Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o tym, jak można odbierać dziecku marzenia. Jako mały szkrab uwielbiałam…

Historia o tym, jak można odbierać dziecku marzenia.

Jako mały szkrab uwielbiałam wszelkiego rodzaju zajęcia artystyczne - technika, plastyka itp. Jednak moje serce skradło aktorstwo.

Kiedy miało być jakieś przedstawienie na przykład, na dzień wiosny czy dzień babci, to z ekscytacji nie mogłam spać po nocach.
Zawsze wyobrażałam sobie, że gram główną rolę. Dlaczego tylko wyobrażałam? Bo Pani wychowawczyni nigdy nie chciała mnie do żadnej zaangażować.

Zawsze się zgłaszałam, prosiłam i byłam chętna do każdej roli, a trafiałam na szary koniec do śpiewania piosenek z dziećmi, które z przedstawieniami nie chciały mieć nic wspólnego. Każde tego typu wydarzenie było dla mnie okropnym zawodem. Wychowawczyni wolała wybierać dzieciaki, które się nie uczyły tekstu lub w dzień przedstawienia nie przychodziły niż mnie. Po prostu mnie ignorowała lub wymyślała różne wymówki.

Jeden raz w dzień występu rozchorowała się koleżanka grająca dobrą wróżkę i narratorkę. Jako że byłam jedyną dziewczynką bez roli, dostałam tekst. Wykułam go na pamięć w pół godziny - pani stwierdziła, że jednak sama przeczyta tę rolę, więc mogę usiąść na widowni.
Powód? Byłam za gruba i za brzydka jak na dziewczynkę.

Któregoś razu wyjechaliśmy całą klasą do sąsiedniej szkoły na uroczystość pierwszego dnia wiosny. Odbywał się konkurs, w którym trzeba było spośród dziewczynek z klasy wybrać panią wiosnę - czyli najbardziej kolorowo ubraną dziewczynkę. Dzień wcześniej cały wieczór spędziłam z babcią na wybieraniu kolorowych ubrań i kokardek do włosów. Babcia uszyła mi specjalnie na tę okazję kolorową spódniczkę.

Wyglądało na to, że w końcu zabłysnę na scenie, ponieważ jako jedyna z koleżanek z klasy miałam odpowiedni strój. Kilkanaście minut przed występem pani rozmawiała z koleżanką (wychowawczynią innej klasy z mojej szkoły). Po chwili zostałam zawołana i obie panie dyskutowały przy mnie (8-letnim dziecku), czy nie jestem za brzydka na panią wiosnę. Bo niby mam dobry strój, ale za bardzo pucata i twarz nie ta. Piętnaście minut później cała klasa z obiema paniami szykowały strój ze znalezionej bibuły dla Mariki - najładniejszej dziewczynki z klasy. Na sam koniec pani kazała mi ustać obok Mariki i zrobiła głosowanie, która z nas lepiej wygląda i powinna wystąpić. Chyba nie muszę mówić, kto został wybrany?

Po tym wydarzeniu zupełnie się wycofałam, nie zgłaszałam się na lekcjach, chociaż znałam odpowiedzi, nie chodziłam do tablicy. Nawet kiedy miałam jako jedyna zadanie domowe. Podstawówka minęła, pani wychowawczyni również, ale ja nadal pozostałam na uboczu. Przestało mi się chcieć uczyć, kiedy było jakieś wydarzenie czy konkurs uciekałam gdzie pieprz rośnie. Chodziłam do szkoły, aby tylko jakoś zdać i mieć spokój.
Aktorstwo pozostało głupim marzeniem, a moim jedynym hobby były książki.

Nie napisałam o tym, żeby się wyżalić i zrobić z siebie ofiarę. Minął tydzień od mojego debiutu na deskach teatru. Jak tam trafiłam? Zostałam zaprowadzona siłą na casting przez męża.
Mam 25 lat i właśnie spełniam marzenia przekreślone przez pewną kobietę w dzieciństwie. Rozmawiajcie ze swoimi dziećmi, młodszym rodzeństwem czy bratankami, nie pozwólcie, żeby szkoła, która powinna ich rozwijać i wspierać, podcinała skrzydła.

szkoła

by ~Paciia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Tapionvirgo
33 33

Pozdrów męża, dobrze zrobił. Życzę szczęścia scenie ^^ I połamania nóg ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
22 22

Morał: lepiej być pięknym i bogatym, niż biednym i brzydkim! Ciekawe czy do roli Quasimodo też potrzebny najładniejszy chłopiec?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
21 21

@thebill: Ile pięknych aktorów dostało oscara głównie za to, że się oszpeciło (głównie charakteryzacją) do roli. Wydaje mi się, że ten zawód wymaga bardzo silnego charakteru i odporności na krytykę. Nawet jeśli nauczycielka by kogoś chwaliła pod niebiosa przez całą podstawówkę, to poźniej w szkole aktorskiej (albo nawet tabloidzie) taka osoba mogłaby psychicznie nie wytrzymać mieszaniam z błotem. Przypominam, że Kate Winslet była w szkole nazywana ciastkiem i wmawiano jej, że ze swoim wyglądem nigdy nie zrobi kariery.

Odpowiedz
avatar Maszin84
22 24

@helena: Cake Winslet?

Odpowiedz
avatar dodolinka
17 19

Dobra, zrobiło mi sie przykro, jak czytałam. Nawet pomyślałam sobie " w głowie się taka bezczelność nie mieści", ale liczyłam, że poskarzysz się mamie. Dziwne, że sama nie zauważyła

Odpowiedz
avatar nuclear82
13 17

Typowe wielkomiejsce podstawówki i gimnazja niestety takie są. Dużo talentów zostaje stłamszonych przez wszędobylską bylejakość i kulturę niewychylania się. Lepiej być sebkiem czy karynką i jakoś się prześliznąć niż pokazać coś, czego inni nie potrafią - i przez to być gnojonym przez kilka lat tej "edukacji" od 7 boleści.

Odpowiedz
avatar Eloe
11 11

@nuclear82: W małomiasteczkowych trzeba za to być synem burmistrza albo córką właścicieli jakiegoś sklepu, żeby mieć szansę na wykazanie się.

Odpowiedz
avatar Klementyna33
13 15

Trzymam za Ciebie kciuki. Miałam podobne przeżycia w podstawówce, a winę ponosiło moje miejsce zamieszkania - jestem ze wsi. Teraz sama jestem nauczycielką i z całych sił staram się wspierać ,, swoje" dzieci.

Odpowiedz
avatar cyanider
4 6

Dziwne, ale przypomnialo mi się wydarzenie z przedszkola. Wtedy też najładniejsza dziewczynka z naszej grupy została księżniczka w przedstawianiu. Pamiętam jak płakałam, ze dlaczego ona, przecież ona ma krótkie włosy, nie nadaje się na księżniczkę. Minęło wiele lat, a ja nadal to pamiętam :D

Odpowiedz
avatar dodolinka
12 12

Ooo tak. U nas królową balu też co roku była wybierana tylko jedna dziewczynka. Najpiękniejsza nie, ale mamusia i tatuś znani w miescie

Odpowiedz
avatar ekspedientkazpowolania
21 21

Aż przypomniało mi się, jak w pierwszej klasie gimnazjum byl konkurs na wiersz - uczeń dostawał ilustrację i na jej podstawie miał go napisać. Od małego uwielbiałam rymować (co do tej pory mi zostało), nie chwaląc się, udało mi sie napisać bardzo fajny wierszyk. Niestety, na konkurs nie poszedł, bo pan wychowawca stwierdził, że to niemożliwe, bym go napisała sama - był za dobry. I jeszcze pogadankę urządził na godzinie wychowawczej, że jesteśmy na tyle dorośli, by nie angażować w pracę swoich rodziców, tak więc doskonale rozumiem Twoje rozgoryczenie. Połamania nóg ! I oby ktoreś z Twoich dawnych znajomych mialo okazję zobaczyc Cie na scenie :)

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
11 11

@ekspedientkazpowolania: A mi się przypomniało, jak na plastykę mieliśmy namalować drzewo. Pół dnia spędziłam paćkając na kartce A3 kolorowe plamki (taki impresjonizm trochę) zrobiłam drzewko jesienne, kolorowa korona, światłocienie, tło z głębią, jak na koniec podstawówki to był majstersztyk. Oczywiście co - na pewno sama nie malowałam. Uratował mnie kolega, który przyszedł pożyczyć ode mnie zeszyty w czasie jak malowałam i poświadczył, że na własne oczy widział jak paćkam kropki :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 18

A gdzie w tym wszystkim byli Twoi rodzice? Dlaczego nie reagowali?

Odpowiedz
avatar sussana
15 15

@maat_: O to samo miałam pytać! Albo chociaż ta babcia - skoro szyła strój to nie zapytała kto wygrał i nie wysłuchała autorki?

Odpowiedz
avatar mikus91
1 1

@maat_: też to miałam napisać. moi przy takim notorycznym pomijaniu a szczególnie przy takiej gadce (tych dwóch nauczycielek) zrobili by piekło. może autorka się nie skarżyła ale chyba rodzice widzieli że dziecko się garnie do takich rzeczy a nigdy nie gra nic głównego? mogli chociaż na jakieś kółko teatralne po za szkołą posłać?

Odpowiedz
avatar reinevan
14 14

Wielkie piwo dla męża, a dla Ciebie "kopniak na szczęście" :) O pani wychowawczyni pisać nie będę, bo nie zwykłem publicznie używać słów niecenzuralnych.

Odpowiedz
avatar Posey
-5 11

Mnie to przypomina akcję z jasełkami w podstawówce. jedna dziewczynka rozpłakała się, bo miała być Maryją, ale była blondynką, a jak wiadomo Maryja na bank miała ciemne włosy. Także rolę dostała inna osoba, a blondynka się rozpłakała- może myślała, że skoro jest córką katechetki to główna rola na pewno będzie jej :D. Na szczęście ja nie brałam udziału w tym dramacie.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
5 27

Ależ aktor nie musi być ładny, aktor musi mieć talent aktorski. Artur Barciś i Steve Buscemi na pewno nie wygrywali swoją urodą i muskulaturą. Twój problem polegał na tym, że będąc gruba i brzydka chciałaś zagrać rolę postaci kojarzonej z pięknem, lekkością. I dziwiło cię to, że wszyscy oprócz ciebie zdają sobie z tego sprawę. Inna sprawa, że teraz większość młodych "aktorów " serialowych gra jak kawałki drewna. Dobierają ich na castingach według jakichśtam kryteriów, wśród których talent aktorski wydaje się nie mieć znaczenia.

Odpowiedz
avatar plotka7
3 3

@Fomalhaut: Mówisz o Pani Wiośnie? Litości... mówimy o małych dzieciach. Reguły były proste: wygrywa ten kto najlepiej przygotuje kostium i się zaangażuje, a nie jest piękny, gładki i powabny z natury. To jest właśnie uczenie dzieciaków, że jeśli nie masz urody i kasy to jesteś stracony, nieważne jak bardzo będziesz się starać.

Odpowiedz
avatar Habiel
9 9

Ja do teraz mam ból w stosunku do mojej wychowawczyni z podstawówki, która w ostatnim roku nauki wywinęła mi niezbyt miły numer.. Pisałam opowiadania na konkursy, dostawałam wyróżnienia, a i oceny miałam zawsze bardzo dobre. Sama twierdziła, że są świetne i powinnam robić coś w tym kierunku. Na koniec roku, mimo spełniania wszystkich wymagań, nie dostałam należnej 6, bo miałabym wtedy średnią jak córka nauczycieli, z którą chodziłam do klasy. Ona 6 miała, bo przeczytała wierszyk na akademii. Ale cóż-ja nadal coś tak sobie skrobnę i pasji nie porzuciłam. Dobrze autorko, że teraz realizujesz swoje marzenia. Trzymam kciuki za udane występy! :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

Przez jedną taką,znienawidziłam wf i plastykę. W sumie nie tylko ja. Baba uważała tylko te osoby które lubiła

Odpowiedz
avatar paninene
5 5

Powodzenia :)

Odpowiedz
avatar Rudaa
5 5

Popłakałam się bo przypomniało mi to jak mnie traktowano w szkole tylko dlatego ze byłam grubsza to znaczy ze bez uczuć. .. można mnie było krytykować mimo że stałam obok. Szkoda ze ani w nauczycielach ani w rodzicach nie miałam oparcia...

Odpowiedz
avatar LJ73
3 3

Super ! Życzę Ci powodzenia i wielu sukcesów oraz gratuluję małżonka. Trzymam mocno kciuki.

Odpowiedz
avatar Carima
5 5

Ja pewnie dziś malowałabym i rysowała jeszcze lepiej, gdyby nie nauczycielka plastyki z podstawówki, która zlewała moje starania kilka lat. Robiłam dużo więcej niż wszyscy - malowałam w domu co chwilę jakieś krajobrazy, robiłam ozdoby świąteczne farbami na szkło (były wtedy mało popularne i drogie - dostałam kiedyś na gwiazdkę, kilka osób z rodziny się zrzuciło, bo wiedzieli, że mi się marzą). Ale od około 6 klasy totalnie przestałam mieć ambicje do malowania, czy rysowania gdy nauczycielka bez końca chwaliła tylko moją koleżankę (którą było stać na prywatne lekcje rysunku) za jej wyuczoną kreskę. Dodam, że była też córką jednej z nauczycielek. Cóż na samym końcu gimnazjum mój talent trochę odbił od dna, w liceum się podszkolił, a na studiach (wzornictwo przemysłowe) profesor od rysunku kilka razy już wzdychał "Żeby tak wszyscy tu rysowali tak jak ty..."

Odpowiedz
avatar Marljena2
0 0

Przeżyłam to samo w gimnazjum. Ilekroć się zgłaszałam, byłam ignorowana. Podejrzewam, że decydowała o tym moja średnio wyjściowa twarz z krzywymi zębami. Moja mama rozmawiała kilkakrotnie z moją wychowawczynią, jednak ta wiedziała lepiej. Recytacje wiersza oceniała zawsze maksymalnie na czwórkę, chociaż tekst znałam na pamięć i dobrze mówiłam. A dukające księżniczki dostawały szóstki. Wycofałam się. Do końca liceum byłam szarą myszką, dopiero niedawno zdobyłam pewność siebie.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
0 0

Powiem Ci tak - mąż widać miał większą mądrość :) Taką życiową - wiesz :) Iii... - wszystkiego dobrego na scenie!

Odpowiedz
avatar Rafikk222
1 1

I tak właśnie szkoły zabijają ambicje ludzi tworząc z ich mózgów beton

Odpowiedz
avatar Lilka333
1 1

Szkoły generalnie mają to do siebie, że nie przestrzegają własnych zasad. Pamiętam jak należało w podstawówce przygotować cośtam na technikę, nie pamiętam już co. Bardzo się postarałam i dostałam piątkę, z czego bylam niezwykle dumna. Do czasu. Koleżanka z klasy zapomniała, nie zrobiła i popłakała się, bo teraz dostanie jedynkę a to taki wstyd. Na pocieszenie dostała piątkę, bo jakby pamiętała, to na pewno byłoby piękne. Na niektórych lekcjach sprawiedliwość nie istniała.

Odpowiedz
Udostępnij