Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Niedawno zdałem egzamin na prawo jazdy na motocykl. W związku z tym…

Niedawno zdałem egzamin na prawo jazdy na motocykl. W związku z tym zacząłem poszukiwać odpowiedniego dla mnie modelu. Wpadł mi w oko jeden, ale że musiałbym kawałek dojechać, chciałem uzyskać więcej informacji na jego temat. Oto jaką odpowiedź dostałem na kilka moich pytań (między innymi o głębokość bieżnika) i prośbę o więcej niż 3 zdjęcia z daleka z ogłoszenia:


Nie mam więcej zdjęć.
Przednia opona sezon objeździ. Tylna tak jak pisałem, wymieniona w zeszłym roku. Mierzyć tego miernikiem nie zamierzam. Stan układu hamulcowego w porządku i nie zamierzam dokonywać żadnych pomiarów. Łańcuch smarowany co 200-300 km, czyszczony co 600 km.
Polecam wybrać się do salonu po nowy motocykl.

Widać sprzedającemu zależy na sprzedaży...

by rosekdr
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar lolus
8 8

widać sprzedający szuka frajera a tak poza tym słaby okres na zakup motocykla ale wiem jak to jest nie chce się czekać na koniec sezonu lub początek następnego:P

Odpowiedz
avatar imhotep
2 4

Napisz mu, że dziękujesz informacje, a jemu polecasz zezłomować pojazd ;)

Odpowiedz
avatar NieEpickiHusarz
1 1

Możesz dać dla porównania jak prawidłowo się obchodzić z motocyklem? Bo nie znam się na temacie w ogóle i tekst "łańcuch czyszczony co 600 km " nic mi nie mówi czy ta historia była piekielna, czy nie do końca.

Odpowiedz
avatar asmok
8 8

@NieEpickiHusarz: Bo to jest w sumie mało istotna informacja. Ważny jest stan na teraz a nie to co on z tym robił. Tym bardziej że mógł kłamać. Łańcuch wymienia się razem z zębatkami a stopień zużycia ocenia się po tym jak bardzo da się odciągnąć od tylnej zębatki, jakie jest zużycie jej zębów i jak daleko jest regulacja naciągu (tam w "kreskach" jest stopień zużycia). A to co on mówił nie ma absolutnie żadnego znaczenia i nie daje żadnej informacji o stopniu zużycia. To samo z oponami. Nie ważne że zeszłoroczna? Zależnie od opony, stylu jazdy i przebiegu opona może być zużyta w pół sezonu (miękkie wyścigowe i agresywny styl jazdy), a może być jak nówka po 3 latach (twarda do turystyki i turystyczno-flegmatyczny styl jazdy raz na miesiąc) Sprzedający, w wykrętny sposób, tak naprawdę odmówił podania jakichkolwiek informacji o stanie motocykla. Stan opony to głębokość bieżnika i data produkcji, stan układu napędowego to te dane które podałem wyżej, a hamulców - grubość tarczy (np w moim 3,7mm to konieczność natychmiastowej wymiany, a 4,2 oznacza że do końca sezonu dotrwam), ewentualnie wskaźnika na klockach. I powinien po prostu podać wszystkie te dane w mm a nie bajać o tym kiedy co kupione. Skoro nie podał, to najprawdopodobniej wszystkie te elementy były założone stare i do natychmiastowej wymiany. Co daje jakieś 1800zł koniecznych do wydania na start, zaraz po zakupie, przy założeniu średniej klasy części. No i weż teraz jedź taki kawał drogi. To tak samo jakby nie chciał podać ceny i powiedział "może 8tys, a może 10, dowiesz się jak przyjedziesz odebrać". Najprawdopodobniej był to nieuczciwy handlarz, który wymienił wszystko co się dało na wyeksploatowane i bezwartościowe i szukający szukający kupującego który kompletnie się nie zna. Gdyby chciał po prostu sprzedać motocykl na którym jeździł, to wszystkie te rzeczy by o prostu wiedział bez mierzenia. W końcu od stanu tych elementów zależy twoje życie więc każdy co jakiś czas kontroluje ich stan i po prostu wie na czym jeździ. Dla mnie to jest bardzo piekielne, bo sam przy swoich początkach się tak naciąłem. Wtedy jeszcze nie wiedziałem co sprawdzać i kupiłem moto z rozwaloną zębatką i śrubami mocującymi. Sprzedawca włożył jakiś tani zastępnik za paręnaście złotych, który nie dał się nawet poprawnie przykręcić i zębatka już na drugi dzień spadła w czasie jazdy blokując i uszkadzając koło, a łańcuch wystrzelił. Miałem szczęście, bo takie coś w czasie jazdy może po prostu uciąć nogę. U mnie skończyło się tylko poślizgiem i remontem.

Odpowiedz
avatar asmok
3 3

No cóż, jego strata. Przynajmniej uzyskałeś potrzebną informację, czyli czy warto czy nie warto jechać :)

Odpowiedz
avatar burninfire
4 4

Może żona kazała sprzedać, a on nie chce :)

Odpowiedz
avatar anulla89
1 5

@burninfire: To co to za okropna żona... Ja mając świadomość, że mój mąż kocha jazdę na dwóch kółkach sama zebrałam potrzebną kwotę, a później wręcz zmuszałam go do oglądania motorów na sprzedaż, bo on cały czas miał wątpliwości, czy może jednak nie przeznaczyć tych pieniędzy na coś "bardziej pożytecznego". Ale co może być bardziej pożytecznego, od uszczęśliwienia własnego męża-przecież wiadomo, że szczęśliwy mąż = szczęśliwa żona. A poza tym ja też lubię jeździć, choć na razie tylko jako pasażer :) Niestety wszystkie kobiety, a co gorsza także niektórzy mężczyźni, kiedy słyszą, że nie tylko nie mam nic przeciwko, ale w dodatku sama go namawiałam do kupna motocykla, i -o zgrozo-jeszcze z nim jeżdżę, patrzą na mnie jak na nienormalną... A co do historii-niestety całkiem spora część ludzi sprzedających jakiekolwiek pojazdy, zwyczajnie kłamie. Kłamią w ogłoszeniach, kłamią przez telefon, próbują nawet kłamać kiedy już się przyjedzie na miejsce i ogląda na żywo... Dwa razy nawet udało nam się trafić na gości którzy w ogłoszenie wstawili zdjęcia samochodu/motoru robione przez poprzednich właścicieli-zapobiegliwi ściągali je z aukcji z której sami kupowali auto/motor. I może nie byłoby to nic złego, gdyby mieli pojazdy krótko, ale właściciel auta sprzedawał je po ponad dwóch latach użytkowania, a właściciel motoru pozbywał się go po około roku, i przynajmniej jednym poważnym szlifie... Odkąd kupiliśmy z mężem nasz pierwszy wspólny samochód minęło prawie 9 lat, mieliśmy w tym czasie ok. 15 samochodów i 5 motocykli-na uczciwego sprzedającego, czyli takiego którego słowa pokrywały się z rzeczywistością w 100% trafiliśmy raz. Kilku było w miarę uczciwych, tzn. z grubsza mówili prawdę, odbiegali od rzeczywistości tylko w nieistotnych szczegółach. Raz trafił nam się facet który naprawdę nie wiedział o poważnej wadzie, i ten zaproponował zwrot pieniędzy, albo pokrycie kosztów naprawy. Reszta zwyczajnie, ordynarnie próbowała nas oszukać. Trzeba wam wiedzieć, że przed kupnem pojazdu zazwyczaj przez kilka dobrych tygodni, a czasem miesięcy, szukamy, sprawdzamy, czytamy, a potem jeździmy i oglądamy-zanim kupimy jedno auto lub motor, to zdarza nam się obejrzeć od 3 do nawet rekordowo 26 pojazdów... Przyjmijmy zatem, że na każdy kupiony przez nas pojazd, przypada 7 których nie kupiliśmy-daje nam to 140 pojazdów, których właściciele zwyczajnie kłamali... Nie wiem jak was, ale mnie to trochę przeraża. Tym bardziej, że każde z naszych aut później sami sprzedawaliśmy, i nawet nie macie pojęcia ile razy słyszałam, że jesteśmy pierwszymi uczciwymi sprzedającymi na których trafiła osoba kupująca nasze auto... Kilka osób dzwoniło do nas jakiś czas po transakcji, żeby poinformować, że nadal wszystko w porządku, i podziękować, a jeden facet zadzwonił z przeprosinami-powiedział, że nie wierzył, że wszystko jest tak jak powiedzieliśmy, i czekał kiedy wyjdzie jakaś ukryta wada, ale się nie doczekał, i przeprasza, że źle nas osądził, ale trafił już na tylu oszustów, że po prostu nie mógł tak zwyczajnie uznać, że byliśmy wobec niego uczciwi...

Odpowiedz
Udostępnij