Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mówi się, że w ochronie zdrowia człowiek nie może się rozczulać. Ogólnie…

Mówi się, że w ochronie zdrowia człowiek nie może się rozczulać. Ogólnie rzecz biorąc to prawda, nie da się podchodzić empatycznie do każdego pacjenta, szczególnie w pogotowiu. Człowiek by szybko się wypalił i musiał szukać nowej pracy. Tak więc nieuchronnie w pracę każdego ratownika medycznego wkrada się rutyna. Są jednak takie zdarzenia, które mimo to potrafią poruszyć, opiszę dwa z mojej kariery.

Wezwanie do wypadku, samochód osobowy wjechał w bok dostawczego. Prędkość nie była duża, więc nie spodziewaliśmy się szczególnie ciężkich przypadków. Osobówka załadowana do granic możliwości. Wpakowało się do niej 6 osób, dorosłych... Było też jedno dziecko... jak przyjechaliśmy już na zewnątrz... częściowo.

Tak więc trwała sobie impreza na działkach, skończył się alkohol, więc towarzystwo wpakowało się do samochodu, choć do sklepu było 500 m góra. Ze sobą zabrali nie wiadomo po co 5-letnią dziewczynkę. Dojechali do pierwszego skrzyżowania. Wszyscy dorośli pijani, niektórzy na granicy przytomności. Dziecka nie dało się uratować, przy uderzeniu praktycznie wyleciało przez przednią szybę. Do dziś widzę je przed oczami, miała rude włosy, choć mogła to być krew... Dziewczyna, którą my wieźliśmy do szpitala była bardzo pijana, uszkodzona miednica, miała na sobie majtki na lewą stronę.

Drugie zdarzenie dla odmiany w areszcie, słynny Pałac Mostowskich w Warszawie, schodzimy głęboko pod ziemię, klimat jak w pruskim lochu. Pan aresztant źle się czuje, serce go boli i ogólnie mu słabo. Oczywiście zakładamy, że symuluje, aresztanci regularnie tak robią. Badanie ogólne trzeba zrobić, mierzymy ciśnienie, robimy EKG, osłuchujemy serce i płuca. Wygląda, że z panem wszystko w porządku, więc zbieramy się do wyjścia. Nagle pan pada na ziemię i dostaje drgawek, zakładamy, że to dalej teatr, ale nie, brak tętna, nie oddycha. Zaczynamy resuscytację, męczyliśmy się z godzinę zanim stwierdziliśmy zgon, do dziś nie wiem co się stało, możliwe, że coś sobie zrobił już po badaniu, coś połknął, wcześniej wydawał się zdrowy.
Obcowanie ze śmiercią w tak bezpośredniej formie sprawiło, że chyba z 15 minut siedzieliśmy nad tym trupem w milczeniu...

słuzba_zdrowia

by Morog
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar singri
11 11

Pierwsza historia zapiera dech w piersiach. Normalnie co niektórzy mają w głowach? Trociny? Wódą nasączone?

Odpowiedz
avatar saperka
4 4

@singri: I najgorsze w tym wszystkim, że największą cenę za głupotę dorosłych zapłaciła Bogu ducha winna dziewczynka

Odpowiedz
avatar ronkastonka
-1 9

Co jest piekielnego w drugiej historii?

Odpowiedz
avatar LTM87
18 20

@ronkastonka: może nie tyle piekielnego, co zaskakującego i dość nietypowego. Przyjeżdżają ratownicy, badają faceta - zdrowy, tylko symuluje, wszystko ok. Nagle gość pada na ziemię i... faktycznie coś jest nie tak, bo umiera. Tak jakby ta "kostucha" krążyła gdzieś wokół niego i chciała powiedzieć "Chciałeś poudawać, że po ciebie idę? No to przyszłam!"

Odpowiedz
avatar maranocna
6 8

Tego faceta to pewnie Kira dorwał.

Odpowiedz
avatar skibimed
5 11

Dobrze, że moja żona jest wyrozumiała... Już kilkanaście razy zdarzyło mi się płakać jej w rękaw po powrocie z dyżuru. A ona słucha, mimo że nie jest medyczna, za co jej serdecznie dziękuję.

Odpowiedz
avatar singri
3 3

A jak można nie wysłuchać?!

Odpowiedz
avatar Morog
0 0

@skibimed: a ile lat pracujesz?

Odpowiedz
Udostępnij