W tramwaju były wolne tylko dwa miejsca, jedno za drugim, oba oznaczone krzyżykiem. To usiadłem na tym bardziej z tyłu - nikt nie stał, to czemu nie, a z tobołkami jechałem. Zresztą historia moich kontuzji i wypadków (w tym jeden na kręgosłup) byłyby w sumie wystarczającym powodem. Ale co tam. Przystanek później wsiadła kobieta z bukietem kwiatów. Olbrzymim. I słuchawkami w uszach. I usiadła przede mną, częściowo "zastawiając" mnie bukietem.
Kilka kolejnych przystanków wsiadł pan starszy. Laska, trzęsące się ręce, te sprawy. Kobieta ani myśli wstawać, to mówię grzecznie.
- Przepraszam
...
- Przepraszam!
Co było robić, to był jeden z tych przystanków, za którymi nie ma świateł. Na nich tramwaj rusza od razu. Nie ma czasu na zabawy, od wejścia ostatniej osoby do odjazdu tyle czasu, co dzwonek, sekunda pauzy, druga na zamknięcie drzwi, odjazd. Trzeba było ustąpić TERAZ, zanim tramwaj ruszy i się dziadek wywróci, to ustąpiłem. Pamiętacie kwiaty, którymi mnie "zastawiła"? No właśnie. Nie reagowała na przepraszam, więc kwiaty nadal były na mojej drodze. A ja niewąski. I z tobołami. Więc ledwo wstałem z siedzenia i odszedłem dwa kroki, usłyszałem pełne pretensji:
- Ale kwiaty!
Co było robić, odpowiedziałem w podobnym tonie:
- Ale staruszek!
I na tym się skończyło. Bo widzicie, najwyraźniej wg niektórych najwyraźniej bukiet kwiatów bardziej uprawnia do siedzeń z krzyżykiem, niż sędziwy wiek...
komunikacja_miejska
Zapewne zwyczajnie cię nie usłyszała. Delikatne stuknięcie w ramię w takich sytuacjach zwykle pomaga.
Odpowiedz@sla: jak sprawnie poruszająca się osoba siada na miejscu uprzywilejowanym, to sama powinna wstać jak tuż obok wsiada ktoś kto ewidentnie stać nie może. A na zabawy z pukaniem nie było czasu, tramwaj już drzwi zamykał. Posadzenie Pana starszego zanim coś mu się stanie było dla mnie ważniejsze. Dla ciebie nie? Czy też zdawało ci się, że tramwajom się z ruszaniem nie spieszy? Niestety w Warszawie ruszają praktycznie od razu po zamknięciu drzwi za ostatnim wciągającym jeśli tylko mogą, więc na uprzejmości wobec zapatrzonych w siebie dup...w zwyczajnie nie ma czasu.
Odpowiedz@bloodcarver: Wiesz, ale jak już siedzisz, to nie masz obowiązku monitorować 360 stopni dookoła non stop, czy przypadkiem ktoś godniejszy nie zaszczycił pojazdu swoją obecnością. Fakt, powiedziałeś przepraszam, nie usłyszała, bo miała słuchawki. Trzeba było puknąć w ramię, staruszek przez te 3 sekundy mógł przytrzymać się uchwytu. A Ty to opisujesz, jakby tam była jakaś bomba, która miała wybuchnąć z chwilą ruszenia pojazdu.
Odpowiedz@bloodcarver: Oczywiście, że powinna wstać. Jednak ma prawo kogoś nie zauważyć, nie masz przecież oczu z tyłu głowy. Stuknięcie w ramię nie trwa długo, zwykle krócej niż powtarzanie 10x przepraszam. Kiedyś sama miałam podobną sytuację - osoba niepełnosprawna wsiadła drzwiami za mną, podeszła od tyłu i po prostu jej nie widziałam. Lecz wystarczył ten prosty gest bym wstała. Zajęło to z sekundę. Z opisu wynika, że dziewczyna nie była w siebie zapatrzona, po prostu starszego pana nie zauważyła (chociażby przez kwiaty) a ciebie nie usłyszała. Stąd też komentarz. Zdarza się, nie oceniaj ludzi tak pochopnie. W Warszawie tramwajami poruszałam się głównie w okolicach Dworca Centralnego, tam zwykle stoją zamiast jechać nawet z zamkniętymi drzwiami :).
Odpowiedz@Ara: "...jak już siedzisz, to nie masz obowiązku monitorować 360 stopni dookoła non stop..." Jak siadasz na miejscu "uprzywilejowanym", to masz taki obowiązek. Zapamiętaj to sobie na przyszłość. Przyzwoity pasażer zawsze to ma na uwadze. Ten bardziej bucowaty - nie. Problem w tym, że tych buców jest więcej.
Odpowiedz@Armagedon: Z ust mi to wyjmujesz. Po to są te miejsca, by osoby dla których są one przeznaczone nie musiały się dopraszać.
Odpowiedz@Ara: jak siedzisz na wyznaczonym miejscu uprzywilejowanym to i owszem masz obowiązek monitorować 360 stopni dookoła (może nie non stop, ale na pewno na przystankach i co jakiś czas pomiędzy nimi)
OdpowiedzEch, bloodcarver, nie znajdziesz ty tu poparcia. Spójrz na punktację pod swoją historią. Tutaj w cenie są tylko historie pod tytułem "roszczeniowa stara baba darła się w autobusie". Gdyby "twój" staruszek przylał lachą koleżance z kwiatami każąc jej zejść z miejsca - historia byłaby super, bo potwierdziłaby ogólną opinię, że takich starych pierdzieli w ogóle do środków komunikacji wpuszczać nie warto. A tak - sam widzisz. Słabizna...
Odpowiedz"Ale staruszek!" mnie rozbroiło :D
Odpowiedz"Zresztą historia moich kontuzji i wypadków (w tym jeden na kręgosłup) byłyby w sumie wystarczającym powodem." - może ona też miała wystarczający powód?
Odpowiedz