesiąc szło kilkaset listów z fakturami i raportami do klientów. Tylko ja w całej firmie potrafiłem robić taką "magiczną sztuczkę" jak drukowanie adresów na kopertach i tworzenie pism w korespondencji seryjnej. Szefu mnie zwolnił po dwóch latach bo kierownik wolał mieć w biurze jakąś ładną i młodą dziewczynę, a nie dużego łysego faceta przed 30. Z tego co się dowiedziałem, nikt nie potrafi robić tego co ja robiłem. Więc byłem niezastąpiony. Teraz jakaś dziewczyna musi ręcznie wypełniać co miesiąc prawie 300 pism w Wordzie (dane klientów) i adresować ręcznie ponad 200 kopert. A to był tylko mały procent moich obowiązków. Ciekawe kiedy ta firma "wdepnie na minę", bo tylko ja czytałem nowe umowy "od deski do deski" i sprawdzałem wszystkie dziwne zapisy. Te zapisy potrafiły być bardzo ciekawe, np. że po roku konserwacji urządzeń firma na własny koszt wymieni wszystkie na nowe - miesięczny koszt konserwacji około 100 zł... koszt wymiany na nowe wszystkich urządzeń około 100000 zł ;) Na pewno już kilka takich umów podpisali, bo kierownikowi zależało tylko na prowizji za umowę (jednorazowa premia w wysokości miesięcznej wartości umowy), a szefowi na liczbie umów. Żaden z nich nie czyta umów. Wiem, że już wpakowali się w jakieś chore zapisy umowy przy wynajmie nowego biura.

Odpowiedz
avatar dorota64
4 4

Też mi się tak zdawało. Zachodnia firma wchodząca do Polski, dużo obiecywali. Ekipa z mojego działu liczyła 11 osób. Byliśmy kreatywni, zaangażowani, bywało po 11 godzin pracy. Naprawdę bardzo solidnie i intensywnie pracowaliśmy Potem było cięcie kosztów. Też mi się wydawało, że jak zostały 3 osoby i dorywczo zupełnie zielone z Work Serwis no to już się nie da. Zwolniłam się, zwłaszcza ,ze pojawił sie mobbing i inne takie. Firma doskonale daje sobie radę ma zyski a szefowie spedzają wakacje na Karaibach i w Himalajach. Aze pewne rzeczy sa nieprofesjonalne lub robione DUŻO wiekszym kosztem przez firmy zewnetrzne?

Odpowiedz
avatar krogulec
7 7

Ja proponuję by w okresie na wylocie wszelkie obowiązki wykonywać bardzo skrupulatnie i powoli. A polecenia służbowe żądać tylko na papierze. Ot taki strajk włoski. Aha szkolenie nowego pracownika? Jeżeli nie ma w umowie to niech zapomną.

Odpowiedz
avatar obserwator
-1 1

Do seksisty karma wróci... Nie ma firm złych. Są tylko źle zarządzane.

Odpowiedz
avatar Francuz
0 0

Chciałbym tylko dodać na marginesie, że nawet jeśli dostajesz 1400zł netto to pracodawca musi wtedy zapłacić za Ciebie 2308 zł. Nawet przy stawce 1750 zł brutto pracodawca musi w 'tabelce' zapłacić ponad dwa tysiące a dokładnie 2 067 zł. Do obliczeń używam narzędzie "Kalkulator płacowy pracodawcy" z naciskiem na pracodawcy.

Odpowiedz
Udostępnij